Czy musi się wydarzyć w naszym życiu coś strasznego, by podjąć poważne kroki dla ratowania swojego zdrowia? Dlaczego dziwimy się, gdy dopadnie nas choroba, jeśli dotychczas nawet przez myśl nam nie przeszło, żeby zacząć zdrowo żyć? Kiedy jest ten właściwy czas, by poważnie zaopiekować się sobą? Pytamy autorkę niezwykle pięknie skomponowanej książki, Orinę Krajewską, prezeskę Fundacji Małgosi Braunek „Bądź”.
Żaneta Geltz: Czy trzeba stracić bliską osobę czy własną szansę na życie, by przejrzeć na oczy i docenić zdrowie?
Orina Krajewska: Kiedyś usłyszałam, że kilka razy w życiu mamy szansę na całkowitą zmianę systemu wartości. Najczęściej dzieje się to nie w przypadku procesu i ewolucji, ale na skutek wielkiego wewnętrznego wstrząsu. Wstrząsem może być wiele sytuacji, w moim przypadku była to utrata bliskiej osoby, ale może to być strata pracy czy jakiekolwiek inne wydarzenie, które odczuwamy na bardzo głębokim, intymnym poziomie. Czas się zatrzymuje i dotychczasowe wartości, które były naszym przewodnikiem, stają pod znakiem zapytania. Co potem z tym robimy, to już osobna historia. Ten wstrząs może okazać się początkiem “nowych szans”, gdzie to inne spojrzenie staje się początkiem “nowych nas”. Jeśli chodzi o ścieżkę prozdrowotną, to mam nadzieję, że wszystkie akcje edukacyjne i moda na ekostyl życia otwiera oczy coraz większej liczby ludzi. Mam wielu przyjaciół, którzy przechodzą na weganizm, zaczynają żyć świadomie i aktywnie. Na szczęście do zmiany nie potrzebowali wstrząsów i traum. Oby ten trend się utrzymywał.
Ż.G.: Co okazuje się głównym sprawcą utraty zdrowia, gdyby zrobić taki bilans na skróty?
O.K.: Myślę, że (bardzo upraszczając) w wielu wypadkach przegrywamy zdrowie przez brak systematyczności w codziennym dbaniu o siebie. Oczywiście, zdarzają się przypadki, kiedy choroba spada niespodziewanie. Dotyka osoby, które wydawały się dbać o siebie na każdym poziomie. Myślę, że do końca nie poznamy odpowiedzi na pytanie, co czyni jednych zupełnie odpornych na różne choroby, kiedy innych dotykają one, mimo tego że bardzo o siebie dbają. Zaobserwowałam jednak, że wielu z rozmówców, z którymi miałam przyjemność rozmawiać pisząc moją książkę, mimo że zajmują się innymi dziedzinami związanymi ze zdrowiem, potwierdza to samo – systematyczność w codziennych prozdrowotnych wyborach i wnikliwa obserwacja siebie jest tym, co jest najlepszą prewencją.
Ż.G.: Czy istnieje przepis na samodzielne naprawianie własnej przyszłości?
O.K.: Przede wszystkim, nie wierzę, że istnieje jeden przepis i jedna ścieżka. Wierzę, że każdy z nas musi odnaleźć swoją drogę – taką, która będzie zbiorem najbardziej odpowiadających nam metod, które będą nam służyć. Nie przemawia do mnie doktrynalna ścieżka alternatywy albo doktrynalna ścieżka konwencjonalna. Uważam, że trzeba podejmować świadome decyzje, mądrze korzystając z narzędzi jednej i drugiej opcji: terapii naturalnych, czyli niekonwencjonalnych i konwencjonalnych. To jest dla mnie mądra, samodzielna ścieżka.
