Kim jest backpacker? To osoba, która w ów dosłowny plecak pakuje wszystko co potrzebne do przetrwania i udaje się w podróż pełną doświadczeń. Backpackera nie znajdziesz w luksusowych kurortach, miejscach z pocztówek obleganych przez tysiące turystów. Tacy ludzie odnajdują siebie i swoje pasje w wioskach na uboczu, tropikalnych lasach czy w nietkniętych ludzką ręką lagunach. Taką właśnie osobą jest Katarzyna Piwecka, fotografka i podróżniczka.
Hipoalergiczni: Podróżowanie dla wielu ludzi oznacza co innego. Dla jednych to ucieczka w luksus i beztroskie lenistwo, dla innych przygoda. Czym podróże są dla Pani?
Katarzyna Piwecka: Zdecydowanie przygoda. Moje podróżowanie nie ma nic wspólnego z luksusem oraz turystyką wypoczynkową. Trzymam się z daleka od kurortów turystycznych i tłumów turystów. Moje podróże to są moje indywidualne wyjazdy, w czasie których poznaję prawdziwe oblicze regionów, które odwiedzam. Zawsze staram się wmieszać w lokalne środowisko, poznać mieszkańców danego regionu, z którymi przeprowadzam długie rozmowy zanim przystąpię do fotografowania ich lokalnego życia. Podróżuję na własną rękę, nie potrzebuję przewodnika ani biura podróży. Najważniejsze są dla mnie moje przygody i osobiste przeżycia, emocje i spostrzeżenia oraz wspaniali ludzie, których poznaję po drodze. Uwielbiam też piesze wędrówki w nieznane i dziką naturę.
H: Wybierając się w podróż swoje dotychczasowe życie na jakiś czas zostawiamy za sobą. Jak pogodzić wojaże z życiem zawodowym, rodziną czy przyjaciółmi?
KP: Nie jest to łatwa sprawa. Moim atutem jest fakt, że mam wolny zawód i jestem w stanie poukładać sobie zlecenia od klientów tak, aby raz na parę tygodni możliwy był wyjazd. Na okres podróży zamykam studio fotograficzne, ale jestem pod telefonem i emailem i jestem cały czas w kontakcie z moimi klientami, co oznacza że tak naprawdę pracuję w czasie podróży. Jeśli chodzi o życie rodzinne, to pojawienie się moich dzieci nie spowodowało rezygnacji z mojej wielkiej pasji. Od urodzenia dzieci jeździły ze mną w najdalsze i najbardziej dzikie zakątki Europy i świata, a ja cieszyłam się że mogłam im pokazać tak wiele i widziałam jak wspaniale się rozwijały dzięki takim ekstremalnym przygodom. Bardzo rzadko zdarzało mi się wyjeżdżać samej, nigdy nie na dłużej niż 2 tygodnie. Teraz kiedy dzieci już są duże, okazuje się że wolą jeździć na wycieczki ze swoimi rówieśnikami, a ich mama ma wolną rękę do swoich własnych wojaży. Jeśli chodzi o przyjaciół, to ze względu na tak wielkie obłożenie pracą i ciągłe wyjazdy, znajomi czasami muszą czekać 2-3 lata zanim znajdę czas na kawę. Niestety jestem w ciągłym tak zwanym nie-do-czasie.
H: Czy podróż wyłącznie z plecakiem na plecach wymaga jakichś przygotowań? Co może czekać osobę, która po raz pierwszy wybiera się w zupełnie samodzielną wyprawę?
KP: Samodzielna podróż wymaga wielkich i długich przygotowań, ale jest to coś co sprawia największą frajdę. Dodatkowo spore ograniczenia budżetowe sprawiają, że mnóstwo czasu potrzeba, aby znaleźć noclegi oraz transport w cenie, na którą możemy sobie pozwolić. Po znalezieniu promocyjnej ceny tanich linii lotniczych, zaczynamy organizowanie naszego pobytu i poruszania się w nowym kraju. Nagle okazuje się, że na większość noclegów nie możemy sobie pozwolić z powodów finansowych, a gdzieś spać trzeba. Ja nocuję w tanich hostelach, na kwaterach prywatnych, u znajomych, pod namiotem, a nawet zdarzyło mi się spać w samochodzie. Kolejnym dużym wydatkiem do przeanalizowania jest transport w nowym miejscu – czy wybrać wypożyczenie samochodu, czy lokalne pociągi, autobusy. Taką podróż trzeba zaplanować już w domu opierając się na informacjach z Internetu. Oczywiście to nie oznacza, że nie zostawiamy sobie miejsca na spontaniczność i wolność w czasie takiego podróżowania. Nieoczekiwane przygody i tak zawsze nas spotkają.
