Dlaczego jesteśmy aż tak podatni na choroby? Co się stało z żywnością, że zaczęła nam szkodzić, zamiast dostarczać nam zdrowie? VI FORUM ALERGII podczas targów Natura Food & beECO w Łodzi to scena, na której nasza redakcja rozjaśnia zamglony obraz i docieka prawdziwych przyczyn utraty zdrowia. W szóstej edycji wydarzenia chcemy pomóc Państwu poznać sposoby na wzmocnienie naszej odporności i ochronę przed infekcjami, zapaleniami i utratą zdrowia. Zapraszamy nie tylko pacjentów, osoby poszukujące sposobów na zdrowie, ale również lekarzy, rolników, ogrodników, położne, pielęgniarki – słowem: wszystkich tych, którzy działają w obszarze zdrowia lub o zdrowie zabiegają. Co wiemy o swoim brzuchu?
#ForumAlergii
Prowadzenie: Żaneta Geltz
Przedstawiamy zapis VI FORUM ALERGII organizowanego przez redakcję magazynu HIPOALERGICZNI na zaproszenie organizatora targów NATURA FOOD i beECO, które odbyło się 19 września 2021 r. w hali Atlas Arena w Łodzi.
Żaneta Geltz: Podczas naszych cyklicznych spotkań pt. FORUM ALERGII edukujemy się na temat własnego zdrowia, uczymy się tego, jak unikać chorób, jak wspierać naszą odporność. Przybliżamy Państwu sylwetki lekarzy i naukowców, którzy chcą Państwu pomóc. Dziękujemy organizatorowi targów Natura Food i beECO za zaproszenie.
Kim jestem?
Jestem mamą byłego alergika, którego próbowaliśmy wyleczyć z 26 bardzo uciążliwych alergii pokarmowych. Starania zakończyły się sukcesem. Nie stało się to jednak za sprawą antybiotyków ani sterydów, które przepisywał nam lekarz rodzinny, a potem alergolog – wręcz przeciwnie. Próby takiego standardowego leczenia doprowadziły do bardzo ciężkiego stanu dziecka. Syn spuchł od przyjmowanych sterydów w bardzo krótkim czasie i wtedy zrozumiałam, że coś w tym procesie leczenia jest nie tak. Miałam wtedy 22 lata, bardzo mało wiedziałam i popełniłam wszystkie możliwe błędy, które popełniają matki alergików bezkrytycznie podążające za zaleceniami alergologów. Dopiero kiedy trafiłam na niezwykłą pediatrę, dzięki której za pomocą diety wyprowadziliśmy dziecko w ciągu kilku lat z popełnionych błędów, zrozumiałam, jak daleko jesteśmy od prawdy i od skutecznego zapobiegania chorobom. Dziś syn nie ma żadnych alergii i je wszystko, bez reakcji uczuleniowych. Podczas, gdy alergolodzy uparcie twierdzili, że taki cel nie jest możliwy do osiągnięcia.
Kilka lat temu dokonałam również pewnych zmian w stosunku do swojej osoby. W ciągu czterech miesięcy dzięki żywności BIO, piciu wody ze szkła, a nie z plastiku, dzięki ruchowi fizycznemu trwającemu co najmniej 10 minut dziennie (co może zrobić każdy), dokonałam naprawy własnego zdrowia.
Sami Państwo wkrótce się przekonacie, jak proste są to zmiany, które można przeprowadzić za darmo, jeśli tylko posiądziemy wiedzę, za którą nie stoi żadna firma. Nie promujemy tutaj sprzedaży żadnych koncernowych produktów czy suplementów diety, ani specyfików z apteki.
Mamy kilka tematów, które chcielibyśmy wraz z zaproszonymi lekarzami omówić, z których mogą Państwo skorzystać już dziś.
Pierwsze pytanie do specjalistek:
Jak wzmocnić naszą odporność, biorąc pod uwagę to, jak bardzo tej odporności wszyscy potrzebujemy?
dr n. med. Danuta Myłek: Proszę Państwa, życie na naszej planecie zaczyna się od gleby, wody i od roślin. To roślina dostarcza człowiekowi wszystkiego, czego potrzeba naszym 39 bilionom komórek do utrzymania życia, odnawiania i funkcjonowania. Woda i rośliny, bo rośliny zjada ryba, zjada kura, zjada świnka, zjada krówka itd. Potem stają się one częścią pokarmu dla ludzi. Czyli gdzie zaczyna się to życie najwspanialsze, ta obrona, zdrowie i długowieczność? W glebie, proszę Państwa, w wodzie i w powietrzu. Więc zaczynając od gleby, wyjaśnijmy, co ta gleba dla nas robi.
Gleba musi być żywa, musi być bogata w próchnicę, a więc w populacje bakterii, grzybów i roztoczy glebowych. Życie w glebie musi tętnić. Jeżeli życie tętni w glebie, to bakterie, grzyby, roztocza i cała gleba dostarczy nam minerały (minerały, gdyż gleba to jest sproszkowana skała), witaminy, które wydobędziemy z warzyw, a warzywa to wszystko zawierają dzięki glebie, bakteriom, roztoczom glebowym oraz grzybom, które tam żyją i powodują, że w zdrowej glebie, pełnej życia, powstaje zdrowa roślina pełna życia.
I gdy zjemy taką marchewkę ze zdrowej gleby, to tak, jakbyśmy zjedli 10 marchewek z gleby niezdrowej. Czyli musimy zacząć od tego, co spożywamy. Marchewka marchewce nierówna. Marchewka uprawiana z miłością do przyrody, na glebie zdrowej, pozbawionej syntetycznych związków chemicznych (które ją niszczą), jest bogata we wszystko, czego nam potrzeba.
Jemy wtedy mniej a otrzymujemy maksimum, więc też i nie tyjemy!
Jeżeli będziemy dbać o glebę, czyli sprzyjać tym rolnikom, sadownikom, plantatorom, hodowcom drobiu, ryb, producentom mięsa, którzy produkują ten pokarm dla nas w sposób zdrowy, czyli ekologiczny, a więc w sposób, który nie niszczy gleby, to możemy mieć pewność, że rośliny i potem dalszy ciąg łańcucha pokarmowego będzie nas chronił. Wszystko będzie nas chroniło, cała obronność będzie zawarta w jedzeniu.
Więc, co takiego tę glebę najbardziej niszczy? Odpowiedź brzmi: tak zwane “syntetyczne środki ochrony roślin” (może nie wszystkie, ale większość z nich tak), oraz znany wszystkim, stosowany od kilkudziesięciu lat na całym świecie Roundup zawierający glifosat. Glifosat wbudowuje się w rośliny, a my jedząc je – wprowadzamy glifosat do naszego ciała. Polecam naszą debatę o glifosacie sprzed roku [link>>].
Przypis redakcji:
Lista środków stosowanych w rolnictwie przy produkcji roślin, które są stosowane w rolnictwie konwencjonalnym, jest długa – na 30 września 2021 wynosiła 2640 wyrobów: www.gov.pl/web/rolnictwo
Skutki stosowania są opisane jako skróty H300, H400, itd. Lista tych zagrożeń jest widoczna tutaj: www.msds-europe.com, na przykład:
H400 – Działa bardzo toksycznie na organizmy wodne.
H410 – Działa bardzo toksycznie na organizmy wodne, powodując długotrwałe skutki.
Substancje te znajdziemy w żywności konwencjonalnej, a wcześniej w glebie lub w wodzie itd. Producenci pestycydów, insektycydów, fungicydów, herbicydów mają się świetnie, gdyż sprzedaż ich produktów stale rośnie, a konsumenci nie są świadomi zagrożeń dla zdrowia i dla środowiska.
Każdy element naszego życia, także obronność, opiera się na funkcjonowaniu enzymów. A jak działa glifosat? Chelatuje metale niezbędne nam do powstawania większości enzymów potrzebnych, aby każdy proces w naszym organizmie mógł się odbywać. Kupujmy więc jedzenie ekologiczne w sklepach oferujących żywność oznaczoną znakiem Demeter albo zielonym listkiem europejskim lub ze źródeł dobrze znanych, np. od sąsiadki czy sadownika, o którym wiemy, że uprawia produkty ekologiczne. To jest fundamentem budowania naszej obrony. Nie zatruwać się, tylko dostarczać to, co jest nam potrzebne do życia, do odnowy. Codziennie tracimy około 300 miliardów komórek, enzymów i przeciwciał służących do obrony, więc musimy to odbudowywać. Jaki materiał dowieziemy, czyli nasze jedzenie, to taka będzie budowla!
Żaneta Geltz: Co z naszą odpornością? Jak ją budować?
dr n. med. Barbara Majkowska-Wojciechowska: Ja pracuję w miejscu, gdzie prowadzone są badania układu odpornościowego. Dzisiaj, chciałabym opowiedzieć o możliwościach pozyskiwania różnych składników z roślin, które są niezwykłymi fabrykami różnych, naprawdę cudownych związków. Stwierdzono, że odpowiednia dieta może być dobrą strategią profilaktyki i obiecującym podejściem wspomagającym standardowe leczenie. Między innymi może przyczyniać się do obrony antyoksydacyjnej i utrzymania równowagi redoks. Bardzo liczne przeciwutleniacze roślinne, np. karotenoidy, polifenole, flawonoidy, witaminy mogą działać przeciwzapalnie. Mogą zmniejszać szkodliwy wpływ wolnych rodników, a w konsekwencji zapobiegać uszkodzeniom oksydacyjnym komórek, co wywiera bardzo korzystny wpływ na ogólny stan zdrowia, w tym na zdrowie psychiczne. Badano ich dobroczynny wpływ w odniesieniu do szybkości gojenia ran, wrzodów żołądka, aktywności przeciwgrzybiczej, antyseptycznej, przeciwwirusowej, przeciwzakrzepowej, chemoprewencji nowotworów, a nawet łagodzenia lęków i depresji[1], [2].
W publikacji autorstwa Carlsen i wsp.[3], opracowanej w Stanach Zjednoczonych, opisano badania pokarmów pod względem ich zdolności antyoksydacyjnej, czyli zdolności do utylizacji wolnych rodników. Okazuje się, że wcale nie musimy przyjmować suplementów diety, tylko po prostu jeść owoce, warzywa i zioła, które są ekologiczne. W tej publikacji opisano 120 zbadanych pokarmów i stwierdzono, że właściwości antyoksydacyjne odnoszą się aż do około 100 000 bioaktywnych fitozwiązków wytwarzanych przez rośliny. Przyznajcie Państwo, że jest to niesamowita liczba! Nawet nie jesteśmy w stanie objąć jej naszym umysłem, gdyż każda z tych substancji działa w sposób specyficzny, a efekt końcowy jest wypadkową wielu interakcji. Często są one określane jako metabolity wtórne, czyli substancje, które roślina produkuje jako substancje drugorzędne (wobec glukozy, czy składników budulcowych), ale ich bogactwo może nas porażać.
W tej publikacji można znaleźć antyoksydacyjne cechy pokarmów. Jednak ich fitochemiczna moc różni się w zależności od warunków uprawy, czy stopnia przetworzenia. Mamy tu wiele interesujących tabel, ale wyniki tej pracy pokazały, że kluczowe w tym zakresie są składniki królestwa roślin: warzyw, owoców, ziół. I chociaż przyprawy mają zwykle niewielki udział w jadłospisie, powinny być ważnymi jego składnikami. Warto tu podkreślić np. niezwykłą moc suszonych goździków. I uwaga: jeżeli dopada nas jakaś infekcja, możemy po prostu je rozgryzać albo przygotować z nich napar. Podobnie ziołowe leki roślinne są zwykle produktami o wysokiej zawartości przeciwutleniaczy, które pozostają aktywne także w produktach suszonych.
Co jeszcze? Liść oregano, czyli zioło dostępne dla wszystkich. Następnie imbir, kolejny na liście silnych antyoksydantów to cynamon, kurkuma w proszku i w kłączach, nasiona gorczycy, czekolada – oczywiście ta ciemna itd. Nie sposób tutaj wymienić wszystkich. Jeśli chodzi choćby o owoce, to wysoko w hierarchii jest sok z granatów. Szkoda, że naszych polskich jabłek, ani innych naszych rodzimych owoców, nie uwzględniono w tym rankingu.
Co jeszcze z naszych rodzimych produktów jest godne uwagi?
Okazuje się, że też orzechy włoskie są bezcenne jako antyoksydanty.[4] W owej publikacji wymieniono wiele związków bioaktywnych w naszych rodzimych orzechach. Wykazano w nich więcej antyoksydantów niż w granatach – szczególnie, jeśli zjemy je ze skórką obecną na orzechach.
Tej gorzkawej skórki absolutnie nie należy się pozbywać, bo wtedy orzech traci wiele antyoksydacyjnych właściwości. W orzechach włoskich stwierdzono też obecność dużych ilości melatoniny (pochodnej tryptofanu), która bierze udział w wielu procesach fizjologicznych, m.in. w rytmach dobowych, regulacji hormonalnej, w reakcjach układu odpornościowego, a nawet w regulacji nastroju, gdyż, jako tzw. cząsteczka amfipatyczna, jest zdolna do przenikania przez błony komórkowe i barierę krew-mózg. Posiada też silną aktywność przeciwutleniającą, która jest skuteczna w wymiataniu wolnych rodników tlenowych i azotowych. Stymuluje nasze enzymy antyoksydacyjne, (np. peroksydazę glutationową i dysmutazę ponadtlenkową). Pośrednio hamuje infekcyjność SARS-CoV-2 przez blokowanie sprzężenia wirusów i receptorów ACE2. Ze względu na swoje właściwości farmakologiczne, melatonina z orzechów (i z innych źródeł) może być istotna w profilaktyce i leczeniu chorób wirusowych. Zapewnia ochronę przed uszkodzeniami oksydacyjnymi komórek, przed burzą cytokinową.
