Coraz częściej czujemy chęć „powrotu do natury” – zmęczeni zewsząd otaczającymi nas syntetycznymi materiałami, środkami, ubraniami, kosmetykami… Jak odnaleźć wśród tysięcy produktów te naturalne i niepowodujące uczuleń kosmetyki? Dlaczego warto podejrzeć rynek duńskich kosmetyków?
Czy hipoalergiczny znaczy niewywołujący uczulenia?
[dropcap]C[/dropcap]oraz częściej znajdujemy w sklepach kosmetyki z napisem „hipoalergiczny”, co ma sugerować, iż produkt ten jest delikatniejszy, bezpieczniejszy dla skóry, niepowodujący alergii czy podrażnień. Nie ma jednak prawnych regulacji, które określałyby, które kosmetyki mogą być uznane za hipoalergiczne, więc producenci mogą zamieszczać taką informację o produkcie… według uznania. W rzeczywistości nie jest to informacja o kosmetyku, a raczej chwyt marketingowy.
Ponadto, wiele z produktów hipoalergicznych produkowanych jest z tych samych składników, co „zwykłe” produkty, zostają z nich usunięte jedynie zapach i kolor.
Nie jest możliwe zagwarantowanie, iż dany kosmetyk nie będzie wywoływał reakcji alergicznych z tej prostej przyczyny, że różne osoby mogą być uczulone na różne substancje. Najrozsądniejszym sposobem na uniknięcie składników mogących powodować podrażnienia w kosmetyku, jest uważne czytanie etykiety. Dobrze jest wiedzieć, że skład podawany jest w kolejności od substancji występującej w największej ilości do tej, której jest najmniej.
Unikam tego, co mi szkodzi
Udając się na poszukiwania kosmetyku, który będzie pielęgnował lub upiększał nasze ciało, a jednocześnie nie będzie szkodził, musimy wiedzieć, jakie substancje powodują u nas uczulenie. Czytając dokładnie ulotki na produktach, możemy dojść do tego sami. Jeśli na przykład uczula nas tzw. hipoalergiczny balsam, mimo że ma naturalny kolor i jest bezzapachowy, zawiera on widocznie inny składnik, który powoduje podrażnienia. Najczęściej powodują je substancje zapachowe, konserwanty i wyciągi z roślin. Choć zwykliśmy przypuszczać, że sztuczne substancje nas podrażniają, a naturalne są bezpieczne dla naszej skóry, to – o czym najlepiej wiedzą osoby uczulone na rośliny – może się być zupełnie odwrotnie.
Czego potrzeba naszej skórze?
Do pielęgnacji ciała potrzebujemy kosmetyków, które nie zawierają wielu składników (zarówno chemicznych, jak i naturalnych) i które jednocześnie będą dawały spodziewane rezultaty.
Jeśli mamy bardzo wrażliwą skórę twarzy, wypróbujmy najpierw nowy kosmetyk na wewnętrznej stronie przedramienia – skóra tam jest bardzo delikatna, a jeśli nowy kosmetyk spowoduje podrażnienie, przynajmniej nie będzie ono widoczne.
Produktu, który spowodował u nas reakcję uczuleniową, pozbądźmy się bez żalu i nie stosujmy go dłużej, uznając po prostu, że nie jest dla nas. W końcu kosmetyk ma nas pielęgnować, a jego stosowanie ma przynosić przyjemność i relaks!
Kosmetyki certyfikowane
Kosmetyki certyfikowane to takie, które spełniają wymagane przez różne niezależne instytucje kryteria. Na razie nie są one ujednolicone prawnie. Warto jednak znać kilka z nich, ponieważ mogą pomóc w wyborze kosmetyku spełniającym nasze wymagania – nie tylko co do jakości produktu, ale często też co do zachowania zasad ekologicznych czy etycznych w procesie produkcji. Oto krótka lista instytucji przyznających certyfikaty z uwzględnieniem ich wymagań:
BDIH to niemiecka organizacja, która przyznaje swój certyfikat, jeśli producent spełnia następujące wymogi:
- Stosuje surowce z kontrolowanych upraw ekologicznych.
