Osobę, która znacząco rozwinęła moje życie, poznałam na kursie ikebany. Po zajęciach z artystycznego układania kwiatów, młoda japonistka podeszła do mnie i zapytała czy nie chciałabym poznać ceremonii herbaty. I w ten sposób od 20 lat uczestniczę w spotkaniach, które zmieniły moje pełne nerwowości i smutku życie.
Tekst: Ewa Marynowska
Czarki i pędzle
Nieświadomie wkroczyłam na Cha-Do czyli Herbacianą Drogę, nazywaną też Ceremonią Herbaty. Używana podczas niej zielona herbata matcha jest zupełnie inna od herbaty, jaką znamy. To zmielone na pył ususzone listki w kolorze mchu. Początkowo nie rozumiałam niekończących się ćwiczeń z fukusą – kwadratową chustką służącą do symbolicznego ścierania niewidzialnego kurzu z herbacianych utensyliów. Dziwiło mnie to, dlaczego w przeciwieństwie do ikebany1, podczas ceremonii herbaty, wrzucane są do wazonu (a nie układane) dwie lub trzy gałązki, znalezione w okolicy. Podziwiałam piękno utensyliów użytych do ceremonii: bambusowego pędzla pokrytego czarną laką w złociste wzory, pojemniczka do herbaty i niepowtarzalnej czarki z gliny, porcelany, a czasem nawet szkła. Wstąpiłam na drogę do poznawania japońskiego poczucia piękna.
Szczęśliwie, po upływie kilku lat, japońska Fundacja Takashima ufundowała budowę tradycyjnego pawilonu herbacianego na rzecz wydziału Japonistyki Uniwersytetu Warszawskiego, a otwarcie pawilonu Kaian (jap. „ukryte miejsce na sercu”) było niezwykle uroczyste. Każdy z uczestników otrzymał pamiątkowy biały wachlarz z wykonaną czarnym tuszem, kaligrafią.
Elementy rytuału
Przed wejściem do Kaian przyklękasz przed naczyniem przypominającym wysoką donicę i obmywasz przy pomocy kilku kropel wody z drewnianego czerpaczka – ręce i usta. Wcześniej zdejmujesz biżuterię: pierścionki, obrączki i zegarki, aby niechcący nie uderzyć w czarkę i nie odwracać niczyjej uwagi, bo panuje tutaj cisza. Słychać jedynie gotującą się w kociołku wodę, przypominającą Japończykom szum czy nawet szept poruszanych wiatrem, sosnowych gałązek. Miejsce, gdzie odbywa się spotkanie, to strefa wyłączona ze społecznych różnic. Jedynym szeregiem ważności jest usytuowanie nielicznych gości: pierwszy – wchodzi najwcześniej i po skłonieniu się przed jedwabnym zwojem z kaligrafią – kakemono, siada na macie tatami. I tak kolejno następni uczestnicy ceremonii.
Następnie bezszelestnie przesuwają się bambusowe drzwi i pojawia się gospodarz spotkania.
Najpierw ma miejsce wymiana ukłonów, a po chwili – w absolutnej ciszy – goście obserwują, jak gospodarz przygotowuje pierwszą z czarek na herbatę. Warto podkreślić, że czarki są prawdziwymi dziełami sztuki, wykonanymi ręcznie, przez mistrzów, w pojedynczych egzemplarzach. Na tacy podane są miniaturowe ciasteczka, które spożywa się przed herbatą. Kilka minut później zostaje postawiona przed pierwszym gościem na macie czarka i wtedy on – ukłonem – dziękuje gospodarzowi, a następnie kłaniając się, symbolicznie przeprasza następnego uczestnika ceremonii, za to wyróżnienie.
Zanurzenie
Przyszło mi to z trudem, by klęczeć przez kilka godzin na tatami i co pewien czas wymieniać ukłony z gospodarzem i z innymi uczestnikami ceremonii. A jednak powoli zanurzałam się w tajemnicę herbaty, poznając cierpki smak i zachwycając się jej barwą w kolorze mchu. Zapierały mi dech poetyckie nazwy czarek, nadawane przez mistrzów. Poruszały wyobraźnię miniaturowe ciasteczka kształtem nawiązujące do aktualnej pory roku, a nawet dnia. I tak w styczniu i lutym podaje się białą piankę z dwiema zielonymi kropkami. „Ewo, co ci to przypomina?” – spytała mistrzyni Sugimoto. Nie wiedziałam, ale gdybym chwilę pomyślała, to zobaczyłabym zachodzącą w przyrodzie zmianę. Oto, przez warstwę cienkiego śniegu przebijają źdźbła trawy, zapowiadając wiosnę.
