Czy męska kuchnia zawsze musi być ciężkostrawna i tłusta? Niekoniecznie! O swoich kulinarnych ścieżkach i sposobie na zdrowsze jedzenie opowiada bloger i miłośnik kuchni Szymon Kubicki z www.facetikuchnia.com.pl
H: Jak facet trafił do kuchni; skąd u Pana pasja gotowania?
Szymon Kubicki: Facet trafił do kuchni w całkiem prozaiczny sposób. Moja żona lepiej realizuje się w innych obszarach, kuchnię zawsze omijała szerokim łukiem. W rezultacie to ja w naturalny sposób wszedłem w buty domowego kucharza. Można powiedzieć, że najpierw pojawiła się konieczność, która później przerodziła się w pasję. Im więcej gotowałem, tym więcej przyjemności znajdowałem w tym zajęciu. Pierwsze programy kulinarne Jamie Olivera w pewnym sensie otworzyły mi oczy i uświadomiły, że gotowanie to świetna rzecz, pchnęły mnie w stronę eksperymentów i zainicjowały kreatywną stronę, o której wcześniej nie miałem pojęcia. Przy okazji, wraz z doskonaleniem warsztatu i coraz większą liczbą samodzielnie wymyślonych i zrealizowanych przepisów, zaczęła wzrastać moja świadomość co do tego, co powinno na talerz trafiać, czego lepiej unikać, a co należy zwalczać.
H: Dla kogo najczęściej Pan gotuje?
SK: Nie jestem zawodowym kucharzem, w związku z czym gotuję dla rodziny i znajomych, jeśli tylko zechce im się przedsięwziąć tę uciążliwą wyprawę i dotrzeć do nas poza miasto.
H: Jakie ma pan podstawowe zasady komponowania posiłków?
SK: Sporo warzyw, mało tłuszczu i cukru. Żadnych ciast i słodkich przekąsek, a zamiast tego owoce, bakalie, etc. Nie potrafię żyć bez nabiału, ale nie mam problemu z ograniczeniem ilości mięsa. Komponuję potrawy zgodnie ze zdrowym rozsądkiem, całkowicie odrzucając wszelkie magiczne diety i produkty typu light. Nie tędy droga, wystarczy gotować racjonalnie, kontrolować wielkość porcji i nie traktować deserów jako niezbędnego elementu każdego posiłku. Czasem wystarczy niewielka zmiana, by efekt był bardzo wyraźny.
H: Od czego zacząć wprowadzanie pozytywnych zmian do jadłospisu?
SK: Ponownie – od zdrowego rozsądku. Świadomość zwykle nie przychodzi od razu, nie od razu pojawia się również wola i motywacja do pełnego przemeblowania własnego jadłospisu, dlatego na początek wystarczy zrezygnować ze słodzonych napojów, wysoko przetworzonych przekąsek czy fast foodów. Najlepsza jest po prostu metoda małych kroków. Drobne, ale za to konsekwentne zmiany, eliminacja albo chociaż ograniczenie niektórych składników w codziennym jadłospisie. Warto również wypracować w sobie nawyk czytania etykiet kupowanych produktów spożywczych (po to przecież są), a przede wszystkim po prostu myśleć o tym, co i jak się je. Klasyczny przepis na risotto nakazuje dodać na koniec parmezan i masło. Nic się jednak przecież nie stanie, jeśli zrezygnujemy z masła. Każdy przepis można, a nawet trzeba modyfikować w zależności od naszych własnych upodobań oraz celu, jaki sobie stawiamy – na przykład zrównoważonej diety. To my rządzimy we własnej kuchni, więc nie bójmy się łamać schematów.
H: Czego w przygotowywaniu naszych potraw powinniśmy unikać?
SK: Wystarczy zrezygnować z kilku produktów. Majonez lepiej zastąpić na przykład dobrym dressingiem musztardowym z cytryną, mascarpone – ricottą, a śmietanę – jogurtem. Warto ograniczyć ilość masła i węglowodanów. Całkowicie zrezygnujmy z gotowych posiłków kupowanych w sklepach, dziwnych mrożonek, w rodzaju szpinak z sosem serowym, fixów czy zup w proszku. Sporo uwagi poświęcam temu w cyklu „Facet na tropie”. Dla fast foodów nie ma, rzecz jasna, taryfy ulgowej. Żadne „czasem można” nie wchodzi w grę. Nie warto. Nie ma sensu oszukiwać samego siebie. Fast food to nie jedzenie, więc im szybciej stracimy nim zainteresowanie, tym lepiej.
H: Na co zwraca Pan uwagę czytając etykietę produktu w sklepie?
SK: Na skład przede wszystkim. Rezygnuję z zakupu produktów, których lista składników wskazuje na zawartość dziwnie brzmiących substancji. Jak to dobrze ujął Jamie Oliver, jeśli nie rozumiesz jakichś słów na etykiecie produktu, nie kupuj go. Jeśli widzisz tam skomplikowane słowa, odłóż go na półkę. Konkretne przykłady można znaleźć na blogu w cyklu „Facet na tropie”. Dziś nawet do twarogów dodaje się skrobię, masło czy karagen. Poza tym, wykluczam to, co zawiera syrop glukozowo-fruktozowy, który pojawia się już nie tylko w deserach, konfiturach, lodach, czy generalnie w słodyczach, ale też np. w pieczywie o przedłużonym terminie przydatności do spożycia. Sięgam po produkty niesłodzone albo wybieram te z niższą zawartością cukru (ale nie light, w których cukier zastępuje się słodzikami). Przykładem niech będą choćby jogurty czy twarożki kanapkowe – zawsze lepiej kupić je w wersji naturalnej i bez cukru, a dodatków, czy to słodkich, czy wytrawnych, użyć własnych.
