Alergia na roztocza kurzu domowego kojarzy nam się z koniecznością pozbycia się wszelkich domowych tekstyliów. O tym, dlaczego zdrowe pomieszczenie nie musi być smutne i sterylne opowie nam Agnieszka Pomarańska z Igolo.
Hipoalergiczni.pl: Zdrowy sen jest bardzo ważny dla każdego człowieka, a zwłaszcza dziecka. Czy elementy wyposażenia sypialni, w tym pościel, mogą wpływać na to jak mały alergik śpi?
Agnieszka Pomarańska-Kusio: Zależnie od rodzaju alergii, na którą cierpi nasze dziecko musimy zwracać uwagę na różne rzeczy. Tak więc w przypadku alergii wziewnych jest to minimalizowanie występowania roztoczy kurzu domowego – najpopularniejszego alergenu, co zapobiega znanym wszystkim rodzicom atakom duszności, kaszlu, nieżytowi nosa. Natomiast w przypadku alergii kontaktowych ważne jest odpowiednie dobieranie tkanin, stykających się bezpośrednio ze skórą dziecka.
Czasami mamy do czynienia z dwoma rodzajami alergii i wtedy ważne dla zdrowego wypoczynku naszego dziecka jest nie tylko łóżko, ale i całe pomieszczenie, w którym wypoczywa.
[pullquote]Jako rodzic małego alergika zgadzam się z tym, że najważniejsze jest dobre zaplanowanie przestrzeni.[/pullquote]Mam świadomość, że to często powtarzany truizm, ale jako rodzic małego alergika zgadzam się z tym, że najważniejsze jest takie zaplanowanie przestrzeni, aby przy minimalnym nakładzie pracy zachować maksimum bezpieczeństwa. Odpowiednie planowanie zaoszczędzi nam czasu, który zamiast poświęcić dziecku, spędzilibyśmy na walce z kurzem. I dlatego zwracajmy uwagę na półki, podłogę i okna. Zadbajmy o to, by podłoga była łatwa do zmywania, półki zamykane, a jeżeli zasłonki, to bawełniane, osobiście w opozycji do poradników nie polecam żaluzji czy rolet, które wymagają jednak o wiele większego nakładu pracy.
Po zaplanowaniu pokoju możemy przejść do samego łóżka i tutaj też istotą jest nasz zdrowy rozsądek, którym powinniśmy się kierować w natłoku informacji, która nas osacza i nader często szermuje etykietą produktu bezpiecznego dla alergika.
Dlatego zdaniem rodzica praktyka uważam, że nie musimy inwestować w [pullquote align=”right”]Naszym największym sprzymierzeńcem w walce z roztoczami jest pralka.[/pullquote]najdroższy materac. Ważne, żeby był wygodny. Odpowiednią ochronę zapewni nam zatrzymujący odchody roztoczy pokrowiec, który ma tę przewagę nad materacem, że możemy go uprać, bo pamiętajmy także, że naszym największym sprzymierzeńcem w walce z roztoczami jest pralka.
Idąc dalej, patrzmy nie na zapewnienia producenta odnośnie szczególnych właściwości pościeli, tylko przede wszystkim na metkę. Zalecana przez producenta temperatura prania zdradza nam jej jakość. Jest to ważne bo musi ona znieść częste prania w temperaturze 50 -60 [pullquote]Zalecana przez producenta temperatura prania pościeli, zdradza nam jej jakość.[/pullquote]stopni C. Pamiętajmy także o tym, że polecane są naturalne tkaniny: bawełna czy jedwab. Sprawdzajmy ich jakość oraz grubość tkaniny – to ona mówi nam o tym jak gęsty jest splot, który stwarza kolejną barierę dla roztoczy.
Bardzo często zapominamy, że pod materacem także gromadzi się kurz, ułatwiajmy sobie życie patrząc na to, czy stelaż łóżka jest łatwy do czyszczenia i czy samo łóżko daje się łatwo przesuwać.
H: W jaki sposób możemy zapobiec gromadzeniu się kurzu, a wraz z nim roztoczy, w dywanach, wykładzinach czy pościeli?
