Czy masz wolę, aby zmienić swój światopogląd i żyć bliżej natury, w zgodzie z naturą? To pytanie, które stawia przed każdym uczniem permakultury Ben Lazar, wędrowny nauczyciel i projektant ekosystemowych siedlisk. O tym, czy można wyżywić ziemię, dbając o ekologię, zapytaliśmy podczas drugiej edycji Ogólnopolskiego Forum Suwerenności Żywnościowej w styczniu 2020 r.
Żaneta Geltz: Czy dużo jest takich osób, które powątpiewają, że permakultura jest możliwa do zastosowania? Czy to rzeczywiście kompletny science fiction?
Ben Lazar: Mamy wiele osób, które uważają, że nie da się wyżywić nas, ludzi, w takiej ilości zgodnie z zasadami ekologicznymi. To jest pewnie wynik uprzedzeń, może trochę wygody… Bo te zasady wymagają od nas pewnego działania. To są praktyczne propozycje, które wpływają na sposób naszego życia. A zakładając wygodę większości, wspieraną taką powszechną polityką informacyjną i systemem konsumpcji całej naszej kultury, taki system jest nierealny.
My pracujemy nad zmianą systemu. Naprawdę nie jest niczym dziwnym wyżywienie się na tej planecie. Jesteśmy gatunkiem, który ewoluował przez setki tysięcy lat i jakoś nasi przodkowie dawali sobie radę. Dlaczego my mielibyśmy sobie nie dać rady? Jesteśmy w stanie żyć w zgodzie z naturą, stosować te ekosystemowe zasady ekologiczne i mieć to, jest nam potrzebne, czyli zaspokoić podstawowe potrzeby.
Natomiast ja problem postawiłbym inaczej. Pojawia się bowiem kwestia zmiany w hierarchii wartości. Jeżeli podejdziemy do tego w ten sposób, to naprawdę jesteśmy w stanie przeżyć w zgodzie z naturą i cieszyć się tym, co nam daje: zdrowym pożywieniem. Działanie jako pozytywny element w ekosystemie jest taką filozofią i światopoglądem.
Posłuchaj podcastu klikając przycisk PLAY:
[źródło: hipoalergiczni.pl ]
Często w powszechnej narracji – zwłaszcza teraz, w perspektywie zmian klimatu – pojawia się taka opinia, że ludzkość jest zarazą, a gatunek homo sapiens wirusem, który wszystko niszczy i pożera swoje środowisko. To wszystko kwestia naszego nastawienia. Mamy zdolność wyboru i działania, więc możemy być tym pozytywnym elementem. Mamy umysł, zdolność obserwacji, współdziałania i przewidywania przyszłości. To jest coś, co nas odróżnia w dużym stopniu od zwierząt. Dlatego właśnie nasza rola może być pozytywnym czynnikiem w ekosystemie. Możemy coś poprawiać, nawet zazieleniać pustynię, jeśli mamy wolę ku temu! I dlatego też ten problem inaczej trzeba postawić. Czy my mamy wolę, aby zmienić nieco nasz światopogląd i żyć bliżej natury, w zgodzie z naturą?
Ż.G.: A czy trzeba być rolnikiem, żeby prowadzić ogródek lub gospodarstwo zgodnie z zasadami permakultury?
B.L.: Nie, nie trzeba. I to jest właśnie wielka siła tej propozycji. Ja ją nazywam praktyczną filozofią, bo za rozwiązaniami praktycznymi stoją światopogląd i decyzje, które wypływają z zasad etycznych, troski o środowisko, innych ludzi, otwarcia na współpracę, bycia częścią ekosystemu. Permakulturę możemy uprawiać nawet w mieście, tylko oczywiście bardzo ważny jest ten element wytwarzania żywności. Związek żywności z ziemią w permakulturze jest istotny, ale nawet żyjąc w mieście, nie mając swojego kawałka ziemi, możemy być we współpracy i tworzyć wspólnoty z osobami, które żyją na wsi.
