Osoba która przybliżyła mi i zweryfikowała moją wiedzę o makrobiotyce, doskonała terapeutka – Pani Bożena Szlejchert, na swoich wykładach z żywienia mawia, że wiedzą trzeba się dzielić, co też czynię.
[dropcap]M[/dropcap]akrobiotyka (z greckiego macros – wielki i bios – życie) jest nauką o długim życiu w zdrowiu, szczęściu i wolności, jest kontynuacją starego od tysięcy lat praktykowanego sposobu życia i odżywiania, którego istotą jest przestrzeganie równowagi. Makrobiotyka ma swoje korzenie w tradycyjnej mądrości orientu. Podstaw koncepcji medycznych należałoby szukać w medycynie ajurwedyjskiej i chińskiej. Tak więc tysiące lat temu mędrcy ze Wschodu wyjaśnili, jak ważna jest zależność pomiędzy tym, co jemy a naszym zdrowiem.
Na początku ubiegłego stulecia japoński lekarz wojskowy Sagen Ischizuka opracował metodę leczenia przy pomocy specjalnie dobieranego pożywienia w oparciu o orientalny system dietetyczny z wykorzystaniem nauki zachodniej: chemii, biologii, biochemii, medycyny i fizjologii. Jego techniki lekarskie opierały się na 5 następujących zasadach:
1. Pokarm jest podstawą zdrowia i szczęścia.
2. Sód i potas są podstawowymi antagonistycznymi, lecz uzupełniającymi się pierwiastkami w pożywieniu. Pierwiastki te najlepiej oznaczają charakter yin i yang poszczególnych pokarmów
3. Ziarno jest właściwym i podstawowym pożywieniem człowieka.
4. Pokarm powinien być pełny, nierafinowany i naturalny.
5. Powinniśmy jeść to, co rośnie w warunkach lokalnych z różnicą uwzględniającą pory roku i warunki lokalne.
Po śmierci autora tych zasad, makrobiotyka została upowszechniona w świecie przez Japończyka Georga Ohsawę oraz jego uczniów Michio Kushiego i Hermana Aiharę.
Makrobiotyka, we współczesnym znaczeniu tego terminu, jest uniwersalną drogą wiodącą ku zdrowemu życiu przeżywanemu w harmonii z otoczeniem. Uniwersalną, a więc odpowiednią dla każdego niezależnie od płci, wieku, wyznawanej religii, poglądów politycznych czy środowiska kulturowego. Dla każdego, kto w jakimś momencie swojego życia dostrzega jedność i współzależność wszystkiego, co go otacza i kto próbuje jedność tę wspierać. Często takim krytycznym momentem jest pojawienie się choroby, która uświadamia dotkniętemu nią człowiekowi, jak głęboko naruszył podstawowe prawa natury. Prawa, które wszyscy intuicyjnie rozumieją, a których naruszanie coraz częściej wymusza współczesna cywilizacja.
Rozpoczynając rewolucję w naszej kuchni, nie uciekniemy od literatury. Ten krótki artykuł jest jedynie wierzchołkiem góry lodowej, którą stanowi wiedza o makrobiotyce. Zawarte w nim podstawy pomogą zapoczątkować inny styl życia, inne zasady przygotowywania posiłków, inny rodzaj działań prozdrowotnych. Jednak w miarę upływu czasu, każdy początkujący makrobiotyk zaczyna zadawać sobie coraz więcej pytań, narastają wątpliwości i uczucie niedosytu. To jest już moment, którego życzę każdemu czytelnikowi moich artykułów, który to zachęca do sięgnięcia po literaturę.
Jest kilka zasad, o których należy pamiętać od samego początku:
- Jemy wyłącznie produkty lokalne i zależnie od pory roku. Jedynie zboża i glony morskie nie podlegają tej zasadzie, o ile nie poddano ich specjalnej obróbce i konserwowaniu z uwagi na transport. Wynika to z tego, że zboża rosną na całym obszarze strefy umiarkowanej ze względu na swoje niewielkie wymagania klimatyczne i glebowe, zaś glony pochodzą z wody, czyli środowiska wiążącego się ze środowiskiem wewnętrznym człowieka. Rośliny morskie nie zakłócają tego środowiska, nawet, gdy mieszkamy z daleka od wody.
- Nie jemy: mrożonek, konserw, roślin spod szkła i folii.
- Najlepszy i najbardziej wartościowy pokarm, stanowią wyłącznie całości pokarmowe, czyli nierafinowane, nieekstrahowane, niewytwarzane z udziałem środków syntetycznych. Dla przykładu: całością spożywczą będzie pełne ziarno zboża, pietruszka z nacią lub ryba z głową i ogonem. Nie stanowi więc całości spożywczej biała mąka, oczyszczony ryż, korzeń pietruszki, czy filet z karpia.
- Wprowadzamy zasadę yin i yang, równowagę sodu i potasu. Unikamy na początku produktów skrajnie yin i skrajnie yang lub przynajmniej ograniczamy ich ilość.
- Uczymy się, co robić, by pokarm skrajnie yin stał się bardziej yang i odwrotnie. Aby pokarm yin stał się bardziej yang, wykorzystujemy gorąco, ciśnienie, sól i czas. Aby pokarm yang stał się trochę bardziej yin, należy wprowadzić na przykład coś surowego, fermentowanego (dobre wino), kiszonego, ostre przyprawy i dużo wody. Ta umiejętność jest bardzo ważna, gdyż dzięki niej nasza dieta będzie bardziej zrównoważona.
- Nie trzeba konsumować mleka i produktów mlecznych. Żaden dorosły ssak nie żywi się mlekiem matki. Człowiek jest jedynym wyjątkiem. Tymczasem często duża podaż mleka osłabia zdolności trawienne, zaśluzowuje organizm i nierzadko prowadzi do alergii.
