Czy kuchnia wystarczy, aby zadbać o zdrowie naszego dziecka? Czy jednak warto zapełnić apteczkę domową, by nie dać się zaskoczyć przez nocne duszności lub niespodziewaną infekcję w świąteczne popołudnie? Podpowiadamy, jak może uzbroić się rodzic, który stroni od pigułek, ale nie ryzykuje braku leków. Bo zdrowe dziecko to szczęśliwe dziecko!
Żaneta Geltz: Gdy zapytamy matkę, czy zdrowo żywi swoje dziecko, nie ma takiej, która odpowiedziałaby „nie”. Jakie najczęściej niezamierzone błędy popełniamy?
Magdalena Przybylak-Zdanowicz.: Zdecydowanie źle zbilansowana dieta z dużą ilością cukru i przetworzonych produktów. Ten wątek został mocno rozwinięty w książce – chciałam pokazać alternatywę dla kupnych słodyczy, dlatego umieściłam swoje autorskie przepisy na szybkie, zdrowe słodkości nie tylko dla dzieci. Może zainspirują do prostych zmian, które pomogą zachować zdrowie. Oprócz diety ważny jest także ruch na świeżym powietrzu, nie tylko latem przy ładnej pogodzie. Ważne, by dzieciaki spędzały na powietrzu jak najwięcej czasu, bo oprócz nabierania odporności poznają wiele rzeczy, których nie nauczą się z tabletu czy bajek. Bodźce sensoryczne oraz rozwój motoryki małej i dużej jest niezwykle istotny w rozwoju naszych pociech – dlatego warto, zwłaszcza latem, pozwolić dzieciom na bieganie boso, taplanie się w błocie, dotykanie różnych skarbów w lesie, ogrodzie czy na polu.
Czasami ubolewam, że dzieci tak mało wychodzą na powietrze, będąc np. w przedszkolu lub szkole. Spacer planuje się tylko wtedy, gdy za oknem jest ładna pogoda, a zimą wyjścia ograniczane są do minimum. Dla zdrowia dzieci warto zadbać o stosowne ubranie. Wybierać głównie te bawełniane – najlepiej z naturalnej, ekologicznej bawełny – i pamiętać o nieprzegrzewaniu. A w okresie grzewczym pamiętać o codziennym wietrzeniu i nawilżaniu pomieszczeń.
Jakie odżywcze pokarmy możemy podać dziecku jako smakołyki (nie wspominając za dużo o tym, że „trzeba jeść zdrowo”), zaoferować jako atrakcję?
Smakołyki kojarzą się nam zawsze z czymś słodkim – bierzemy z półki ładnie opakowany produkt, często ten reklamowany jako „zdrowy”, dajemy dzieciom jako przekąskę i myślmy, że wszystko jest w porządku. Z braku czasu nie czytamy etykiet, więc nie wiemy, co tak naprawdę dajemy dzieciom do jedzenia. A to od nas, rodziców, zależą obecne, a także późniejsze zdrowe wybory naszych dzieci. Zdecydowanie łatwiej jest karmić dzieci, które wszystko lub dużą ilość produktów jedzą. Mam to szczęście, że moi synowie zawsze pięknie jedli, ale sądzę, że to w dużej mierze nasza zasługa. Mimo zabieganego trybu życia zawsze gotowałam i gotuję obiady, bazuję na ekologicznych produktach, które są zdrowe i smaczne, dlatego też finalne potrawy nie są jałowe i mają cudowny aromat i smak.
Dla mnie gotowanie to relaks, więc staram się eksperymentować i robić zdrowe dania różnorodne i ciekawe. Uważam, że kuchnia powinna być prosta i sezonowa. Najczęściej sięgam po mąki ze starych odmian zbóż, takich jak orkisz, płaskurka, samopsza i na nich piekę ciasta, muffinki – z dodatkiem owoców, ziaren albo warzyw. Robię „ciemny” spód do pizzy, piekę chleb, robię naleśniki. Podstawą menu są także warzywa w zależności od sezonu, dobrej jakości tłuszcze, jajka z naszego gospodarstwa i ekologiczne mięso spożywane w rozsądnych ilościach. Latem robię domowe lody, na bazie bananów i mieszanki mrożonych owoców, a zimą owocowe lub owocowo-warzywne smoothie do picia. Jako przekąski dobrze sprawdzają się owoce, warzywa, ziarna i orzechy… Warto dać je do chrupania, pokroić na kawałeczki i podać w miseczce. Świetnie sprawdzą się tutaj polecane w książce „Ziarniste” kwadraciki” lub „Ziarniste babeczki w czekoladzie”.
