Macierzyństwo z kolorowych magazynów aż kipi słodyczą i wszystkim co najmilsze. Potem rodzi się dziecko i przekonujemy się, że jednak jest inaczej niż na zdjęciach. Magdalena Łyczko, znana jako blogerka i twórczyni portalu Zaradna Mama, dobrze wie, że macierzyństwo to cudowne doznanie, które łączy w sobie całą gamę przeżyć i emocji. Masz gorszy dzień? Każdy je ma. Zobacz, jakie wartości znajdują się w Dekalogu Zaradnej Mamy.
Hipoalergiczni: Rodzina, media, znajomi – wszyscy mówią nam, że rodzicielstwo to sama słodycz. Pani portal Zaradna Mama pokazuje to nieco inaczej. Z czego to wynika?
Magdalena Łyczko:
„… wszystko się strasznie komplikuje. Jak się ma dzieci.
– Tak, to przerażające.
– Dzień narodzin pierwszego jest najbardziej przerażający w życiu.
– Ale nikt ci tego nie powie.
– Twoje dotychczasowe życie przemija.
Bezpowrotnie.
Ale one uczą się chodzić, potem uczą się mówić…
I chcesz przy nich być.
I okazują się najcudowniejszymi ludźmi, jakich kiedykolwiek poznałaś.
– To słodkie.”
To cytat z filmu „Między słowami”. Jest prawdziwy, momentami smutny, ale finalnie radosny- czyli jak w życiu. Jestem realistką i nie lubię przekoloryzowanych obrazków. Blog Zaradna-Mama.pl powstał z potrzeby dzielenia się emocjami związanymi z narodzinami córki. Po 2 latach przekształciłam bloga w portal. Cieszę się, z sukcesów i coraz większej rozpoznawalności marki. Dzieci są fantastyczne, to one dają mi siłę do działania.
H: Czy wierzy Pani w instynkt macierzyński? Czy kobieta powinna decydować się na dziecko, jeśli tego nie czuje?
MŁ: Mogę mówić tylko o sobie. Kiedyś nie lubiłam dzieci. Nawet, gdy byłam w ciąży, chyba nie do końca zdawałam sobie sprawę jaka radość i obowiązki czekają mnie po urodzeniu dziecka. Z instynktem bywa różnie, ale nie powinien być wyrocznią w kwestii macierzyństwa. Z jednej strony szanuję kobiety, które nie chcą mieć dzieci, ale z drugiej wydaje mi się, że mogą, podkreślam mogą, kiedyś tego żałować. Rezygnacja z macierzyństwa nie zawsze podejmowana jest świadomie… to podobne do sytuacji, gdy ktoś mówi, że nie znosi owoców morza, mimo że nigdy wcześniej ich nie próbował. Chyba Nina Andrycz i jej słynne słowa „role to są moje córki – piękne, szalone, mądre, głupie, różne. Kiedy „urodziłam” Marię Stuart byłam tak zmęczona, że chyba poród fizyczny tyle by mnie nie kosztował” – sprawiły, że jej uwierzyłam. Chociaż od razu mam przed oczami wiele znajomych aktorek, które „przegapiły” macierzyństwo z powodu pogoni za karierą i żałują. Wiele z nich nigdy się do tego oficjalnie nie przyzna, nawet jeśli zdarza im się chwila słabości podczas wywiadu, nigdy tego nie autoryzują. Mimo ciężkiego porodu, depresji… gdybym mogła przeżyć życie jeszcze raz, nigdy nie zrezygnowałabym z rozdziału „macierzyństwo”.
H: Ciąża to okres, kiedy zwykle dostaje się mnóstwo porad. Jak sobie z tym radzić i czy te porady rzeczywiście są potrzebne?
MŁ: Wiele kobiet robi to z poczucia obowiązku, jakiejś misji, chce przekazać doświadczenia. Można ich słuchać, ale z tyłu głowy trzeba pamiętać, że w naszym przypadku może być zupełnie inaczej. Matki mają coś wyjątkowego – intuicję – i to ona jest najczęściej nieomylna. Warto czytać, zbierać rady innych w celach poznawczych, jednak to zawsze będą doświadczenia innych. Dobrze jest otworzyć się na własne, które mogą być zupełnie odmienne od tych przedstawionych przez babcię, mamę, czy koleżankę z pracy. Ciąża to czas radości i tego życzę wszystkim kobietom.
H: Jak pozostać sobą po porodzie? Chyba każda z nas ma wizję siebie z wózkiem, rozwichrzonymi włosami i torebką wypchaną pieluchami. Czy to rzeczywiście tak musi wyglądać?
MŁ: Nowoczesne wózki to przecież świetne gadżety, a rozwichrzone włosy to najmodniejsza fryzura tego sezonu. Mówiąc poważnie, to zależy od kobiety. Dwie godziny po porodzie pomalowałam rzęsy i musnęłam policzki bronzerem, bo wydawało mi się, że nowa życiowa rola jeszcze bardziej zobowiązuje do dbania o siebie. Myślę, że rozwichrzone włosy i torba wypchana pieluchami to jakiś stereotyp. Nowoczesne mamy są piękne, zadbane, kreatywne i zorganizowane. Zdarza się, że nie mają czasu lub siły na pełny makijaż czy regularne wizyty u fryzjera, ale to przecież kwestia priorytetów, a te zmieniają się wraz z pierwszym krzykiem malucha.
