
fot. pexels by Jill Wellington
A co by było, gdyby znów wrócić do regularnych helioterapii w górach i nad morzem? Bez filtrów kosmetycznych, w umiarkowanych dawkach i z pełną świadomością fundowania sobie promieni UVB, które umożliwiają naszemu ciału niezależną, własną produkcję witaminy D3?
Już w starożytności Hipokrates [460-377 r. p.n.e.] „przepisywał” kąpiel w słońcu zarówno dla celów medycznych, jak i psychologicznych. Uważano wtedy, że atleci biorący udział w Olimpiadach mają silniejsze mięśnie i kości dzięki przebywaniu na słońcu. Okazuje się, że korzyści płynących z promieni słonecznych jest o wiele więcej!
TEKST: Żaneta Geltz
Kąpiele słoneczne, jako metodę leczenia, opisał w 1822 roku lekarz Jędrzej Śniadecki, twierdząc, że „jest silny i oczywisty wpływ promieni słońca na leczenie krzywicy oraz często występujących chorób w miastach gęsto zaludnionych, gdzie ulice są wąskie i słabo doświetlone. W wydaniu 4 (7) 2015 Magazynu Hipoalergiczni dr Mirosław Mastej dokonał szerokiej, medycznej analizy zalet witaminy D3 dla naszego organizmu w artykule zatytułowanym „Królowa D3, witamina życia”. Jednak temat nadal jest nieznany i ciągle za mało wiemy na temat dawkowania, skutków niedoborów i najlepszych źródeł witaminy D. Wraz z nadchodzącą wiosną i pierwszymi tygodniami aktywnego promieniowania UVB, przybliżamy temat tej niezwykle istotnej dla celów profilaktycznych witaminy po to, by ponad wszelką wątpliwość odczarować słońce.
Autorzy książki „Witamina D”, profesor dr med. Jörg Spitz i dr William B. Grant, donoszą, że od 70 do 90% ludzi cierpi na niedobór witaminy D. Wprowadzają czytelnika w świat technologii, która sprawiła, że większość czasu, niczym jaskiniowcy, spędzamy w ciemnych pomieszczeniach, całkowicie wbrew naturze gatunkowej.
Przytaczają oni przykład badania przeprowadzonego na 30 000 obywateli Niemiec, kontrolowanych w odstępie 4 lat, by dojść do wniosku, że istnieją 4 czynniki ryzyka chorób przewlekłych, które łączy jedno – są elementami stylu życia. Są to:
» palenie tytoniu
» nadwaga
» niezdrowe odżywianie
» brak aktywności fizycznej
Mówiąc w skrócie, badanie pokazało, że choćby 90% cukrzycy i wynikające z niej problemy, zawdzięczamy sami sobie. Podobnie jest z innymi przypadkami chorób.

fot. Pexels by Tiana
Słońce: przekleństwo czy zbawienie
Autorzy w/w książki przybliżają czasy starożytności, a nawet dawnych cywilizacji Inków czy starożytnych Egipcjan, gdzie wszędzie, w każdej szerokości geograficznej, łącznie z cesarstwem rzymskim – słońce było równoznaczne z najważniejszym z bóstw i było godne stawiania świątyń na jego cześć. Aż do upadku Imperium Rzymskiego, kiedy nastąpił upadek kultury kąpieli słonecznych. Dopiero w połowie XIX w. Szwajcarzy zbudowali pierwsze uzdrowiska, gdzie wznowiona została kultura helioterapii, mimo że przez długie wieki – pokazywanie ciała było nieprzyzwoitym zachowaniem.
Autorzy podkreślają zasługi duńskiego lekarza Niels’a Ryberg’a Finsen’a, który w 1903 roku otrzymał Nagrodę Nobla za wynalezienie sztucznego światła słonecznego, które następnie było stosowane do leczenia chorób zakaźnych (ospa, gruźlica). Rozpoczęła się wówczas era spędzania wolnego czasu „na wsi”, aby zaczerpnąć świeżego powietrza i zdrowotnych promieni słońca.
