W czasach, kiedy możemy wybierać niemal wszystko, świadomi konsumenci wybierają produkty organiczne. Wiedzą już, że produkty potraktowane pestycydami nie tylko szkodzą zdrowiu, ale –ponieważ są podejrzewane o działanie rakotwórcze – mogą skracać nasze życie. Sami rolnicy również wolą tworzyć to, z czego będą dumni i co przyczynia się do zdrowia zwierząt i ludzi, niż obarczać się wyrzutami sumienia, iż stosując pestycydy przyczynialiby się do obniżania poziomu zdrowia przyszłych pokoleń.
Tekst: Paul Holmbeck
Rozmawiała: Żaneta Geltz
Żaneta Geltz: Dlaczego rolnicy w Danii coraz większą uwagę kierują w stronę farm organicznych?
Paul Holmbeck: Powodem, dla którego duńscy farmerzy wybierają kierunek „organic” jest zarówno zaangażowanie osobiste, jak choćby w to, żeby unikać przenikania pozostałości pestycydów do wody pitnej, jak również przyczyny ekonomiczne. Nie dlatego, że zarabiają dużo więcej, ale jednak wynik finansowy gospodarstwa organicznego jest lepszy niż w przypadku rolnictwa konwencjonalnego. Zaobserwowaliśmy to przez ostatnie 10 lat, z bardzo niewielkimi wyjątkami, że ekonomiczna sytuacja rolnictwa organicznego ma się lepiej. Rolnicy, którzy rezygnują z pestycydów, zyskują również bardzo dużo szacunku, w przeciwieństwie do rolników, którzy nadal stosują nawozy sztuczne w bardzo dużych ilościach – ci rolnicy są krytykowani przez społeczeństwo. Dotyczy to głównie zanieczyszczania pestycydami źródeł wody pitnej. Oprócz respektu, rolnicy, którzy przechodzą na system „organic” jednocześnie okazują troskę zwierzętom hodowlanym, a to im przynosi radość z pracy ze zwierzętami, gdyż mają oni satysfakcję, iż traktują je zupełnie inaczej. Nie chodzi wówczas o „intensywną hodowlę”, ale o to, żeby zwierzęta były zdrowe i miały możliwość wyjść na zewnątrz kiedy chcą, popatrzeć na niebo i odpoczywać.
Ż.G.: Czy można pokusić się o stwierdzenie, że farmerzy czują się szczęśliwsi prowadząc farmę w sposób organiczny?
P.H.: Oczywiście! Obserwujemy pewne przemęczenie traktowaniem zwierząt jak towar, który się produkuje. Żeby zwierzę było zdrowe, powinniśmy je traktować z szacunkiem. A to oznacza, że zwierzę wymaga należytego czasu dla swojego dobrostanu, naturalnego karmienia oraz wolności, czyli kiedy dane zwierzę chce wyjść na zewnątrz, to ma taką możliwość.
Ż.G.: Tutaj mówimy o perspektywie rolnika, o ich osobistej refleksji, a jak postrzegają rolnictwo ekologiczne specjaliści i dietetycy? Zazwyczaj bowiem już samo spożycie warzyw czy pełnoziarnistych produktów traktowane jest jako zdrowa żywność, gdyż oznacza odejście od przetworzonej żywności. Żywność organiczna jest czasami postrzegana jako fanaberia albo nawet ekologiczna ściema! Jak to jest w Danii?
P.H.: Zarówno organiczna żywność, jak i sami farmerzy w Danii cieszą się bardzo dużym zaufaniem społeczeństwa. Jeśli chodzi zaś o zdrowie, to mamy tu kilka czynników, które na nie wpływają. W przypadku takiej choroby jak cukrzyca typu 2 i inne problemy zdrowotne, spowodowane spożyciem przetworzonej żywności nafaszerowanej cukrem, solą i tłuszczem, już sama redukcja fastfoodów dużo poprawi. Jednak nasi dietetycy i specjaliści ds. zdrowia zdają sobie sprawę, że produkty spożywcze muszą obfitować w substancje odżywcze, których często mamy znacznie więcej w żywności organicznej, konsumenci więc stopniowo przechodzą na żywność wolną od pestycydów. Chociaż jeden z ekspertów ds. zdrowia ostatnio powiedział, że walory zdrowotne żywności organicznej nie tyle wynikają z dodatkowych wartości odżywczych, co z tego, czego ta żywność nie zawiera, czyli pozostałości po pestycydach, czy na przykład dodatków do żywności – których to farmerzy organiczni używają w znacząco mniejszych ilościach. A właśnie stosowanie antybiotyków w dużej mierze przyczynia się do antybiotykooporności i to stwarza duże zagrożenie dla zdrowia.
