Gdy wyczerpiemy możliwości apteczne, a skóra nadal cierpi, to często rzucamy się w ręce sprzedawców rozmaitych suplementów. Brakuje nam precyzyjnej wiedzy, co jest przyczyną Atopowego Zapalenia Skóry, więc szukamy po omacku. Jak choroby skórne korespondują z tym, co dzieje się w naszym organizmie? Czy jest coś, co możemy zrobić, by zażegnać AZS na zawsze? Na pytania Hipoalergicznych odpowiada dr n. med. Agnieszka Zawirska, specjalistka-dermatolog z Poznania, dzieląc się przy tym swoją osobistą historią związaną z medycyną funkcjonalną.
Żaneta Geltz: Co mówi do nas organizm za pomocą skóry?
Agnieszka Zawirska: Organizm człowieka jest niezwykle złożoną maszynerią. Mówi się, że skóra jest zwierciadłem organizmu: to znaczy, że szereg zaburzeń wewnętrznych odzwierciedla się na skórze. Przykładem często opisywanym w podręcznikach dermatologii jest obumieranie tłuszczowe, czy obrzęk twardzinowy w cukrzycy. W licznych schorzeniach narządowych, np. chorobach wątroby, nerek czy zaburzeniach hematologicznych, występują zmiany skórne, jednak pojawiają się rzadko i nie u każdego pacjenta (często dotyczą tylko tych z bardzo zaawansowaną postacią choroby). Niekiedy zmiany występują niespecyficznie, nieopisane jako konkretna jednostka chorobowa – bywają wówczas bagatelizowane, a są ważnym sygnałem, że coś wewnątrz przebiega nieprawidłowo. Organizm może mówić: potrzebuję więcej wody, brak mi witaminy A, czy kwasów Omega-3, jednak nie są to komunikaty jednoznaczne. Dopiero połączenie obrazu dermatologicznego z dodatkowymi informacjami od pacjenta lub wykonanie dodatkowych badań np. krwi, może dać nam pełną odpowiedź na pytanie o pierwotną przyczynę dolegliwości.
ŻG: Z jakimi zaburzeniami skóry najczęściej trafiają do Pani gabinetu pacjenci?
A.Z.: Lista jest długa, ale najczęściej spotykam się z: trądzikiem zwykłym, łuszczycą, atopowym zapaleniem skóry, trądzikiem różowatym, wypryskami dłoni, rzadziej wypadaniem włosów, łojotokowym zapaleniem skóry, różnymi postaciami grzybic, pokrzywkami oraz zmianami troficznymi na skórze podudzi w przebiegu np. niewydolności żylnej.
ŻG: Czy jest skuteczne rozwiązanie, które należy zastosować, by uzyskać długotrwały efekt?
A.Z.: Nie ma jednego uniwersalnego, skutecznego rozwiązania dla kilku jednostek chorobowych bez znajomości konkretnej sytuacji i historii pacjenta. Za każdym razem zaczynam od dowiedzenia się, jak rozpoczęła się dana choroba i czy było coś, co ją bezośrednio poprzedzało, np. ważne wydarzenie życiowe, inna choroba, operacja. U różnych ludzi recepta na identyczną jednostkę chorobową może być zupełnie inna. Na pewno u większości osób dużą rolę może mieć zmiana diety. Na początek zmieniamy dietę fast-foodową, jedzenie pełne konserwantów, w puszkach, gotowce w plastikach i mrożonki na coś zdrowego, nieprzetworzonego, sezonowego, przygotowanego samodzielnie w domu. I to już będzie ogromna zmiana dla osoby, która przez wiele lat żywiła się w pośpiechu czymś, co miało w składzie tablicę Mendelejewa i było opakowane w plastik. W większości chorób skóry zalecam ograniczenie lub całkowite odstawienie cukru (wystarczy nam cukier z owoców), gdyż jest to składnik, który sprzyja powstawaniu procesów zapalnych. Wysokie stężenie glukozy w surowicy (na skutek spożywanych słodyczy) generuje nadmierny wyrzut insuliny z trzustki i u wielu osób predysponowanych może sprzyjać rozwojowi np. insulinooporności lub innych chorób, zaburzeń metabolicznych, w tym cukrzycy typu 2. Te zmiany mogą pojawić się za kilkadziesiąt lat, a nie za trzy tygodnie. Istnieją liczne badania, które mówią o roli diety obfitującej w cukry proste w schorzeniach, takich jak trądzik pospolity. Nie stawiam na szybkie rozwiązania, ale na takie, których efekty będą trwałe – oczywiście zakładając, że pacjent przychodzi z chorobą przewlekłą. W stanach ostrych, takich jak ostra pokrzywka, czy silne zaostrzenie AZS, trzeba działać szybko, podając odpowiednie leki, żeby ustabilizować stan pacjenta, zapobiec zagrożeniom dla jego zdrowia, czy zapobiec uogólnionemu stanowi zapalnemu skóry oraz umożliwić mu normalne funkcjonowanie.