AP: Oprócz klasycznego sposobu, czyli prania w min. temperaturze 60 stopni Celsjusza w tym momencie mamy do dyspozycji m.in. specjalne odkurzacze z wodnym filtrem oraz preparaty, które zapobiegają rozmnażaniu się roztoczy. I [pullquote]Praca nad utrzymaniem dywanu w odpowiedniej czystości przypomina pracę Syzyfa.[/pullquote]o ile te ostanie sprawdzają się całkiem nieźle w przypadku tkanin (oczywiście należy pamiętać, że po każdym praniu należy je od nowa spryskać bądź dodawać zawsze do prania w zależności od preparatu), o tyle praca nad utrzymaniem w odpowiedniej czystości klasycznego dywanu czy wykładziny to rzecz, która przypomina pracę Syzyfa. Oczywiście, niektórym z nas ciężko zrezygnować z klasycznego dywanu i decydują się skuszeni zapewnieniem, że dywan syntetyczny nie stanowi pożywki dla roztoczy. Wszystko jak gdyby się zgadza i wygląda zachęcająco tylko… nie zapominajmy o tym, że roztocza kurzu są wokół nas, kurz osiada wszędzie, nie omija także długich włókien dywanu czy wykładziny i najbezpieczniejszym rozwiązaniem jest rezygnacja przynajmniej w pokoju dziecka z klasycznego dywanu. Dziecku oszczędzi to niepotrzebnych cierpień, a nam uciążliwej pracy.
H: Dlaczego robiąc zakupy szukamy produktów hipoalergicznych? Czy to moda, kaprys czy może współczesna konieczność?
AP: Jedno, co nie ulega wątpliwości to to, że problem alergii istnieje i zagrożenie nią jest coraz większe, ale nie wnikając w przyczyny takiego stanu rzeczy, muszę przyznać, że trudne jest, i chyba nie tylko dla mnie, rozróżnić rzeczywiste motywy, którymi się kierujemy przy zakupie produktów hipoalergicznych. Po pierwsze-właściwie, co oznacza hasło hipoalergiczny na produkcie? Nie istnieje przecież żaden ośrodek, który odważyłby się certyfikować produkty znakiem hipoalergiczny. Dlatego możemy przyjąć, że jest to nazwa umowna, która sugeruje bezpieczeństwo wobec niektórych tylko alergenów, niestety dla pewnej grupy producentów stanowi chwyt marketingowy, na który dajemy się często nabrać, zwłaszcza jako rodzice, którzy po raz pierwszy stykają się z alergią. Ulegamy silnemu przekazowi reklamowemu, który wpaja nam przekonanie, że produkt oznaczony metką hipoalergicznego, to ten lepszy, lepiej przetestowany, a co za tym idzie pewniejszy i bezpieczniejszy. Taka metka stanowi dla nas pewien wyznacznik jakości. Tym niemniej obcując z alergią od dłuższego czasu, na sobie zauważam różnicę – przestaje się dla mnie liczyć magiczne słowo hipoalergiczny, a zaczynam wnikać w składniki, uczyć się ich właściwości. To długa droga, ale niezbędna do utrzymania w zdrowiu własnego małego alergika.
H: Czy to, że dziecko cierpi na alergię, musi oznaczać życie w smutnym, sterylnym pokoju pozbawionym chociażby dywanika, na którym mogłoby się bawić?
[pullquote align=”right”]Mam jedną zasadę: wszystko, co przetrwa pranie w 60 stopniach i nadal wygląda dobrze, nadaje się do pokoju alergika.[/pullquote]AP: Oczywiście, że nie powinniśmy pozbawiać dziecka dekoracji i radości w jego pokoju. Często sama jako młoda mama, która po raz pierwszy zetknęła się z alergią, czytając porady jak urządzić pokój małego alergika, miałam dylematy. Z jednej strony chciałam stworzyć przytulne wnętrze, z drugiej mając na uwadze cały szereg zakazów, co wolno, a czego nie wolno, musiałam się powoli uczyć, jak pogodzić to wszystko ze sobą. Z tych właśnie rozterek powstał mój pierwszy dywanik dla starszego syna, wielokrotnie później modyfikowany, szyty na nowo, przystosowywany do zmieniających się potrzeb dziecka i wszystko za jego aprobatą lub też rzecz jasna negacją. Co się okazało, dywanik stworzony dla pierwszego syna, okazał się strzałem w dziesiątkę przy drugim dziecku, którego schorzenie (AZS-Atopowe Zapalenie Skóry) wymagało naprawdę ostrożnego doboru rzeczy, z którymi stykała się jego skóra. Dlatego też wszystkim mamom polecam nie poddawać się i stosować jedną zasadę, wszystko co przetrwa pranie w 60 stopniach i nadal wygląda dobrze, nadaję się do pokoju dziecka z alergią. Oczywiście polecam także zachowanie umiaru i ostrożność, bo każde dziecko jest inne i to, co sprawdzi się u jednego, niekoniecznie będzie dobre dla drugiego.