Ciekawym pojęciem jest stan homeostazy, która uaktywnia się np. podczas regenerującego snu. Homeostaza to zdolność organizmu do samoregulacji. Dając więc sobie czas na odpoczynek i zdrowy sen, staje się on też prozdrowotnym narzędziem i może być jedną ze wspierających prozdrowotnych “metod”.
Ż.G.: Co należy robić, by zwiększyć szansę na życie bez upiornej wizji nowotworu?
O.K.: Na pewno regularnie się badać i zdrowo żyć, czyli już dzisiaj mieć świadomość tego, że to, jak dzisiaj żyjemy, może mieć wpływ na naszą przyszłość, a profilaktyka to nasza codzienna praca. Statystyki nie są pocieszające. Liczba zachorowań rośnie. To, co możemy zrobić, to przestać myśleć, że one nas nie dotyczą, niestety mogą dotyczyć każdego. Dlatego takie ważne jest codzienne dbanie o siebie na poziomie żywienia, snu, aktywności fizycznej czy regulacji stresu. Czas najwyższy pożegnać się codziennym jedzeniem przetworzonej żywności, warto wprowadzić regularną aktywność fizyczną, czy zadbać o poziom stresu. To są proste podstawy zdrowego trybu życia, a mogą mieć kluczowe znaczenie.
Ż.G.: Gdy rozmawiamy z onkologiem, podaje on przyczyny genetyczne, gdy rozmawiamy psychologiem, skupi się on na ogromnych dawkach stresu i emocjonalnym podłożu nowotworów, gdyby ustalać główne przyczyny raka z dietetykiem, to skupi się na błędach żywieniowych i toksynach zawartych w produktach spożywczych. Jak to wszystko zintegrować, by uchronić się skutecznie przed wizją choroby?
O.K.: Te wszystkie podejścia bardzo logicznie łączy medycyna integralna, gdzie podstawą jest takie podejście, że po pierwsze jesteśmy składową wielu aspektów, w szczególności CIAŁA, DUCHA I UMYSŁU, które wpływają na siebie wzajemnie. W związku z tym, choroba będzie składową wielu czynników. Tak samo leczenie powinno być traktowane kompleksowo, powinno wprowadzać się odpowiednią dietę, pracę ze stresem i wszystkie inne metody niekonwencjonalne, które będą uzupełniały metody konwencjonalne. W ten sposób nie skupiamy się na fragmencie, specjalizacji, która jest oderwana od innych. Nie leczymy tylko jednego aspektu, ale dbamy o cały organizm.
Ż.G.: Jaką radę ma Pani dla osób, które jednak już otrzymały werdykt od lekarza i właśnie toczą walkę o przywrócenie stanu względnego chociaż zdrowia?
O.K.: Podczas akcji edukacyjnych z zakresu medycyny integralnej, które organizujemy w fundacji (Fundacja Małgosi Braunek “Bądź”), obserwuję wiele dzielnych osób, które zmagają się z chorobą. Powiedziałabym – aktywnie, kompleksowo i w zgodzie ze sobą. I to na pewno daje poczucie siły.
Ż.G.: Co jeszcze oferuje nam książka, bo zakładam, że nie jest ona adresowana do osób jedynie z diagnozą onkologiczną, prawda?
O.K.: Oczywiście. Im dłużej nad nią pracowałam, tym bardziej byłam przekonana, że integralne leczenie jest w dużej mierze zdrowym trybem życia, a on nie jest przecież niczym innym jak profilaktyką. Myślę, że to są nierozerwalne działania. Zresztą jestem zwolenniczką świadomej prewencji. Na choroby onkologiczne zapada coraz więcej osób. Jeśli się nie opamiętamy i nie zaczniemy żyć świadomie, dbać o siebie codziennie i systematycznie, obudzimy się w świecie, gdzie każdy będzie schorowany. Starałam się, żeby książka była przewodnikiem nie tylko dla osób, które potrzebują kompleksowego wsparcia, kiedy już chorują, ale była zbiorem informacji zachęcających do zmian, do dbania o siebie już dziś.