A gdy mowa o wiośnie, to i o różowych kwiatkach kwitnącej wiśni. Latem podaje się «ciasteczka» przypominające bryłki lodu – to optyczne schłodzenie wysokiej temperatury albo niebieskie, wijące się paseczki kojarzone z wodnymi wirami – lubianym w Japonii motywem dekoracyjnym, pojawiającym się także na tkaninach, kimonach i haftach. Jesienią pojawiają się czerwieniejące listki miniaturowego klonu japońskiego albo peonie uważane za «Kwiaty szczęścia». Inna jej fantazyjna nazwa to «Roślina dwudziestu dni», gdyż od wieków przez tyleż dni zachowuje świeżość i urodę. Peonia jest ulubionym motywem zdobniczym Japończyków.
Czas na haft
Minęły lata, a ja nieustannie poznaję nowe elementy tej niezwykłej kultury. Nauczyłam się haftu sashiko. Przypomina zwykłą fastrygę o tysiącach wzorów, które mają swoje nazwy, język i znaczenie. Zaczęłam w pełni rozumieć japońską modę mającą swoje korzenie w dawnych ubiorach i kolorystyce. Dawne zdziwienie męskim „wystrojeniem” w projektach Yohji’ego Yamamoto zastąpiło zrozumienie, że klasa mieszczan w dawnej Japonii lubowała się w niesamowitych strojach i ozdobach: tych luksusowych, przetykanych złotą nicią tkaninach nakryciach głowy i niezwykle trudnych węzłach z konopnych sznurów, zdobiących pasy i broń. Nawet kopyta końskie były misternie owiązane. Z jednej strony całe to niesamowite dla Europejczyka decorum, patrz: Złoty Pawilon, a z drugiej – zauważalna, fenomenalna powściągliwość we współczesnej architekturze.
Pokora
Wyciszyłam się i nabrałam dystansu do wielu spraw. Przestałam się spóźniać i zrozumiałam, że – jak powiedział japoński mistrz: poprzez ukłony porzucamy siebie, czyli uczymy się pokory. Wiem, że przede mną jeszcze długa droga. Ceremonia Herbaty jest piękną formą medytacji, gdzie uczestnicy celebrują ciszę i jednocześnie bulgoczącą wodę. Uczą się skupienia, ale nie na sobie, a na szczegółach rytuału, co stanowi główną różnicę pomiędzy Wschodem a Zachodem, jeśli chodzi o pojęcie wyciszenia się. Medytacji tej, herbata matcha towarzyszyła od zawsze. Mnisi medytujący w klasztorach kładli na wysokości splotu słonecznego rozgrzany płaski kamień, aby nie odczuwać głodu. Aby nie usnąć, pili zieloną herbatę.
Absolwentka Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, dziennikarka, obecnie mieszka w Warszawie. Zachęca do uczestnictwa we wspólnym milczeniu jako alternatywie do mszy, jako nauki powściągliwości i pokory. W Warszawie, Poznaniu, Krakowie, Toruniu, Łodzi odbywają się pokazy ceremonii herbaty na wydziałach japonistyki. Mówi, że praktykowanie tego prastarego japońskiego rytuału to droga, która nigdy się nie kończy. Kontakt do autorki w redakcji: redakcja@hipoalergiczni.pl.
Przypis:
-
Japońska sztuka układania przestrzennych kompozycji kwiatowych, określana od XX w. mianem ikebana, ma wielowiekową tradycję i jest kultywowana przez kilkadziesiąt szkół powstałych na różnych etapach jej rozwoju. Najstarsza i największa ze szkół to Ikenobō ma siedzibę w Kioto. [źródło definicji: www.szkola.japonia.net.pl]
Ciekawy zwyczaj ,w czasach kiedy zalewasz jakieś liście wrzątkiem dajesz cukru i wypijasz napar który z herbatą ma niewiele wspólnego , który nawet nie ma jakiegoś wyrazistego smaku i zapachu mogącego sprawić orgazm organoleptyczny naszym kubkom smakowym….
Brzmi bardzo dostojnie i tak mistycznie, pamiętam od dziecka interesowała mnie Japonia i jej zwyczaje ,stroje i cisza albo taka delikatność w rozmowie ,zupełnie inaczej niż u nas gdzie gości hałas ,szum ,i ciężko myśli usłyszeć w restauracji a co dopiero rozmówcę… bardzo bym chciała zweryfikować moją wiedze z rzeczywistością….marzenie…