Wkrótce wybuchła moda, bardzo korzystna zresztą, na uzdrowiska i kurorty, w których mieszkańcy miast zaczęli spędzać swoje urlopy, by odzyskać siły i solidne zdrowie. Niestety, wraz z nadejściem ery antybiotyków tuż po II Wojnie Światowej, zapotrzebowanie na kurorty spadło, a właściciele uzdrowisk zaczęli inaczej przyciągać swoją dawną klientelę. Odwoływano się wtedy do atrakcyjnego, opalonego ciała, co w niedługim czasie zaowocowało przesadną opalenizną, wysypem raka skóry i modą na filtry słoneczne oraz wieloletnią epokę (kilku dekad), w której rządziły firmy kosmetyczne straszące klientów szkodliwym promieniowaniem słońca. I w ten oto sposób zakłóciliśmy naszą naturalną relację ze słońcem, zaburzyliśmy jego dawkowanie ulegając modzie, indukcji strachu i gmatwaninie marketingowych przekazów, w których nawet lekarze przestali się orientować, co jest prawdą, a co fikcją.
Aż do roku 1970 świat wierzył, że witamina D jest odpowiedzialna za dobroczynne działanie w obszarze układu kostnego i jej odpowiedni poziom zapobiega krzywicy. Jednak po odkryciu aktywnej formy witaminy D, kalcytriolu, badacze uruchomili badania dotyczące mechanizmu działania, by odkryć receptory witaminy D w komórkach. Znaleziono je nie tylko w kościach, ale w jelitach, nerkach i wielu innych organach. Ustalono, że utworzona w wątrobie prowitamina D wiąże się z białkiem i za pomocą krwi dociera do skóry, gdzie pod wpływem pasma UVB (długość fali 280- 320nm), powstaje związek zwany cholekalcyferolem, który wraca za pomocą białek krwi do wątroby. Tam dopiero powstaje baza dla przemiany witaminy D w całym naszym ciele w związek zwany 25-hydroksycholekalcyferolem (25-OH-D3).
ZALECENIA WHO
efekty zdrowotne promieni słonecznych UVPromienie słońca dostarczają ciepło i światło, ale dodatkowo stymulują nasz krwioobieg i sprawiają, iż czujemy się doskonale. Niektóre z promieni słonecznych UV odgrywają kluczową rolę w naszym organizmie, gdyż przyczyniają się do produkcji witaminy D. Jest ona bardzo ważna dla podnoszenia poziomu przyswajania wapnia i fosforu z pożywienia i odgrywa ważną rolę w rozwoju kości, funkcjonowaniu układu odpornościowego oraz tworzeniu komórek krwi. Nie ma żadnej wątpliwości, iż odpowiednia dawka słońca jest dla nas wskazana! Wystarczają nawet kilkunastominutowe wyjścia na słońce około trzech razy w tygodniu w okresach letnich, mając odkryte ręce, ramiona i twarz, aby zapewnić sobie wysokie dawki witaminy D. Im bliżej równika, promienie UV są bardziej intensywne, co oznacza, że wystarczają krótsze czasy ekspozycji na słońce.
W obecnej dekadzie, specjaliści i badacze są głównie skoncentrowani na wyjątkowych właściwościach i szerokim spectrum działania witaminy D w obszarze takich specjalizacji jak immunologia, onkologia, neurologia czy kardiologia.
Niedobory witaminy D3 nie są widoczne w ciele, gdyż nie dają żadnych objawów! Dlatego zaleca się co półroczne kontrole tej witaminy, by trzymać rękę na pulsie! Pierwsze badanie najlepiej wykonać wiosną, przed letnią dawką słońca.
Autorzy książki podkreślają:
Bardzo ważne jest wielowarstwowe i decydujące działanie witaminy D na wrodzony, a także nabyty układ odpornościowy. Hamuje ona nadmierne i przez to szkodliwe dla ciała reakcje immunologiczne (na przykład alergie) oraz uniemożliwia lub spowalnia rozwój chorób autoimmunologicznych jelit (wrzodziejące zapalenie jelita grubego, choroba Leśniowskiego-Crohna), a także cukrzycy typu 1 i stwardnienia rozsianego. […] Ponadto witamina D pobudza produkcję wewnątrzpochodnych substancji o działaniu podobnym do antybiotyków (defensyn i białek antydrobnoustrojowych), walczących z bakteriami i wirusami, które wniknęły do organizmu. Dotyczy zarówno „ciężkich” chorób infekcyjnych, na przykład gruźlicy, jak i „banalnych” wirusowych infekcji górnych dróg oddechowych, a także częstotliwości napadów u astmatyków, które są związane ze znacznymi utrudnieniami w życiu codziennym.”
Warto przeczytać tę niewielką książeczkę choćby po to, by zrozumieć, jak wraz z nadejściem ery wielkich miast, ulicami wzdłuż budynków i aut zbliża się ogromna fala tsunami niekończącej się listy chorób, dla których rozwiązanie okazuje się zbyt trywialne (jakim jest słońce), by w nie uwierzyć.