- Nie testuje produktów na zwierzętach.
- Nie używa składników z martwych zwierząt.
- Nie stosuje syntetycznych barwników i zapachów.
Ecocert to instytucja o bardziej restrykcyjnych wymaganiach:
- Kosmetyk musi zawierać 95% składników naturalnych, w tym 50% musi pochodzić z upraw ekologicznych.
Cosmebio nadaje znaki BIO i ECO. Kosmetyki z certyfikatem tej organizacji muszą spełniać następujące wymagania:
- Muszą zawierać 95% naturalnych składników, z czego 95% pochodzi z upraw biologicznych.
- Nie mogą mieć syntetycznych zapachów, barwników, konserwantów.
- Mogą zawierać tylko wyszczególnione konserwanty.
ICEA – kosmetyki certyfikowane przez ten organ spełniają następujące wymagania:
- Wytwarzanie ze składników naturalnych.
- Nie zawierają syntetycznych barwników.
- Nie są testowane na zwierzętach.
Szkodliwe substancje syntetyczne
Mimo, że substancje naturalne zawarte w kosmetykach mogą powodować uczulenia, to jednak składniki syntetyczne mają o wiele większą „siłę rażenia”. Nawet jeśli nie wywołają widocznego podrażnienia, to stosowane przez dłuższy czas mogą szkodzić nam w inny sposób. Poniżej przedstawiamy listę tylko niektórych z najczęściej stosowanych substancji, które znajdujemy wśród składników kosmetyków, a które mogą – zamiast wspomóc pielęgnację – zaszkodzić naszemu zdrowiu.
1. Imidazolidinyl Urea i Diazolidinyl Urea — mogą powodować kontaktowe zapalenie skóry.
2. Methyl i Propyl Butyl, Ethyl Paraben — mogą powodować reakcje alergiczne i pokrzywkę.
3. Petrolatum — stosowany często w kosmetykach do pielęgnacji ust, prowadzi do… wysuszenia skóry.
4. Propylene Glycol — powoduje reakcje toksyczne i alergiczne.
5. PVP/VA Copolymer — cząsteczki tej substancji mogą przyczyniać się do chorób płuc.
6. Sodium Lauryl Sulfate — powoduje podrażnienie oczu, pokrzywkę, wypadanie włosów.
Pachnące i kolorowe
To, co często najbardziej nas zachęca do zakupu kosmetyku, to barwniki i substancje zapachowe, które mogą powodować alergie. Na jakie kolory uważać, by uniknąć reakcji uczuleniowej na składnik, dzięki któremu został uzyskany?
- Brązowy – może być uzyskany z zanieczyszczenia niklem tlenku żelaza
- Zielony – tlenek chromu
- Różowy i fioletowy – karmin
- Świecące cienie – masa perłowa
Barwniki znajdziemy pod numerami CI – i tu uwaga – zarówno syntetyczne, jak i naturalne, oznaczone są w taki sposób.
Naturalne piękno
Kosmetyki delikatne z naturalnych składników, często nie działają tak spektakularnie jak te o silniejszym działaniu i o większej zawartości składników aktywnych. Pamiętajmy jednak, kupując produkt bez zapachu i z żalem spoglądając na kolorowy krem, którego zapach nas oszołomił, że być może nasza skóra, reagując uczuleniem na „pachnące i kolorowe” broni nas przed substancjami, które wyrządziłyby nam więcej krzywdy niż przyniosły pożytku. Wzorujmy się na Danii, gdzie popularność kosmetyków bez zapachu, bez barwników i kontrowersyjnych konserwantów, przyczyniła się do obniżenia odsetku alergików. Duńczycy jednak mają wsparcie w postaci certyfikatu Astma Allergi Denmark, który daje gwarancję, że produkt jest przyjazny dla osób o wrażliwej skórze i skłonnych do uczuleń. W Polsce mamy już możliwość stosowania jednej z takich przyjaznych marek. Jest nią certyfikowana seria kosmetyków Derma Eco, która w ponad 90% oparta jest na naturalnych składnikach pochodzenia organicznego i nie zawiera substancji zapachowych.