H: Co, jeśli kobieta nie może karmić piersią? Czy jest wyrodną matką?
MŁ: Nie wszystkie kobiety mogą karmić piersią i absolutnie nie można mówić i myśleć, że to wyrodne matki. Karmienie piersią jest ważne dla dziecka i wygodne dla mamy. Jeśli kobieta nie chce karmić piersią, trudno. To jest jej wybór. Bywa, że zbyt szybko poddajemy się… najczęściej na początku „mlecznej drogi”. Z autopsji wiem, że warto przetrwać pierwsze chwile zwątpienia, szukać wsparcia w poradni laktacyjnej, mówić o swoich problemach i obawach, czasem nawet wstręcie… ale przede wszystkim nie udawać. Problem zaczyna się w głowie i trzeba użyć racjonalnych argumentów, by przekonać się, pozwolić wyprowadzić się z błędu. Karmienie zbyt często postrzegane jest jako społeczny przymus, a to powinna być wielka przyjemność. Pamiętam, kiedy w drugiej dobie karmiłam córkę – to było jak metafizyczne doświadczenie, jakbym czuła, że wraz z siarą leci do niej strumień wielkiej miłości. Dziś myślę, że to chyba nagroda za ten fatalny poród (śmiech).
H: Jest Pani aktywną mamą, realizuje się doskonale na polu zawodowym, w projektach charytatywnych. Czy to oznacza, że dziecko nie jest przeszkodą na drodze do kariery zawodowej?
MŁ: Absolutnie nie. Dziecko wspaniale nakręca do działania. Wiele naukowych badań potwierdza, że mamy aktywne zawodowo są bardziej skupione na pracy i tym samym bardziej wydajne. Dlaczego? Chcą jak najszybciej wykonać zadania i wrócić do dziecka. Moja kariera zawodowa, tak naprawdę nabrała tempa dopiero po urlopie macierzyńskim. To Pola dała mi siłę na podjęcie ryzykownych decyzji, na które decydowałam się przez długie lata.
H: Dziecko to też wydatki. Na co się przygotować?
MŁ: Lista jest długa, ale nie należy przesadzać. Sprzedawcy kuszą gadżetami, które są „niezbędne i niezastąpione”. W zakupowym szale przed porodem kupuje się wiele rzeczy zbędnych. Przed narodzinami trzeba mieć gotowy kącik lub pokój dla dziecka, pierwszą wyprawkę i przynajmniej wybrany model wózka. Robiąc po jakimś czasie przegląd w szafie, można przekonać się ile rzeczy było niepotrzebnych. Najczęściej zapakowane w oryginalne pudełka, z metkami lub użyte raz. Trzeba przeliczyć dochody rodziny i zaplanować wydatki związane ze szczepieniami, żłobkiem czy zatrudnieniem niani. To plan na najbliższe 2 lata.
H: Jaką rolę odgrywa partner w życiu kobiety po porodzie? A może w ogóle powinien być przy nas podczas narodzin dziecka. Jak Pani to ocenia?
MŁ: Partner, mąż, powinien ponosić wszelkie konsekwencje pojawienia się dziecka na świecie. Mam na myśli dzielenie się obowiązkami związanymi z opieką. Kobiety często odsuwają mężczyzn od siebie i dziecka uważając, że wszystko wiedzą i robią lepiej. To na pewno nie buduje poprawnej relacji ojciec – dziecko i jest niekorzystne dla związku. Kwestia obecności partnera podczas porodu jest sprawą indywidualną i niezwykle intymną. Decyzja o tym, czy będzie towarzyszył przy porodzie lub nie, warto przedyskutować na spokojnie w domu, a nie w drodze do szpitala. Jeśli mężczyzna czuje niechęć, ma jakieś obawy, nie zmuszałabym go. Sala porodowa, ma niewiele wspólnego z pięknymi uniesieniami w sypialni. Poród to często męczarnia, ból i ekstremalne emocje. Nie każdy mężczyzna po wspólnym porodzie będzie odbierał partnerkę tak samo jak przed. Jeśli ma wątpliwości, warto rozmawiać, ale nigdy zmuszać.
H: Jak zorganizować przestrzeń w domu, żeby nie wszędzie leżały śpioszki, a znajomi, żeby nie przestali nas odwiedzać?
MŁ: Trzeba po prostu na nowo zorganizować życie i przestrzeń. Podejść do tematu racjonalnie. Na początku maluch częściej mieszka w sypialni rodziców niż w swoim pokoju… więc porozrzucane śpioszki, to efekt braku organizacji, bałaganiarstwo rodziców lub zwyczajne zmęczenie. Klocki, puzzle, pluszaki… przemieszczają się z miejsca na miejsce w zastraszającym tempie. Ale pocieszające jest to, że z każdym dniem dziecko coraz więcej potrafi, w końcu nauczy się też sprzątać.