Eksperci dość wyraźnie doradzają kobietom ciężarnym oraz osobom, które planują posiadanie dzieci, aby unikały spożywania żywności z pestycydami, by uniknąć wad genetycznych płodu czy też zmian w mózgu jeszcze nienarodzonych dzieci. Tak więc w Danii, zarówno konsumenci, jak i eksperci wiedzą, że skoro jest wybór, to lepiej wybierać produkty spożywcze bez pozostałości po pestycydach. Nasz rząd sporządza roczny raport z pomiarami pozostałości pestycydów w żywności. Analizując przykład truskawek aż w 84% badanych owoców wykryto pozostałości pestycydów, jeśli chodzi o importowane i 62%, jeśli chodzi o truskawki uprawiane w Danii. A jeśli chodzi o pomiar truskawek organicznych, to procent pestycydów wynosił zero! A więc jeśli chcesz ich uniknąć, to jest na to prosty sposób.
Jest wiele badań, z których część wskazuje na zależność pomiędzy żywnością zawierającą pestycydy a oddziaływaniem na estrogeny płodu podczas ciąży, więc wystarczy zdrowy rozsądek, żeby ich unikać. Druga sprawa to woda pitna, o której ostatnio coraz częściej się mówi, gdyż badania pokazują, że staje się ona coraz bardziej zanieczyszczona na skutek agrochemii. W Danii czerpiemy wodę ze studni, więc czystość gleby ma bezpośrednie przełożenie na to, co pijemy.
Teraz, gdy rząd postanowił, iż stosowanie jakichkolwiek pestycydów będzie zakazane w pobliżu punktów poboru wody pitnej, rolnictwo organiczne stało się o wiele bardziej interesujące, gdyż w określonych regionach używanie pestycydów jest zakazane. Kolejnym aspektem związanym z jakością żywności są dodatki, których rolnicy prowadzący organiczną farmę używają około 40, wliczając w to wodę, ale nie stosują setek innych. Nikt nie myśli, że wszystkie te dodatki są pożądane w żywności, a niektóre z nich są nawet podejrzane o działanie rakotwórcze. Eksperci ds. żywienia mówią jasno do konsumentów: „Jedzcie prawdziwą żywność, bez dodatków do żywności!”. Dotyczy to również spożycia mięsa zwierząt, które powinny być hodowane z poszanowaniem ich dobrostanu, bez masowego stosowania antybiotyków, hormonów i pasz z zawartością pestycydów. Tu chodzi o globalne zagrożenie dla zdrowia. Antybiotykooporność jest jednym z największych zagrożeń dla zdrowia na świecie, powodowanym w dużej mierze przez rutynowe stosowanie antybiotyków w rolnictwie konwencjonalnym! Tak więc organiczna żywność jest sposobem na zwalczenie tego problemu, aby nasze dzieci też mogły być skutecznie leczone. Właśnie z tego względu „organic farming” jest doceniane zarówno przez konsumentów oraz specjalistów zajmujących się kwestią zdrowia.
Ż.G.: A co z wydajnością? Kiedy rozmawiam z rolnikami prowadzącymi uprawy w sposób konwencjonalny, to ich największą obawą przed stosowaniem rozwiązań ekologicznych jest kwestia efektywności, wydajności z hektara. Jak to wygląda w Danii?
P.H.: To, czego potrzebują rolnicy, by zmienić rolnictwo na organiczne, to wiedza. Potrzebują informacji na ten temat. Hodowla i uprawy organiczne wiążą się z lepszą zyskownością farm i zostało to w Dani bardzo dobrze udokumentowane. Konsumenci są gotowi płacić za swoje zdrowie i przyjąć uczciwą cenę za dobrej klasy żywność, a to oznacza lepszą sytuację rolników. A więc powątpiewanie w wydajność organicznego rolnictwa oznacza, że ten, wątpiący, jest po prostu niedostatecznie poinformowany.