H: Alergicy często muszą zrezygnować z niektórych składników spożywczych, które szkodzą ich zdrowiu, w jaki sposób mogą szukać zamienników, odpowiedników tych niepożądanych elementów?
SK: Nie mam alergii, ani nie gotuję dla alergików. Na pewno wszystko zależy od rodzaju alergii, organizm może zmagać się z reakcją alergiczną na prawie każdy składnik jedzenia. Jeśli ktoś cierpi na taki czy inny rodzaj alergii i musi wyeliminować ze swojej diety określone kategorie produktów, nie pozostaje mu nic innego, jak dokonywać rozważnych zakupów, dokładnie czytać składy produktów przed ich spożyciem i unikać artykułów wysoko przetworzonych. Trudno znaleźć zamiennik dla orzechów czy jajek, ale to nie znaczy, że dieta alergika nie może być zróżnicowana i apetyczna, chociaż na pewno wymaga to nieco więcej wysiłku.
H: Dlaczego zaczął Pan prowadzić bloga kulinarnego; najczęściej takie strony prowadzą kobiety; czy stoi za tym idea promowania postawy przełamującej stereotypy, pokazanie, że to nie jest wyłącznie rola kobiet?
SK: Blog kulinarny to tak naprawdę pomysł mojej żony, który padł na podatny grunt. Przede wszystkim, chciałem pokazać, że gotowanie wcale nie jest tak trudne, jak się powszechnie wydaje i, wbrew pozorom, wcale nie wymaga wiele czasu. Być może u podstaw założenia bloga leżała też jakaś wewnętrzna potrzeba przełamania stereotypów, ale niekoniecznie akurat tych, o których Pani wspomniała. Zacznę od tego, że jestem zdeklarowanym przeciwnikiem przywiązywania nadmiernej wagi do tzw. ról społecznych. Może jestem feministką, ale nie uznaję wyrosłego z naszej macho-tradycji sztywnego podziału, że facet ma zarabiać, a kobieta siedzieć w kuchni i ścierać kurze. Dzisiejszy świat zdecydowanie sprzyja bardziej elastycznemu podejściu do życia i myślę, że dostrzega to również młodsze, bardziej świadome tej zmiany pokolenie. Dziś gotujący facet nie jest żadną sensacją, ani tym bardziej czymś wstydliwym. W moim rodzinnym domu gotowała wyłącznie matka, ale mnie we własnym dorosłym życiu nawet nie przyszło do głowy, żeby właśnie ten schemat na siłę wcielać w życie. Rzeczywiście, blogosfera, zwłaszcza kulinarna i modowa, zdominowana jest przez kobiety, ale moim zdaniem (w przypadku kulinarnej) nie wynika to z faktu, że kobiety gotują lepiej. Owszem, zdarza się, że gotują lepiej, ale przede wszystkim mają większą potrzebę dzielenia się wszystkim, także tym faktem, ze światem. To truizm, ale przecież nie przez przypadek szefami kuchni tak często są właśnie mężczyźni. Schodząc jednak z zawodowej półki, jestem przekonany, że wielu mężczyzn, dokonujących autentycznych cudów w kuchni, nigdy nie wpadnie na pomysł, by podzielić się swoimi umiejętnościami z kimś z zewnątrz, bo po prostu nie poczują takiej potrzeby. Jeśli facet zakłada bloga, to przyjmuje się, że powinien on traktować o sprawach ważnych i poważnych, mieć publicystyczny czy polityczny charakter. Tymczasem trudno mi wyobrazić sobie ważniejszą część naszego życia niż jedzenie. To dzięki niemu funkcjonujemy, to ono ma wpływ na nasze samopoczucie i wygląd. Może to właśnie ten szkodliwy stereotyp, wedle którego jedzenie to „tylko” paliwo, więc w gruncie rzeczy wszystko jedno, czym zaspokoimy głód, chciałem przełamać w pierwszej kolejności? 'Facet i kuchnia’ adresowany jest do wszystkich. To męski blog tylko w tym sensie, że jest prowadzony przez faceta, ale nigdy bym nie powiedział, że przepisy, które tam umieszczam, adresowane są w szczególności do facetów. Dociera do mnie sporo opinii od moich czytelników obojga płci, że spróbowali, że się udało i było dobre. To jest chyba w tym wszystkim najważniejsze.
Szymon Kubicki prowadzi bloga kulinarnego www. facetikuchnia.com.pl, w którym łamie stereotypy i promuje zdrowe rozwiązania w kuchni. Gotowanie to dla niego pasja i świetna zabawa.
to jest to nic na siłę ,warto zmiany wprowadzać stopniowo aby zrezygnować z rzeczy szkodliwych dla zdrowia no i umiar we wszystkim jest wskazany bo jeśli się z czymś nie czujemy dobrze to znaczyć może że nie tędy droga? każdy nas krok trzeba przemyśleć zwłaszcza jeśli dotyczy kwestii zdrowego żywienia które mam wrażenie kojarzy się z czymś paskudnym
oj to prawda zgadzam się z wami,ciekawy,niestereotypowy facet chyba dam mężowi poczytać jego bloga może zainteresuje się gotowaniem hihihi a jeśli nie to cóż sama skorzystam z jego pomysłów,zawsze warto poświęcić troszkę czasu żeby gotować zdrowiej i być zdrowszym,kto wie co z tego wyniknie w końcu jesteśmy tym co jemy:)
Kiedy będzie kolejny wywiad z tym Panem?
Bardzo ciekawy wywiad! Postawa godna pochwały 🙂