Badania dostarczają też dowodów na korzyści ze stosowania melatoniny w leczeniu COVID-19 już w dniu diagnozy, gdyż ma ona silne działanie przeciwzapalne.[5], [6]
Orzechy włoskie są też bezcennym źródłem kwasu elagowego, α-linolenowego, które mają korzystne działania w chorobach serca, zmniejszają ryzyko nowotworów, cukrzycy, infekcji wirusowych itd. Wymieniane są też inne ich prozdrowotne działania: poprawiają pamięć, szybkość uczenia się, koordynację ruchową, zapobiegają chorobie niedokrwiennej serca itd. Oczywiście nie można tu pominąć innych źródeł polifenoli, w tym siemienia lnianego, pestek dyni, oleju rzepakowego, jak również bogactwa warzyw i ich kiełków oraz wszelkich owoców, szczególnie z ciemną skórką.
A więc wszystko, czego nam potrzeba powinniśmy znaleźć w rodzimych pokarmach! Badania nad przeciwutleniaczami w diecie rozwijają się coraz szybciej. Niestety, wciąż brakuje doniesień dotyczących związków przyczynowo-skutkowych na poziomie molekularnym, czyli wpływu spożywania określonych składników diety na biomarkery stresu oksydacyjnego, w odniesieniu do ryzyka rozwoju chorób infekcyjnych i przewlekłych. Bardzo przydałyby się takie badania pod kątem polskich produktów. Czekamy na nie…
Pojawiła się również ciekawa publikacja na temat mleka matki. Podkreślono w niej, że mleko matki można uznać za złoty standard odżywiania dziecka. Jest to złożony, wrodzony układ odpornościowy. Otóż niemowlę pobiera ilość antyoksydantów z mleka matki równą ich ilości w granatach! Mamy kolejny powód, by zachęcać kobiety do karmienia piersią, bo jest to fenomen natury, zawierający wszystko, czego dziecko potrzebuje.[7], [8]
Ż.G.: Rozumiem, że owoce najlepiej ciemne, takie jak granaty czy nasze porzeczki, jagody, aronia, czyli te owoce są często niedocenionymi źródłami antyoksydantów, polifenoli, antocyjanów. Antocyjanów, które kupujemy często jako kapsułki, suplementy diety, a mamy to wszystko z naturalnych źródeł prosto z krzaka albo w postaci konfitur, soków i proszku, również liofilizatów.
B.M.-W.: Chciałabym zaznaczyć, że porównywano przetwory aronii w stosunku do surowych owoców i owoców zamrożonych i okazało się, że w owocach świeżych był najwyższy poziom antyoksydantów, ale w zamrożonych również był stosunkowo wysoki, natomiast im bardziej owoce były przetworzone, tym zawartość antyoksydantów stawała się niższa.
Ż.G.: Dalej, jeśli mamy orzechy, to są to tłuszcze roślinne, czyli również oleje, oliwy?
D.M.: Mało kto wie, że kontrolę nad stanem zapalnym w organizmie (i w ogóle nad całą gospodarką ciała) mają kwasy tłuszczowe. Ludzie bardzo często wyrządzają sobie krzywdę. Pacjenci mówią w moim gabinecie: “Ja nie jem tłuszczów, bo tłuszcz jest szkodliwy”. Jest to nagminny komentarz, który wynika z błędów marketingowych, reklam sprzed wielu lat i to ciągle jeszcze pokutuje. A dziś wiemy, że bez kwasów tłuszczowych nienasyconych w odpowiednich proporcjach, włącznie z kwasami nasyconymi, czyli w większości zwierzęcymi, w odpowiednich proporcjach – nie skontrolujemy żadnego procesu zapalnego, a każda choroba w medycynie jest zapaleniem. Każda bez wyjątku.
Najważniejsze są kwasy omega-3. Od 3 lat mam dostęp do bardzo szczegółowych badań tej części gospodarki tłuszczowej, dlatego rutynowo zalecam to badanie każdemu pacjentowi. Z moich analiz wynika, że jeszcze ani jeden pacjent od trzech lat nie miał prawidłowych wyników tej gospodarki. Wszyscy mają od 5 do 10 razy za mało różnych kwasów omega-3. Omega-6 wypada nieco lepiej, ich źródłem są pestki, nasionka i orzeszki. Stosunek kwasów omega-6, a zwłaszcza ich metabolitów, do omega-3 jest mniej więcej jak dwa do jeden (2:1), a jeden do jeden to ideał (1:1), ale trzy do jeden to już maksimum (3:1). Natomiast ja obserwuję wyniki: 18, 20, 26, 28 do 1 (18:1, 20:1, 26:1, 28:1!), czyli jest potężna przewaga metabolitów kwasów omega-6. A gdy popatrzymy bliżej na tę proporcję to okazuje się, że te metabolity są w normie (omega-6), tylko występuje potężny niedobór kwasów omega-3, głównie kwasu alfa-linolenowego, pochodzącego z siemienia lnianego i w dużo mniejszych ilościach w nasionach chia oraz rzepaku, także DHA i EPA, czyli nienasyconych kwasów tłuszczowych pochodzących z owoców morza i roślin morskich.
Polacy jedzą bardzo mało ryb, nie jedzą glonów, nie jedzą tego, co daje nam morze i w związku z tym, pojawia się potężny niedobór tego właśnie kwasu tłuszczowego. A jest on odpowiedzialny za konstrukcję mózgu, za jego funkcje, za osłonki nerwowe, za doskonałość błon komórkowych, aby pokarm przechodził do komórki swobodnie, a odpady sprawnie wracały do utylizacji. To te kwasy właśnie odpowiadają także za doskonałość błon mitochondriów, czyli naszych mikroelektrowni. Bez tego w ogóle nie istniejemy.
Patrzę z przerażeniem na te wyniki i myślę, że kierunek naszego dalszego działania powinien głębiej spenetrować ten obszar, jeżeli chodzi o informacje dla społeczeństwa, aby podnosić świadomość ludzi. Wystarczy tylko nieznacznie zmienić dietę, a nawet jeśli się tego nie nauczymy, wystarczy zastosować dobry suplement wyprodukowany z ryb łowionych na obszarach arktycznych i oczyszczany. Lepiej jeść malutkie rybki, które nie zdążą się zatruć ołowiem, rtęcią, kadmem, arsenem, dioksynami i szeregiem innych zanieczyszczeń mórz i oceanów. Powinniśmy też dostarczać tłuszcze, które się nie utleniają, czyli tłuszcze zwierzęce (masło, żółtka jaj, ekologiczne mięsa).
Dobra rada: przestańmy smażyć na tych reklamowanych olejach rzepakowych, słonecznikowych, bo to są tłuszcze nienasycone, a pod wpływem temperatury utleniają się, czyli pod wpływem wysokiej temperatury powstają wolne rodniki fundując nam zapalenie, z którym potem musimy walczyć. A więc po pierwsze – nie wywołujmy tej całej patologii!
Ż.G.: Czyli co dokładnie jeść?
D.M.: Masło: tak. Żółtko, jaja: tak. Jednak tłuszczów zwierzęcych czy oleju kokosowego, który jest też olejem nasyconym, nie powinno być więcej niż 15% wszystkich tłuszczów codziennie dostarczanych w diecie. Czyli powinniśmy spożywać po trochę z każdego: Omega-3, Omega-6 i trochę Omega-9, w większości te tłuszcze nienasycone, ale również odrobinę tych nasyconych, bo one również są konstruktorem naszego ciała. Zainteresowanych tym tematem odsyłam do mojej książki „Od lekarza do kucharza”.
Tłuszcze generalnie powinny stanowić ok. 30% naszej dziennej diety. Mamy obecnie badania genetyczne, które potrafią pokazać ile kto tych tłuszczów ma spożywać i jaką proporcję powinien zachować. Ja zawsze lubiłam tłusto jeść i jestem jedynym – w tej chwili – pacjentem, którego proporcja tłuszczu w diecie ma wynosić co najmniej 32% naszego dziennego zapotrzebowania na energię. Jest to bardzo dużo. Pacjenci średnio mają zazwyczaj zalecaną proporcję od 24% do 28%, ale są takie jednostki, które tego tłuszczu potrzebują więcej. Ale na ogół jest to nieco poniżej jednej trzeciej. Bez tłuszczu nie ma życia. Bez tłuszczu nic nie istnieje, więc pamiętajmy o tym, że tłuszcz jest nam bardzo potrzebny.
Ż.G.: Czyli oliwa tak, ale jeżeli jemy chleb (spora dawka węglowodanów), to wtedy spożywamy oliwę z umiarem. Jeśli nie jemy chleba, wówczas naszym źródłem energii są tłuszcze, sałatki polewane oliwą, nasiona. A więc musimy to jednak trochę kontrolować.
D.M.: Jeszcze chciałabym powiedzieć słowo o maśle. Rzadko się o tym mówi, że prawdziwe masło zawiera dużo kwasu alfa-linolenowego, tego najwspanialszego tłuszczu nienasyconego, czyli tego, który jest w siemieniu lnianym. A masło, mimo że klasyfikowane jako tłuszcz nasycony, zawiera tłuszcz nienasycony, czyli jeśli jemy masło na surowo, to dostarczamy ten rodzaj tłuszczu, a jeżeli je sklarujemy, czyli poddamy temperaturze, to już tego tłuszczu nie ma, ale przynajmniej to masło nadaje się do smażenia i nie ma tam białka kazeiny, które jest dla nas niekorzystne.
Ż.G.: A więc zwykłego masła lepiej nie smażyć, a jeżeli chcemy smażyć jajecznicę na maśle to najlepiej na maśle sklarowanym. A jak budować naszą odporność? Należy jeść owoce bogate w polifenole, antyoksydanty, antocyjany. Powinniśmy spożywać również orzechy, nasiona, czyli pozyskiwać tłuszcze z roślin, a także tłuszcze zwierzęce, czyli masło zwykłe na zimno, masło klarowane do smażenia, żółtka jaj. Ważne są również warzywa, które są na pewno na naszej liście: czosnek, cebula – oba bogate w siarkę.
Czym wobec tego rujnujemy swoje zdrowie?
Ulegamy reklamom telewizyjnym emitowanym od rana do wieczora, które każą nam coś kupić. Kupujemy gotowe zupy, gotowe pizze, pierogi i inne gotowe dania. Co jest w tej żywności oprócz konserwantów, barwników i spulchniaczy, że ona nam szkodzi?
B.M.-W.: Wspomnijmy o glifosacie, o którym dużo mówiłyśmy podczas zeszłorocznej debaty. Glifosat, N-(fosfonometylo)glicyna, ma zdolność chelatowania metali trójwartościowych i czterowartościowych, może powodować stres oksydacyjny i uszkadzać niektóre narządy, zwłaszcza wątrobę, z powodu zwiększonej ilości wolnych rodników tlenowych. Pomimo tego glifosat jest szeroko stosowany jako aktywny składnik komercyjnych herbicydów, np. Roundupu. Ma szerokie spektrum działania, niszczy około 100 różnych gatunków chwastów, w tym blisko 60 gatunków chwastów wieloletnich. Ze względu na jego szerokie zastosowanie zaczęły się rozprzestrzeniać chwasty tolerujące i odporne na glifosat, co przełożyło się na dodatkowy wzrost stosowania glifosatu. Obecnie herbicydy te, a także ich metabolity, można znaleźć w glebie, powietrzu, wodach powierzchniowych i gruntowych, a także w produktach spożywczych, w organizmach ludzi i zwierząt.
Oszacowano, że do 2023 roku światowe zużycie glifosatu wzrośnie prawdopodobnie do 1 000 000 ton rocznie.
Niektóre kraje, np. Niemcy, już wprowadziły w życie plany ograniczenia stosowania glifosatu, gdzie najwyższą ekspozycję zarówno na glifosat, jak i jego metabolity stwierdzono u dzieci, głownie 11–13-latków.[9] W innych krajach niekorzystny wpływ glifosatu na zdrowie jest nadal kwestionowany.
Decydenci powołują się na ustawę z 2015 roku, gdy Międzynarodowa Agencja Badań nad Rakiem sklasyfikowała glifosat jako czynnik „prawdopodobnie rakotwórczy dla ludzi”[10], ale w środowisku naukowym nie ma zgody co do toksyczności glifosatu, w szczególności w odniesieniu do rakotwórczego potencjału tego herbicydu.
Jednak niedawne badania wykazały, że okres półtrwania glifosatu jest dłuższy niż wcześniej zakładano, co może skutkować niebezpiecznymi konsekwencjami zdrowotnymi i środowiskowymi.[11] W krajach UE wykryto pozostałości glifosatu w dużej liczbie próbek żywności, czasami w wartościach przekraczających prawnie dozwolone limity, co może stanowić zagrożenie dla najbardziej wrażliwych populacji, takich jak dzieci i osoby starsze.
Długoterminowe badania na modelach zwierzęcych wykazały między innymi zaburzenia mikrobiomu wywołane przez glifosat, uszkodzenia DNA, zmiany we wzorcach metylacji DNA, dysfunkcję mitochondriów, zmiany biochemiczne krwi, zmniejszoną aktywność wątrobowych biomarkerów antyoksydacyjnych oraz obniżony poziom testosteronu.[12], [13]
Glifosat to mała cząsteczka i, co ciekawe, strukturalnie jest podobna do aminokwasu glicyny. Co jest takiego niebezpiecznego w tym podobieństwie? Okazuje się, że glifosat, który wchłaniamy z pokarmów, ale też z powietrza i z wody, w naszych białkach strukturalnych może zastąpić glicynę. Co się wtedy dzieje? Okazuje się, że np. enzym, który zawiera glifosat (zamiast glicyny), jest całkowicie nieaktywny, czyli procesy enzymatyczne nie zachodzą. W skutek tego glifosat może się wbudować w dowolne białko strukturalne naszego organizmu, które w konsekwencji nie będzie funkcjonalne i komórki nie będą mogły prawidłowo pracować.