Tak więc tkwimy w przekonaniu, iż preparaty kosmetyczne ochronią nas przed „śmiercionośnym promieniowaniem słońca” i zażywamy kolejne leki na coraz to nowe jednostki chorobowe, co do których pochodzenie brzmi „idiopatyczne”, czyli nieznane.
Środki pielęgnacyjne, które rzekomo miały nas chronić, doprowadzały i nadal doprowadzają do blokady dobroczynnych promieni UVB, dając nam fałszywe poczucie bezpieczeństwa przed wystąpieniem raka skóry. Błąd główny polega bowiem na tym, że to nie UVB powoduje raka, ale UVA, które to promieniowanie wnika w głębokie warstwy skóry i wyrządza największe szkody! Najlepiej jest więc stosować nie filtry chemiczne, a filtry fizyczne, czyli takie, które pozostawiają biały film na skórze (filtry mineralne, naturalne, tzw. barierowe).

fot. Pexels by Hassan OUAJBIR
Najciekawsze i najważniejsze
To, co najbardziej fascynuje i jednocześnie blokuje powszechność informacji dotyczącej witaminy D jest fakt, że jest to witamina bezpłatna, dostępna również dla osób bez grosza w portfelu.
Słońce jest darmowe, obecne w każdym zakątku Ziemi i dostępne codziennie.
A więc przy odpowiedniej organizacji dnia, da się wygospodarować 15-20 minut, by zażywać kąpieli słonecznych i zapewnić sobie chociaż minimalny poziom, który trzyma nas z dala od szeregu chorób przewlekłych.
Znajdując wymówki, by nie móc skonsumować naszej bezpłatnej dawki witaminy, sami wyciągamy rękę po przyszłość usiana dolegliwościami, która ostatecznie prowadzi do określenia konkretnej jednostki chorobowej i zamienia nasze życie w pasmo zabiegów, terapii i niechcianych kosztów leczenia.
Co robić?
Media skutecznie straszą nas słońcem, nakazują pokrywanie ciała filtrami przed wyjściem na zewnątrz, producenci kosmetyków prześcigają się w reklamowaniu produktów jako tych, które„CHRONIĄ CIĘ PRZED SŁOŃCEM”. Tymczasem okazuje się, że to właśnie słońce jest naszym sprzymierzeńcem, pomimo alarmów dermatologów, którzy (słusznie zresztą) przestrzegają nas przed nadmierną ekspozycją na promienie słoneczne w obawie o raka skóry.
W obliczu zamieszania informacyjnego, większość z nas nie robi nic, nie podejmuje kroków w kierunku zbadania poziomu witaminy D w organizmie, nie decyduje się na przebywanie na słońcu w określonych porach, a także na suplementację.
Z pytaniem, jak nie zwariować w potoku sprzecznych nakazów i zakazów, a jednak skutecznie zadbać o odpowiednią dawkę witaminy D, zwracam się do Profesora Michaela F. Holicka – światowego guru w zakresie witaminy D3.
Żaneta Geltz: Trudno o jednoznaczne stanowisko lekarzy, co do dawkowania witaminy D3, jakie są Pana sugestie dla nas, dla Polaków w naszej szerokości geograficznej?
Michael F. Holick: Nie ma żadnych wątpliwości, że każdy z nas powinien z pewnością zażywać witaminę D3, gdyż nie jesteśmy w stanie uzyskać wystarczającej porcji witaminy tylko poprzez przebywanie na słońcu. Chciałbym, aby moje rady były bardzo proste:
1. Kobiety w ciąży powinny zażywać 2000 IU wit. D dziennie, przy czym również dawka 4000 jednostek jest całkowicie bezpieczna, a nawet są badania, które wskazują na lepsze wyniki, gdy dawka wynosi 4000 IU/d.
2. Noworodki i niemowlęta powinny spożywać dziennie od 400 do 600 IU dziennie, aby redukować ryzyko astmy, a także chorób przewlekłych w przyszłości, jak cukrzyca typu 1 czy stwardnienie rozsiane.
3. Dzieci aż do wieku nastoletniego, powinny zażywać 1000 IU dziennie.
4. Młodzież powinna być traktowana już jak dorośli i przyjmować minimum 2000 IU dziennie, gdyż były przeprowadzone badania w stanie Georgia, które wskazują, iż witamina D w tej dawce pomaga młodzieży w utrzymaniu odpowiedniego krążenia krwi, kondycji serca, co przekłada się później na niższe ryzyko nadciśnienia w dorosłym życiu.
