Tkwimy w szponach epidemii alergii. 50 lat temu jedna na 30 osób cierpiała na choroby alergiczne, w dzisiejszej Wielkiej Brytanii jest to niemal jedna na trzy. Przyczyna takiej sytuacji jest jedną z największych zagadek współczesnej medycyny. W poszukiwaniu odpowiedzi, ekipa programu Horizon przemierza cały świat, od najdalszych zamieszkanych przez ludzi wysp po zanieczyszczone centra miast w Kalifornii i Wielkiej Brytanii. Poznajemy zarówno chorych, jak i naukowców, którzy poświęcili swoje życie poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie „dlaczego stajemy się uczuleni na otaczający nas świat”.
Bolton, Anglia
“[dropcap]W[/dropcap]idzieliśmy, że to było poważne. Wydaje mi się, że nie zdajemy sobie sprawy jak poważne mogą być konsekwencje. Zawsze myśli się o alergii jako o reakcji, która może wywołać opuchliznę albo wymioty.” Mike i Sue Obatelli uświadomili sobie, że ich córka Kate cierpi na alergię, kiedy miała dwa lata. Pomimo, że Kate i jej rodzina byli niezwykle uważni, całkowite uniknięcie orzeszków ziemnych, które były przyczyną jej alergii, okazało się być niemożliwe. Kate pewnego dnia zamówiła indyjskie jedzenie na wynos. Wyraźnie poprosiła o to, aby upewnić się, że w daniu nie było orzeszków. Niestety, niewielka ilość drobno mielonych orzeszków i tak dostała się do dania. W bardzo krótkim czasie u Kate pojawiła się reakcja anafilaktyczna. Lekarze robili, co mogli, żeby uratować jej życie. Nie udało się. To było pięć lat temu, jednak rodzina Kate wciąż pamięta i wciąż żyje w stanie zagrożenia. Bracia Kate, Steven i Stuart również cierpią na potencjalnie śmiertelną alergię na orzeszki ziemne.
Choć zgony w wyniku alergii pokarmowych są rzadkie, to liczba dzieci uczulonych na orzeszki ziemne wzrosła ponad dwukrotnie w ciągu ostatnich 15 lat. W całym wysokorozwiniętym obszarze świata liczba przypadków hospitalizacji w wyniku reakcji anafilaktycznej wzrosła o ponad 700%.
Jak to się stało, że alergie stały się tak ważną częścią naszego życia?
Przed drugą wojną światową alergie stanowiły niewielki problem. Jednak w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych coraz więcej osób zaczynało skarżyć się na objawy typowe dla alergii. Liczba przypadków astmy i kataru siennego wyraźnie rosła. Jednakże eksplozja alergii nie poprzestała tylko na tym. Ludzie zaczęli[pullquote align=”right”]Dlaczego niektóre osoby reagują w taki gwałtowny sposób, a inne nie? Odpowiedź może leżeć 1500 mil od wybrzeży Afryki.[/pullquote] nabywać alergie na orzechy, mleko, proszki do prania, owoce, kurz czy lateks. Lista jest bardzo długa. Dlaczego niektóre osoby reagują w taki gwałtowny sposób, a inne nie? Odpowiedź może leżeć 1500 mil od wybrzeży Afryki. Na odizolowanej od świata wyspie, do której dotrzeć można, jedynie płynąc statkiem przez siedem dni, znajduje się centrum uwagi badaczy. Wyspa Tristan de Cunha jest ciekawa nie tylko ze względu na swoje oddalenie, ale także ze względu na populację. Niemal połowa z 266 mieszkańców wyspy cierpi na astmę. Badacz Noel Zamel poświęcił życie badaniu fenomenu tej wyspy. W latach sześćdziesiątych, jeszcze jako student, miał okazję badać populację tej wyspy.
Po zbadaniu genealogii całej społeczności doszedł do wniosku, że przyczyną są geny. Cała populacja wyspy bierze swój początek od zaledwie kilku osadników, z których część cierpiała na astmę. Zamel stwierdził, że jeżeli jest możliwe zidentyfikowanie genów odpowiedzialnych za astmę, to można je wyizolować właśnie na tej wyspie. W toku badań porównawczych pomiędzy zdrową a chorą częścią populacji, Zamel wyizolował gen znany jako ESE-3. Gen ten reguluje odkładanie się kolagenu w drogach oddechowych. Jeżeli jest on uszkodzony, następuje nadprodukcja kolagenu w drogach oddechowych, co doprowadza do ich zacieśniania i utrudnia oddychanie. Geny to jednak jedynie jedna z przyczyn astmy. Odkrycia z wyspy Tristan da Cunha nie wyjaśniają całości problemu alergii i astmy. To tylko jedynie mały element układanki.