W książce pada stwierdzenie, że surowa żywność nie zawsze jest dla dzieci najlepsza. Jaka to żywność?
Odkąd zostały odkryte witaminy, dietetycy docenili walory naturalnych, surowych pokarmów. Niektórzy radykalni naturaliści uważają nawet, że człowiek powinien prawie wyłącznie jadać surowe pokarmy, głównie warzywa i owoce. Powołują się tutaj na przykłady długowiecznych, silnych i zdrowych społeczności ludów prymitywnych. Jadają oni bowiem często w większości potrawy z surowych płodów z ogrodów, pól i są do późnej starości silni i zdrowi. Bez wątpienia te poglądy są w znacznej części słuszne. Ludzie powinni jadać stosunkowo dużo mało przetworzonych i najlepiej surowych warzyw i owoców. Wtedy bowiem dostarcza się organizmowi wszystkie potrzebne mu składniki. Jednak jeżeli wcześniej jadaliśmy lub podawaliśmy dzieciom mało „surowizn” i nagle od razu chcemy przejść na dużą ich ilość (ta sama zasada odnosi się też do zmiany diety dorosłych, osób chorych), to możemy niekiedy tylko narobić sobie szkody. Przy przechodzeniu na dietę bogatą w surowe warzywa, sałaty, owoce, nowalijki, ale też produkty zbożowe warto pamiętać o tej zasadzie. Nie zawsze możemy wyciągać jednoznacznie takie same wnioski dotyczące naszych organizmów po tym, że niektóre ludy lub niektóre osoby jadają dużo surowizn i to zapewnia im zdrowie. Dlaczego?
Otóż jak uważa znany szwajcarski naturalista Vogel, „cywilizacja zadała nam szereg ran, co spowodowało, że wiele osób ma układ trawienny tak osłabiony, że nie trawi surowizny lub trawi ją tylko częściowo. W takich przypadkach surowe warzywa i owoce powinny stanowić tylko dodatek do dań gotowanych i być podawane w postaci przecierów lub soków. W ten sposób nie doprowadzi się do wyczerpania organizmu”. Po drugie, warto pamiętać, że surowe produkty powinny być zawsze dokładnie przeżute i zmieszane ze śliną. Nie należy ich jeść zbyt szybko – wtedy dopiero organizm skorzysta w pełni z wartości odżywczych surowego pożywienia. Dania gotowane można jadać szybciej. Po trzecie, warto organizm powoli przystosowywać do jedzenia surowych warzyw, soków czy ziół, zwiększać ich ilość w diecie powoli. Wtedy organizm wytworzy odpowiednie enzymy do prawidłowego trawienia. Powyższe uwagi są ważne, ale oczywiście nie podważają powszechnej opinii, że surowe warzywa i owoce są bardzo wartościowe.
Współcześnie nastała wielka moda na jedzenie surowych warzyw i owoców krajowych i egzotycznych, także różnych sałat, nowalijek o każdej porze roku. Ta moda teoretycznie mająca służyć zdrowiu i dostarczaniu witamin, nie jest jednak najlepsza. Często nie spełnia pokładanych nadziei, głównie dlatego, że kłóci się z jedną z ważnych zasad naturalistycznych i ekologicznej profilaktyki: świeże owoce i warzywa, także sałaty, nowalijki, najlepiej jadać w tym czasie, gdy dojrzewają one normalnie w gruncie i w najbliższej okolicy. [pullquote align=”right”]Uważam, że kuchnia powinna być prosta i sezonowa. (…) Jako przekąski dobrze sprawdzają się owoce, warzywa, ziarna i orzechy… Warto dać je do chrupania, pokroić na kawałeczki i podać w miseczce.[/pullquote]
Nagminne importowanie różnych owoców i warzyw z krajów południowych sprawia, że stykamy się z mikroorganizmami żyjącymi na liściach, korzeniach i owocach, z którymi kiedyś człowiek Europy Środkowej nie miał nic wspólnego, a mogą one okazać się niebezpieczne dla organizmów słabszych, dzieci, starszych. Decydując się więc na konsumpcję różnych „surowizn” z krajów południowych, warto być ostrożnym.
Jakie ryzyko pociąga za sobą podawanie dziecku żywności potraktowanej chemią rolną?