5. W przypadku osób otyłych, o czym rzadko się wspomina, dawka witaminy D musi być wyższa ze względu na fakt, że witamina ta jest rozpuszczalna w tłuszczach, stąd u osób, które mają BMI wyższe niż 30, dawka witaminy D powinna być odpowiednio 2- lub 3-krotnie wyższa. To oznacza co najmniej 6000 IU dziennie!
6. W szerokości geograficznej w Polsce, biorąc pod uwagę kąt padania promieni słonecznych, nie jesteście w stanie uzyskać witaminy D ze słońca począwszy od października, aż do początku kwietnia. Godziny w pozostałych miesiącach, w których mamy szansę na wytworzenie witaminy D z promieni słonecznych, to przedział między 10:00 rano do godziny 15:00, a więc przebywanie wcześnie rano na słońcu nie przysporzy nam produkcji witaminy D3. I właśnie z powodu tych ograniczeń godzinowych mamy z tym problem.
7. W obecnych czasach każdy na co dzień stosuje jakieś aplikacje w telefonie. Utworzyliśmy taką właśnie aplikację, która jest bezpłatna, dostępna zarówno na system Apple i Android, nazywa się Dminder.info, która mówi – niezależnie od tego, czy jesteśmy w Polsce, w Stanach Zjednoczonych czy w Zatoce Perskiej – kiedy możesz w danym miejscu uzyskać witaminę D, ile jesteś w stanie w danym dniu jej uzyskać, w oparciu o swój typ skóry, a także przypomina, kiedy należy zmykać ze słońca, by uniknąć nad- miernej ekspozycji na promienie UV.
8. Podkreślam tutaj, iż to właśnie poparzenia słoneczne i nadmierne przebywanie na słońcu jest przyczyną raka skóry, zwłaszcza złośliwego czerniaka skóry. Dlatego zawsze podkreślam, aby chronić przed słońcem swoją twarz, gdyż jest ona elementem zawsze najbardziej narażonym na promieniowanie, a więcej tutaj możemy sobie najwięcej zaszkodzić. Wystarczy, że odkryjemy 50% ciała w obrębie rąk, ramion, pleców czy nóg, ale zdecydowanie unikamy momentu, w którym możemy ulec poparzeniu.
Ż.G.: Ile minut możemy w takim razie spędzić bezkarnie na słońcu?
M.H.: I to właśnie jest największy problem, gdyż wrażliwość skóry u każdego jest inna, w zależności od nasycenia koloru skóry, jej wrażliwości, ten czas ekspozycji jest różny. Z moich obserwacji i wiedzy wynika, że na przykład ja jestem narażony na poparzenie słoneczne już po upływie 30 minut przebywania na plaży podczas lata.
A więc w moim przypadku ten limit bezpiecznej kąpieli słonecznej wynosi 15 minut, gdzie mam zakrytą twarz kapeluszem albo zastosowany filtr kosmetyczny, a ciało mam odkryte w okolicy rąk, nóg i pleców. Po kwadransie nakładam odzież, aby zasłonić skórę lub nakładam filtr słoneczny.
Ż.G.: A więc zakładamy, że jesteśmy na słońce, dajmy na to – w miesiącach: maj, czerwiec, lipiec i wychodzimy na zewnątrz na 15 minut, ale nie mamy pewności, czy powstaje w naszym ciele odpowiednia ilość witaminy D, mając za sobą długie miesiące jesienno-zimowe. Czy powinniśmy profilaktycznie jeszcze się dodatkowo suplementować?
M.H.: Odpowiedź tym razem jest bardzo prosta. Prowadziliśmy badania ponad 3,8 milionów Amerykanów w Stanach Zjednoczonych, w którym udowodniliśmy, że konsumpcja witaminy D3 w dawce 4000 IU jest właściwa. Doradzam tę dawkę wszystkim moim pacjentom, bliskim z rodziny i sam tyle biorę przez każdy dzień w roku. Lubię jeździć rowerem, gram w tenisa, pielę ogródek, mam też inne aktywności na powietrzu, ale na co dzień do takich czynności nie eksponujesz całego ciała, a więc nie produkujesz witaminy D.
Przeprowadzono badania w południowej Afryce, gdzie mieszkańcy mają bardzo ciemną skórę, przebywają na słońcu cały dzień praktycznie nadzy, z całym ciałem wyeksponowanym na słońce, ich stężenie witaminy D we krwi wynosiło 40-60 ng/ml. Aby mieć podobny poziom w naszej krwi, musielibyśmy zażywać codziennie 4000 IU! To mówi nam, że z ewolucyjnej perspektywy, pigmentacja naszej skóry została zaprojektowana odpowiednio do szerokości geograficznej, gdzie żyjemy.