Glifosat może też zaatakować bakterie, gdyż, tak jak my, są one bardzo wrażliwe na zmiany, w tym na zamianę glicyny na glifosat. Co się wtedy dzieje? Po prostu giną. Właśnie z powodu tego procesu wyjaławia się gleba. Jeśli wyjaławia się gleba, to przestaje rodzić. Niestety roczne zużycie tych kontrowersyjnych agrochemikaliów (na bazie glifosatu) wzrasta i od lat siedemdziesiątych XX wieku są najczęściej stosowanymi herbicydami na świecie.
Niedawno pojawił się ciekawy artykuł o tym, że na listę gatunków zagrożonych w Polsce zostały wpisane roztocze glebowe.[14] Wiemy, że w 1 gramie gleby znajduje się całe bogactwo różnych mikroorganizmów, w tym bakterii, ale też właśnie roztoczy, a zastosowanie środków owadobójczych na bazie glifosatu, np. Roundup’u, zabija organizmy obecne w glebie.
Polecamy wywiad z dr Stephanie Seneff: https://youtu.be/RdmVhw4eNl8:
Ż.G.: A glifosat miał być tylko środkiem chwastobójczym, który zabije niechciane rośliny. Zarejestrowany został jednak jako antybiotyk.
B.W.-M.: Niestety glifosat jest antybiotykiem i to bardzo silnym. A więc jeżeli spożywamy żywność, przy produkcji której były stosowane takie substancje, to co się dzieje z naszą mikrobiotą? Obumiera. Jeżeli spada liczebność i różnorodność bakterii w przewodzie pokarmowym, to nie trawimy prawidłowo, gdyż wiele składników pokarmowych jest trawionych przez bakterie, więc obecność prawidłowej mikrobioty jest tutaj niezbędna. Niestety glifosat ją niszczy. Glifosat jest także możliwą przyczyną oporności na antybiotyki u ludzi.[15]
Wiemy, że bakterie produkują też substancje biologicznie czynne, które przenikają do naszego mózgu razem z krwią. Co się dzieje, gdy spożywamy żywność z glifosatem? Rozszczelnia się bariera krew-mózg, czyli mózg nie jest już chroniony przed wnikaniem różnych toksyn i substancji pochodzenia zewnętrznego, a więc może dojść do rozwoju chorób neurodegeneracyjnych takich, jak autyzm, choroba Alzheimera czy szereg innych chorób, w tym zaburzeń depresyjnych. A więc ryzyko chorób wynikające ze stosowania glifosatu jest przeogromne.[16]
Niedawno pojawił się raport[17], który miał zwrócić uwagę na toksyczność glifosatu. Na jednym z posiedzeń europosłów zaproponowano, żeby poddali się badaniu na obecność metabolitów glifosatu w moczu. Wszyscy się zgodzili. Badania zostały wykonane i okazało się, że u wszystkich badanych glifosat był obecny w moczu, a jego poziom był średnio 17-krotnością bezpiecznego limitu dla wody pitnej. A przecież Europosłowie to zamożni ludzie, którzy na pewno dbają o zdrowie.
Niedawno oszacowano też, że w ciągu ostatnich 45 lat szerokiego stosowania glifosatu, w następstwie wprowadzania genetycznie zmodyfikowanych roślin odpornych na glifosat, blisko 40 gatunków chwastów rozwinęło odporność na ten herbicyd.
Ż.G.: Czy szkodzimy sobie świadomie czy raczej robimy to nieświadomie? Przecież chcemy być zdrowi. Ale potrzebujemy wiedzieć co dokładnie nam szkodzi. Możemy kupić dużo niezdrowych suplementów diety, podczas gdy suplementami powinny być ekologiczne warzywa, owoce i oleje. Inwestujemy w zdrowie, ruch fizyczny, drogie buty sportowe, odzież, nawet często gadżety do mierzenia kroków. Na wszystko znajdujemy pieniądze, tylko nie mamy uwagi dla zdobycia informacji, co nam szkodzi. A moglibyśmy wiele zrobić dla ratowania zdrowia.
D.M.: Dodam coś jeszcze o glicynie, bo to jest bardzo ważna rzecz, o której mało wiemy. Glicyna to aminokwas, który występuje w roślinach kapustnych. Kapustne to rośliny, które mają wszystko! Zjesz kapustę – jesteś chudsza. Zjesz kapustę – dłużej żyjesz w zdrowiu. Glicyna jest niezbędna do funkcjonowania mózgu, wątroby, kości, pięknej skóry itd. Glicynę zawierają też dyniowate. Wszystkie cukinie, kabaczki i dynie we wszystkich odsłonach. Także szpinak, brokuły, nasiona oleiste i banany – one również zawierają antocyjany, flawonoidy, karotenoidy.
Popatrzcie Państwo: gdy jemy rośliny to mamy wszystko! Gdyż to, o czym tu mówimy, jest w nich zawarte, również w strączkach. Powinniśmy jednak jeść więcej strączków takich jak: soczewica, fasola, cieciorka. Pamiętajmy o tym, że strączki takie, jak fasola czy cieciorka, należy namoczyć na 24 h, żeby zlikwidować nadmiar lektyn. Dla osób jedzących produkty zwierzęce – polecam również wywary z ekologicznych kości, kozie i owcze sery, kwaszone mleko, ekologiczny drób, ryby, jajka i niektóre rodzaje mięsa, najlepsza jest jagnięcina.
Ż.G.: O tłuszczach już rozmawiałyśmy. Ja nie spożywam w ogóle chleba pszennego. Wyłącznie orkiszowy, żytni albo bezglutenowe pieczywo z pseudozbóż. Spożywanie pszenicy powoduje tzw. pszenny brzuch, a jak się jej nie spożywa, to go nie ma. Mojemu synowi przed egzaminami absolutnie nie polecam spożywania żadnych słodyczy, tylko i wyłącznie koktajle z imbirem i z kurkumą, żeby mózgu nie zaśmiecać cukrem.
Co jest z tym cukrem i z pszenicą?
D.M.: W pszenicy najgorszy jest cukier, czyli amylopektyna. To ona oraz cukier obecny we wszystkich produktach przemysłu spożywczego, odpowiadają za epidemię cukrzycy i otyłości. Ponadto cukier prosty, obojętnie z jakiej rośliny pochodzi – z buraka, z trzciny, z kokosa, z klonu – powoduje glikację, czyli dezaktywację struktur białkowych, komórkowych, przeciwciał, enzymów itd. Nasza komórka czy przeciwciało żyje kilka miesięcy, dwa lata i obumiera. Jeżeli przestaniemy ten cukier dostarczać to nie występuje glikacja struktur nowych komórek i wszystko wraca do normy. Jeśli natomiast glikacja dotyka trwałych struktur białkowych, czyli kolagenu, to problem jest większy. Naczynia, jelita, powięzi, kości, stawy, ścięgna, skóra i oczy są zbudowane z kolagenu. Jeżeli go zniszczymy to wszystkie te struktury przedwcześnie się starzeją. Nie tylko mamy zmarszczki, coś nam zwisa, ale starzeją się również stawy, naczynia, powięzi, ściany jelit. Kolagen, podlegający glikacji, traci sprężystość i elastyczność, zachowuje się jak stara (kruszejąca) guma. To właśnie jest przyczyną żylaków, hemoroidów, tętniaków. Nie bez powodu o cukrze mówimy „biała śmierć”. Gdy pytam w wywiadzie „czy bierze pani lek w tabletkach czy w syropie?”. To odpowiedź najczęściej brzmi: w syropie. Czy lek naprawdę musi być smaczny? Nie ma sensu leczyć dziecka syropem, który jest stężonym cukrem.
Ż.G.: Często 75% składu syropu to cukier! Czy pani doktor Majkowska-Wojciechowska chciałaby coś dodać?
B.W.-M.: Chciałabym wrócić do mojej wcześniejszej wypowiedzi na temat glifosatu, który w naszych komórkach wywołuje silny stres oksydacyjny, ma efekt cytotoksyczny, a jego wszechobecność staje się wielkim problemem. Otóż dla glifosatu znaleziono też inne zastosowania oprócz odchwaszczania, np. dojrzałe łany zbóż na polach suszone są glifosatem, czyli opryskuje się całe pole i w ten sposób uzyskuje się suche ziarna, ale niestety z zawartością glifosatu.
Gdzie jeszcze wykorzystuje się glifosat?
Niestety również do przyspieszania dojrzewania owoców, np. zrywa się niedojrzałe zielone jabłka, a następnie – przed sprzedażą – spryskuje się je glifosatem. Wtedy stają się piękne, czerwone, ale niestety nas trują. Herbicydy na bazie glifosatu stosowane są również w parkach, ogrodach, na trawnikach, w przestrzeniach publicznych, leśnych, mieszkalnych, gdzie bawią się dzieci, gdzie odpoczywają ludzie.
Szacuje się, że od 1974 roku (od czasu zatwierdzenia glifosatu), na świecie zastosowano blisko 9 milionów ton glifosatu. Od tego czasu glifosat i kwas aminometylofosfonowy, czyli główny produkt jego biodegradacji o porównywalnym profilu toksyczności, jest wszechobecny w środowisku człowieka.
dr n. med. Barbara Majkowska-Wojciechowska
Ż.G.: Sama byłam świadkiem, jak wyglądało pole rzepaku traktowane Roundupem w sierpniu na południu kraju, gdzie żółte łany na polach są pięknym elementem lubelskiego pejzażu. Niestety uprawy są traktowane herbicydem po to, aby zwiększyć zyski. Powiedział mi o tym lubelski rolnik bez żadnych ogródek, nie wiedział jednak, że jestem z prasy. Twierdził, że Niemcy nauczyli tego sposobu nas Polaków – że otrzymamy o 40% więcej plonów, jeżeli uprawy zostaną spryskane Roundapem w odpowiednim momencie, gdyż te nasiona – kiedy są osuszone – zamiast spaść na ziemię, zostaną na roślinie. Dzięki takim praktykom nie ma strat! Niestety te nasiona, które następnie zbierają – po tym, jak były spryskane Roundupem i w ten sposób wysuszone – są dostarczane do olejarni czy do skupu, a potem produkt trafia do sklepu, a Państwo na tym smażycie kotlety. I tak Roundup (wcale nie dla usunięcia chwastów), wykorzystywany jest jako desykator, czyli osuszacz nasion. Stosowany po to, by rolnik miał więcej zbiorów bez utraty nasion, które przedwcześnie spadają samoistnie na ziemię, jako suche ziarna. Więc jedząc nieekologiczną żywność często spożywamy właśnie takie produkty, potraktowane opryskami tuż przed zbiorem.
B.M.-W.: Chciałabym dodać kilka słów na temat glutenu, który niestety też wzmaga stres oksydacyjny w komórkach. Wiemy, że modyfikacje zbóż mają na celu uzyskać odmiany, w których glutenu będzie coraz więcej, np. w ziarnach pszenicy. Ma to zapewniać korzystną jakość, puszystą strukturę chleba i innych wyrobów komercyjnych. Nowe technologie skracają czas fermentacji wyrobów piekarniczych. Wręcz zaleca się dodatkowe wzbogacanie ciasta w gluten. Niestety z coraz większą częstością wywołuje to stany chorobowe. Nie starcza nam niestety peptydaz – enzymów trawiennych, które mogłyby rozkładać wszystkie białka glutenowe, a mikrobiom o niewłaściwym składzie nie może nadążyć z uzupełnianiem tych niedoborów.
Co ciekawe, bakterie pochodzące z gleby, z warzyw korzeniowych, mogą rozkładać gluten i detoksykować jego toksyczne, immunogenne epitopy.[18]
I zobaczmy, co się dzieje? Wzrasta częstość przypadków celiakii i nieceliakalnej nadwrażliwości na gluten zwanej NNG. Wielu lekarzy zauważyło, że dieta obfita w gluten sprzyja też rozwojowi wielu innych chorób: gastroenterologicznych, zapalnych, a nawet psychicznych. Rośnie częstość alergii IgE-zależnych na pszenicę, w tym astmy piekarzy, kontaktowego zapalenia skóry, czy nawet anafilaksji. Wzrasta częstość chorób autoimmunologicznych: chorób tarczycy, łuszczycy, RZS, chorób Crohna, stwardnienia rozsianego itd. To są poważne choroby, trudne do leczenia, gdyż nasz układ odpornościowy zwraca się przeciwko nam, przeciwko naszym własnym komórkom i zaczyna je atakować. U pacjentów ze schizofrenią również wykazano wysoką częstość występowania przeciwciał przeciwko gliadynie (składnikowi glutenu).[19]
Warto też zwrócić uwagę na inną ciekawą publikację dotyczącą glutenu. Otóż przy pomocy metod bioinformatycznych porównano strukturę glutenu z innymi białkami organizmów żywych. Okazało się, że gliadyna z glutenu jest bardzo podobna – zarówno w odniesieniu do budowy aminokwasowej pierwszorzędowej, jak i przestrzennej – do białek groźnych patogenów, np.:
– dwoinki zapalenia płuc (łac. Streptococcus pneumoniae),
– pałeczki krztuśca (łac. Bordetella pertussis),
– pałeczki ropy błękitnej (łac. Pseudomonas aeruginosa), czy
– niektórych paciorkowców (Granulicatella adiacens), które mogą powodować infekcyjne zapalenie wsierdzia, a nawet śmierć.
Wykazano, że fragmenty gliadyny wykazują też podobieństwo do prionów. A więc częste spożywanie pokarmów pochodzących ze współczesnej pszenicy może spowodować, że nasz układ odpornościowy pomyli spożywane białka z sekwencją szkodliwych bakterii, a wtedy już jest tylko jeden krok do różnorodnych zaburzeń immunologicznych, autoimmunologicznych i wielu innych.[20] Obecna dieta może sprawiać, że niemal z każdej strony jesteśmy narażeni na rozwój poważnych chorób!dr n. med. Barbara Majkowska-Wojciechowska
ŻG: Stanowi to odpowiedź na pytanie, dlaczego w momencie, gdy przestałam całkowicie spożywać pszenicę i przestawiłam się niemalże w 100% na żywność ekologiczną, w ciągu czterech miesięcy schudłam 18 kg. Nie wiedziałam, co się wydarzyło, bo przecież nie byłam na diecie odchudzającej!
