Ława przysięgłych Sądu Najwyższego Kalifornii w San Francisco, (jak podaje New York Times1), uznała Monsanto za odpowiedzialnego w pozwie złożonym przez szkolnego ogrodnika, który twierdził, że chwastobójcze środki na bazie glifosatu, w tym Roundup, produkowane przez firmę Monsanto, spowodowały u niego raka.
Żaneta Geltz
Sprawa ogrodnika Dewayne’a Johnson’a (lat 46) z 10 sierpnia 2018 r., okazuje się być pierwszym procesem, który formułuje oskarżenie twierdząc, że Roundup i inne środki chwastobójcze oparte na glifosacie powodują raka. Monsanto, oddział niemieckiego koncernu Bayer, po zasądzonej kompensacie, ma ponad 5000 podobnych spraw sądowych w samych Stanach Zjednoczonych. Prawnicy pana Johnsona twierdzili, że rozwinął on chłoniaka nieziarniczego po stosowaniu Roundup i Ranger Pro (innego herbicydu na bazie glifosatu marki Monsanto), w wyniku swojej pracy jako kierownika kontroli szkodników w kalifornijskim szkolnym systemie okręgowym. Sąd uznał Monsanto za winne i zasądził:
- 39 milionów dolarów kompensaty
- 250 milionów kary z tytułu wyrządzonych szkód
Firma Monsanto poprosiła sędzinę Sądu Najwyższego Suzanne Bolanos, która nadzorowała proces, o uchylenie wyroku lub, alternatywnie, o zmniejszenie kwoty lub o rozpatrzenie nowego procesu. „Związek pomiędzy używaniem herbicydów a szkodliwością dla zdrowia człowieka został bardzo szczegółowo zbadany2. Chociaż nadal trwa otwarta debata na ten temat, ustalono, że poziom ryzyka śmierci jest ogólnie wyższy w przypadku pracowników sektora rolnego w porównaniu z innymi sektorami. Przyczyny tej sytuacji można znaleźć w zmianach, które zaszły w świecie rolnictwa w ostatnich latach: mianowicie wprowadzeniu bardzo wysokich dawek syntetycznych chemikaliów (herbicydów, insektycydów, fungicydów itp.). Na przykład we Włoszech każdego roku w rolnictwie stosuje się około 130 000 ton środków ochrony roślin. Oczywiście, ryzyko związane z tymi substancjami nie może ograniczać się wyłącznie do dziedziny rolnictwa, ponieważ cząsteczki pestycydów i herbicydów, w tym glifosat, wniknęły już całkowicie w ludzkie siedliska, zanieczyszczając wodę, glebę, żywność i wiele innych. Zawarty w roślinach i glebie herbicyd przejął łańcuch pokarmowy zwierząt roślinożernych i wszystkożernych, narażając zwierzęta i ludzi na skażenie przez glifosat poprzez spożycie. Wiele testów laboratoryjnych wykazało możliwe wchłanianie glifosatu w przewodzie żołądkowo-jelitowym ludzi i ssaków, a także poprzez wdychanie, połykanie i kontakt ze skórą. Ponadto, przeprowadzono liczne badania na myszach i szczurach przez podawanie dużych dawek glifosatu. Wyniki pokazują, że substancja powoduje opóźnienia wzrostu, uszkodzenie nerek, powiększenie wątroby i stany zapalne oraz chorobę żołądka. […] Stosowanie glifosatu w dużych ilościach może również wpływać na owady, takie jak pszczoły, oraz na ptaki, dla których herbicyd jest toksyczny.
Oświadczenie o zagrożeniu glifosatem opublikowane w czasopiśmie Environmental Health3
Apel skierowany do naukowców, lekarzy i urzędników regulacyjnych na całym świecie:
- Herbicydy na bazie glifosatu (GBH) są najsilniej stosowanym herbicydem na świecie, a ich stosowanie nadal rośnie.
- Na całym świecie GBH często zanieczyszczają źródła wody pitnej, opady i powietrze, szczególnie w regionach rolniczych.
- Okres półtrwania glifosatu w wodzie i glebie jest dłuższy niż wcześniej uznawano.
- Glifosat i jego pozostałości są powszechnie obecne w światowej produkcji soi.
- Rośnie ryzyko narażenia ludzi na GBH.
- Glifosat jest obecnie klasyfikowany autorytatywnie jako prawdopodobny czynnik rakotwórczy dla ludzi.
- Szacunki regulacyjne dotyczące dopuszczalnych dziennych dawek dla glifosatu w Stanach Zjednoczonych i Europie – w Unii opierają się na przestarzałej nauce.
Ale to nie koniec. Następcą bowiem Roundupu, który i tak może okazać się w wielu uprawach już nieskuteczny, gdyż wiele roślin uodporniło się na ten herbicyd, jest nowszej generacji środek chwastobójczy o nazwie „dikamba”, najprawdopodobniej najpotężniejszy i najbardziej toksyczny środek do zwalczania chwastów, dotąd wyprodukowany na świecie (zarejestrowany przez firmę Monsanto). Zawarty w kilkudziesięciu preparatach dostępnych w Polsce, stosowany jest nie tylko w rolnictwie i sadownictwie, ale również na polach golfowych i innych połaciach, gdzie nie powinien wyrastać choćby mlecz. Jednakże po licznych szkodach wynikających z przemieszczających się toksycznych oparów, amerykańska organizacja EPA (Environmental Protection Agency) zarządziła ograniczenia dotyczące stosowania, które obligują rolników do przestrzegania określonych zasad bezpieczeństwa4.
mnie jako świadomego człowieka ,osobę interesuje fakt gdzie jest urząd ochrony konsumenta? kto może przyznawać koncesje czy inne certyfikaty które dopuszczają truciznę jako jedzenie ,mało tego kumulując na talerzu różne produkty ,zabijamy swoje ciało nie tylko dodatkami do żywności ale opryskami których nie da się pozbyć za pomocą czarodziejskiej różdżki …. ludzie chorują bo kwestie wartościowego jedzenia sa nieuregulowane
mam nadzieję ,że to mu pomorze wyzdrowieć ,jest tyle badań na dzień dzisiejszy negatywnych na temat wszelkich oprysków ,dlaczego nadal je stosujemy? trujemy swoje dzieci ,aż mi żal nie kupujmy od rolników którzy nie spełniają norm ,czy ktos ma nad tym kontrolę? czy wolnoć Tomku w swoim domku?
kary za zanieczyszczenie naszego wspólnego środowiska do życia są zbyt małe ,serio nie rozumiem dlaczego taki środek jest dopuszczony do obrotu? życie ludzie nic nie znaczy w obliczu zysku ,pieniędzy ,coraz więcej rolników używa oprysków giną pszczoły ,woda jest zatruwana ,żywność również jak się teraz nie obudzimy będzie gorzej ….