Taka żywność wpływa znacząco na odporność i zdrowie. Owoce, warzywa i inne produkty pochodzące z rolnictwa ekologicznego to te, które są wolne od pestycydów, nawozów sztucznych, metali ciężkich. Rolnictwo ekologiczne jest zbliżone do naturalnego, gdzie stosowane są naturalne i bezpieczne dla człowieka środki ochrony i nawozy, np. opryski z pokrzywy, czosnku, cebuli, wrotyczu. Dzięki temu, co udowadniają liczne badania, produkty finalne są bogatsze w witaminy i mikroelementy, a ich spożycie korzystnie wpływa na organizm. Zaleca się podawanie żywności bio dzieciom, gdyż ich małe organizmy nie radzą sobie z wydalaniem „chemicznych pozostałości” z żywności konwencjonalnej, a niestety dzisiejsze rolnictwo to bardzo schemizowany sposób uprawy. Wymiernym efektem ekodiety jest fakt, że moi synowie przestali mocno i długotrwale chorować. Podobnie jak ja, będąc małym dzieckiem, prawie wcale nie chorowałam. Rodzice dbali, by w naszym domu produkty były ekologiczne – dlatego tata założył dla nas swój pierwszy ekoogród, by mieć zdrowe warzywa. Był jednym z założycieli pierwszego w Polsce Stowarzyszenia Rolników Ekologicznych Ekoland, a potem zazdrościł mi, że spełniam jego marzenia, mając swoje certyfikowane ekologiczne gospodarstwo. Można powiedzieć, że ekologia była i będzie z nami zawsze: w produktach i przyjaźniach z innymi ekorolnikami.
Jakie są babcine metody na różne rodzaje kaszlu u dziecka?
W uciążliwym, uporczywym kaszlu pomocne jest picie łykami przegotowanego mleka dosłodzonego 1-2 łyżkami miodu lipowego lub wielokwiatowego. Przy grypie i podwyższonej temperaturze warto pić mleko z miodem i sokiem z cytryny. Na szklankę gorącego mleka bierze się łyżkę miodu i 10 kropli soku z cytryny, dorośli mogą dodać też odrobinę wódki. Przy kaszlu i kłopotach z odksztuszaniem pomocny bywa odwar z liści babki dosłodzony miodem. Polecam też miodowe leki na kaszel z rzodkwią i chrzanem. Pierwszy: czarną rzodkiew trzeba zemleć w maszynce do mięsa na małych sitkach lub utrzeć, wymieszać z 4-5 łyżkami miodu lipowego lub wielokwiatowego i odstawić na 1-2 godz. pod przykryciem. Po tym czasie wycisnąć z mieszaniny sok przez lnianą ściereczkę lub bardzo gęste sitko. Podawać 3-5 razy dziennie po łyżeczce. Drugi: łyżkę świeżego, tartego chrzanu zmieszać z 2-4 łyżkami miodu lipowego. Odstawić w słoiku szczelnie zamkniętym do przegryzienia na 2-3 godz. 2 łyżeczki do herbaty tego specyfiku zalać szklanką ciepłego mleka i wypić łykami. Kurację powtarzać codziennie do wyczerpania specyfiku.
Co nam da polecana w książce mikstura miodowo-pokrzywowa?
Bardzo prostym sposobem wzmacniania odporności organizmu i przez to zmniejszania jego podatności na infekcje jest systematyczne picie różnych witaminowych napojów, herbatek i mikstur. Takie kuracje są też przydatne w okresie choroby oraz zaraz po niej, usuwając szkodliwe pozostałości po antybiotykoterapii.
Prostą do zażywania miksturą polecaną dzieciom przez ojców bonifratrów jest miód pokrzywowo-orzechowy. Wystarczy sproszkować równe ilości liści orzecha włoskiego i pokrzywy, a następnie 3-4 łyżki proszku zmieszać dokładnie z rozgrzanym do płynności miodem. Uwaga! Miodu nie wolno zbytnio przegrzewać, by nie utracił swoich leczniczych właściwości. Jeść po 1 łyżeczce 2-3 razy dziennie – zawsze po posiłku, a małym dzieciom podawać od pół do łyżeczki. W podobny sposób można sobie przygotować miód pokrzywowy ze sproszkowanych liści tej rośliny. Wykonanie oraz stosowanie podobne. Warto używać miodu kupionego od zaufanego pszczelarza i z pasieki nieintensywnej.
W książce znajdziemy nie tylko ciekawe domowe sposoby na poprawę zdrowia dzieci, ale również dla mam, które główkują, jak zrzucić nadprogramowe kilogramy po ciąży. Znajduje się tam na przykład „Mieszanka na nadwagę”. Jakie jeszcze porady znajdziemy dla mamy?