Glifosat jest właściwie obecny niemal w każdej żywności konwencjonalnej, która nie ma zielonego listka albo znaku Demeter. Warto odwiedzić gospodarstwo rolne w Juchowie, gdzie są w ofercie warzywa ze znakiem Demeter czyli ekologiczne. Warto poznać rolników, którzy nie stosują żadnych nawozów, np. Maciej Kowalewski, Mieczysław Babalski, Karzysztof Romańczyk, Danuta Pilarska, Tadeusz Rolnik i inni. Proszę zwrócić uwagę na to, żeby produkty były ekologiczne [certyfikowane]. Owszem, one są nieco droższe niż te, które są potraktowane syntetycznymi nawozami, ale te chemizowane nie są w ogóle warte naszych pieniędzy, gdyż najczęściej są dla nas źródłem chorób! Więc nie ma żadnego porównania, ponieważ w gospodarstwie ekologicznym wytworzenie produktów BIO wymaga znacznie więcej pracy. Często stosuje się ręczne usuwanie chwastów, a nie prosty oprysk, a godziny pracy kosztują. To my decydujemy czy wybieramy zdrowie, czy chorobę. Czy wesprzemy rolnika, którego żywność pomaga w utrzymaniu zdrowia, czy będziemy „puszczać oczko” do rolnika, który nas truje, bo oferuje marchew o 3 zł taniej na kilogramie.
Mamy już odpowiedzi na pierwsze i drugie pytanie. Po pierwsze, popełniamy błędy, które wynikają z niewiedzy, ale również z tego, że rolnicy konwencjonalni chcą na nas obecnie zarobić więcej niż pozwalałaby na to sama natura. Nie chcą jednak, abyśmy wiedzieli o tym, że oni sami jedzą warzywa i owoce z osobnych upraw „dla siebie”. O uprawach, które są dla nas mówią: „To jest na przemysł”, czyli w domyśle słyszymy, że jakość nie ma znaczenia.
Następne pytanie: skąd jeszcze biorą się nasze choroby? Gdzie jeszcze popełniamy błędy?
D.M.: Proszę Państwa, Polska leży nad morzem, ale niezbyt wielu z nas wie, że w Polsce jest mało jodu. A jod to jest pierwiastek życia. Nie ma nic ważniejszego od jodu. Jodu potrzebuje każda komórka ciała, nie tylko tarczyca. Nawet, gdy tarczyca wyprodukuje hormony, które są niezbędne do produkcji energii w mitochondriach komórek, to one nie wnikną do komórki, jeśli brakuje nam jodu i enzym dejodynaza nie ma jak zadziałać w błonie komórkowej (zamienia hormon magazynowy, nieaktywny FT4 w aktywną formę FT3).
Wszystkie dejodynazy są selenozależne i jodozależne. Dlatego ich niedobór utrudnia konwersję FT4 do FT3, co może prowadzić do podwyższenia poziomu FT4 we krwi. Można więc nieprawidłowo zdiagnozować pacjenta. Mamy wówczas prawidłowe TSH, dużo FT4, a FT3 w dolnej granicy normy – nie ma wystarczająco FT3 na poziomie komórkowym, czego – jak na razie – nie mamy jak zdiagnozować. Można to zbadać tylko pośrednio.
W mitochondriach, czyli w naszych mikroelektrowniach komórkowych, bez jodu nie powstanie energia. Często w wywiadach z pacjentami słyszę: “Nie mam siły żyć”, “Wstaję i już jestem zmęczona”. Poziom wszystkich hormonów tarczycy – według wyników badań – prawidłowy, ale nie ma ich w komórkach, bo brakuje selenu, cynku, nie ma jodu, witaminy D₃ i witamin z grupy B. A to wszystko jest dostępne w żywności.
Zachęcam Państwa, żeby jednak zwrócić uwagę na to, aby na stole było trochę owoców morza (jako źródło jodu) – to mogą być glony, małe rybki i skorupiaki. Następnym źródłem jodu, aczkolwiek dużo, dużo słabszym, jest masło i żółtko jaja. Oczywiście, że miło byłoby mieszkać nad samym morzem, gdyż w odległości 5 km od linii morza ludzie mają jod w powietrzu, wodzie, glebie i roślinach. Ale niestety Polacy na terenie całego kraju mają braki.
Każda komórka naszego ciała potrzebuje jodu do bardzo licznych procesów. Najgorsze jest to, że brak jodu, brak witaminy D₃ oraz glifosat wnikający do naszego organizmu są m.in. przyczynami bezpłodności. Kobiety mają torbiele piersi, nerek, tarczycy, jajników głównie z powodu niedoboru jodu i witaminy D₃. Nowotwory narządów rodnych są m.in. spowodowane przez niedobory witaminy D₃ i jodu.Przyjrzyjmy się więc naszemu talerzowi, a jeżeli nie lubimy ryb, to zastanówmy się nad jakąś inną formą dostarczania jodu do organizmu.
WHO uznaje niedobór jodu za najłatwiejszą do wyeliminowania przyczynę upośledzeń umysłowych.
dr n. med. Danuta Myłek
Spożycie jodu od lat 70. XX wieku spadło o 50 %. W tym czasie wzrosła liczba zachorowań na choroby piersi, prostaty i tarczycy, wynikających m.in. z niedoboru jodu. W latach 1975–2005 liczba przypadków raka tarczycy wzrosła o 182%! Wskaźnik niedoboru jodu jest coraz wyższy, co potwierdzają kolejne pomiary prowadzone przez agencje rządowe. Za brak jodu odpowiada także wyjałowienie gleby z minerałów, w tym z jodu i wystawianie upraw na działanie licznych chemicznych środków ochrony roślin, hamujące przyswajanie jodu przez organizm.
Szczególnie ważną rolę odgrywa jod w rozwoju dzieci, w szczególności dla funkcjonowania ich mózgu. W ciąży zapotrzebowanie na jod wzrasta o 50%. Jeśli nie zapewnimy jodu, to młode matki mogą mieć depresje poporodowe, zaburzenia okołoporodowe i wiele innych komplikacji u matki i dziecka. Najlepiej zweryfikować poziom jodu w organizmie przed zajściem w ciążę.
Odpowiednie zaopatrzenie w jod to lepsza płodność, brak poronień i mniej powikłań ciążowych. W czasie ciąży to nie tarczyca i płód są głównymi biorcami jodu, ale piersi. W okresie ciąży, tarczyca matki pracuje za dwoje, ok. 4. miesiąca ciąży płód zaczyna produkować hormony samodzielnie. Ale jod potrzeby jest i matce i płodowi.
Jod i powstałe z niego jodolipidy to kluczowe regulatory apoptozy (czyli zaprogramowanej śmierci komórek) i ich prawidłowego wzrostu. Zaburzenia tych procesów związane są m.in. z powstawaniem raka. Niezbędne do syntezy jodolipidów, regulujących wzrost komórek, są również – we właściwych ilościach i w odpowiednich proporcjach – kwasy omega-3 i omega-6, pozyskiwane z pożywienia.
Objawy niedoboru jodu:
- symptomy niedoczynności tarczycy,
- alergie,
- łuszczyca,
- suchość skóry,
- brak pocenia się,
- nieregularne miesiączki,
- zmiany w obrębie dziąseł,
- arytmia,
- podwyższone ciśnienie krwi,
- choroba refluksowa przełyku,
- otyłość,
- wypadanie włosów,
- infekcje (uwaga: COVID-19!),
- poronienia,
- zaburzenia gospodarki lipidowej,
- zaparcia,
- choroby płuc,
- bóle mięśni,
- kłopoty z prostatą.
Dlatego u każdego pacjenta, bez względu na wiek, zlecam badania pod kątem wysycenia całego organizmu jodem.
B.M.-W.: Ja na tę czarną listę prooksydantów (substancji prozapalnych) dodałabym opakowania plastikowe. W ostatnim czasie wiele badań jest prowadzonych w odniesieniu do Bisfenolu jako składnika butelek plastikowych, przezroczystych opakowań poliwęglanowych, w powłokach metalowych opakowań żywności i napojów, w butelkach dla niemowląt, w smoczkach, w niektórych urządzeniach medycznych.[21]
Jest to jeden z najczęściej stosowanych chemikaliów na świecie. Bisfenol był wykrywany u ponad 90% ludzi z krajów wysoko uprzemysłowionych (np. u 92,6% w USA, 90,7% w populacji kanadyjskiej i u 100% dzieci w Niemczech).[22]
Wszyscy wiemy, że w swoim czasie wprowadzono do produkcji opakowań substancję o nazwie Bisfenol A. Stosowano ją np. do produkcji plastikowych butelek dla dzieci (do dziś są one w obrocie). Po kilkunastu latach okazało się, że dzieci cierpią z powodu próchnicy i demineralizacji zębów. Szukano przyczyny tego zjawiska. Oskarżano cukier i pszenicę, ale w końcu stwierdzono, że właśnie składniki Bisfenolu A, z którego zbudowane są butelki dla dzieci, blokują ekspresję genów dla produkcji szkliwa. Było to naprawdę dramatyczne odkrycie i wtedy zaczęto się zastanawiać, czy nie należałoby tego składnika wycofać, ale to oczywiście też wymagało wielu lat badań i pracy oraz zwrócenia uwagi opinii publicznej. Wszyscy zdążyliśmy się przyzwyczaić do – wydawałoby się – świetnych i wygodnych butelek plastikowych. Podobnie szkodliwa jest folia plastikowa, oraz inne opakowania z plastiku. Pakując w nie naszą żywność myślimy, że te plastiki są bezpieczne. Tak nam się wydaje.
Bisfenol A stosuje się też do produkcji paragonów, czyli wydruków z kas fiskalnych. Niedawno stwierdzono, że za choroby kasjerek może być odpowiedzialny właśnie niechlubny Bisfenol, który jest wszechobecny w paragonach, więc nie polecam trzymania paragonów w rękach, bo te toksyny łatwo przenikają do naszych organizmów. Jeśli mamy skórę wrażliwą albo posmarowaną kremem, to wchłanianie Bisfenolu z paragonu jest kilkadziesiąt razy wyższe. A więc zalecam ostrożność!
Niedawne badania wykazały, że Bisfenol to groźny czynnik zaburzający gospodarkę hormonalną o aktywności estrogenowej. Może wpływać na rozwój chorób metabolicznych (m.in. cukrzycy), otyłości, zaburzeń rozrodu i zachowania. Badania wykazały też jego związek ze zwiększonym ryzykiem zachorowania na nowotwory, głównie hormonozależne (piersi, macicy, jajników, prostaty i jąder).
Z czego zbudowany jest Bisfenol? Są to dwa fenole plus aceton. Te trzy cząsteczki połączone w jedną z masy plastikowej przenikają do pokarmów. Często jest też tak, że rodzice podgrzewają mleko w butelce plastikowej z Bisfenolem w mikrofali lub w gorącej wodzie na gazie i wtedy – pod wpływem temperatury – Bisfenol uwalnia się jeszcze szybciej! To uwalnianie jest przeogromne!
I co zrobiono w związku ostrzeżeniami o jego toksyczności? Oczywiście zebrały się odpowiednie gremia i ustalono, że Bisfenol A musi być odsunięty od kontaktu z żywnością. I dlatego obecnie na wielu opakowaniach mamy napis „Bisfenol A free”. Ale czy możemy być spokojni? Gdy zbadałam temat głębiej dowiedziałam się, że zamiennikiem stał się Bisfenol S oraz Bisfenol F, w których dwie cząsteczki fenolowe są połączone odpowiednio z siarką oraz formaldehydem i prawdopodobnie zdrowotnie są jeszcze bardziej niebezpieczne niż Bisfenol A! Ale badań jest jeszcze niewiele, więc póki co producenci szczycą się, że mają wyroby „Bisfenol A Free…”. A producenci wód mineralnych często chwalą się, że oferują butelki z recyclingu. Niestety nikt nie ma wglądu w skład butelek z recyclingu.
Wstępne badania wskazują, że te alternatywne formy, które są analogami Bisfenolu A, czyli Bisfenole F i S, również wykazują działania estrogenne. Między innymi zakłócają szlaki sygnałowe hormonów tarczycy i metabolizmu komórek, prowadząc do otyłości i cukrzycy[23], a także zmian epigenetycznych.[24] Epigenom to swoisty interfejs między środowiskiem a naszym genomem, natomiast zmiany epigenetyczne wywoływane przez stresory środowiskowe zaburzają ekspresję genów i często są dziedziczne.
Czym można zastąstąpić wszechobecny plastik?
Dla zdrowia powinniśmy, w nawiększym możliwym stopniu, korzystać ze szklanych opakowań, które niestety, szczególnie z uwagi na cenę, są obecnie dosyć ekskluzywnym materiałem.
Wyzwania te skłoniły naukowców z różnych dziedzin do czerpania pomysłów z natury. Trwają badania nad uzyskaniem jadalnych opakowań do przechowywania żywności, syntetyzowanych na bazie naturalnych białek i/lub polisacharydów, np. kazeiny, pektyny cytrusowej, chitozanu/białka serwatkowego, czy biopoliestrów, takich jak np. kutyna, ekstrahowana ze skórek pomidorów. Miejmy nadzieję, że w wystarczającym stopniu sprostają one naszym potrzebom i oczekiwaniom.[25]
D.M.: Poruszę temat wody, skoro jesteśmy przy butelkach z tworzyw sztucznych. Ja nie kupuję takich butelek, choć nie jest łatwo znaleźć wodę w szklanej butelce, która jest ponadto droższa. Rozwiązaniem ekonomicznym jest podwójnie odwrócona osmoza z mineralizatorem zamontowanym w kuchennym kranie. Jeśli mamy wodę, która może zawierać toksyny lub różne niedobory lub nadmiar pewnych substancji, to podwójnie odwrócona osmoza sprawdzi się jako oczyszczacz, ale z odpowiednio zamontowanym mineralizatorem, który nastawiony jest na tzw. wodę źródlaną, to otrzymujemy taką dozę mikroelementów, że uwalnia nas od kupowania wody w butelkach. Wodę do picia mamy we we własnym kranie!