Z zawodu jestem nauczycielem permakultury, z wykształcenia filozofem, a z pochodzenia rolnikiem. Wychowałem się na wsi, na gospodarstwie rolnym. Kiedyś było dla mnie problemem to, żeby zintegrować chłopskie pochodzenie z zawodem i wykształceniem. Czułem się życiowo niespójny – do momentu odkrycia permakultury i filozofa japońskiego Masanobu Fukuoka. Zobaczyłem, że można być filozofem-rolnikiem. I to jest też ważny aspekt – permakultura integruje. To niesamowicie dobry kierunek rozwoju. Zasady permakultury możemy stosować we własnym życiu po to, aby zintegrować siebie. To jest holistyczna filozofia: przez zasady etyczne wchodzimy w psyche, nasze samopoczucie psychiczne i psychofizyczne. To wszystko związane jest z tym, jakie mamy relacje ze światem.
Wracając do pytania – jak najbardziej uważam, że możemy mieszkać w mieście i realizować zasady permakultury, troski o środowisko, budowy społeczności wśród osób, które są wrażliwe na te tematy. Chociażby przez kupowanie żywności u rolników, którzy uprawiają żywność w trosce o środowisko. Czerpiemy też z tego korzyści osobiste, bo dostajemy zdrową żywność.
Ż.G.: Czyli porzucamy hipermarkety?
B.L.: Tak, to jest podstawowa decyzja. I to są właśnie te kwestie światopoglądowe. Jeśli mamy supermarket pod domem, to czasem nam się nie chce szukać czegoś innego. Trzeba więc wykazać trochę chęci, żeby nawiązać kontakty z ludźmi. To potem owocuje, bo częstym problemem w naszym świecie jest również atomizowanie społeczne. Czujemy się samotni, niewidzialni przez innych. Trzeba więc samemu wykonać ten pierwszy ruch w stronę innych. Dobrym pomysłem jest szukanie ludzi, którzy żyją w zgodzie z naturą, ekosystemem, czyli np. rolnikami i osobami wytwarzającymi ekologiczną, zdrową żywność. Nieważne, czy mają certyfikat eko lub bio, czy nie. To jest kwestia zaufania. Przecież możemy to sprawdzić. Skoro jesteśmy z nimi w relacji, to możemy do nich pojechać, poczuć tę ziemię, dotknąć owoców, popielić… Po prostu mieć bliższy kontakt z naturą. Wtedy naprawdę nie potrzeba nam żadnego certyfikatu. Wiemy, że to jest ekologiczne, bo znamy tych ludzi i wiemy, że podzielają nasze wartości.
Ż.G.: Musi nam się po prostu chcieć.
B.L.: Dokładnie. Ale mamy też w miastach kilka takich propozycji pomocowych, jak kooperatywy spożywcze. W Warszawie działa kilka kooperatyw, najbardziej znaną jest Kooperatywa Dobrze. Spółdzielnie są pomocą dla osób, które nie mają bezpośredniego dostępu do zdrowej żywności. A jeżeli się zorganizujemy w taką grupę, to łatwiej jest podjąć stałą współpracę z rolnikami ekologicznymi w okolicy i mieć dostęp do zdrowej żywności, która jest tańsza niż z supermarketu. Mamy ją taniej, ponieważ eliminujemy pośredników.
Ż.G.: Czy permakultura wymusza na permakulturystach hodowlę zwierząt?
B.L.: W żadnym wypadku nie wymusza hodowli zwierząt na mięso, ponieważ w gronie permakulturystów jest wielu wrażliwych etycznie wegetarian. Ale też permakultura nie oznaczy wcale wegetarianizmu. Zwierzęta są koniecznym elementem zdrowego ekosystemu. Jeżeli budujemy zdrowy ekosystem i chcemy mieć dobre plony z ogrodu, to powinniśmy dostarczać dobry obornik. Żeby mieć dobry obornik, to musimy mieć krowy. Śmieję się czasem, że na gospodarstwach permakulturowych krowy są święte… (śmiech)
Jest parę takich gospodarstw w Polsce, gdzie krowy nie są źródłem pożywienia, tylko dobrego obornika. Nie są ani dojone, ani zabijane na mięso. Po prostu żyją na gospodarstwie. Taka krowa też musi jeść zdrowo, bo jeżeli jest karmiona jakimiś chemicznymi paszami, to powstały dzięki niej obornik może zatruć glebę. I takie przypadki w Polsce już były.