ŻG: Skąd u Pani zainteresowanie medycyną funkcjonalną?
A.Z.: U pacjentów zmagających się z chorobami skóry wielokrotnie obserwowałam brak zadowalającej poprawy lub nawet brak reakcji na leczenie. Nie mogłam zrozumieć, dlaczego tak się dzieje, skoro stosowałam najnowsze i najlepsze leki. Czułam, że nie wystarczy powiedzieć pacjentom, że tak po prostu jest, że czasem nie ma efektu, że ta choroba jest nieuleczalna, że jest genetycznie uwarunkowana lub też„idiopatyczna”i nic się nie da zrobić. Moim zdaniem, lekarz zawsze musi szukać sposobu, aby pomóc choremu człowiekowi. Duże znaczenie ma też fakt, że kiedy sama byłam pacjentką, wielokrotnie obserwowałam niewydolność systemu opieki zdrowotnej, mechaniczność i bezduszność procedur, brak pomysłów na dalsze leczenie oraz trudność w dostrzeżeniu we mnie człowieka, który chciałby zostać wysłuchany. Zaczęłam więc szukać, czytać, rozpoczynając tym samym nową przygodę w swoim życiu.
Pomógł mi wyjazd do Dublina. Siedząc w bibliotece i poszukując literatury o żywieniu i naturalnym rozwiązaniu moich problemów, natrafiłam na ulotkę o szkole College of Naturopathic Medicine. Wybrałam kierunek ziołolecznictwo i tam dowiedziałam się pierwszy raz o podstawach medycyny chińskiej, badaniu pulsu, o Ayurvedzie i trzech typach osobowości. Przez dwa lata uczęszczałam do tej szkoły, mimo że było to bardzo trudne logistycznie zadanie. Na szczęście w 2006 roku zamieszkałam w Dublinie na rok. Po powrocie do Polski zajmowałam się klasyczną dermatologią do czasu, kiedy zostałam mamą. Wówczas liczne choroby syna w pierwszym roku życia: AZS, astma, notoryczne infekcje górnych dróg oddechowych skłoniły mnie do powrotu do bardziej naturalnych metod leczenia, gdyż antybiotyki, emolienty i inne leki nie dawały rezultatów.