Ż.G.: Ja również zainwestowałam w takie rozwiązanie czyli filtr, który jest pod kuchennym zlewem. Pijemy wodę z kranu, która jest oczyszczona i zmineralizowana. Dodatkowo stosujemy rurki ceramiczne. Polecam własną wodę mineralną, a nie tę z plastikowych butelek!
Jeszcze chciałabym uzyskać od Pań kilka informacji na temat braku krzemu i siarki w naszej diecie. Czy to jest również przyczyną chorób czy jednak nie?
D.M.: Miarą starzenia się naszego organizmu jest niedoskonałość naszego kolagenu. Możemy próbować go odnawiać albo utrzymać jego dobrą kondycję, ale do tego – spośród wielu czynników – potrzebny jest krzem, gdyż to on scala te struktury. Jest to rodzaj kleju, który wpływa na zachowanie prawidłowej konstrukcji tkanki łącznej, którą jest kolagen. W związku z tym miejsca związane z kolagenem, np. dziąsła, przewód pokarmowy, mięśnie, stawy, naczynia, oczy, skóra, nerwy – potrzebują krzemu.
A co nam ten krzem zapewni?
Słynny skrzyp polny! Rośnie dziko w polu, ale zbieramy tylko taki, który rośnie na zdrowym polu. Z innych ziół: pokrzywa i to najlepiej zebrana wiosną z miejsc nieskażonych. Należy ją krótko sparzyć w wodzie, żeby pozbyć się solaniny (fioletowego barwnika), która nie jest korzystna dla zdrowia i przygotować do spożycia tak jak szpinak. Jest to cudowna roślina. Możemy też kupić herbatę z pokrzywy i regularnie spożywać. Rdest ptasi i podbiał też zawierają dużo krzemu.
Owsianka to też cenne źródło krzemu, o ile zboże będzie ekologiczne. Wszelkie ziarna i nasiona również zawierają krzem, podobnie jak warzywa: rzodkiewka, ogórki, ziemniaki, buraki, strączki (fasolka szparagowa), szpinak, kapusty, no i oczywiście owoce morza i podroby. Krzem występuje dość powszechnie.
Gdy wypiszemy te różne warzywa i owoce, to niezależnie od tego czy mówimy o flawonoidach, czy o minerałach, to one ciągle się powtarzają. Bo nasze życie zaczyna się w glebie. Wiele roślin produkuje naturalne środki przeciwko owadom, tak jak np. aronia, borówka, jagoda – one nie będą chorowały na nic, ponieważ same produkują środki ochronne, więc my te składniki spożywamy i przenosimy do naszego systemu immunologicznego, do jelita, tkanek, itd.
B.W.-M.: Bardzo ważnym pierwiastkiem niezbędnym do życia jest cynk. Uczestniczy on w procesach antyoksydacyjnych, hamując stres oksydacyjny. Okazuje się, że właściwie żadna nasza komórka nie pracowałaby, gdyby nie było dostawy cynku. Cynk pobieramy z pokarmem – z każdym pokarmem roślinnym i zwierzęcym. Dlaczego jest on taki ważny? W literaturze fachowej używa się takiego określenia, jak „palec cynkowy”. Co to znaczy?
Jak wiadomo, geny są matrycą dla produkcji białek i istnieje ogrom czynników transkrypcyjnych, które pobudzają dany gen do produkcji potrzebnego białka. Ale oprócz nich potrzebny jest cynk. Strukturalny jon cynku zapewnia prawidłową konformację do specyficznego rozpoznawania sekwencji DNA, RNA i białek. Uczestniczy w degradacji i recyklingu białek, w naprawie DNA, w migracji komórek. Więc mówi się, że cynk to taki „palec cynkowy”, bo on musi niejako „połaskotać” każdy gen, żeby zadziałał, żeby zaistniała właściwa reakcja, np. produkcja białek potrzebnych w regeneracji organizmu.
Cynk jest też postrzegany jako „strażnik” układu odpornościowego, ponieważ funkcje praktycznie wszystkich komórek odpornościowych są zależne od cynku. Wchodzi on też w skład ponad 300 enzymów i uczestniczy w regulacji aktywności enzymatycznej.
dr n. med. Barbara Majkowska-Wojciechowska
W każdej komórce mamy specjalne mechanizmy, które wpuszczają cynk do środka. Literatura naukowa mówi, że jest 14 takich systemów w komórce, połączonych z receptorami błony komórkowej, które wpuszczają cynk do środka. A co stanie się, jeśli wpuszczą za dużo cynku? Wtedy problem jest taki, że uaktywniają się geny służące zniszczeniu tej komórki – ulega ona apoptozie. Jest natomiast około 10 mechanizmów, które z kolei wypuszczają cynk z komórki, żeby nie było go za dużo. Jest to system homeostazy, który warunkuje to czy komórka ma żyć, czy ma zginąć.
Ostatnio badano też takie substancje, jak kwercetyna, która oprócz tysięcy znanych już właściwości, zajmuje się też wpuszczaniem cynku do komórek, czyli jeżeli jakiś receptor jest niewydolny, to kwercetyna “wpycha” go na siłę, żeby zadziałał.[26]
Prowadzone były bardzo intensywne badania w czasach pandemii COVID-19, podczas których szukano różnych alternatyw dla szczepionek i leków. Okazuje się, że niedobór cynku wiąże się z gorszym rokowaniem u pacjentów z COVID-19, gdyż cynk nie tylko hamuje główną proteazę SARS-CoV-2, ale i replikację wirusa.[27] Stwierdzono, że kwercetyna z pokarmu jest nieocenionym transmiterem, jeśli chodzi o przyswajanie cynku. „Wciska ona” do komórek cynk, dzięki czemu nasze komórki zaczynają się bronić, komórki układu odpornościowego mnożą się i w konsekwencji nie pozwalają na namnażanie się wirusa SARS-CoV-2, nie dopuszczają go do komórek i blokują jego replikację. Są to wspaniałe substancje, które sprawiają, że możemy być zdrowi poprzez właściwe jedzenie.
dr n. med. Barbara Majkowska-Wojciechowska
Ż.G.: Skąd pozyskiwać cynk?
B.M.-W.: Cynk występuje w większości roślin (chyba, że rosną one na bardzo zubożałej glebie), ponieważ każda roślina potrzebuje cynku do życia. Również bakterie probiotyczne go produkują. Cynk zawierają również podroby, jajka, mleko, masło, ale też rośliny, jak wcześniej wspomniałam. Problemy czasami wynikają z tego, że jego biodostępność, czyli przyswajanie, może być obniżone, jeżeli mamy problemy jelitowe, ale to da się sprawdzić i wyregulować. W razie zbyt niskiego poziomu w surowicy krwi lub trudności z wchłanianiem cynku, można wesprzeć się suplementem, ale powinniśmy być pewni co do jego niedoboru, gdyż cynk można łatwo przedawkować.
Z kolei nadmiar cynku w organizmie może mieć działanie niepożądane, ponieważ jest to jednak metal ciężki, który może zaburzać działanie szpiku kostnego, gdyż konkuruje z miedzią i selenem. Nadmiar cynku może spowodować np. anemię, jeśli żelazo się nie wchłania albo niedobór miedzi oraz innych mikroelementów. Od czasu do czasu warto więc wykonać takie badanie. Prawidłowy poziom cynku w surowicy mieści się w zakresie 70 – 120 μg/dl.
Ż.G.: Czyli to oznacza, że nie powinniśmy samowolnie kupować suplementów diety i zażywać ich tylko dlatego, że nachalny sprzedawca wystraszył nas, że czegoś nam brakuje. Powinniśmy bazować na zrównoważonej diecie, w której tego cynku jest tyle, ile trzeba, czyli nie ryzykujemy, że zjemy go za dużo. Natomiast jeśli codziennie będziemy brać kapsułkę, a nie badaliśmy wcześniej jaki mamy poziom cynku, to możemy doprowadzić do choroby.
D.M.: Dodam słowo na temat cynku. Cynk jest niezbędny do tego, żeby mężczyzna wyprodukował zdrowe plemniki, a więc chelatacja tych metali przez glifosat jest jedną z przyczyn bezpłodności u mężczyzn. Cynk występuje w dużych ilościach w orzechach brazylijskich, ale oprócz tego jest w owocach morza.
Często słyszę od pacjentów w wywiadzie: “Biorę cynk, magnez i selen”. Więc pytam: “To znaczy, że ktoś stwierdził niedobór, czy tak?”. Odpowiedź brzmi: „Nie, tak czytałam, że to jest dobra rzecz dla dobrego stylu życia”.
Proszę Państwa, poziom cynku trzeba sprawdzać, i to w krwinkach, czyli w komórkach, albo we włosach. Natomiast samo badanie w surowicy nie daje pełnej informacji o zawartości tego pierwiastka w komórkach, gdyż często dany związek nie wnika do komórki, bo czegoś innego brakuje i proces przyswajania jest nieskuteczny. Tutaj występują miliony zależności splątanych w siatkę sprzężeń zwrotnych, więc odradzam wchodzenie z kaloszami do naszego organizmu.
Pozwólmy naturze tym rządzić, a jeśli chcemy coś poprawić, dodać, to sprawdźmy najpierw czy nam to jest potrzebne, wtedy ma to sens. W przeciwnym razie mamy poważne problemy związane z chorobami, które pojawiają się po nierozważnej suplementacji.
B.W.-M.: Tlenek cynku jest też wykorzystywany jako odbijacz promieni UV i występuje w składzie wielu kremów do opalania. Różne są stężenia tlenku cynku, ale jednak substancja ta wchłania się przez skórę do organizmu, oprócz tego, że witamina D przestaje być produkowana (bo blokujemy ją używając kremów z filtrem), to jeszcze tlenek cynku się wchłania, a wtedy poziom cynku jest trudny do przewidzenia. Przy nadmiarze może on działać toksycznie.
Dodam tutaj ciekawostkę: otóż naukowcy z zachodniej Europy badali różne owoce dziko rosnące pod względem ich działania przeciwko chorobie COVID-19 i stwierdzili, że jest jedna roślina w Polsce, która jest bardzo niedoceniana, a bardzo wartościowa. Nazwano ją cytryną północy, a jest nią berberys. Bardzo rzadko ostatnio uprawiana, gdyż w ogródkach przydomowych obecnie sadzi się raczej rośliny egzotyczne. A stary, dobry berberys posiada bardzo wysokie poziomy flawonów i różnych biomolekuł, np. związki berberyny, które działają antybakteryjnie, antywirusowo i wspierają układ odpornościowy. Stanowią one ochronę przeciwko wszelkim patogenom, które mogłyby nas zaatakować, wspierają też nasz mikrobiom.
Berberyna + cynk jest nowym lekiem na choroby wirusowe, z którymi świat się obecnie zmaga, a jednak słabo nagłaśnia się takie odkrycia.[28]
– dr n. med. Barbara Majkowska-Wojciechowska
Ż.G.: Chciałabym rozwinąć kwestię mikrobiomu, gdyż z tego, co powiedział dr Emeran A. Mayer w jednym z naszych wywiadów (sierpień, 2017), glifosat zabija nasz mikrobiom, chelatuje metale (czyli zabiera nam cynk, selen, magnez, żelazo, wapń) oraz jod. My, konsumenci mamy prawo myśleć, że przyswajamy ze spożywanymi warzywami cenne składniki, ale ostatecznie ich nie przyswoimy, jeśli jednocześnie spożywamy glifosat (zawarty w większości żywności konwencjonalnej), czyli swoistego „złodzieja” minerałów i „zabójcę” bakterii. Nie dość, że glifosat niszczy bakterie, które mamy w jelitach, to jeszcze podkrada nam mikro- i makroelementy. Myślimy, że zdrowo się odżywiamy, a tak naprawdę to się zatruwamy.
Co więc spożywać, żeby odbudować nasz potencjalnie uszkodzony mikrobiom w jelitach?
I żeby odbudować “mikrobiom w domu”, bo pewnie nadużywamy chemii gospodarczej, dezynfekując ostatnio wszystko co się da, stwarzając idealne środowisko dla patogenów, bo to one pierwsze zasiedlą sterylne powierzchnie. Proszę o komentarz.
D.M.: Odnosząc się do ostatniego zdania powiem, że z przerażeniem patrzę na masowe odkażanie skóry rąk. Skóra to nasz kombinezon nasycony różnymi substancjami chroniącymi nas przed toksynami, bakteriami, wirusami, grzybami, chemią itd.
Mamy na skórze własny tzw. płaszcz lipidowy, który jest trudno usuwalny. Trzeba byłoby mocno szorować się szczotką i mydłem, żeby go zniszczyć. Podpowiem tutaj, że lepiej myć ciało myjkami i nie używać mydła, aby chronić nasz naturalny odczyn skóry. Gdy tworzymy odczyn zasadowy na skórze (po zastosowaniu mydła), to bakterie łatwiej się rozmnażają. Z kolei środki oparte na spirytusie, które ten tłuszcz rozpuszczają powodują, że skóra jest pozbawiona ochrony tłuszczowej, jest naga i wówczas łatwiej może dochodzić do uczulenia, szybciej pojawi się wyprysk kontaktowy, szybciej wnikną różne toksyny. Im mniej mydła i środków odkażających, tym lepiej.
Egzema, czyli wyprysk kontaktowy – czy to alergiczny czy z podrażnienia – to swędząca choroba skóry, która jest bardzo trudna do leczenia. Łatwo na nią zachorować, ale bardzo trudno jej się pozbyć. I tak już trzeba z tym żyć i unikać tego konkretnego alergenu do końca życia. Jeśli wyprysk ten wynika z podrażnienia, czyli pierwotnie z powodu zniszczenia mikrobioty skóry, płaszcza lipidowego i ciągłości naskórka to jest jeszcze gorzej, bo wtedy wszystko szkodzi – nie tylko alergen!