Trzeba więc posiadać pewną wiedzę, wrażliwość i świadomość tego, że zwierzęta są potrzebne. Wystarczy spojrzeć na las. Sójki i wiewiórki nie zapominają o żołędziach. One wiedzą, że trzeba posadzić kilka dębów i orzechów. Gdy byłem w lesie, to jedna wiewiórka mi wszystko wyjaśniła! (śmiech)
Ż.G.: Czy mógłbyś zdradzić 7-10 zasad, które pomogą przejść na permakulturę już jutro?
B.L.: Jeżeli mieszkamy w mieście, to warto na początek zastanowić się nad żywnością, która trafia na nasz stół. Skąd ona pochodzi? Kto ją zrobił? Skąd do nas przyjechała? Jaki ma ślad węglowy? Zadając sobie te pytania, zapewne pierwszym ruchem będzie nawiązanie współpracy z jakąś kooperatywą spożywczą. Trzeba dowiedzieć się, czy taka spółdzielnia działa w naszej okolicy. Jeśli nie, to może trzeba samodzielnie ją powołać?
A jeżeli nie mamy nawet swojego ogrodu, to możemy np. zająć się zagospodarowaniem odpadów. Innymi słowy zacząć kompostować, wykorzystywać odpady do tworzenia zdrowej gleby, żeby domknąć obieg materii i energii w obrębie naszego siedliska. Warto też zadbać o wodę, bo woda jest istotna do życia. Podstawowy ekosystem możemy zbudować w taki sposób, żeby przechwytywać maksymalnie deszczówkę, używać tzw. szarą wodę, czyli tę, która przeszła przez nasz kran lub prysznic. Jeśli nie używamy bardzo mocnych detergentów, to taka woda może być używana w ogrodzie do podlewania.
Podstawową zasadą jest niejako wpisanie siebie w ekosystem na zdrowych zasadach. Czyli nie pozostawiać po sobie tzw. śladów. Starać się być w harmonii ze środowiskiem.
W projektowaniu permakulturowym ogólnie wskazuje się 12 zasad. Jedna z tych podstawowych brzmi: „obserwuj i współdziałaj”. Bardzo ważne jest, aby wypracować w sobie taką wrażliwość, że możemy dowiedzieć się czegoś od środowiska. Że nasza antropocentryczna kultura może się naprawdę wiele nauczyć od zwierząt i roślin. Obserwując i współdziałając ze środowiskiem, możemy czerpać naukę i pokorę.
To są istotne tematy, takie egzystencjalne, które warto przemyśleć, bo i tak wcześniej czy później spotykamy się z odchodzeniem – siebie czy bliskich. Jesteśmy żywymi organizmami, tak jak żywy jest świat. Ten obieg materii i energii, rodzących się i odchodzących ciał, wędrujących dusz… Warto czasem zatrzymać się w tym pędzie i o tym pomyśleć.
Ż.G.: Lub po prostu nie przeszkadzać.
B.L.: Tak. To jest cała szkoła projektowania, czyli tworzenia siedliska, które będzie w zgodzie z naturą. Znamy już pewnie zasady budowania ekosystemu, więc możemy to wcielać w życie. W Polsce są gospodarstwa i nauczyciele, którzy się tym zajmują.
Z tymi głównymi zasadami można się zapoznać w jednym z dostępnych na rynku podręczników. Wydaliśmy właśnie podręcznik twórcy permakultury Billa Mollisona. Jeżeli ktoś jest zainteresowany, to zachęcam: na stronie internetowej permakultura.edu.pl można ją kupić. I to też jest związane z budową społeczności, ponieważ wydania są budowane crowdfundingowo. Społeczność wspiera przedsprzedaż i dzięki temu zbieramy fundusze na wydanie kolejnego podręcznika.
Jeśli więc ktoś jest zainteresowany, to może sięgnąć do podręcznika fachowca, w którym znajdzie inspirację. Na pewno nie należy słuchać sceptyków, którzy mówią: „co wy robicie, dziwacy, po co zajmujecie się jakimś pieleniem grządek, skoro w supermarkecie obok ta marchewka jest tak tania?”. My po prostu widzimy w tym zupełnie inne zawartości.