- Pamiętamy o równowadze kwasowo-zasadowej organizmu. Zarówno produkty yin oraz yang mogą być zakwaszające jak też alkalizujące. Dla przykładu wg Prof. Wiąckowskiego: yin zasadowe: miód, kawa, herbata, ostre przyprawy, owoce, warzywa, nasiona yin zakwaszające: środki chemiczne, napoje gazowane, alkohol, orzechy yang zasadowe: herbata bancha, pasty sojowe, miso, gomasio, umeboshi yang zakwaszające: zboża, mięso, sery, jaja
- Nie wszyscy możemy jeść to samo. Dieta poszczególnych członków rodziny musi być zindywidualizowana, co absolutnie nie wiąże się z gotowaniem 4 obiadów, ale z umiejętnością często drobnych modyfikacji talerza tuż przed podaniem posiłku, np. poprzez zastosowanie jakiejś przyprawy, ograniczenie zmniejszenie ilości kiszonek czy surowych produktów osobie mocno yin na rzecz podania jej większej ilości rozgrzewającej zupy i odwrotnie. Należy jednak przy tym wziąć pod uwagę poprzednie zwyczaje żywieniowe, rodzaj pracy zawodowej, wiek, płeć, warunki klimatyczne, porę roku, ewentualne dolegliwości.
- Dążymy do wyregulowania wagi. Im mniej jemy, tym organizm szybciej czyści się ze złogów i regeneruje. Jeśli mamy problem z wyeliminowaniem słodyczy, zastępujemy je sezonowymi, ew. suszonymi owocami, miodem i słodami zbożowymi. Bezwzględnie jednak eliminujemy cukier. Desery sporządzamy z pieczonych owoców, orzechów, suszonych owoców, zbóż.
- Kiszonki, prasowanki, miso mogą być dokładane do każdego posiłku. Dbamy w ten sposób o nasze jelita.
- Płyny pijemy kierując się pragnieniem i najlepiej minimum pół godziny po posiłku.
- Dbamy o aktywność fizyczną, odpowiednio dla nas dobraną.
- Wykonujemy ćwiczenia oddechowe, dbając o dotlenienie organizmu.
- Kierujemy się podstawowymi zasadami spożywania posiłków i ruchu fizycznego.
Zaczynając tę podróż do zdrowia, powinniśmy najpierw oczyścić nasz organizm ze złogów i toksycznych substancji, które nagromadziliśmy w ciągu całego dotychczasowego życia. Metod jest kilka.
Jedną z nich jest głodówka, ale wymaga silnej woli i ogromnej wiedzy, tym większej im bardziej zanieczyszczony jest organizm, im więcej dolegliwości nas dręczy. Nieumiejętnie prowadzona głodówka może być niebezpieczna i dlatego rzadko się ją poleca.
Zdecydowanie łatwiejszą jest dieta zbożowa, w której przez 10 dni je się wyłącznie zboża. Pamiętajmy jednak, że im bardziej zanieczyszczony organizm, tym bardziej przykra może być każda dieta oczyszczająca, a zwłaszcza pierwsza. Od odczucia głodu, przez ból głowy do podniesienia temperatury ciała włącznie. Są to okresy przejściowe. Nie należy wówczas wpadać w panikę, przerywać diety, a tym bardziej nie próbować się niczym „leczyć”. Dobrze jeśli w tym czasie mamy oparcie w kimś, kto ma już większe makrobiotyczne doświadczenie i będzie nas wspierał. Wg prof. Wiąckowskiego jest to dieta bardzo bezpieczna, pod warunkiem, że kwasotwórcze zboża będą bardzo dokładnie przeżuwane (każdy kęs 30-50 razy) i mieszane z zasadową treścią śliny.
Kolejnym, najprostszym sposobem jest stopniowe wchodzenie w odżywianie zgodne z prawami makrobiotyki w ciągu 1-3 lat. Zbyt radykalne zmiany w żywieniu poczynione w krótkim okresie czasu, zwłaszcza przy dużej ilości problemów zdrowotnych, oznaczają niestety szybki nawrót do starych nawyków.
Najtrudniejszą dla nas koncepcją, z którą przychodzi się zmierzyć wprowadzając do naszego życia naturalne podejście do żywienia i profilaktyki zdrowia, jest teoria yin i yang. Wychowani w zachodniej cywilizacji, która wprowadziła typowo konsumpcyjny model życia, odeszliśmy od natury i pogwałciliśmy jej prawa tak dalece, że obecnie nasz mózg rzeczy najprostsze traktuje jak wyjątkowo skomplikowane filozofie mędrców. Doszło do tego, że teorii yin i yang przypisuje się wręcz religijne znaczenie. Nic bardziej błędnego. Ta uniwersalna zasada jest prosta i dostępna dla wszystkich. Jej właśnie poświęcę kolejny artykuł, a dziś już zachęcam do wprowadzenia choćby kilku z podanych zasad Makrobiotyki.
Bożena Wilczyńska-Hoffman
Bożena Wilczyńska-Hoffmann prowadzi od 20 lat gabinet URODA, w którym wykonuje zabiegi polepszające stan skóry i samopoczucie.
Jako nieodłączną część zabiegów upiększających, poprawiających kondycję skóry i ciała, uznaje prawidłowe żywienie swojego organizmu.
Prowadzi cykliczne warsztaty, na które zaprasza osoby poszukujące sposobów na zrównoważone jedzenie, harmonię z własnym ciałem i lepszego planowania swojego nastroju.
czytając artykuł sama mam wrażenie,że to czarna magia:) az usi mnie czy spróbować ale troszkę się boje jedną z zalet jest to że można to robić powoli,więc i ja zacznę od początku i powolutku…..