Bakterie chronią nas również na skórze, nie tylko w jelicie. Nie powinniśmy więc ciągle się odkażać. Najwięcej wyprysków kontaktowych wśród lekarzy mają chirurdzy. Dlaczego? Bo oni ciągle się dezynfekują i to oni najczęściej zapadają na kontaktowe choroby alergiczne skóry rąk.
B.M.-W.: Nie powinniśmy bać się mikroorganizmów i ciągle się odkażać. Mikroorganizmy są naszymi sprzymierzeńcami. Dawniej, rozpętana została wielka nagonka na bakterie, że są wszędzie i na nas czyhają. Wydawało nam się, że wszystkie środki czystości przeznaczone do łazienki, do kuchni muszą zalewać nasz dom. Dzisiaj wiemy, że robimy niestety spustoszenie w naszych domach, ale nie tylko tam.
Mikrobiom jest bezcennym elementem naszego organizmu. Geny mikrobiomu w jelitach wielokrotnie przewyższają swoją liczbą nasze własne geny. Jest to niezwykły ekosystem, o który powinniśmy dbać.
A więc jak możemy o niego dbać?
Unikać antybiotyków kiedy tylko się da. Był taki czas, kiedy pacjenci wymuszali na lekarzach przepisywanie antybiotyków, bo wydawało im się to standardem leczenia każdego przeziębienia, grypy, kichającego dziecka, wręcz każdej infekcji. Spustoszenia dokonane przez nadmiar zastosowanych antybiotyków są potem nie do odrobienia. Stosowanie antybiotyków przez choćby kilka dni powoduje, że później nasza mikrobiota walczy o przywrócenie swojego statusu przez kolejne sześć miesięcy. O ile jeszcze mamy jakieś pozostałości. Zapasy bakterii posiadamy w wyrostku robaczkowym, do których antybiotyki mają trudny dostęp i właśnie z tego miejsca mikrobiota się regeneruje. Ale często jest tak, że mikrobiota nie może się zregenerować, bo gdy została tak zniszczona, to zamiast dobroczynnych bakterii, nasze jelita zostały skolonizowane przez grzyby Candida, które tworzą swoisty biofilm – namnażają się i nie dopuszczają dobrych bakterii, aby ponownie u nas zagościły.
Ż.G.: Co więc jeść, aby odbudować mikrobiotę?
B.M.-W.: Mamy do dyspozycji produkty kiszone i surowe. Udowodniono mikrobiologiczne, że np. na jednym liściu szpinaku zerwanym z pola jest 60 taksonów różnych rodzajów bakterii. Są to bakterie probiotyczne. Surowe warzywa to również bezcenna pożywka dla bakterii. A gdy dokarmiamy dobre bakterie, to mają szansę się namnażać.
Warto pamiętać, że oprócz bakterii probiotycznych w jelitach mamy jeszcze mechanizm, który je trzyma w ryzach – bakteriofagi. Zliczono, że największą grupą organizmów żywych występujących na Ziemi, pod względem liczebności, są właśnie bakteriofagi, czyli wirusy bakterii. Okazuje się, że jeżeli w naszych jelitach niekorzystne bakterie (patogenne) zaczynają namnażać się za bardzo, to bakteriofagi przystępują do akcji i je niszczą. Ostatnie badania pokazują, że możemy aktywować działalność bakteriofagów, czyli wirusów bakteryjnych, poprzez podaż odpowiedniej żywności, np. żurku, kwasów różnego rodzaju, kapusty, czosnku, ogórków kiszonych, cebuli, szczególnie tej czerwonej, która ma większą zawartość antocyjanów i flawonoidów. Wszystkie te produkty wspierają aktywność bakteriofagów.
Ż.G.: Możemy sami je zrobić, jeśli mamy sprawdzone źródło kapusty, ogórków lub buraków, czyli takich warzyw, które są uprawiane w niezniszczonej glebie i posiadają bakterie, które gwarantują nam udane kiszonki, a potem dobre pożywienie dla mikrobiomu. Co to za kiszonka z konwencjonalnych ogórków, które zazwyczaj – jako kiszonki – wychodzą miękkie i niezbyt smaczne? Czytałam opracowania, z których wynikało, że polifenole i antyoksydanty również żywią nasze bakterie…
B.M.-W.: Tak, one rzeczywiście żywią nasze bakterie i odpłacają się tym, że produkują taki związek, jak maślan. Maślan jest zawarty w maśle, w jogurtach, ale też bakterie potrafią go produkować. I cóż ten maślan dla nas znaczy? Maślan jest bardzo ważną substancją, ponieważ odżywia komórki nabłonka przewodu pokarmowego (a więc nasze jelita), żeby się zregenerowały lub funkcjonowały właściwie. Jelita potrzebują maślanu do życia jak paliwa. Podobnie jest z komórkami zamieszkującymi układ pokarmowy, one również uwielbiają maślan. Namnażaniu się komórek makrofagów, limfocytów, leukocytów też bardzo sprzyja maślan. A więc gdy mamy dobre, probiotyczne pożywienie na naszym talerzu to bakterie działają wspierająco na cały organizm, na naszą odporność.
D.M.: Chciałabym zaznaczyć dodatkowo ważną rzecz: 93% układu immunologicznego organizmu znajduje się w jelitach, w ścianie jelit, a więc człowiek jest tym, co je dla siebie, czym karmi swoje bakterie, co pije i jak myśli (czy szklankę ma do połowy pełną, czy do połowy pustą). Oczywiście możemy się wesprzeć dobrymi probiotykami, jeśli znamy wynik badania mikrobioty jelitowej. Są takie badania, które to pokazują. Nie róbmy jednak posiewów bakteryjnych, bo część bakterii nie wyrośnie poza organizmem. Ostatnio pojawił się nowy test bakteryjny badający geny bakterii żyjących jelitach. To badanie precyzyjnie pokazuje cały skład bakteryjny mikrobioty jelitowej. Zamiast jednak brać antybiotyk i do reszty zniszczyć mikrobiotę jelitową, podajmy właściwe bakterie dopasowane do danego człowieka i używając probiotykoterapii celowanej, wypierajmy patogeny. Wówczas, proporcja ta ma szansę się wyrównać i organizm sam zacznie bakterie patogenne wypierać przy pomocy podanych bakterii, pozostałości tych naszych i przy pomocy właściwego żywienia.
Najlepiej jest wtedy, gdy żyjemy w zgodzie z własną naturą, jemy dużo warzyw, nie za dużo owoców – stosunek warzyw do owoców to 5:1. Nie za dużo owoców dlatego, że nadmiar fruktozy nam nie służy. Powinniśmy dostarczyć też białka. Dzieci – około 2 g na kg masy ciała na dobę, bo one nie tylko się odnawiają, ale też rosną, a dorośli – 1 g/kg m.c./dobę. Większe ilości białka gdzieś się muszą podziać i one początkowo gromadzą się w przestrzeni międzykomórkowej, między ścianą włośniczki a komórką, którą ta włośniczka ma odżywić, a potem zaczyna się pogrubiać ściana naczynia i tak dochodzi do niszczenia najdrobniejszych naczyń krwionośnych dostarczających pożywienie dla komórek i tak powstają udary, niedokrwienia, zawały i tak dalej.
dr n. med. Danuta Myłek
Ponadto nadmiar białka powoduje przesunięcie równowagi kwasowo-zasadowej w kierunku kwaśnym. Jeżeli zawiodą nasze bufory, czyli płuca, nerki, skóra i nie przestaniemy tej równowagi naruszać to powstają nowotwory, infekcje, alergie lub autoagresja.
Jeśli będziemy się żywić produktami ekologicznymi, czyli pełnowartościowymi, które nie dostarczają nam toksyn, i jeżeli wszystko to, czego organizm potrzebuje dostarczymy w sposób naturalny, wówczas organizm przyswoi tylko tyle, ile potrzebuje, a reszta zostanie wydalona. Bardziej polegajmy na mądrości natury, niż na sprzedawcach suplementów.
Ż.G.: Polacy bardzo lubią chleb i właśnie sprzyjając mikrobiocie jelitowej powinniśmy jeść chleb na zakwasie z ekologicznych mąk. Podkreślam to, że koniecznie na zakwasie, gdyż wtedy ten gluten zostaje “strawiony” przez bakterie podczas fermentacji i nie jest tak zjadliwy dla naszych jelit i dla całego układu pokarmowego jak gluten w pieczywie masowo wypiekanym z dodatkiem celulozy (bo jako konsumenci oczekujemy, żeby pieczywo było miękkie i białe). Lepiej takich wypieków jednak nie jeść. A jeśli nie lubimy chleba żytniego to mamy jeszcze chleby orkiszowe, z maki jaglanej, z mąk z roślin strączkowych, z konopi.
Jedzmy koniecznie chleby ekologiczne na zakwasie, żeby nie uszkadzać mikrobioty.
Z wywiadu z dr Emeranem Mayerem dowiedzieliśmy się, że spożywanie żywności konwencjonalnej, która zabija naszą mikrobiotę, również wpływa na nasz układ hormonalny. Jak tłumaczy dr Mayer – w naszym organizmie funkcjonuje pętla komunikacyjna między mózgiem a jelitami. Ta pętla jest podwójna. To, co my dostarczamy do “jedzenia” naszym bakteriom albo je zabije (jeśli damy im toksyny), albo wpłynie na rozwój dobrych bakterii. Metabolity powstałych bakterii, które mamy w jelitach krążą w krwi, a mózg skanuje jej skład i sprawdza, jakiego rodzaju metabolity bakterii znajdują się we krwi i dostosowuje informacje, a nawet wpływa na gospodarkę hormonalną. A więc układ hormonalny dość znacząco zależy od tego, jakie mamy bakterie w brzuchu.
D.M.: W istocie! Mówi się, że jelita to nasz drugi mózg i słusznie, bo jak Państwo myślicie, gdzie produkowane są endorfiny, serotonina? Wszyscy myślą, że w mózgu. Mózg produkuje zaledwie 3% tego neurotransmitera, od którego zależy nasz nastrój, siła, przewodzenie z jednej komórki nerwowej do drugiej. Reszta, czyli 97% serotoniny i innych neurotransmiterów, dbających o nasz nastrój, produkowana jest w jelitach!
Uwaga psychiatrzy – zamiast dawać psychotropy, które mają zahamować zwrotny wychwyt serotoniny i po jakimś czasie te synapsy kompletnie już nie reagują na nic, to lepiej zająć się mikrobiotą jelitową, stanem jelita, bo często tu ukrywa się prawdziwa przyczyna depresji, złego nastroju, stanów pseudodepresyjnych: „nie mam siły na nic”, “nic mi się nie chce”. Świat jest czarny, bo mamy “czarno” w jelicie, bo nie mamy odpowiedniej ilości bakterii, które wspierają jelito. Nasz potężny system produkcyjno-obronny (jelito) i rodzaj żywności, jaką spożywamy wpływa (lub nie) na rozwój wielu chorób depresyjno-psychicznych.
dr n. med. Danuta Myłek
Ż.G.: Od niedawna mamy skorygowaną piramidę żywienia, która powstała na Uniwersytecie Harvarda w miejscu starej. Okazuje się, że przez 40 lat zalecenia żywieniowe były nie do końca właściwe. Przytaczając ten temat chcę Państwu ułatwić rozmowy w domu, ponieważ usłyszycie Państwo argumenty: “Przecież od tylu lat jadło się to i to, więc kto to słyszał, żeby chleb szkodził! Chleb jemy od tysiącleci” itd.
Okazuje się, że zalecenia dietetyczne pochodzące z Uniwersytetu uważanego za najlepszy na świecie, np. że pszenica czy węglowodany są w pierwszej, podstawowej warstwie naszej piramidy, jako główne źródło energii to był potężny błąd. Okazało się, że białek zwierzęcych spożywamy nawet cztery do pięciu razy za dużo.
Jakie więc zalecenia z nowej piramidy są godne wdrożenia od zaraz?
D.M.: A więc pierwsze są warzywa, to podstawa. Jeżeli ktoś je mięso i zje ileś porcji mięsa, to powinien mieć na talerzu pięć takich samych porcji różnych warzyw, przyrządzonych na różne sposoby: na surowo, na parze, gotowane, pieczone, niektóre na surowo, ale zblendowane. Dlaczego? Na przykład wszystkie kapustne dają nam witaminę U, która uwalnia się z rośliny wtedy, kiedy ją potraktujemy brutalnie, kiedy ją zmiażdżymy, zblendujemy. Pamiętacie Państwo nasze babcie? Gdy piersi były nabrzmiałe, to co robiono? Okładano je stłuczonymi liśćmi kapusty. Na opuchnięte kolano? Stłuczony liść kapusty jako okład, bo wtedy uwalniają się sulforafany związki siarkowe, które spożyte działają profilaktycznie, przeciwnowotworowo, wspierają układ immunologiczny, wspierają produkcję wszystkich ważnych struktur organizmu, w tym kolagenu, od którego zależy zdrowie i uroda. W podstawie piramidy mamy też owoce.
Druga rzecz to tłuszcze. Bez tłuszczów nie ma życia. Kiedyś mówiono, że cholesterol nas zabije. Bez cholesterolu też nie ma życia: to składnik hormonów, błon komórkowych, mózgu, nerwów, fundament do produkcji witaminy D₃, kwasów żółciowych do trawienia tłuszczów.
Nierozsądne diety beztłuszczowe przyczyniają się do zwiększania liczby nowotworów, miażdżycy, osteoporozy, otyłości i chorób infekcyjnych, chorób degeneracyjnych mózgu. Psuje się porządek obrony zależny od mikrobioty jelitowej: częściej chorujemy na tzw. „grypy jelitowe” – różne biegunki, zakażenia wirusowe, bakteryjne, pasożytnicze, grzybicze i choroby alergiczne. Podstawą dla życia są warzywa, ale jedna trzecia naszej diety, to tłuszcze i to najlepiej kwasy omega-3. Używane tylko i wyłącznie na zimno, bo gdy podda się je działaniu wyższej temperatury czy światłu dziennemu mogą nam zaszkodzić (olej lniany postawiony w temperaturze pokojowej po kilku dniach się utlenia). Nawet przechowywany w lodówce w otwartej butelce – po kilku tygodniach – nadaje się do smarowania zawiasów, a nie do spożywania. Olej lniany to cudowny olej, ale o najkrótszej możliwej trwałości. A więc wyciskany na zimno, używany na zimno. Kwasy omega-3 to również pochodne owoców morza (ADHA), równolegle z omega-6, czyli owoce, pestki, nasiona oleiste – to są takie podstawowe źródła.