Ż.G.: Czyli możemy zastanowić się, skąd kupujemy żywność, dbać o wodę, kompostować, obserwować i współdziałać… Co dalej?
B.L.: Zadbać o dochód. Aby w zdrowiu i szczęściu kontynuować tą wycieczkę po naszej planecie. Nie jesteśmy przecież taką grupą idealistów-fantastów, którzy nie wiedzą, co i jak.
Dochód trzeba też dopasować do sytuacji, w której się znajdujemy. Bo czy jesteśmy w stanie zarobić na przykład na luksusowy samochód, mając swój ogródek czy też małe gospodarstwo? Wątpię. Ale czy ktoś, kto podziela te wartości, w ogóle zastanawia się nad takim samochodem? Tak naprawdę samochód ma być funkcjonalny.
Kiedyś od pewnego młodzieńca dostałem takie pytanie: czy można przeżyć na kawałku ziemi z kilkoma kurami i kozą? To było dla mnie trudne pytanie, ale odpowiedziałem: tak, o ile zmienisz swoje wymagania dot. potrzeb życiowych. Jeżeli będzie cię zadowalać dużo wolnego czasu spędzonego w naturze, nie będziesz potrzebować robotów kuchennych czy pralki – to dlaczego nie. Jeżeli z tego zrezygnujesz i pójdziesz w stronę życia pustelniczego, bardzo wartościowego… Wszystko jest kwestią decyzji.
W permakulturze jest kilka wskazań do zasad etycznych: troska o ziemię, troska o ludzi i sprawiedliwe dzielenie się dochodem. Na takiej zasadzie, że ten wypracowany dochód inwestujemy właśnie w troskę o ziemię i o ludzi. To jest bardzo ciekawa koncepcja, którą są zainteresowani również ekonomiści. Wiemy, że obecny system bankowy i finansowy, który funkcjonuje na świecie, jest bardzo chwiejny i wkrótce może nastąpić kolejny krach. Ekonomiści szukają więc rozwiązań, które będą wiele bardziej skuteczne w zapewnianiu bezpieczeństwa. Jeżeli więc będziecie inwestować w troskę o ziemię i w troskę o innych, to być może nie będziecie mieć w ogóle pieniędzy w banku, ale będziecie żyć w bezpiecznym środowisku. Bo klimat nie będzie taki drastyczny dla nas i jeżeli zdarzy nam się niepowodzenie losowe, to te osoby, którym pomogliśmy, przyjdą nam pomóc. Tak działają stare prawa zdrowych społeczności.
Ben Lazar – wędrowny nauczyciel permakultury, projektant ekosystemowych siedlisk, wydawca książki „Wprowadzenie do permakultury” i redaktor serwisu Permakultura.edu.pl.
Ogrodnik-filozof, niezależny wykładowca i dragondreamer w twórczych procesach grupowych. Animator-agitator Ruchu Suwerenności Żywnościowej Nyeleni Polska oraz Polskiej Mapy Permakultury.
permakultura samo określenie brzmi kosmicznie ,mam czasem wrażenie ,że w minecraft każdy z nas potrafi zasadzić ogródek ale żeby iść na prawdziwy ,człowiek dzisiaj woli iść do marketu kupić cokolwiek i mieć z głowy
właśnie zaczynam, skopałem kawałek działki zobaczymy czy wystarczy sił po pracy aby ogarniać maliny truskawki ogórki ,nie ukrywam ze robię to dla rodziny może nawet się przyłączą jak spróbują warzywek z ogrodu ,na to liczę ponoć uprawa roślin daje energię ,sam fakt powrotu do natury daje moc i zaraża zdrowiem a może to moc pozytywnego nastawienia???
oczywiście nawet na balkonie , można zrobić ogród to kwestia korzystania z zasobów którymi można dzielić się z innymi ,zaplanowania okien parapetów i każdej przestrzeni ,wolnej . Razem możemy tak wiele zdziałać ,ale czasem mam wrażenie ,że technologia zabija w nas zainteresowanie światem i tym co w okół …