Los Angeles, Kalifornia
8000 mil dalej, w centrum Los Angeles, Erica Olvera wychowuje swoje dzieci. Jej córka Nathalie cierpi na ciężką astmę, która ujawniła się dopiero, kiedy rodzina Olvera przeprowadziła się z Meksyku do Los Angeles. Profesor Frank Gilliland bada wpływ zanieczyszczenia, szczególnie pochodzącego ze spalin samochodowych. Zajmuje się właśnie takimi rodzinami jak Olvera. Jego odkrycia zrewolucjonizowały nasze pojęcie na temat związku zanieczyszczenia z alergiami. W eksperymencie profesora osobom uczulonym podano spray do nosa zawierający cząsteczki zanieczyszczeń pochodzących ze spalin, odpowiadające ilości, jaka pojawia się w powietrzu w czasie szczytu drogowego w południowej Kalifornii. Jednej grupie podano w sprayu roślinne alergeny, drugiej alergeny połączone z zanieczyszczeniami. Po czym sprawdzono nasilenie reakcji. Kombinacja alergenu ze spalinami powodowała dwudziestokrotnie silniejszą reakcję.
Badania prowadzą do strasznego wniosku – sam fakt zamieszkiwania przy ruchliwej drodze może drastycznie zwiększać ryzyko alergii i astmy.
Bariera skórna
14 – letni Billy Perkins cierpi na rzadką genetyczną chorobę zwaną zespołem Nethertona. Jej objawami są łamliwe włosy o nieprawidłowej budowie zwanej „łodygą bambusa”, bardzo silnym złuszczaniem naskórka, co może prowadzić do objawów tzw. rybiej łuski oraz licznych alergii. Billy jest uczulony na orzechy, skorupiaki, kiwi, lateks, użądlenia pszczół i os. Profesor John Harper zajmuje się leczeniem dzieci z zespołem Nethertona od ponad 20 lat. Jest przekonany o tym, że alergie i ten właśnie zespół chorobowy są silnie ze sobą powiązane. Wraz z immunologiem Robinem Callardem doszli do wniosku, że za zespół Nethertona odpowiedzialne jest genetyczny brak białka zwanego LEKTI. Białko to odpowiada za zewnętrzną barierę skórną. Kiedy tego białka brakuje, bariera skórna nie działa. Można to porównać do dziurawej tamy. W ramach eksperymentu usunięto zewnętrzną barierę skóry. Dokonano tego w bardzo prosty sposób – przyklejając, a następnie odrywając od skóry taśmę klejącą. W ten sposób usunięto najbardziej zewnętrzną warstwę skóry, jednocześnie nie dokonując uszkodzeń ani nie tworząc ran. Wystarczyło to jednak do sprowokowania silnych reakcji alergicznych. Być może ten właśnie mechanizm stoi za wzrostem liczby zachorowań na alergie. Współcześnie za sprawą nawyków higienicznych, drażniących kosmetyków i silnych detergentów sami usuwamy tę jakże potrzebną barierę. Wystawiamy się tym samym na potencjalne ryzyko alergii.
Bridgetown, Barbados
Już 20 procent populacji Barbadosu choruje na alergie. Oznacza to dziesięciokrotny wzrost w ciągu dwudziestu lat. Kathleen Barnes z Uniwersytetu Johna Hopkinsa zajmuje się badaniem tego niezwykle gwałtownego wzrostu zachorowań. Po zbadaniu mieszkań obywateli Barbadosu doszła ona do wniosku, że stężenie alergenów, a co za tym idzie ekspozycja ludzi, są większe w bardziej nowoczesnych siedliskach o wyższym standardzie. Wzrost liczby alergii na Barbadosie jest zbieżny z postępem urbanizacji w tym kraju. Kathleen uważa, że to właśnie zmiany naszego środowiska życia stoją po części za alergiami. Głębsza przyczyna leży jednak w mikroorganizmach nas otaczających. Przeciwciała IgE, odpowiedzialne za reakcje alergiczne, ewolucyjnie służyły jednak czemuś zupełnie innemu. Ich pierwotną funkcją było zwalczanie zakażeń pasożytami. Kiedy pozbyliśmy się pasożytów z naszego otoczenia, mechanizm oparty na IgE zaczął mylnie atakować zupełnie nieszkodliwe substancje. Nasze organizmy nie nadążają za zmianami, które wprowadzamy w środowisku. Mechanizmy, które pierwotnie służyły naszej obronie, dzisiaj robią nam krzywdę.