H: Często ludzie traktują wojaże jako sposób na naładowania baterii życiodajną energią, nabrania potrzebnego dystansu do spraw codziennych. W pewnym sensie to forma terapii. Czy podróżowanie może działać kojąco?
KP: Dla mnie podróże to jest takie właśnie naładowanie energią. Ale są też ludzie, którzy w podróżach szukają spokoju, wyciszenia i wypoczynku. Myślę, że jest to bardzo indywidualna sprawa. Moje podróże są bardzo aktywne i pełne przygód i ludzi, ponieważ ja w czasie nich realizuję moje fotograficzne zadania – piszę artykuły dla dwóch magazynów oraz muszę zrealizować materiał na mojego bloga podróżniczego „Fotografka w podróży” www.travelphotographer.pl. Dodatkowo w czasie wyjazdów prowadzę zdalnie moje studio fotograficzne www.katarzynapiwecka.pl, pozostając w stałym kontakcie z klientami. Dla mnie najlepsza terapia to takie właśnie aktywne spędzanie czasu. Dla kogoś innego kojące będzie tylko beztroskie wylegiwanie się na plaży. W moim zawodzie fotografa niemożliwe jest oddzielenie pracy od czasu wolnego. Jeżeli zdarzy mi się spędzić kilka godzin na plaży, to i tak zrobię zdjęcia, które potem zamieszczę w moim materiale na temat tej podróży oraz na pewno odpowiem na kilka maili w tym czasie. Z drugiej strony podczas pobytu w domu i pracy w moim studio, myślami i sercem jestem zawsze bardzo daleko – planując kolejne wyprawy i marząc o nowych przygodach.
H: Z całą pewnością możemy stwierdzić, że podróże uczą. Czego nauczyły Panią?
KP: Podróże mnie nauczyły radzenia sobie w trudnych warunkach i ekstremalnych sytuacjach. Wielokrotnie byłam wystawiona na ciężkie próby i musiałam pokonać swój lęk i przekroczyć własne bariery. Po kilkunastu latach samodzielnego podróżowania, już wiem że poradzę sobie wszędzie na świecie i w każdej sytuacji. Dodatkowo podróże nauczyły mnie otwartości na innych ludzi, umiejętności poznawania ich i szanowania ich odmienności. Wielokrotnie napotykałam opór ze strony lokalnych mieszkańców podczas realizacji materiału zdjęciowego na dany temat i musiałam sobie jakoś poradzić , przekonać ich do siebie i do mojego aparatu fotograficznego. Wymagało to wielkiej cierpliwości z mojej strony, ale było warto, ponieważ jednocześnie zyskałam przyjaciół na całym świecie, którzy czekają na mój powrót z otwartymi ramionami. Wreszcie podróże nauczyły mnie, że warto walczyć o marzenia. Dla osoby dysponującej przeciętnym budżetem, każda podróż to olbrzymie obciążenie finansowe. Ale dla osoby która żyje swoją pasją, niemożliwe staje się możliwe. Potrafię bez żalu zrezygnować z wizyty u kosmetyczki i kupna nowej torebki, po to żeby przeżyć wspaniałe przygody gdzieś daleko w świecie.
H: Czy jest takie miejsce, w które by się Pani nie odważyła pojechać?
KP: Są miejsca w których toczą się wojny, więc na jakiś czas trzeba zrezygnować z tych regionów. Poza tym, ja się zawsze boję kiedy jadę sama gdzieś daleko w nieznane. Moja podróż za każdym razem to jest przełamywanie lęku. Jest tyle miejsc do których chcę dotrzeć, ta lista się ciągle wydłuża, ale ze spokojem – wiem że na wszystko przyjdzie swój czas.
H: Jako fotografa, co przykuwa najczęściej Pani oko w obcych stronach?