Wyżej w piramidzie mamy kasze, zboża.
Następnie jakościowe źródła białka – strączki, ryby, sery.
A dopiero na samym końcu (wierzchołek piramidy) widnieje czerwone mięso i mleko krowie, które powinniśmy spożywać rzadko!
Ż.G.: A mięsożercy żyjący w Polsce i wielbiciele karkówki, grilla – co powinni zrobić?
D.M.: Jeżeli ktoś lubi mięso, to powinien jeść 1 g/kg m.c./dobę. Białko to również strączki, jaja, ryby i – między innymi – również mięso. Mały kawałeczek 2-3 razy w tygodniu to jest maksimum, ale wtedy musimy mieć pięć razy więcej warzyw na talerzu (mięso zalecane jest dla grupy krwi 0 i B; grupa A plasuje się bliżej wegetarianizmu, grupa AB jest pomiędzy grupą A i B). To jest podstawa, proszę Państwa. Im więcej mięsa na talerzu, tym więcej nowotworów jelita grubego. Mamy tysiące prac naukowych na ten temat.
Jeżeli zaczniemy jeść prawidłowo to okaże się, że wcale tego mięsa już aż tak bardzo nie potrzebujemy, ponieważ mięso – podobnie jak kawa – powoduje pewnego rodzaju uzależnienie. Ale jeśli przełamiemy schemat to być może zaczniemy jeść inne mięso – mniej, ale lepszej jakości.
dr n. med. Danuta Myłek
Szkoda, że wieprzowina jest ulubionym mięsem Polaków, bo ma dużą wadę – jest najbardziej zakwaszającym pokarmem! Zaraz potem kawa, piwo, coca-cola – to są te główne zakwaszacze, więc gdy jemy schabowego i popijamy piwem albo colą, to proszę Państwa trzeba sobie od razu doktorów onkologów załatwiać.
Ż.G.: Dodajmy to, że musi być ekologiczne, gdyż nieekologiczne oznacza, że w składzie są hormony wzrostu, antybiotyki i pasza GMO w korycie zwierząt.
D.M.: Najbardziej dostępny jest drób. Drób ma bardzo wiele pozytywnych cech pod warunkiem, że jest taki, jak powinien: ptak biega sobie wolno, je co chce i żyje jak natura mu kazała. I są już takie gospodarstwa. Ale najzdrowsze mięso ze wszystkich, które ma najwięcej nienasyconych kwasów tłuszczowych wśród mięs zwierzęcych, to mięso jagnięce. Owce występują w Polsce, ale mięso jagnięce jest jednak mało popularne, a posiada najlepsze parametry prozdrowotne ze wszystkich mięs. Więc od czasu do czasu te osoby, które mają grupę krwi 0, AB lub B i odczuwają potrzebę zjedzenia mięsa, to niech sobie odżałują i kupią mięso jagnięce albo mięso drobiowe (nie dla grupy AB i B), oczywiście ekologiczne.
Ż.G.: Prosta rada: dużo mniej, ale znacznie lepiej.
B.M.-W.: W kontekście piramidy żywieniowej dodam, że ostatnio naukowcy zwracają też uwagę na to, że oprócz tej wspaniałej piramidy na nowo ustalonej przez Harward, należy dodać jeszcze jeden element czyli ruch. Ruch fizyczny ostatnio zyskał wielką popularność. Pandemia, która nas zaatakowała, zwróciła uwagę naukowców na takie zwierzęta jak nietoperze, gdyż nietoperze uznano za transmitery wirusa SARS-CoV-2, jak i tysiąca innych wirusów. Zastanawiano się, jaki one mają układ immunologiczny, skoro same nie chorują, tylko są transmiterami? I zaczęto je dokładnie badać.
Okazało się, że właściwie wszystkie komórki, przeciwciała i inne elementy ich układu odpornościowego są takie same, jak u innych ssaków, czyli również u ludzi. A więc co takiego je wyróżnia? Stwierdzono, że ich tajemnica tkwi w ruchu!
Nietoperze – polując – pokonują około 1500 km w ciągu jednej nocy. A żeby móc pokonać takie odległości, zużywają ogromną ilość energii, bo nie są ptakami! Nie mają pustych kości i tych wszystkich elementów, które ptakom tak bardzo ułatwiają lot. One muszą się niebywale napracować, a ich mitochondria pracują kilkanaście razy szybciej niż u ptaków, żeby wygenerować taki metabolizm.
I co się dzieje?
Nasilony metabolizm generuje wolne rodniki w takich ilościach, że zabijają wszystkie patogeny, które dostają się do organizmu nietoperza i to właśnie ruch je napędza. Posiadają też systemy detoksykacyjne, żeby te wolne rodniki zneutralizować, by nie uszkodziły im DNA, czyli żeby nie powstał mutant takiego nietoperza.
My nie posiadamy takich imponujących systemów detoksykacyjnych, wychwytujących wolne rodniki. Musimy je pobierać z pokarmem, czyli to, o czym dzisiaj mówiliśmy – o tych substancjach, które dają nam rośliny, żywność ekologiczna. Antyoksydanty, pobierane właśnie z żywności, u nas działają w taki sposób, że pochłaniają wolne rodniki. Więc nie unikajmy aktywności fizycznej! Pamiętajmy jednak, że równolegle musimy się dobrze odżywiać, żeby wolne rodniki nie uszkodziły naszego DNA.
D.M.: Obecnie istnieje już możliwość przeprowadzenia badania genetycznego naszych własnych systemów detoksykacyjnych i antyoksydacyjnych, które mieszczą się w wątrobie, a główną taką substancją, którą się oznacza jest glutation. Wspierajmy nasz system detoksykacyjny i antyoksydacyjny, ale czym dokładnie? Antyoksydantami, o których mówimy, czyli warzywa, owoce, orzechy, odpowiednie tłuszcze, zioła. Jeżeli wesprzemy wątrobę różnymi produktami o właściwościach detoksykacyjnych i antyoksydacyjnych, o których tu dzisiaj mówimy, wówczas nie dopuścimy do tego, aby to zapalenie które cały czas gdzieś się tli – wybuchło. Nie dopuścimy do tego, jeśli zwalczymy je ruchem i jedzeniem.
Ruch powoduje produkcję sirtuin, które wydłużają nam liczniki życia – telomery – które przedłużają naszą młodość, życie i sprawność. Szerzej opisałam ten temat w książce “Oswoić Alergie”.
Definicja: Sirtuiny to białka enzymatyczne obecne we wszystkich organizmach żywych. Ich wysoki poziom w organizmie człowieka może spowolnić procesy starzenia i obumierania komórek. Sirtuiny przeciwdziałają pojawianiu się zapaleń, regulują metabolizm zwiększając spalanie tkanki tłuszczowej. Korzystnie wpływają na odporność i pomagają nam radzić sobie ze stresem. Działanie sirtuin badane jest od lat 80. ubiegłego wieku, od kiedy to w 1984 r. odkryto w drożdżach pierwszy rodzaj tego białka. W trakcie badań stwierdzono zależność między ilością sirtuin w organizmie a dietą. Ich poziom wzrasta jeśli zmniejszymy kaloryczność spożywanych posiłków o połowę (mowa o diecie opartej na składnikach roślinnych zawierających polifenole).
Ż.G.: Drodzy Państwo, możemy bez trudu poświęcić 10-15 minut dziennie na ruch! Ja ćwiczę codziennie już siódmy rok począwszy od 2014 r. Kiedyś znajdowałam dziesiątki wymówek, żeby uniknąć gimnastyki, najczęściej taką, że nie mam na to czasu. Żeby się zmusić kupiłam karnet do siłowni, ale nie chodziłam. Na pływalni szkodził mi chlor. Próbowałam z aerobikiem, ale nie mogłam nadążyć za innymi i zniechęciłam się. Wreszcie, dzięki wywiadom z naukowcami, zrozumiałam, że bez ruchu nie ma możliwości czyszczenia naszej kanalizacji w ciele. Nasza limfa stoi, a komórki są zalane odpadami. Nie mamy też przez to dobrego nastroju. A ruch to gwarancja bardzo dobrego dnia, ale potrzebujemy na to chociaż 10-15 minut dziennie. Trzeba traktować to tak samo jak obowiązek czyszczenia jamy ustnej, żeby mieć zdrowe zęby. Tak samo jak wykonujemy inne fizjologiczne czynności, podobnie jest z gimnastyką.
D.M.: Chciałabym zachęcić Państwa do ruchu jeszcze z powodów anatomicznych. Mamy trzy wodne systemy w organizmie, które kolagen trzyma w ułożeniu pionowym. Tętniczy i żylny dostarczają pokarm i zabierają odpady. Te systemy mają pompę. Pompę, która przez cały czas – od urodzenia do śmierci – pompuje czyli serce. Trzeci system wodny to układ limfatyczny, który jest w połowie układem obronnym, a w połowie kanalizacją i „szambem”. Wszystkie odpady z całego dnia, produkty przemiany materii – pochodzące z tego, co dostarczymy, nawet z najzdrowszego jedzenia ekologicznego – muszą opuścić ciało. Ale ponieważ układ limfatyczny nie ma serca (czyli pompy), bo nie jest podpięty pod ten system, musi pompować inaczej. Czego więc używa jako pompy? Mięśni, głównie pośladków, brzucha, ud czyli dużych mięśni. Ale tylko wtedy, kiedy chociaż trochę poćwiczymy!
Niech Państwo spróbują zacisnąć pięści – zobaczcie, co się w organizmie dzieje. Wzrasta wówczas produkcja sirtuin. Gdy wstajemy rano by podejść do lustra, to trzeba się natychmiast uśmiechnąć. Nawet jeśli odczuwamy jakiś ból to trzeba się uśmiechnąć do lustra. Trzeba się śmiać i ruszać się, bo wtedy uruchamiamy pompę i nasze nieczystości są pompowane z całego ciała do jamy brzusznej, gdzie mamy worki limfatyczne czyli jakby „szamba”, które pod wpływem ruchu opróżniają się. To jest bardziej złożony proces, gdyż to wszystko przechodzi przez nerki, a część – z kałem – wydostaje się na zewnątrz. Co polecamy od rana na co dzień: wodę, uśmiech, ruch a dopiero potem się zająć śniadaniem.
B.M.-W.: I jeszcze jedna ważna sprawa: nie bójmy się gorączki. Często bywa tak, że gorączka skłania nas do sięgnięcia po lek przeciwgorączkowy, a właśnie gorączka, to jest takim mechanizmem, który pozwala usunąć różne toksyny z organizmu. Jeżeli siedzieliśmy przez rok w lockdownie i nie mieliśmy możliwości ruchu to gorączka przychodzi nam z pomocą. Wtedy wypocimy nagromadzone toksyny, neurotoksyny, różne metale ciężkie i inne substancje, bo skóra też jest narządem detoksykacyjnym. Jeżeli jednak zbijemy gorączkę lekami to, niestety, nie nastąpi oczyszczenie naszego układu odpornościowego, nie nastąpi unieszkodliwienie komórek nowotworowych, nie zadzieją się procesy oczyszczania organizmu. A więc, na ile to możliwe, dajmy organizmowi popracować, bo on się bardzo fatyguje, by taką gorączkę wywołać.
Ż.G.: Podsumujmy!
- Wstajemy, pijemy wodę, wykonujemy czynności toaletowe, ale nie idziemy do kuchni jeść dopóki nie poćwiczymy, bo to daje nam gwarancję dobrego dnia, aż w końcu się od tego uzależniamy, nie damy sobie w żaden sposób odebrać tych 15 minut, nawet gdybyśmy mieli się spóźnić do pracy.
- Dalej mamy do wyboru żywność: przede wszystkim na talerzu lądują warzywa, bardzo mało węglowodanów, niemal 1/3 wartości energetycznej posiłków powinny stanowić tłuszcze. Dbamy o to, żeby zawsze w domu były takie oleje roślinne, które nam smakują i które dobrze nam służą – najlepiej ekologiczne. Do tego kiszonki, zakwasy. Następnie orzechy, nasiona, np. czarnuszki, słonecznika, ostropestu, sezamu oraz zioła – pokrzywa, skrzyp, oregano, kurkuma, imbir, goździki, cynamon – również ekologiczne.
- Następnie: mało mięsa i wędlin – najlepiej zrobić własną pieczeń, część zamrozić, ale spożywać naprawdę mało, czyli 50 g na dzień na osobę dorosłą. Jeżeli ważymy 50 kg to powinniśmy spożywać 50 g białek zwierzęcych na dzień, a to jest mały kawałeczek mięsa. A Polacy spożywają na obiad porcje od 200 g do 350 g, a więc tygodniowy limit na osobę jest często spożywany na raz, i tak codziennie! Zamieniamy ilość na jakość – wieprzowinę na jagnięcinę.
- Nowa piramida, to jest też ruch, oczywiście warzywa, nasiona oleiste, strączki, jajka, ryby. W serwisie hipoalergiczni.pl piramida żywienia jest omówiona w szczegółach, więc zachęcam do lektury (link>>).
Myślmy o swoim ciele jak o wehikule czasu, bo nasze ciało to jedyna rzecz na świecie, jaką rzeczywiście posiadamy. Możemy zbankrutować, rozwieść się, możemy zaliczyć różne klapy w życiu, ale jedyne co mamy tak naprawdę, to nasze ciało. To, w jaki sposób zadbamy o nasz organizm, determinuje co do nas wróci, a jeśli mało wiemy o własnym ciele to niestety zmierzamy w stronę ruiny zdrowotnej, z której później nie możemy się wydostać. Grzęźniemy potem w tej niewiedzy jeszcze bardziej, bo w panice słuchamy handlowców, ubijających interes na naszym strachu.