Alergia na wszystko
Nancy Van Afflen uważa, że cierpi na MCS (Multpile Chemical Sensitivity, zespół wieloważnego uczulenia na substancje chemiczne). Porusza się w samochodzie wyposażonym w butlę tlenową, odziana w rękawice, z maską na twarzy. Usunęła także ze swojego domu wszelkie możliwie szkodliwe substancje. Takich osób jak ona są setki, jednak autorytety medyczne odmawiają uznania MCS za faktyczną chorobę. Kierują się przy tym brakiem badań klinicznych i bardzo szerokimi subiektywnymi objawami. Lekarze uważają, że osoby uznające się za chore na MCS, podobnie jak miliony innych nie są wcale uczulone. Nancy wyczuwa zapachy w lodówce, zaczyna kaszleć. Reporterka nie czuje nic.
Psycholog Rebecca Knibb mówi, że niemal 35 procent osób w krajach rozwiniętych uważa się za alergików, jednakże po badaniach okazuje się, że jedynie 1-2 procent osób dorosłych i 5-6 procent dzieci faktycznie cierpi z powodu alergii. Ogromna różnica między tym, jak ludzie postrzegają swój stan, a ich faktycznym stanem może brać się z tego, że nie rozumieją oni różnicy między alergią a nietolerancją. Nietolerancja nie ma nic wspólnego z systemem odpornościowym, jej objawy występują znacznie później niż w alergii. Możliwe jednak, że duża część symptomów jest efektem mechanizmów psychologicznych. Badania udowodniły, że stres i niepokój mogą prowadzić do wydzielania histaminy. Jest to substancja biorąca udział w reakcji alergicznej, odpowiedzialna za swędzenia, obrzęki i zaczerwienienia.
Immunoterapia
Danny jest uczulony na psy. Stwierdzono u niego bardzo silną reakcję alergiczną. Przeszedł nawet szok anafilaktyczny. Żeby zapobiec ponownemu wystąpieniu groźnej dla życia reakcji Danny został poddany eksperymentalnej doustnej immunoterapii. Dziś po raz pierwszy w ramach testu wejdzie w kontakt z psem. Podczas zabawy z czworonogiem nic się nie dzieje, jednak pół godziny później Danny zaczyna czuć się źle. Lekarze nie chcą ryzykować, wykonują komplet badań. Jak się później okazuje, złe samopoczucie nie było spowodowane reakcją alergiczną. Prawdopodobnie był to stres. W kolejnej próbie z psem, już bez udziału kamer, Danny czuł się znakomicie.
Dr Gideon Lack to alergolog zajmujący się procesem powstawania alergii. Alergie są zawsze nabyte, rodzimy się od nich wolni. Nasz układ odpornościowy musi się nauczyć reagować na różne substancje i kiedy ta nauka przebiega w nieprawidłowy sposób, a organizm reaguje gwałtownie na substancje niegroźne, mówimy o alergii. W ramach przełomowych badań setki dzieci są karmione orzeszkami ziemnymi. Dr Lack chce sprawdzić, czy podawanie orzeszków sprawi, że wykształcą one tolerancję na ten produkt. Tego dowiemy się jednak dopiero za cztery lata, kiedy badania się zakończą.
Układanka
Nie ma jednej przyczyny chorób alergicznych. Kluczem do ich zwalczenia jest odpowiednie ułożenie kawałków układanki. Postęp cywilizacyjny, jaki dokonuje się na naszych oczach jest zbyt szybki dla naszych ciał. Organizmy ludzi nie nadążają za zmianami. Możliwe, że za 50 lat niemal wszyscy będą astmatykami. Nasz układ odpornościowy ewoluował na przestrzeni setek tysięcy lat, tymczasem my serwujemy mu gwałtowne zmiany na przestrzeni dekad. Kombinacja czynników genetycznych, zanieczyszczenia, zmiany w trybie życia i otoczeniu są wybuchową mieszanką.
Film do obejrzenia poniżej:
http://www.youtube.com/watch?v=CzKQZQ4VaYE
Film dokumentalny z serii Horizon, odcinek pt. Allergy Planet. Emitowany i produkowany przez stację BBC, pierwotna emisja 9 grudnia 2008 roku.
ciężki temat , myślę ,że kiedy lekarz nie ma czasu na pacjenta wpisuje mu alergia i kłopot z głowy ,po co badać zbierać wywiad tak jest prościej kiedy nie wiesz co jest pacjentowi udajesz że jest chory na ,sam nie wie na co ale szkoda tracić kasę z nfz ,smutne to ale bywa ,że prawdziwe ,co nie zmienia faktu ,że alergia to jest problem społeczeństw i jest trudną kłopotliwa dolegliwością