KP: Podczas każdego wyjazdu realizuję materiał zdjęciowy na wielu płaszczyznach. Po pierwsze – robię zdjęcia typowo krajobrazowe i ogólne pokazujące jak wygląda dany region. Uwielbiam pokazywać naturę, dziką i nieokiełznaną o różnych porach dnia, skąpaną w różnym świetle oraz także podczas różnych warunków atmosferycznych. Deszcz mnie nie przeraża – jest jedynie dobrym środkiem, żeby pokazać jak wygląda nasz świat zza zaparowanego obiektywu. Dodatkowo – podczas odwiedzania miast realizuję także zdjęcia architektury oraz detali miejskich – witryny kawiarniane, ozdobne drzwi, urokliwe ławeczki i latarnie, graffiti i murale na ścianach etc. Kolejnym rodzajem fotografii to są portrety ludzi, których poznaję w czasie podróży. Są to zarówno lokalni mieszkańcy, jak i inni podróżnicy z całego świata, których spotykam na swojej drodze. Po takich zdjęciach poprzedzonych interesującymi rozmowami, powstają więzi, które potem utrzymujemy latami. Wyjątkowo trudne do wykonania były portrety muzułmańskich kobiet w Istambule (cykl „Istambul Women”), twarzy Maroko („People of Morocco”) oraz Żydów w Jerozolimie („Streets of Jerusalem”) – tutaj miałam do czynienia z typową fotografią uliczną tzw. street photography, zdjęcia były robione z ukrycia i niejednokrotnie kończyły się moją ucieczką. Podczas podróży wykonuję także zdjęcia lokalnej żywności, ponieważ poznawanie danego regionu to dla mnie także testowanie lokalnych potraw. Ponieważ jestem zagorzałą wegetarianką, abstynentką i orędowniczką zdrowego odżywiania się, przygotowuję materiał o lokalnych przysmakach pod tym kątem. Do najciekawszych moich doświadczeń należały zdjęcia targu świeżej żywności w Izraelu i gotowanie kolacji szabatowej (Mahaneh Yehuda Market in Jerusalem), cykl zdjęć pokazujący typowe włoskie śniadanie (Italian Breakfast in Sardinia), wegetariańskie potrawy w Maroko (Moroccan Cuisine for Vegetarians ) oraz pyszne ale niezbyt zdrowe belgijskie smakołyki (Chocolates and Fries in Brussels). I wreszcie – w każdej podróży szukam także lokalnych tematów, związanych ze zwyczajami i tradycjami danego regionu. Tutaj przykładem może być mój materiał o tancerzach flamenco zrealizowany w Andaluzji, o muzykach fado w Lizbonie, o procesie wytwarzania sztucznych pereł na Majorce, średniowiecznych dniach w Estonii, bożonarodzeniowych jarmarkach w Niemczech i wiele innych. Nie uciekam także od trudnych tematów. W zeszłym roku pojechałam na Wyspę Utoya w Norwegii, aby złożyć hołd ofiarom tej strasznej tragedii i sfotografować pomnik pamięci o nich. Ponad 2 lata temu w Palestynie zostałam wmieszana w uliczne zamieszki i potraktowana gazem przez izraelską armię, ale dzięki temu miałam okazję zobaczyć jak wygląda konflikt od strony palestyńskiej i odbyć wiele wzruszających rozmów z Palestyńczykami.
H: Czy szuka Pani w podróży zawodowych inspiracji?
KP: Praca na co dzień w studio fotograficznym to jedna sprawa. Tutaj zarabiam na życie wykonując zdjęcia z zakresu fotografii reklamowej, rodzinnej i portretowej. Podróże i fotografia podróżnicza to inna sprawa. To jest pasja i rodzaj misji. Zresztą fotografia studyjna i podróżnicza są tak różnymi rodzajami fotografii, że miałam już pytania, w jaki sposób udaje mi się je równolegle wykonywać. Ale tak wyszło, że w tych dwóch tak różnych rodzajach fotografii się odnajduję. Moje podróże są także moimi dokonaniami zawodowymi, ponieważ mam stałą rubrykę podróżniczą w dwóch magazynach. Prowadzę także bloga podróżniczego www.travelphotographer.pl. Dodatkowo od zeszłego roku moja wystawa podróżnicza „Fotografka w podróży” jeździ po polskich lotniskach, mam już za sobą wielomiesięczną ekspozycję na lotnisku w Poznaniu i Wrocławiu. Właśnie została zainstalowana na lotnisku Warszawa-Modlin, gdzie bedzie można ją podziwiać do listopada 2015 roku.
Katarzyna Piwecka – Ekonomistka z wykształcenia, z zawodu fotografka i podróżniczka. Prowadzi własne Studio Katarzyna Piwecka Fotografia w Poznaniu. Na co dzień zajmuje się fotografią rodzinną oraz fotografią reklamową. Szczęśliwa mama dwójki dzieci, wegetarianka i absolutna pasjonatka życia.
zazdroszczę , serio ….piękne zdjęcia ,zapewne doświadczenia i przeżycia o wiele fajniejsze ,nie wiem czy potrafiła bym się tak zorganizować i wyjechać w miejsca nieznane , bez obaw o to jak będzie na miejscu i czy sobie poradzę