H: W jaki sposób dbać o hipoalergiczne pościele i dywaniki?
AP: Powtarzać będę do znudzenia, że pierwszą zasadą jest częste pranie w temperaturze min. 60 stopni Celsjusza, potem prasowanie, przy czym należy pamiętać, że jeżeli prasujemy używając gorącej pary, pościel czy dywanik należy pozostawić w suchym pomieszczeniu (w lecie na zewnątrz), aby nie rozwijały się zarodniki grzybów pleśniowych. I oczywiście wietrzenie – pamiętajmy by powłoczki i pościel wietrzyć oddzielnie. Inną polecaną przeze mnie metodą jest dodawanie do prania preparatu, który nie dopuszcza do rozwoju roztoczy, bądź pryskanie jego odpowiednikiem pościeli, zasłon, dywaników.
H: Jakie materiały są najlepsze na tekstylia dla osób uczulonych na kurz?
AP: Oczywiście najlepszy jest jedwab. Jego zalety są bardzo dobrze znane. Posiada bardzo długie włókna, dzięki czemu do gładkiej powierzchni nie przylega kurz. Ponadto pochłania wilgoć, aż do 30% swojej wagi, co jest bardzo ważne przy AZS, gdyż dzięki temu hamuje potliwość i daje ulgę przy [pullquote]Dla alergików najlepszy jest jedwab.[/pullquote]uporczywym świądzie. Niestety ma jedną wadę, przeciętnego Kowalskiego nie za bardzo stać na to, aby jego dziecko ubierać wyłącznie w jedwab, dlatego mimo gorszych właściwości alternatywą polecaną dla alergików jest bawełna.
I tu rodzi się pytanie bawełna klasyczna czy organiczna? Prawdopodobnie narażę się wielu osobom moim dość niepopularnym poglądem na tę sprawę.
Wyjaśniam pokrótce, iż chodzi o brak odpowiednich procedur, które jasno pozwoliłyby określić, czym powinna się charakteryzować bawełna organiczna, a co za tym idzie w Unii Europejskiej nie istnieje żadna forma kontroli bawełny organicznej. Oczywiście wszystkich zainteresowanych zapraszam do zapoznania się z postanowieniami UE.
Chciałabym też zaznaczyć, że nie neguję właściwości bawełny organicznej i doceniam jako rodzic inicjatywę wprowadzenia organicznych tekstyliów na rynek, chcę się jedynie przeciwstawić czarnemu PR-owi skierowanemu przeciwko tradycyjnej bawełnie. Mój apel do nas wszystkich – rodziców małych alergików brzmi, musimy myśleć, sprawdzać i niestety sami na sobie testować, bo to nasza odpowiedzialność wobec dzieci.
H: Co właściwie sprawia, że hipoalergiczne tekstylia pomagają alergikom?
AP: Dużo już zostało powiedziane wcześniej o właściwościach tkanin hipoalergicznych i krótko podsumowując; naturalne tkaniny jak jedwab i bawełna posiadają właściwości, których brakuje tkaninom syntetycznym. Po pierwsze pochłaniają wilgoć, jedwab do 30% swojej wagi, bawełna do 10%. Po drugie tkaniny te ze względu na budowę włókien nie mają tendencji do przyciągania alergenów takich jak pyłki, sierść zwierząt roztocza, w przeciwieństwie na przykład do wełny. Po trzecie pozwalają skórze swobodnie oddychać. I co najważniejsze miękkie i gładkie tkaniny nie podrażniają skóry np. przy wyprysku atopowym.
H: Jakie są inne domowe sposoby na walkę z roztoczami?