W sytuacji zachorowania nie należy wpadać w panikę, ani biec po antybiotyk lub lekami zbijać gorączkę. Kiedy wiemy, że powinniśmy stawiać jako priorytet żywienie funkcjonalne, ekologiczne, odżywcze, pełne witamin i antyoksydantów, to wtedy jesteśmy witalni i odporni. W momencie, w którym siebie dowartościujemy i postawimy swoje dobro na pierwszym miejscu, przestaniemy zwracać uwagę na to, że żywność ekologiczna jest nieco droższa, a mięso dużo droższe, a zauważamy, jak napracują się rolnicy i producenci, żeby nie dodawać konserwantów (które sztucznie wydłużają “życie produktu”), żeby nie opryskać tych warzyw 30 razy przed spożyciem.
To wszystko sprawia, że ekologiczne jedzenie poprawia wszystkie aspekty zdrowia. Nie żałujmy więc sobie pieniędzy na żywność, na stan swojego brzucha. Może lepiej żałować sobie na ubrania – kupujmy ich mniej, mniej gadżetów, mniej prezentów dla innych, ale nie oszczędzajmy na jedzeniu, na swoim zdrowiu. Bo kiedy tracimy zdrowie to już nic innego się dla nas nie liczy poza tym, jak je odzyskać. Dlatego warto inwestować w zdrowie, jako nasze najcenniejsze dobro.
Dziękujemy za uwagę.
Zapis poprzedniego FORUM ALERGII z 2020 roku, znajdą Państwo tutaj:
https://hipoalergiczni.pl/naukowo-o-tym-dlaczego-powinnismy-unikac-zywnosci-skazonej-glifosatem
Gośćmi VI FORUM ALERGII
zaproszonymi przez Redakcję Magazynu HIPOALERGICZNI
i targi NATURA FOOD i beECO były:
dr n. med. Danuta Myłek
Specjalista alergolog, dermatolog i żywieniowiec, a od kilku lat również specjalista od slow-agingu. Pionierka w dziedzinie alergologii na Podkarpaciu. Przez 10 lat pełniła funkcję Konsultanta ds. Alergologii Województwa Podkarpackiego. Ponad 40 lat temu zaczęła popularyzować podstawową wiedzę o profilaktyce alergii na terenie Stalowej Woli, początkowo wśród lekarzy i położnych, a potem wśród społeczeństwa miasta, okolic, województwa i kraju. Jest jedynym polskim członkiem naukowym prestiżowej alergologicznej organizacji naukowej: American College of Asthma, Allergy and Clinical Immunology oraz członkiem European Academy of Allergy and Clinical Immunology, Polskiego Towarzystwa Alergologicznego, Polskiego Towarzystwa Dermatologicznego.
W 2005 r. została kobietą Roku Podkarpacia w dziedzinie „Medycyna i Nauka”. Za pracę doktorską o diecie w atopowym zapaleniu skóry otrzymała prestiżowy dyplom honorowy im. Prof. Tadeusza Obtułowicza za zasługi dla rozwoju polskiej alergologii. Stypendystka Uniwersytetu Medycznego w Helsinkach (1987) i Miami (1993). Uznana przez zarząd profesorski jako jedyny członek naukowy American College of Allergy, Asthma and Immunology za wkład w rozwój światowej alergologii światowej. Członek-założyciel Polskiego Towarzystwa Komitetu Upowszechniania Karmienia Piersią.
Obecnie przyjmuje w prywatnym Gabinecie Alergologicznym PROGRES w przychodni Balumed na warszawskim Wilanowie. Autorka książek: „Od lekarza do kucharza” i “Oswoić alergie” [zobacz>>].
[fot. Marcin Klaban / BURDA MEDIA POLSKA]
dr n. med. Barbara Majkowska-Wojciechowska
Uniwersytet Medyczny
Stowarzyszenie Pomocy Chorym Na Astmę i Choroby Alergiczne
Jest adiunktem w Klinice Immunologii i Alergologii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, prowadzi zajęcia dydaktyczne dla studentów oraz lekarzy specjalizujących się w alergologii. Jest autorem i współautorem kilkudziesięciu publikacji i doniesień, które były wielokrotnie cytowane.
Redaktorka i autorka kilku rozdziałów książki „Alergia na roztocze”, autorka 9 rozdziałów książek, w tym 1 zagranicznej, recenzentka artykułów w czasopiśmie Alergia Astma Immunologia Kliniczna.
Piastuje stanowisko członka zarządu oraz sekretarza (udziela się pro bono) w Stowarzyszeniu Pomocy Chorym Na Astmę i Choroby Alergiczne.
mgr Żaneta Geltz
polska pisarka, publicystka, badaczka zjawiska alergii i związku między zdrowiem człowieka a kondycją środowiska naturalnego, mówca motywacyjny, moderator debat naukowych
Dziennikarka specjalizująca się w badaniu związku pomiędzy występowaniem zjawiska alergii i ekologią w codziennym życiu. Pisze o edukacji, zrównoważonym rozwoju, roli szczęścia w życiu człowieka, o dobrostanie zwierząt, permakulturze i wpływie organicznego stylu życia na zdrowie obecnych i przyszłych pokoleń.
Od wielu lat jest jurorką w licznych konkursach skupionych na wyłanianiu produktów korzystnych dla zdrowia człowieka i bezpiecznych dla otoczenia. Jako wydawca niezależnych czasopism o charakterze medyczno-naukowym, dostarcza Czytelnikom najświeższe doniesienia naukowe, wywiady z najlepszymi specjalistami i analizy sytuacji zarówno pod kątem społecznym, środowiskowym, jak i zdrowotnym. Z wykształcenia filolożka, ekonomistka i mediatorka, z zawodu publicystka i trenerka rozwoju osobistego.
Przez 11 lat – jako certyfikowany negocjator – prowadziła negocjacje kontraktów handlowych z kupcami największych sieci hipermarketów, po czym postanowiła zostać adwokatem konsumentów i dostarczyć antidotum na nieetyczne praktyki reklamowe i agresywny marketing międzynarodowych koncernów.
Zobacz więcej>>
____
fot. Pexels.com, Studio Bielik, Żaneta Geltz
____
Zamów drukowaną wersję pisma HIPOALERGICZNI tutaj>>.
[Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie treści, przedrukowywanie i rozpowszechnianie całości lub fragmentów niniejszej pracy bez zgody wydawcy zabronione. Wydawca zezwala na udostępnianie linku bez ingerencji w treść materiału.]
Źródła:
- Bøhn SK, Myhrstad MCW, Thoresen M, i wsp. Bilberry/red grape juice decreases plasma biomarkers of inflammation and tissue damage in aged men with subjective memory impairment – a randomized clinical trial.BMC Nutr. 2021.22;7:75.
- Pereira GA, Silva A, Hermsdorff HHM, i wsp.Association of dietary total antioxidant capacity with depression, anxiety, and sleep disorders: A systematic review of observational studies. J Clin Transl Res. 2021. 26: 631–640.
- Carlsen MH, Bente L Halvorsen BL, Kari Holte H, i wsp. The total antioxidant content of more than 3100 foods, beverages, spices, herbs and supplements used worldwide. Nutrition Journal. 2010:9, 3.
- Chauhan A , Ved Chauhan V. .Beneficial Effects of Walnuts on Cognition and Brain Health. Nutrients. 2020. 20;12:550.
- Cros KMs, Landis DM, Laveena Sehgal L, i wsp. Melatonin for the Early Treatment of COVID-19: A Narrative Review of Current Evidence and Possible Efficacy. Endocr Pract. 2021 Aug; 27(8): 850–855.
- Verde A, Míguez JM, Leao-Martins JM i wsp. Melatonin content in walnuts and other commercial nuts. Influence of cultivar, ripening and processing (roasting). Journal of Food Composition and Analysis. 2022, 104180.
- Vizzari G, Morniroli D, Ceroni F, i wsp. Human Milk, More Than Simple Nourishment. Children (Basel). 2021; 8: 863.
- Xavier AM, Rai K, Amitha M, Hegde AM. Total Antioxidant Concentrations of Breastmilk—An Eye-opener to the Negligent. J Health Popul Nutr.2011;29: 605–611.
- Lemkea N, AlineMurawskia A, Schmied-Tobiesa MIH, i wsp. Glyphosate and aminomethylphosphonic acid (AMPA) in urine of children and adolescents in Germany – Human biomonitoring results of the German Environmental Survey 2014–2017 (GerES V). Environment International 2021; 156, 106769. Author links open overlay panel Nora Lemkea Aline Murawskia Maria I.H.Schmied-Tobiesa Enrico Rucica Hans Wolfgang Hoppeb André Conrada Marike Kolossa-Gehringa
- Agostini LP, Dettogni RS, dos Reis RS, i wsp. Effects of glyphosate exposure on human health: Insights from epidemiological and in vitro studies. Sci. Total Environ. 2020;705:135808.
- Diogo Soares,1 Liliana Silva,1 Sofia Duarte, i wsp. Glyphosate Use, Toxicity and Occurrence in Food.Foods. 2021; 10: 2785.
- Tarazona JV, Court-Marques D, Crivellente F, i wsp. Glyphosate toxicity and carcinogenicity: a review of the scientific basis of the European Union assessment and its differences with IARC. Arch Toxicol. 2017; 91:2723-2743.
- Ruuskanena S, Rainioa MJ, Gómez-Gallego C, i wsp. Glyphosate-based herbicides influence antioxidants, reproductive hormones and gut microbiome but not reproduction: A long-term experiment in an avian model. Environmental Pollution. 2020, 266, Part 1, 115108.
- Napierała A, Książkiewicz-Parulska Z, Błoszyk J. A Red List of mites from the suborder Uropodina (Acari: Parasitiformes) in Poland. Exp Appl Acarol. 2018; 75: 467–490.
- Raoult D, Hadjadj L, Baron AA i wsp. Role of glyphosate in the emergence of antimicrobial resistance in bacteria? J Antimicrob Chemother. 2021 Jun 18;76(7):1655-1657. doi: 10.1093/jac/dkab102.
- Meftaul I, Venkateswarlu K,Dharmarajan R. i wsp.Controversies over human health and ecological impacts of glyphosate: Is it to be banned in modern agriculture?Environmental Pollution. 2020. 263, Part A, 114372.
- www.greenparty.org.uk/news/2016/05/13/green-party-meps-peed-off-with-glyphosate-test-results
- Kõiv V, Tenson T. Gluten-degrading bacteria: availability and applications. Appl Microbiol Biotechnol. 2021; 105: 3045–3059.
- Lerner A, Shoenfeld Y, Matthias T. Adverse effects of gluten ingestion and advantages of gluten withdrawal in nonceliac autoimmune disease. Nutrition Reviews, 2017; 75:1046–1058.
- Vazquez DS, Schilbert HM,Dodero VI, i wsp. Molecular and Structural Parallels between Gluten Pathogenic Peptides and Bacterial-Derived Proteins by Bioinformatics Analysis. Int J Mol Sci. 2021; 22: 9278.
- Catenza CJ, Farooq A, Noor S Shubear NS, i wsp. Affiliations expandA targeted review on fate, occurrence, risk and health implications of bisphenol analogues. Chemosphere. 2021;268:129273.
- Daronch OT, de Medeiros Lima M, Gil M. Large-scale contamination by Bisphenol A: are we aware of the risk and forms of exposure? Cien Saude Colet. 2020;25:4339-4345.
- Choia JY, Leeab J, Da-AnHuhc i wsp. Urinary bisphenol concentrations and its association with metabolic disorders in the US and Korean populations. Environmental Pollution. 2022; 295, 118679.
- Rochester corresponding JR, Bolden AL. Bisphenol S and F: A Systematic Review and Comparison of the Hormonal Activity of Bisphenol A Substitutes. Environ Health Perspect. 2015; 123: 643–650.
- Manricha A, Moreira FK, Otoni CG i wsp. Hydrophobic edible films made up of tomato cutin and pectin. Carbohydrate Polymers. 2017: 83-91.
- Kambe T, Taylor KM 2, Dax Fu D, i wsp. Zinc transporters and their functional integration in mammalian cells.J Biol Chem. 2021;296:10032
- Panchariya L, Khan WA, Kuila S, i wsp. Zinc2+ ion inhibits SARS-CoV-2 main protease and viral replication in vitro. Chem Commun (Camb). 2021;30;57:10083-10086.
- Ghareeb DA, Saleh SR, Mohamed G Seadawy MG, i wsp. Nanoparticles of ZnO/Berberine complex contract COVID-19 and respiratory co-bacterial infection in addition to elimination of hydroxychloroquine toxicity. J Pharm Investig. 2021; 6;1-23.
Temat jest dla Ciebie interesujący?
Zapoznaj się z tematem IV FORUM ALERGII ’ 2019:
CO SIĘ STAŁO, ŻE PSZENICA ZACZĘŁA NAM SZKODZIĆ? OBSZERNE OPRACOWANIE MEDYCZNE DR DANUTY MYŁEK:
https://hipoalergiczni.pl/co-sie-stalo-ze-pszenica-zaczela-nam-szkodzic-obszerne-medyczne-opracowanie-dr-danuty-mylek
Zapoznaj się z tematem V FORUM ALERGII ’ 2020:
NAUKOWO O TYM DLACZEGO POWINNIŚMY UNIKAĆ ŻYWNOŚCI SKAŻONEJ GLIFOSATEM:
https://hipoalergiczni.pl/naukowo-o-tym-dlaczego-powinnismy-unikac-zywnosci-skazonej-glifosatem
Zapoznaj się z tematem VII FORUM ALERGII ’ 2022:
DIETA MIĘSNA CZY ROŚLINNA – KTÓRA JEST ZDROWSZA DLA CZŁOWIEKA?
https://hipoalergiczni.pl/dieta-miesna-czy-roslinna-ktora-jest-zdrowsza-dla-czlowieka