H: Czym jest projekt „Szkoła rodzenia dla każdej mamy”?
Anna Osińska: To mój autorski projekt szerzenia edukacji zdrowotnej wśród kobiet w ciąży i ich rodzin. Wyruszyłam w Polskę, gdzie organizuję regionalne konferencje dla położnych i pielęgniarek pracujących z kobietami w ciąży.
H: Jaki to ma przynieść efekt?
AO : Spotkania dla środowiska medycznego mają na celu pomaganie położnym w dostępie do aktualnej wiedzy przydatnej w pracy edukacyjnej oraz namawianie ich do coraz szerszej działalności edukacyjnej. Zdaję sobie sprawę, że nasze położne i pielęgniarki są obciążone pracą ponad miarę. Jako przykład niech posłuży statystyka. W Polsce jest ok. 5-5,5 pielęgniarek na 1000 mieszkańców a krajach zachodniej Europy 11-16 na 1000 mieszkańców.
H: Trudno, żeby położne i pielęgniarki miały czas dla wszystkich przyszłych mam…
AO : Chciałabym, żeby każda kobieta oczekująca narodzin dziecka miała możliwość skorzystania z profesjonalnej wiedzy położnej oraz fizjoterapeuty, psychologa lub pedagoga, ratownika medycznego czy dietetyka. Jako że oni są edukatorami dla przyszłych mam i służą im radą, to i ja pragnę pomagać, żeby oni nie czuli się osamotnieni w szerzeniu edukacji wśród kobiet i młodych rodzin. Jeszcze raz podkreślam: położne i pielęgniarki mają na co dzień do wykonania wiele obowiązków związanych z opieką zdrowotną i mało czasu na edukację pacjentek.
H: Czy w takim razie te konferencje są dla nich przydatne?
AO : Każda z nich wie, że może liczyć na informację o nowinkach zawodowych, ciekawy wykład dotyczący rozwoju dziecka oraz przydatne informacje związane z psychologią kobiet. Podczas krótkich przerw mają okazję wymienić poglądy i opowiedzieć o swoich codziennych problemach. To jest bardzo przydatne w codziennej pracy z kobietami. I dlatego położne, choć bardzo zapracowane, „wyrywają” się na kilka godzin w ciągu dnia, żeby wpaść na moje konferencje. Na ogół muszą potem te kilka godzin odpracować… One są wspaniałe!
H: No dobrze, ale dlaczego właściwie kobiety mają się uczyć tych wszystkich czynności związanych z rodzeniem i opieką nad dzieckiem. Przecież od wieków kobiety rodzą dzieci i nikt ich tego nie uczył. Nie było szkół rodzenia, a one i tak wiedziały, co robić.
AO : Nie było? Dawniej szkołą rodzenia było samo życie. I to było bardzo dobre, bo oparte na formule warsztatów praktycznych. Rodziny były większe, dzieci miały na ogół rodzeństwo, małe dziewczynki pomagały swoim ciociom czy matkom w codziennych czynnościach zarówno domowych, jak i opiekuńczych, a chłopcy uczyli się od ojców i dziadków majsterkowania, byli zaradni i potrafili posłużyć się śrubokrętem i młotkiem. Rodzina to była wspólnota. Wszyscy od wszystkich czegoś się uczyli. A umiejętności pełnienia obowiązków rodzicielskich przechodziły w sposób naturalny z pokolenia na pokolenie.
H: A obecnie nie mamy takich możliwości? Czy rodzina nie wychowuje i nie uczy?
AO : Dzisiaj żyjemy z dala od rodziny. Można by powiedzieć: „Ich dwoje w wielkim mieście”. Tych dwoje często żyje bez rodziny już od najmłodszych lat. Nie ma wzorców. Nie ma przykładów. Kontakty między ludźmi zastąpił Internet. W obecnej cywilizacji raczej nie posiadamy ogólnej mądrości życiowej, zwykłych umiejętności niezbędnych do codziennego życia. To czego my nie potrafimy, zrobią za nas firmy usługowe lub zlecimy coś doradcom i specjalistom. H: Jednak mimo tej przemiany cywilizacyjnej ciągle potrzebujemy miłości, chcemy żyć razem, chcemy mieć dzieci.
AO : I całe szczęście. Bo świat bez miłości i bez dzieci byłby nic nie warty. Dzieci są przyszłością świata i nadzieją na lepsze jutro. Młodzi rodzice czują odpowiedzialność za nowe życie. Każdy kto czeka na narodziny dziecka, chce się do nowej sytuacji trochę przygotować. Szuka wiedzy, porad w Internecie i rożnych publikacjach, nieraz trochę od znajomych.
H: I wtedy potrzebna jest szkoła rodzenia.
AO : Tak. Porządna szkoła rodzenia, która umie przekazać kobiecie i jej partnerowi podstawowe wiadomości i umiejętności, przydatne przy porodzie i potem w codziennej opiece nad dzieckiem. Szkoła rodzenia powinna być dostępna dla każdej kobiety. To może być sformalizowana nauka w zamknięty grupach ale także indywidualne przygotowywanie do porodu domowego. Wybór powinien należeć do kobiety.
H: A opieka położnicza w czasie ciąży?
AO : Przygotowania do porodu, o którym mówię, nie należy mylić z opieką medyczną w czasie ciąży. Wizyty u lekarza czy w gabinecie położnej nie zastąpią szkoły macierzyństwa, choćby dlatego, że wymaga to czasu. Czasu, który składa się na pogadankę, wykład, ćwiczenia, pokazy, warsztaty, demonstracje itp., czyli połączenie teorii z praktyką.
H: Co jeszcze może kobiecie dać szkoła rodzenia?
AO : Moim zdaniem przede wszystkim poczucie bezpieczeństwa. Tylko wtedy, gdy nie czujemy się zagrożeni możemy normalnie żyć. Możemy podejmować wyzwania i pokonywać trudności. Poród i macierzyństwo to wyzwanie. Piękne, ale trudne. Bardzo bym chciała, aby wszystkie szkoły rodzenia dały radę pomoc młodym rodzicom. I nie chodzi tylko o przygotowanie do porodu i skompletowanie wyprawki dla dziecka, ale żeby szkoły te były oparciem i pomocą dla wszystkich podejmujących trud wychowania dzieci. Nie tylko w czasie porodu, ale także długo po nim.
Anna Osińska, pedagog, dyrektor Polskiego Centrum Edukacji Właścicielka jednej z najstarszych szkół rodzenia w Warszawie. Założycielka Polskiego Centrum Edukacji, w którym organizuje kursy i szkolenia dla położnych i pielęgniarek, zajmujących się opieką okołoporodową. Od 2012 r. realizuje projekt „Szkoła rodzenia dla każdej mamy”.
ostatnie dziecko urodziłam 3 lata temu ,czyli myślę ,że całkiem niedawno i musze niestety powiedzieć ,że nikt nie zwrócił mi uwagi aby udać się do urofizjoterapeuty aby pracować z blizna po cc o porodach z nacięciem nie wspomnę ….
Każdej położnej lekarzowi życzę aby mogli się dokształcać brać udział w takich wydarzeniach i mieć wiedze adekwatna do standardów porodowych dzisiejszych a nie tych z zeszłej epoki ,dobry personel to szczęśliwa mama i dziecko…