Badanie przeprowadzone w Wielkiej Brytanii polegające na eksponowaniu zdrowych, dorosłych osób na słońce trzy razy w tygodniu przez okres sześciu tygodni, pokazały, że mimo, iż Brytyjczycy na początku odnotowują pewne uszkodzenia w genach po ekspozycji na słońce, to w trakcie ekspozycji, geny te ulegają naprawie.
Polega to na tym, że kiedy organizm odnotowuje ekspozycję, skutkiem czego jest początkowe uszkodzenie, zaczyna reagować procesem naprawczym, aż w końcu szkody znikają.
A więc ciało nasze zdecydowanie potrafi zagospodarować racjonalną dawkę ekspozycji na słońce
Zaleca się następujące dawkowanie witaminy D w ciąży i w okresie laktacji:
• suplementacja 1500-2000 IU/d (37,5-50 μg/d) powinna być uruchomiona najpóźniej od początku drugiego trymestru ciąży
• położnicy powinni zalecać suplementację witaminy D z chwilą rozpoczęcia ciąży
• jeśli to możliwe, w celu osiągnięcia najlepszego wyniku suplementacji, rekomenduje się okresową ocenę stężenia 25(OH)D
• celem suplementacji jest osiągnięcie stężenia 25(OH)D na poziomie 30-50 ng/ml (75-125 nmol/l)
Niedobory witaminy D u kobiet w ciąży mogą być spowodowane:
• zmniejszoną syntezą skórną
• porą roku, szerokością geograficzną
• zanieczyszczeniem powietrza
• brakiem czasu na ekspozycję na słońce z powodu pracy
• brakiem możliwości podróży, ograniczenia w podróżowaniu
• hospitalizacją w ciąży, komplikacjami
• zapobieganiem opalaniu poprzez aplikację filtrów UVB
• nadmierną profilaktyką raka skóry
Nie ma takiej możliwości, aby osiągnąć toksyczny poziom witaminy D ze słońca.
Zdaniem profesora Michaela F. Holicka , niedobór witaminy D w organizmie, przyczynia się m.in. do:
» otyłości
» zapalenia kości i stawów
» osteoporozy
» krzywicy kości
» osłabienia mięśni i bólu mięśni
» chorób autoimmunologicznych: cukrzyca typu 1, stwardnienie rozsiane, RZS, choroba Leśniowskiego-Crohna
» nowotworów jelita grubego, piersi, prostaty i innych
» schizofrenii, depresji
» niewydolności wątroby i nerek
» zaburzeń metabolicznych, jak celiakia czy choroby wątroby
» częstych infekcji
Profesor Michael F. Holick
Jest endokrynologiem, profesorem medycyny, specjalistą fizjologii i biofizyki, dyrektorem Kliniki Opieki Zdrowotnej Kości i Helioterapii, Centrum Badań Światła i Skóry w Boston University Medical Center, dostarcza szeroko-zakrojoną ocenę, a także programy terapeutyczne dla dzieci i dorosłych z różnymi schorzeniami metabolicznymi, włączając osteoporozę , stres, traumy, nadpobudliwość.
Przez wiele lat był dyrektorem Generalnej Jednostki Badawczej Uniwersytetu w Bostonie, szefem Komisji ustanawiającej wytyczne dla Praktyk Endokrynologicznych w sprawie zastosowania witaminy D3, a także autorem ponad 400 publikacji na temat biochemii, fizjologii, metabolizmu i fotobiologii witaminy D3, a także patofizjologii spowodowanej niedoborem wit. D3.
Od ponad 40 lat zajmuje się badaniem skutków niedoborów witaminy D, posiada własne laboratorium badawcze, a także przyjmuje w szpitalu pacjentów, którzy zgłaszają się z problemem dotyczącym niedoboru wapnia i witaminy D. Więcej o działalności profesora: www.drholick.com.
Zaprojektował aplikację, którą udostępnił bezpłatnie, mającą ułatwić dawkowanie promieni słonecznych, można ją pobrać na smartfona: www.dminder.info.
Wywiad ukazał się w Magazynie Hipoalergiczni Nr 18 w 2019 r.:
www.empik.com/hipoalergiczni-2019-nr-18-05-opracowanie-zbiorowe,p1252829814,ebooki-i-mp3-p.