Tak, problem zbędnych kilogramów po ciąży zawsze spędza kobietom sen z powiek, bo jednym idzie to łatwiej, innym trudniej. To bardzo indywidualna sprawa. Z pewnością warto wspomóc się ziołami, ale również dobrze zbilansowaną dietą. Zwłaszcza, gdy karmi się piersią. Oto przepis na „mieszankę na nadwagę”:
Zmieszać ziele morszczynu i korę kruszyny po 20 g, korzeń mniszka i ziele krwawnika po 15 g, ziele bratka polnego, kwiat lipy i kłącze perzu po 10 g. Przygotować odwar. Dwie łyżki ziół zalać 2,5 szklankami wrzątku. Gotować pod przykryciem na małym ogniu przez 3-5 minut. Odcedzić do termosu. Dorośli mogą pić po szklance odwaru po posiłkach.
Poruszacie Państwo także nieapetyczny temat pasożytów, jak owsiki czy lamblie. Czy to prawda, że najłatwiej nabywamy je, spożywając w nadmiarze słodycze? Jak możemy się ich pozbyć?
Problem pasożytów jest dosyć częsty wśród rodziców i faktycznie słodka dieta sprawia, że powstaje sprzyjające środowisko do ich rozwoju. Dodatkowo warto wiedzieć, że pasożyty, bakterie, ale i hemoroidy stają się dużo bardziej aktywne i szybciej się rozwijają przed pełnią Księżyca – dlatego w tym czasie warto robić wszystko, by nie doprowadzić do nadmiernego ich rozwoju, a w pozostałych okresach działać profilaktycznie.
Lamblie są najbardziej popularnym pasożytem u dzieci żyjących w klimacie umiarkowanym. Robaki wywołują niekiedy swędzenie odbytu, ale często nie dają żadnych objawów, stąd nie zdajemy sobie sprawy z ich obecności i ich nie zwalczamy. Współcześnie coraz bardziej powszechny, zwłaszcza wśród dzieci, ale też osób starszych, staje się jeszcze jeden pasożyt – Giardia lamblia, powodujący tzw. lambliozę.
[pullquote align=”right”]Kuracja ojców bonifratrów na jelitowe pasożyty
Zmiksować lub rozetrzeć na gęstą papkę 30- 100 g świeżych nasion dyni. Zmieszać z miodem lub sokiem owocowym. Podzielić na dwie części i przyjąć rano na czczo w dwóch porcjach co pół godziny. Po 2-3 godz. wypić 1-2 łyżeczki oleju rycynowego, młodsze dzieci – mniej, starsze więcej. Gdy zachodzi potrzeba, kurację powtórzyć po 2-3 dniach.[/pullquote]
Najlepszym zabezpieczeniem przed pasożytami jest zawsze higiena, choć z drugiej strony niektórzy naturaliści ostrzegają, że nadmierna higiena, wyjaławianie wszystkiego, zwłaszcza pokarmów, też bywa niebezpieczne, bo osłabia organizm, a to z kolei ułatwia rozwój pasożytom. Zdrowy organizm bowiem potrafi się przed nimi w pewien sposób też bronić, a także osłabiać skutki ich pobytu w organizmie. Zauważono również, że pasożyty pojawiają się częściej wówczas, gdy nieprawidłowa dieta zakłóca proces trawienia. By ochronić siebie, rodzinę, dzieci i zabezpieczyć jak najlepiej przed pasożytami, należy ograniczać w diecie pokarmy, które „lubią” też robaki. Są to głównie wszystkie słodzone produkty skrobiowe i mleczne. Warto także ograniczyć, a nawet wyeliminować z diety, zwłaszcza w okresie kuracji, słodycze, cukier, ciasta, słodkie mleko. W miejsce słodyczy wprowadzać należy dużo pokarmów świeżych, zwłaszcza owoców i warzyw zawierających włókna roślinne, które oczyszczają jelita. Wskazane są m.in. surówki z buraczków i marchwi ekologicznej, które zawierają też składniki utrudniające rozwój robakom. Warto jadać sporo cebuli, czosnku, chrzanu, pić sok z kiszonej kapusty, kiszonych buraczków, mleko, w którym gotowano cebulę. Cenionym warzywem przydatnym w kuracjach odrobaczających organizm jest dynia. Przede wszystkim należy codziennie gryźć jej pestki – kuracja pestkami dyni jest jednym z najstarszych domowych sposobów likwidowania robaków przebywających w przewodzie pokarmowym ludzi. Znano ją w wielu krajach Europy, poleca ją również domowa medycyna amerykańska. Dzieciom podaje się zazwyczaj od 10 do 16, dorosłym od 20 do 40 pestek. Pestki należy zjadać bez zewnętrznej twardej łupinki, ale z delikatną, wewnętrzną osłonką. Pestki zawsze bardzo starannie żuć. Niektórzy naturaliści radzą dodatkowo 40-60 minut po spożyciu wypić pół łyżeczki do herbaty oleju rycynowego. Ten środek ma ułatwić wypróżnienie.