AP: No cóż, chyba każda matka ma swoje patenty. Przy ścieraniu kurzu dla mnie najlepszym rozwiązaniem okazały się mokre chusteczki dla niemowlaków, z tego względu, że płyny antystatyczne do kurzu często podrażniają drogi oddechowe. Sprawdzonym sposobem jest także wietrzenie pościeli na mrozie, a latem wystawianie jej na słońce. Przy wyborze pościeli i innych tkanin domowych, choć to wydaje się niektórym dziwne, wybieram te, które się gniotą, a to dlatego, że mogę wtedy domniemywać, iż bawełna nie została potraktowana ulepszaczami, które zapobiegają min. gnieceniu. Z kolei, jeżeli chodzi o pranie, do płukania zasłon dodaję łyżeczkę zwykłej soli, zasłony stają się sztywniejsze i przyciągają mniej kurzu. Poza tym wszystkim, w pomieszczeniach staram się utrzymywać temperaturę ok. 20 stopni Celsjusza, dlatego że roztocza najchętniej się rozmnażają w temp. 24-28 stopni. Jednak chyba nic nie jest w stanie zastąpić porządnego wietrzenia i dokładnego sprzątania naszego domu.
Agnieszka Pomarańska-Kusio, absolwentka katedry malarstwa, grafik z zawodu i zamiłowania. Współpracowała min. z renomowanym wydawnictwem Oxford University Press. Mama dwójki nader żywych synów, założycielka marki Igolo.
osiem lat minęło od napisania tego artykułu a nadal tchnie w nim powiew świeżości ,ciekawy artykuł i bardzo przydatny gdy w domu masz dzieci z alergią ,serio czasem idzie zwariować od tego nie tamtego nie zasada prania jest super w sumie jest to proste pierzesz i problem z głowy jak coś wytrzyma znaczy jest ok ,proste zasady ,proste działanie…
Bardzo przydatnyu artykuł. Moje dziecko jest alergikiem, jako tako z pościelą nie było problemu, żeby znaleźć coś sensownego, gorszy problem był z meblami (musiały być wykorzystywane farby hipoalergiczne etc czy też odpowiednie tapicerki). Długo szukałam czegoś odpowiedniego i na szczęscie sklepowa w jednym ze sklepów poradziła mi markę TIMOORE http://www.timoore.eu/biurka-dla-dzieci.html pokazała mi ich certyfikaty, wygląd też grał ważna rolę oczywiście, ale bardzo mi podpasowali stylistyką więc zdecydowałam się na te meble i sądzę, że to był najlepszy wybór, ponieważ meble są bardzo solidne, a moje dziecko już nie ma objawów alergii… po prostu wyeliminowałam wszystko, co może uczulać 🙂
Bardzo ciekawy artykul. Bede tu zagladac czesciej 🙂
ech stare dobre czasy nie było zadnych pościeli z kory czy innego badziewia tylko dobra flanelowa lub bawełniane bez żadnych domieszek fakt ,że się człowiek przy tym napracował ale warto było przynajmiej kalorie się spaliło i nie miało czasu na siedzenie przed telewizorem czy komputerem
powiem szczerze,że to testowanie na sobie wszystkiego to obłęd…..po za tym ceny też nie są czasem do przełknięcia na naszą polską kieszeń….nie dosyć,że tracimy pieniążki na leki do tego dochodzą kosmetyki a tu jeszcze ubrać się trzeba a naprawdę ciężko trafić na dobry produkt….
hehehe ja mam tak samo,ciągle tylko mama mówi kupiłam ci coś fajnego dla ALERGIKÓW a potem tu i tam wysypka swędzenie pieczenie i nieważne czy się gniecie czy nie….do dupy to wszystko kiedy ktoś NAPRWDĘ zada sobie trud żeby było to coś bezpiecznego
nie cierpię gniecących się rzeczy,tak jak niecierpię prasowania czy tego nie można obejść? mam dosyć pracy żeby zamęczać się wiecznym slęczeniem nad żelazkiem żeby wyglądać jak człowiek a nie wygnieciony kapcioch
to masz jak ja,wygnieciony człowiek jest taki niechlujny,taki mało interesujący,zaniedbany,no sami wiecie niby wyglad nie ma znaczenia ale jak cię widzą tak cię piszą……