Wydajność należy rozważyć w dużo większym obrazie rzeczywistości, gdzie zdamy sobie sprawę, że rolnictwo zależy od nieodnawialnych zasobów, a ich koszt nie jest odzwierciedlony w cenie produktów. Rolnictwo przyczynia się do antybiotykooporności1 oraz wzrostu ryzyka dla zdrowia. A koszty leczenia spadają na budżet państwa. Do tego dochodzi kwestia zanieczyszczenia wód pitnych. Postawienie nowych studni wiąże się z ogromnym kosztem. Tak więc wydajność rolnictwa konwencjonalnego zaczyna być kwestią dyskusyjną! Ekologiczne rolnictwo to ekscytujący trend, który nadchodzi! Ale zamiast krytykować rolników konwencjonalnych, skupiamy się na kreowaniu rolnictwa przyszłości. Jednakże prowadzenie naprawdę wydajnej farmy, zachowującej zrównoważony rozwój, nie jest łatwe. Dlatego rolnicy, którzy się tego trudu podejmą, są dumni. Musisz udowodnić, że masz wiedzę i talent, by podjąć to wyzwanie. Rolnicy przez dziesięciolecia uprawiali zwykłe, masowe rolnictwo konwencjonalne, ale chcąc rozwoju, zadają sobie pytanie „Co dalej?”. Chcą podnosić poprzeczkę, stanąć na wysokości zadania i iść dalej. A „dalej” oznacza rolnictwo organiczne, gdyż to jest to, czego oczekuje od rolnika rynek, a rynek jest na to gotowy, czyli chce za to zapłacić i rolnik może wykorzystać swoje umiejętności, wykazać się. Rolnictwo organiczne daje nie tylko poczucie dumy, ale i dochodowość.
Ż.G.: Brzmi to trochę jak egzamin!
P.H.: Bo nim jest! Organiczny rolnik jest centralnym elementem uprawy i hodowli. Rolnik musi się znać na swojej glebie, musi być bliżej upraw i hodowli, nie ma tutaj mowy o żadnych skrótach. Rolnicy prowadzący organiczne gospodarstwo mówią, że są dużo ważniejsi dla swoich upraw, odgrywają istotną rolę dla wyniku końcowego. Stanowią oni element centralny całej produkcji. W uprawach konwencjonalnych centralną część zajmują pestycydy, nawozy sztuczne oraz środki medyczne. Rolnik przechodząc na system organiczny stawia na siebie i na swoją wiedzę, staje się wartościowym składnikiem całego systemu żywności. Jest to dla rolników trend zdecydowanie pozytywny.
Ż.G.: A co z wydatkami na certyfikację? Z jakimi kosztami rolnik musi się liczyć w pierwszym roku, w czasie konwersji?
n P.H.: Większość krajów nakłada koszty na rolników, którzy chcą posiadać znak dowodzący, że prowadzą oni rolnictwo ekologiczne, gdyż wiąże się to z doradztwem i corocznymi audytami. Dania chyba jest jedynym krajem na świecie, który udostępnia system certyfikacji ekologicznej bezpłatnie. Czyli nie leży to w rękach prywatnych firm czy placówek certyfikujących, ale jest to w gestii rządu, który to finansuje z budżetu państwa. Była to decyzja strategiczna, a wynikała z wniosku, że rolnik prowadzący gospodarstwo ekologiczne, który ponosi koszty przejścia na system, który jest korzystny dla natury i dla zdrowia oraz dla całego społeczeństwa, nie powinien być obciążany żadnymi kosztami opłat. Takie postanowienia zapadły w latach 90. i obowiązują do dzisiaj.
„Po wyborze nowego prezydenta w dniu 17 czerwca 2018 r. nowy rząd Republiki Kolumbii ogłosił, że użycie glifosatu będzie podstawą do eliminacji nielegalnych upraw. […] Decyzja o zakazie glifosatu była dyskutowana zarówno przez naukowców, jak i polityków, a w interesie zdrowia publicznego ten środek ostrożności został zastosowany po tym, jak Międzynarodowa Agencja Badań nad Rakiem stwierdziła, że glifosat jest potencjalnie rakotwórczy dla ludzi3.”