Kiedy mój synek miał 3 latka, wyjechaliśmy całą rodziną do Seattle w USA. Właśnie w tym mieście rozwijają się nowe metody leczenia łączące osiągnięcia medycyny zachodniej z naturalnymi i alternatywnymi sposobami terapii. Uczestniczyłam w wykładach i kongresach organizowanych przez ośrodek medycyny naturalnej Bastyr Universityoraz Instytut Terapii Integracyjnych (ITI)Poszukując dogłębnych przyczyn problemów dermatologicznych, zainteresowałam się medycyną funkcjonalną, której założeniem jest diagnozowanie pierwotnych zaburzeń fizjologii i biochemii będących u podstaw chorób przewlekłych, oraz naprawa tych zaburzeń. Zostałam członkiem amerykańskiego Instytutu Medycyny Funkcjonalnej (IFM) i jestem w trakcie wielomiesięcznego szkolenia certyfikacyjnego w tej dziedzinie medycyny. Kurs medycyny funkcjonalnej pozwolił mi spojrzeć na pewne zagadnienia medyczne z innej perspektywy, także na choroby skóry.
Dlatego po powrocie ze Stanów zdecydowałam się stworzyć takie miejsce pracy, w którym będę mogła dobierać, bazując na swoim doświadczeniu, sprawdzone metody klasyczne, a także prowadzić pacjenta w sposób bardziej holistyczny, zintegrowany.
ŻG: Czy spojrzenie holistyczne na pacjenta stanowi pewien przełom w praktyce dermatologa? Z czego Pani zrezygnowała, a z czego zaczęła Pani korzystać?
A.Z.: Kurs medycyny funkcjonalnej pozwolił mi spojrzeć na pewne zagadnienia medyczne z innej perspektywy. Pracując samodzielnie, mam większą autonomię w doborze metody terapii. Częściowo bazuję na swoim doświadczeniu klinicznym w zakresie oceny skóry, na wiedzy wyniesionej ze szkoleń, kursów medycyny akademickiej, a także umiejętności prowadzenia wywiadu lekarskiego. Staram się zobaczyć całego człowieka, z jego objawami dermatologicznymi, innymi dolegliwościami, ale chodzi nie tylko o ciało, a także o psychikę pacjenta, wszystkie uwarunkowania, jego wyjątkowość.Przygotowałam kartę z pytaniami do bardzo dokładnego wywiadu.Wiele osób otwiera się tak bardzo, że mówi o problemach, które nie mają szansy wyjść na światło dziennie podczas standardowej wizyty w poradni dermatologicznej.Rezygnuję z nadmiernego użycia leków. Stosuję je jedynie tam, gdzie są naprawdę niezbędne: w ostrych lub nasilonych stanach. Musimy pamiętać, że przeważająca część farmaceutyków w dermatologii działa objawowo, a nie przyczynowo. Wspomagam się w bardzo dużym stopniu innymi dostępnymi metodami, których nie można nazwać alternatywną medycyną, a są istotą funkcjonowania fizjologii. Takim przykładem jest zdrowe odżywianie.
Jeżeli nie dostarczymy sobie odpowiednich składników, ilości białka, witamin, minerałów, nastąpi pogorszenie różnych procesów biochemicznych, a następnie funkcjonowania układu hormonalnego, odpornościowego, trawiennego i..skóry. Zatem sięganie po taką metodę jak zrównoważona dieta, jest – według mnie – koniecznością. Czasami zalecam zioła, najczęściej w postaci herbat. Czasami sięgam po suplementy, jeżeli standardowa dieta nie jest w stanie dostarczyć wystarczających dawek witamin. Wszystkie te działania są poparte badaniami, opisanymi w literaturze medycznej. Standardem jest np. suplementacja witaminą D3 zwłaszcza u osób starszych, a w sezonie jesienno-zimowym u osób, które mają zaburzenia nastroju, czy z osłabioną odpornością. Coraz więcej jest prowadzonych badań nad tym, jak szerokie działanie modulujące na układ odpornościowy ma ta witamina.
ŻG: Jakie metody leczenia z krajów anglosaskich Pani stosuje?
