W ekskluzywnym wywiadzie dla Magazynu Hipoalergiczni, Premier Jerzy Buzek wyznaje, że skuteczną metodą poprawy jego zdrowia okazała się dieta wegetariańska.
A do tego dorzuca argument ekonomiczny: „Nie jedząc mięsa potrzebujemy cztery razy mniej miejsca na wyżywienie na naszej planecie niż przy tradycyjnej mięsnej diecie. To gigantyczna różnica.” – mówi Jerzy Buzek.
Żaneta Geltz: Podczas konferencji dotyczącej odnawialnych źródeł energii w Ambasadzie Królestwa Danii oznajmił Pan, że od dwóch lat nie jada Pan mięsa. Co było powodem tak poważnej decyzji?
Jerzy Buzek: Dwa lata temu przechodziłem bardzo bolesne schorzenie kręgosłupa. Leczenie konwencjonalnymi metodami w szpitalach i klinikach przynosiło umiarkowaną poprawę. Odwiedziłem dwie lekarki, Polkę i Rosjankę, stosujące w praktyce prywatnej niekonwencjonalne metody. Obydwie mówiły właściwie to samo – absolutnie zaleciły mi wegetarianizm. Dolegliwości ustały – możliwe, że w końcu zadziałały terapie konwencjonalne. Ja jednak poczułem się ogólnie lepiej. Czułem się dobrze, choć byłem bardziej głodny (śmiech).
ŻG: Czy nie było czasami podłoża zdrowotnego, czy nie dokuczał Panu wysoki poziom cholesterolu we krwi?
JB: Mam przekonanie, że zdrowiej jest nie jeść mięsa a nawet nabiału (za wyjątkiem masła) i mleka krowiego. Cholesterol zwalczam od lat środkami farmakologicznymi.
ŻG: Jak wygląda, zatem Pana śniadanie, obiad czy kolacja? Co daje Panu główną dawkę energii?
JB: Jem jarzyny pod każdą postacią, bardzo dużo owoców, w tym tropikalnych jak awokado czy grejpfrut. Właściwie nigdy nie sięgam po słodycze. Herbatę słodzę tylko naturalnym miodem. W dużych ilościach jem sery i przetwory kozie oraz baranie. Jem też masło, śmietanę, pieczywo – im ciemniejsze tym lepsze. Zaś wegetariańskie potrawy hinduskie czy tajskie – zwłaszcza te na soczewicy, na kaszach – są po prostu fantastyczne. No i jem jajka oczywiście. Na początku diety objadałem się jeszcze płatkami owsianymi z dodatkiem suszonych owoców.
ŻG: Naukowcy i specjaliści mówią, iż dieta roślinna sprzyja utrzymaniu właściwego, prozdrowotnego mikrobiomu. Czy zauważył Pan różnicę w samopoczuciu bezpośrednio po posiłkach?
JB: Zdecydowanie, ale to zdecydowanie lepiej czuję się lepiej po posiłkach jarskich. To jest najważniejsza różnica w porównaniu z czasem, kiedy jadłem mięso.
ŻG: Większość osób obawia się, że brak solidnej porcji mięsa na talerzu to duże zagrożenie dla poziomu białek w organizmie. Czym uzupełnia Pan poziom niezbędnych protein? Nie zrezygnował Pan chyba z mięsa całkowicie, tak od razu?
JB: Zrezygnowałem od razu, dosłownie z dnia na dzień, z mięsa i z serów oraz przetworów nabiałowych – wszystkich za wyjątkiem masła. Z poprzedniej diety pozostały więc owoce, jarzyny masło właśnie, śmietana wysokoprocentowa, ciemne pieczywo, płatki owsiane i jajka. Orientalne dania jarskie były wtedy super ważne. Po paru tygodniach pozwolono mi wrócić do produktów kozich i owczych. Czasem, aczkolwiek bardzo rzadko zdarza mi się zjeść sery krowie, które bardzo lubię. Ale mięsa nie jem niemal nigdy, choć czasem pokusa jest ogromna, np. na bożonarodzeniową pieczoną kaczkę z jabłkami, szynkę wielkanocną z jasnym pieczywem, bitki cielesne w śmietanie czy sztukę mięsa z sosem koperkowym. Natomiast owoców morza nie tolerowałem już przed laty, więc nie sięgałem po nie nigdy.
ŻG: Organizacje ekologiczne przewidują, że w latach 2048-2050 może zabraknąć ryb w oceanach, a spożycie mięsa przez ludzkość jest zbyt obciążające dla naszej planety ze względu na emisję CO2. Jakie jest Pana rozwiązanie, słuszne dla nas wszystkich?
JB: Widzę wokół coraz więcej jaroszy. Nie jedząc mięsa potrzebujemy cztery razy mniej miejsca na wyżywienie na naszej planecie niż przy tradycyjnej mięsnej diecie. To gigantyczna różnica. Oczywiście, na razie nie wszyscy zrezygnują z mięsa. Ale ci, którzy tego spróbują poczują się po prostu wyraźnie lepiej. To jak z paleniem papierosów: nie jest łatwo rzucić i nie powrócić do nałogu. Ale gdy się tego dokona, i nie wraca, czujemy się lepiej, jesteśmy zdrowsi na co dzień, ale też bardziej bezpieczni wobec podstępnych zagrożeń nawarstwiających się przez lata. To trzeba sobie wziąć do serca.
Jerzy Buzek od 1997 do 2001 pełnił funkcję Premiera RP. W 1999 roku wprowadził Polskę w struktury NATO, a w 1997 zainicjował negocjacje z Unią Europejską. Ukończył studia inżynierskie w Gliwicach oraz Cambridge i jest autorem ponad 200 prac naukowych i patentów. Od 2004 roku jest posłem do Parlamentu Europejskiego. W latach 2009 – 2012, jako pierwszy poseł z Europy Środkowo-Wschodniej, pełnił funkcję przewodniczącego PE. W tym czasie nadzorował przejście z traktatu nicejskiego na traktat lizboński i odgrywał kluczową rolę w finalizacji procesu ratyfikacji tego układu. Znany ze swojej aktywności w dziedzinie energetyki, razem z Jacquesem Deloresem zapoczątkował Europejską Wspólnotę Energetyczną, której celem jest poprawa przepisów energetycznych i współpracy w ramach i poza UE. W latach 2013-2014 przewodził grupie ekspertów rozwijających działalność tzw. Wspólnoty Energetycznej. Obecnie przewodniczący Komisji Przemysłu, Badań Naukowych i Energii (ITRE) i Konferencji Przewodniczących Komisji PE.
Wywiad przeprowadzono przy wsparciu ze strony Kancelarii Pana Jerzego Buzka, dziękujemy Pani Beacie Kamili Maczka z Parlamentu Europejskiego za udostępnienie zdjęć.