Rolnicy i tak mają ciężej przez okres 2 lat, kiedy to przechodzą fazę konwersji, czyli przejścia z produkcji konwencjonalnej na organiczną. Muszą zainwestować w organiczne nasiona, wejść w posiadanie wiedzy o zrównoważonym rolnictwie, w tym czasie osiągają niższe wyniki, a nie mogą jeszcze sprzedawać swoich produktów ze statusem „organic”, bo nie mają certyfikatu. A więc otrzymują „wsparcie na czas konwersji” na pokrycie części kosztów. Tak się dzieje w całej Unii Europejskiej. To, czym różni się Dania od innych krajów, jeśli chodzi o wspieranie rolnictwa organicznego, to są inwestycje w rozwój rynku, badania naukowe oraz propagowanie wiedzy2 z zakresu praktyk rolnictwa ekologicznego.
Nasze stowarzyszenie jest wspólnotą dla rolników ekologicznych, które edukuje konsumentów, rozwija rynek żywności organicznej. Otrzymujemy finansowanie na realizację projektów rządowych, które przeznaczane jest na kampanie przeprowadzane wraz z supermarketami, promujące wiekszą dostępność żywności organicznej w instytucjach publicznych, a także w restauracjach. Organizowane są także wydarzenia zwane „ORGANIC DAY”, kiedy to rolnicy wyprowadzają po raz pierwszy swoje krowy na trawę wiosenną porą. W tym dniu około 250 000 Duńczyków udaje się na wieś, by wziąć udział w tym wydarzeniu. Stanowi to 5% populacji, która odwiedza farmy organiczne, co rok! Tak więc koncentrujemy się na tym, aby obywatele dostrzegli wartość organicznej żywności, czystego środowiska naturalnego, a także na korzyściach płynących do nich samych.
Ż.G.: Czy rolnicy i firmy z zewnątrz mogą również zaoferować swoje produkty Duńczykom, czy ten rynek jest szczelny i dostępny wyłącznie dla lokalnych farmerów?
P.H.: Dowolny producent ze świata, z Europy, który posiada certyfikat świadczący o rolnictwie ekologicznym, wydany przez placówkę zaakceptowaną przez Unię Europejską, ma prawo zaoferować produkty naszym konsumentom. Pod tym względem mamy chyba najbardziej otwartą, organiczną gospodarką na świecie, jesteśmy bardzo otwarci.
Paul Holmbeck
Dyrektor ds. polityki Stowarzyszenia Ziemi Ekologicznej Organic Denmark. Stowarzyszenie Organic Denmark to duńskie stowarzyszenie rolników ekologicznych, konsumentów, specjalistów ds. żywności i firm, reprezentujących ponad 90% sprzedaży organicznej. Napędza rozwój rynku dzięki świadomości konsumentów i ścisłej współpracy strategicznej ze wszystkimi sieciami handlowymi, dzięki czemu Dania jest światowym liderem w sprzedaży produktów ekologicznych.
Organic Denmark ściśle współpracuje z rolnikami w rozwijaniu rolnictwa ekologicznego i odgrywa wiodącą rolę w rozwijaniu ambitnych politycznych celów Danii, w tym celu: 60% żywności organicznej w publicznych kuchniach. Organic Denmark prowadzi konsultacje z rządami, organizacjami pozarządowymi i liderami handlu detalicznego na całym świecie w zakresie strategii rynku ekologicznego i rozwoju polityki. www.organicdenmark.com
kurcze i już? tak po prostu chcą być drowi i robią wszystko aby to osiągnąć? biorąc się w sumie za początki podstaw dobrego odżywiania, to takie proste i logiczne ,że aż się wierzyć nie chce ,ciekawe czy u nas by to przeszło ?
Czekam , kiedy w naszym kraju tak się stanie ,że organiczne zdrowe jedzenie będzie alternatywą dla zatrutego nie bójmy się tego słowa zatrutego glifosatem i antybiotykami mięsa i innych przetworów ,bez wiedzy w którym kierunku chcemy iść polegniemy ,polegniemy trując wodę i samych siebie ,no chyba ,że chcemy świecić w nocy żeby zaoszczędzić na prądzie hahahahah