A.Z.: W USA, czy Irlandii medycyna naturalna i alternatywna jest wysoko ceniona. Od wielu lat funkcjonują tam szkoły o statusie college’u, dające wartościową wiedzę na takich kierunkach, jak ziołolecznictwo czy akupunktura. Dają też rozpoznawalne i uznane tytuły zawodowe. W USA są szkoły kształcące lekarzy medycyny naturalnej, po których ukończeniu otrzymuje się uznawany w wielu stanach stopień ND (naturopathic doctor) w odróżnieniu do MD (odpowiednik polskiego lekarza medycyny). Niedaleko Seattle, gdzie mieszkałam, znajduje się bardzo znany ośrodek Bastyr University, do którego aplikują kandydaci nie tylko z odległych zakątków USA, ale i z całego świata. Poziom kształcenia i stawianych wymagań jest tam bardzo wysoki.
W krajach anglosaskich bardziej dostępne i popularne są medycyna chińska i akupunktura, zabiegi chiropraktyczne, terapie manualne, konsultacje u lekarza naturopaty. Te praktyki zostały uznane przez różne ubezpieczalnie za wartościowe, skuteczne i pełnoprawne. Najlepiej świadczy o ich wartości fakt, że firmy ubezpieczeniowe pokrywają część kosztów takich zabiegów. W Polsce, z tego co wiem, nie jest to na razie możliwe.
ŻG: Pani złote rady na atopowe zapalenie skóry?
A.Z.: Sposoby leczenia AZS klasycznie obejmują leczenie ogólne (doustne bądź dożylne) oraz zewnętrzne. Można podawać preparaty przeciwhistaminowe, a w zaostrzeniach nawet leki sterydowe. Ogromną rolę odgrywa właściwa pielęgnacja. W AZS uszkodzona jest bariera naskórkowa, zarówno pod względem struktury, jak i funkcji, dlatego dochodzi do zwiększonej przezskórnej utraty wody.
ŻG: Co na to pacjenci, gdy zaleca Pani zmianę diety zamiast antybiotyku?
A.Z.: Obecnie trafiają do mnie pacjenci świadomi, którzy już długo zmagają się z chorobą, często po odwiedzeniu wielu lekarzy. Niektórzy z nich są bardzo pozytywnie nastawieni na zmianę diety,
a przez to konsekwentni w jej przestrzeganiu. Dużo zależy od wewnętrznej motywacji. Taki sposób podejścia do terapii wymaga od pacjenta większego zaangażowania i własnej pracy. Najbardziej zdziwieni i oporni na propozycje zmian stylu życia, czy diety są pacjenci w tradycyjnych poradniach dermatologicznych, gdzie przychodzi się po przysłowiową receptę. Należy pamiętać jednak, że nie wszystko da się“uleczyć”zmianami stylu życia i niekiedy też wspomniany antybiotyk jest niezbędny. Ważne, by rozróżnić kiedy.
Profilaktyka rozwoju alergii
i AZS w moim gabinecie
Medycyna funkcjonalna traktuje człowieka jako cało i poszukuje pierwotnych przyczyn powstania choroby. Terapia koncentruje się na przyczynach, a nie na objawach, jak to ma miejsce w dużej czę ci powszechnego modelu opieki zdrowotnej. Lekarz medycyny funkcjonalnej zajmuje się pacjentem holistycznie. Leczenie obejmuje całego człowieka z jego dokładną historią, wszystkimi dolegliwościami, a nie jedną wybraną chorobę. Indywidualne podejście powoduje większe zaangażowanie w proces terapeutyczny, co daje długofalowo lepsze efekty.
Według medycyny funkcjonalnej na powstanie wszelkiego rodzaju dysfunkcji składa się współdziałanie różnych czynników, nie tylko genetycznych, ale też epigenetycznych. Czynniki epigenetyczne to stosowana dieta, styl życia, środowisko, w którym żyjemy, narażenie na metale ciężkie. Na wiele z tych czynnik w możemy mieć wpływ.