Jestem ogromnie wdzięczna wszystkim rozmówcom 12 wywiadów, którzy z taką otwartością podeszli do tematu i byli gotowi dzielić się swoją wiedzą. Wśród nich prof. Jan Lubiński, który opowiedział o genach i tym jak determinują one nasze zdrowie, psycholog Wojciech Eichelberger, dietetyk Kornelia Westergaard czy Profesor medycyny chińskiej Li Jie z Holandii. Mam nadzieję, że ta publikacja spełni swoją funkcję i będzie przewodnikiem dla wszystkich zainteresowanych zdrowym, integralnym stylem życia, przekona niedowiarków i zmotywuje niezmotywowanych. Mam nadzieję.
Orina Krajewska
Aktorka, instruktor teatralny, współzałożycielka i prezes Fundacji Małgosi Braunek “Bądź”, córka Małgorzaty Braunek. Ukończyła aktorstwo w London International School of Performing Arts (LISPA). Po ukończeniu edukacji w 2010 roku wróciła do Polski. Znana widzom m.in. z serialu “Nad Rozlewiskiem”. Od 2014 roku prowadzi cykliczne zajęcia teatralne, szkolenia i warsztaty. Reżyseruje autorskie spektakle młodzieżowe. Po doświadczeniach związanych z chorobą mamy, zdecydowała się wraz z rodziną założyć Fundację Małgosi Braunek “Bądź”, promującą integralne podejście do zdrowia zarówno w profilaktyce, jak i w leczeniu, szczególnie onkologicznym. Nominowana do tytułu Superbohaterki Wysokich Obcasów 2015 i do nagrody Jaskółka Nadziei w 2018 roku w kategorii lider organizacji pozarządowych, od 2017 roku pełni rolę Prezesa Fundacji.
Książka „Holistyczne ścieżki zdrowia. BĄDŹ.” jest zbiorem kilkunastu rozmów – wywiadów przeprowadzonych przez autorkę z wysokiej klasy specjalistami reprezentującymi różne metody leczenia i terapii związanych ze zdrowiem. Stanowi rodzaj medycyny integralnej, przedstawia jej założenia i jest rozważaniem na temat zdrowia i choroby. Każdy rozdział przybliża inną metodę leczenia w holistycznym duchu mind-body-spirit. Oprócz wywiadów, w książce znajdują się dane statystyczne dotyczące metod, definicje, opisane ćwiczenia do stosowania w domu, przepisy dietetyczne. Dzięki temu książka spełnia rolę nie tylko „małej encyklopedii”, ale jest też praktycznym poradnikiem. Zachęca do dalszego zadawania pytań na temat istoty zdrowia na każdym poziomie funkcjonowania. Motywuje i umożliwia stosowanie niektórych z opisanych metod od razu w domu. Książka podnosi na duchu i napawa nadzieją.
żyje pełnia życia , nie martwię się na zapas bo się nie da , jem co lubię bo to ważne dla mojego samopoczucia i staram sie jeść to co ma we własnym ogrodzie bo mam miejsce żeby hodować swoje jedzenie ,mięsa prawie nie jadam i jestem szczęśliwy widząc ,że moje dzieci nie jedzą śmieciowego żarcia z mac donalda czy kfc
Szczerze dostając od lekarza ,,wyrok,, to pierwsze myśli to kompletny chaos ,chaos badania i czekanie na werdykt ,w którą stronę będziemy mogli pójść . Na początku ,chce się tylko doczekać do momentu ,nie jest tak źle to tylko torbiel itp…czekam na moment ulgi ,zaczynam czytać czego unikać jakąś wiedzę mam odnośnie żywienia dzieci ale czasem serio łatwiej iść na łatwiznę dać dziecku berlinke ,chociaż od jakiegoś czasu budzi to mój wewnętrzny sprzeciw aby tego syfu nie fundować dzieciom,