Kiedy odwiedzają nas znajomi i chcą pomóc, nie warto zgrywać siłaczki. Najdrobniejsza pomoc jest dla każdej mamy nieoceniona. Nie lubię stereotypu Matki Polki w porozciąganych dresach i nieuczesanych włosach. Dobrym sposobem jest zachowanie rytmu dnia sprzed porodu. Każdego poranka ubierałam się i malowałam, jakbym wychodziła do pracy. To dobrze działa na samopoczucie.
H: Proszę opowiedzieć o swoim zaangażowaniu w działania charytatywne. Dlaczego się Pani na to zdecydowała? Komu Pani chce pomóc. Jak my wszyscy możemy to wesprzeć?
MŁ: W szpitalu spotkałam kobietę, której nie było stać na znieczulenie podczas porodu. Wtedy pomyślałam, że to niesprawiedliwe. Przecież ona tak samo cierpi, jak każda z nas. Jest gorsza tylko dlatego, że nie ma pieniędzy? To mnie wyjątkowo zbulwersowało. Postanowiłam zrobić coś dla rodzin, którym z różnych powodów jest ciężko. Zaczęło się od symbolicznej zbiórki na rzecz wielodzietnej rodziny z Podlasia, potem Dorota Wróblewska namówiła mnie na zorganizowanie charytatywnego pokazu podczas Warsaw Fashion Street. Przekonałam gwiazdy do przejścia po wybiegu z dziećmi. 13 najwybitniejszych polskich projektantów przekazało mi kreacje, które później wylicytowano na aukcji charytatywnej. Zebrałam sporo gotówki i wiele rzeczy (książki, zabawki, odzież, kosmetyki) dla dzieci ze Stowarzyszenia SOS Wioski Dziecięce. Obecnie jestem związana z Fundacją Między Niebem a Ziemią. To mała fundacja, ale działa bardzo prężnie. Ma 42 podopiecznych, to dzieci niepełnosprawne i nieuleczalnie chore, często wychowywane przez samotne mamy. Nie wyobrażamy sobie skali problemu, z jakimi zmagają się te kobiety. Większość walczy nie tylko z chorobą dziecka, ale także z biedą i załamaniem psychicznym. Jedna z nich nie miała opału na zimę, więc zbierała stare meble i paliła nimi w piecu. Druga ma dziś własny kąt – dostosowany do warunków mieszkalnych budynek gospodarczy. Fundacja wspiera rodziny finansowo, mamom opłaca terapie, organizuje warsztaty i raz w roku spełnia ich marzenia. Czy Pani wie o czym one marzą? O zdrowym dziecku, zawsze! A dopiero gdzieś tam, na końcu myślą o prozaicznych rzeczach dla siebie. Kiedyś każda z nich otrzymała 100 złotych na zakupy. Wszystkie wróciły z pustymi rękoma i pieniędzmi. Na pytanie: dlaczego? Odpowiadały: mogłabym za to kupić pieluchy dla dziecka, zapłacić rachunek za prąd, opłacić rehabilitację. One każdego dnia mają tak ciężko, że nie mają czasu, ani siły myśleć o sobie. Pomóc można na wiele sposobów, teraz można oddać 1% swojego podatku. Warto to zrobić. Pomagając innym, pomagamy również sobie.
Magdalena Łyczko – w dzieciństwie marzyła o karierze baletnicy, potem chciała studiować chemię, w rezultacie skończyła dziennikarstwo. Pracowała w m.in. w Teleexpressie i Dzień Dobry TVN, dwutygodniku „Gala” oraz Onecie. Wraz z narodzinami córki zaczęła pisać bloga zaradna-mama.pl, który po roku zmieniła w life-stylowy portal dla rodziców. Jej pasją jest projektowanie wnętrz.
KRS Fundacji Między Niebem a Ziemią: 0000385861
kurcze ,miałam tak samo ,nie lubiłam dzieci dopóki nie urodziłam swoich ,teraz na nie patrzę przez pryzmat dawnego życia które było inne bardziej ogarnięte ale w sumie im więcej dzieci ,tym więcej miłości ma w sobie człowiek ,fakt macierzyństwo nie jest słodko różowe ale pełne pracy i podziału między rodziców którzy dali dzieciom życie tak a ilu panów wykręca się mówiąc ja pracuję a ty siedzisz w domu więc to twoje obowiązki ….
Fajne pokazy mody, będą kolejne?
Świetny wywiad, bardzo dobrze się go czyta.
Teraz baby wszystko by chciały mieć zaplanowane – kiedy dziecko, ile mu pieluch kupią, o której będzie spalo itd. A czasami trzeba odpuścić!
wy panowie odpuszczacie a my musimy odwalać czarną robotę…:)
podoba mi się pani optymizm i zaangazowanie w nie tylko bycie mama ale kobietą spełnioną w pełni….pani jest po prostu wspaniałym człowiekiem pełnym zozumienia dla innychgratuluję i życze powodzenia w spełnianiu celów