Dzieciom można podawać także pestki dyni mielone lub utarte w moździerzu z cukrem. Na 3-4 łyżki pestek bierze się łyżkę cukru, ale można też stosować miód. Mleć w młynku z tzw. wiatraczkiem. Podawać zawsze pestki świeżo obrane, wtedy ich działanie jest najsilniejsze.
Z dawien dawna za jeden z najcenniejszych domowych leków przeciw pasożytom jelitowym uznawano czosnek. Dzieciom najlepiej podawać czosnek w formie past twarogowych z masłem, smarując kanapki. Można również przygotować miodek czosnkowy. Pokrojony drobno czosnek wymieszać z miodem i dodawać go np. do herbaty, smarować chleb. Niektórzy naturaliści polecają smarowanie dzieciom stóp pokrojonym czosnkiem – wtedy część substancji przez skórę trafia do krwiobiegu. Pomocne w kuracjach są wodne wyciągi. Ok. 15 ząbków czosnku, najlepiej odmian zimowych i z upraw ekologicznych, należy zetrzeć, zmiażdżyć, zalać 0,5 l przegotowanej wody i sokiem z dwóch cytryn. Wymieszać. Odstawić w słoiku na pewien czas do lodówki. Pić po łyżeczce 1-2 razy dziennie na godzinę przed posiłkiem.
Jaka jest Państwa złota recepta na szczęśliwe dziecko?
Chyba każdy chciałby mieć szczęśliwe dziecko i dzieciństwo. Każdy z rodziców stara się, by tak było, chociaż nie jest to łatwe w dobie tak szybkiego i stresującego życia… Ale może warto pamiętać o kilku zasadach i dopisać do nich także swoje obserwacje i przemyślenia.
Magdalena Przybylak-Zdanowicz
Dziennikarka i współautorka poradników zielarskich, kosmetycznych (z serii „ABC kosmetyki naturalnej”) i kulinarnych „Pieczemy ekologiczny chleb w domu”, „Wytwarzamy ekologiczny ser w domu”. Od kilku lat opracowuje Ekologiczny Poradnik Księżycowy, którego skuteczność działania sprawdza w swoim ekogospodarstwie. Kalendarz najlepszych prac wraz w artykułami jest przygotowywany również dla „Kalendarza Rolników” i Kalendarza Prenumeratora Gazety Pomorskiej. Współpracuje z czasopismem i portalem o produktach ekologicznych Biokurier.pl, czasopismem dla rolników ekologicznych Eko Arka www.ekoarka.com.pl. A także innymi czasopismami, gdzie publikuje teksty o kosmetyce naturalnej, ziołach i uprawie ekologicznej. m.przybylak.zdanowicz@gmail.com
gerber , hipp , bobovita te wszystkie marki zna każda mama bo kto czasem nie skusi się żeby iść na łatwiznę? najgorsze jest to ,że pomimo zapewnień producentów skład przeraża cukier sól i e składniki do tego ceny kurcze ,taniej kupić indyka i zrobić sobie zapas jedzenia serio ,to nie jest trudne
fajny artykuł pełen ciekawych informacji ,dziękuję
wzięłabym jednak pod uwagę fakt ,że mieszanie w smooti czy sokach warzyw i owoców razem ,może dać efekt odwrotny od zamierzonego ponieważ ,warzywa i owoce zawierają enzymy które wzajemnie się wykluczają ,zresztą w sumie tych zasad jest trochę i trzeba naprawdę starać się być uważnym , do tego idąc z dzieckiem do sklepu faktycznie zewsząd atakują nas kolorowe opakowania kinder niespodzianek i ,,zdrowych ,,żelków haribo czy cudownych ,,paróweczek,, sokolików ,że rodzić omamiony reklama sięga po nie bo jest szybko ,myśli ,że tak oszczędza swój czas …