Niezmiernie istotnym jest fakt, że medycyna funkcjonalna opiera się jedynie na faktach medycznych (Evidence Based Medicine). Stosowane metody to: dietoterapia, suplementacja, a także niekiedy produkty ziołowe o udowodnionych działaniu leczniczym i profilu bezpieczeństwa. Niekiedy trzeba zastosować leki. Medycyna funkcjonalna to nie jest medycyna naturalna, alternatywna,
która nie sięga do farmaceutyków, czyni to jednak z większą rozwagą, tam gdzie jest to niezbędne, bardziej biorąc pod uwagę skutki uboczne.
Taki rodzaj podejścia znajduje zastosowanie również w dermatologii, zwłaszcza w chorobach zapalnych, przewlekłych. Według ujęcia funkcjonalnego wszelakie objawy na skórze są odbiciem nieprawidłowo ci mających miejsce wewnątrz organizmu. W wymienionych poniżej chorobach można uzyskać znaczną poprawę i wspomóc tradycyjne leczenie:
- łuszczyca
- atopowe zapalenie skóry
- łojotokowe zapalenie skóry
- trądzik różowaty
- trądzik pospolity
Agnieszka Zawirska
lekarz specjalista dermatologii wenerologii. Studia na Wydziale Lekarskim Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu ukończyła w 1999 roku. Pracowała na Oddziale Chorób Skóry Szpitala Wojewódzkiego w Poznaniu oraz w Zakładzie Mikologii Lekarskiej na Uniwersytecie Medycznym w Poznaniu.
W 2005 r. obroniła pracę doktorską pt. „Badania nad zakażeniami grzybami chorobotwórczymi oraz nosicielstwem drożdżaków Candida u chorych na łuszczycę.”
W swojej pracy holistycznie podchodzi do pacjenta, co ma szczególne znaczenie przy diagnozowaniu i leczeniu chorób przewlekłych. W latach 2014-2017 mieszkała w Seattle w Stanach Zjednoczonych, gdzie rozwijają się nowe, zintegrowane podejścia do medycyny, łączące osiągnięcia medycyny zachodniej z naturalnymi, alternatywnymi sposobami terapii, takimi jak zmiana diety, stylu życia, indywidualnie dobierane zioła, czy suplementy. Uczestniczyła w wykładach i kongresach organizowanych przez znany ośrodek medycyny naturalnej Bastyr University oraz Instytut Terapii Integracyjnych (ITI).
Poszukując dogłębnych przyczyn problemów dermatologicznych zainteresowała się medycyną funkcjonalną, której założeniem jest diagnozowanie pierwotnych zaburzeń fizjologii i biochemii, będących u podstaw chorób przewlekłych, oraz naprawa tych zaburzeń. Jest członkiem amerykańskiego Instytutu Medycyny Funkcjonalnej (IFM) i jest w trakcie wielomiesięcznego szkolenia certyfikacyjnego w tej dziedzinie medycyny.
Kontakt: dr.zawirska@integralis.pl, więcej informacji na: www.integralis.pl.
Piśmiennictwo:
1. Enomoto et al. “Effects of bifidobacterial supplementation to pregnant women and infants in the prevention of allergy development in infants and on fecal microbiota.” Allergol Int. 2014 Dec;63(4):575 85. doi:10.2332/allergolint.13-OA-0683. Epub 2014 Jul 25.
2. Horrobin DF “Essential fatty acid metabolism and its modi cation in atopic eczema.” Am J Clin Nutr. 2000 Jan; 71(1 Suppl):367S-72S.
3. Giménez-Arnau A, Barranco AC, Alberola M “Effects of Linoleic Acid Supplements on Atopic Dermatitis”. In: Sinzinger H., Samu elsson B., Vane J.R., Paoletti R., Ramwell P., Wong P.YK. (eds) Recent Advances in Prostaglandin, Thromboxane, and Leukotriene Rese arch. Advances in Experimental Medicine and Biology, vol 433. Springer, Boston, MA.
Zobacz również bezpłatny wykład Pani dr Agnieszki Zawirskiej dostępny poniżej: