Zanim zaczniemy leczyć nasze dziecko w kierunku alergii, warto zadać sobie pytanie, czy to jest alergia? Często obecność pasożytów w organizmie daje podobne objawy. Dlatego w pierwszej kolejności warto zrobić dokładne badania w tym kierunku lub po prostu odrobaczyć maluszka.
[dropcap]K[/dropcap]ażdy rodzic, który ma małego alergika w domu, wie, czym jest ta przypadłość i poinformowany jest przez lekarza jak ją leczyć. A może zaleczyć? Małemu dziecku z objawami skórnymi pediatrzy, alergolodzy czy dermatolodzy przepisują mnóstwo różnorakich specyfików na skórę tj.: emolienty, apteczne maści robione na bazie cholesterolu czy mocznika lub, co może być najgorsze w tym wypadku, sterydy – „bo skóra jest taka brzydka i trzeba coś z nią zrobić”. Błąd. Smarując, nawet jednorazowo, skórę atopową maluszka maścią sterydową czy emolientem zawierającym mocznik nie powodujemy zniknięcia problemu, a „wtłaczamy” go do wewnątrz organizmu. Chwilowo skóra jest ładna. A co następuje później?
AZS przeistacza się po niedługim czasie w alergię wziewną czy katar sienny. Dlaczego tak się dzieje? Jeżeli nie chcemy alergii na skórze – „zasmarowujemy” ją. W konsekwencji znajdzie ona swoje ujście w innych miejscach: w nosie, a w dalszej kolejności w uszach. Najpierw poprzez katar, który następnie u małego dziecka momentalnie przeistacza się w wysiękowe zapalenie uszu. Zbyt długo trwający katar wywołuje infekcję i koło się zamyka.
Nie zapominajmy, że powinniśmy traktować organizm jako całość i mieć panoramiczny jego obraz. Tego uczy nas homeopatia. Homeopatia nauczyła mnie też dania przyzwolenia na pojawienie się alergii u dziecka na skórze. Skórę atopową natłuszcza się parafiną lub olejkiem ze słodkich migdałów. Unikamy, rzecz jasna w miarę możliwości, potencjalnych alergenów.
Eliminujemy biały cukier z diety dziecka, który nasila alergię. Fermentuje w przewodzie pokarmowym, osłabiając układ immunologiczny, który i tak jest wyczerpany poprzez atakujące go alergeny. Zwiększa się przez to ryzyko częstszych infekcji. Zastąpmy ogólnodostępne kaszki fix dla dzieci, które mają w swoim składzie cukier kaszkami bez cukru. Po miesiącu bezcukrowej diety na pewno zauważymy poprawę wyglądu skóry naszego maluszka. Niemowlę nie potrzebuje cukrów prostych. To nam się wydaje, że tak jest. Potrzebuje, oprócz mleka matki, tłuszczów nienasyconych w postaci na przykład oliwy z oliwek, weglowodanów złożonych w postaci kaszek jaglanych, orkiszowych, owsianych czy musów i soków owocowych.
Piszę o tym z własnego doświadczenia. Dzięki doświadczonej lekarce stosującej leczenie homeopatyczne wyprowadziłam z alergii mojego wówczas kilkumiesięcznego synka. Po dwóch miesiącach nieustannego kataru, w konsekwencji zapalenia uszu, po niekończących się wędrówkach od pediatry do laryngologa, od laryngologa do alergologa i mnóstwa lekarstw, które nie przynosiły oczekiwanego efektu, trafiłam z gorączkującym już wtedy maleństwem do wspomnianej homeopatki. Dzięki zastosowanemu leczeniu lekami homeopatycznymi na drugi dzień zobaczyłam… zdrowe dziecko. Katar zniknął całkowicie.
Mam wielki respekt wobec leków homeopatycznych, bo widzę, jak działają.
Rodzice często zadają sobie pytanie: skąd pojawiła się alergia u mojego dziecka? Przyczyn może być wiele. Jedną z nich są odczyny poszczepienne, które objawiają się w postaci alergii. Na szczęście w dzisiejszych czasach dzięki homeopatii możemy odtruwać mały organizm przed lub po podaniu szczepionki. Mam na myśli zarówno te podawane według kalendarza szczepień, jak i te nieobowiązkowe.
Oszczędzajmy dziecko alergiczne. Zastanówmy się, zanim zgodzimy się na kolejną szczepionkę, zwłaszcza tę nierefundowaną przez państwo. Każda szczepionka jest wielkim obciążeniem dla małego alergika i może nasilić w dużym stopniu istniejącą u niego już alergię.
Bądźmy czujnymi rodzicami i zwracajmy również uwagę na przyczyny alergii, a nie tylko na jej objawy.
Paulina Cichocka jest autorką bloga http://mamajaga.blogspot.com. Optymistka, mama Mai i Huberta, z pasją dzieli się swoimi refleksjami związanymi z wychowywaniem dzieci. Dla nas przygotowała artykuł o leczeniu alergii u dzieci, podejmując temat z nieco innego punktu widzenia.
tylko takich lekarzy chyba ze świecą szukać. ja przerabiam już drugi raz alergie u dzieci. Starszy syn ma wziewną na pyłki i roztocze, córka w sumie zareagowała raz skórnie na krem – a właściwie metalowy element jego opakowania. To długa historia – zmieniliśmy krem i było ok. Jednego wieczoru popsuł się dozownik z pompką, więc wyciągałam krem plastikową rórką owiniętą metalową sprężyną, czasem – o zgrozo – dotykałam nim skórkę małej. Potem wystąpiła wysypka. Długo nie mogliśmy dojść o co cho. Dopiero po miesiącu mąż to zasugerował i wróciliśmy do emolientu. Znikneło i nie wraca. Także ja z emolientami mam pozytywne doświadczenia. Syn z kolei brał zyrtec – no nie pomagał za bardzo i jeszcze go tak otępiał. Po kilku latach leczenia trafiliśmy do nowej pani alergolog i ta przepisała mu clatre w tabletkach. No i wreszcie odetchnął z ulgą – po jednej dawce rano cały dzień miał spokój od kataru, kichania i łzawienia z oczu, nie był śpiący w szkole. No i noce też dobrze przesypia. Ciekawa jestem, czy homeopatia byłaby lepsza, czy wyciągnełaby go z tej alergii. Nie wiem.. mam mieszane uczucia
od siebie dodam, że mojego syna przez ponad 10 lat leczyliśmy tylko homeopatią i trzymaliśmy się z daleka od antybiotyków. Wyszedł ze wszystkich alergii i nie jest chucherkiem zniszczonym przez biznes farmaceutyczny. Nie stosowaliśmy też sterydów.
A ja nie mogę się jakoś przekonać. Może dlatego, że nie trafiłam na dobrego lekarza…
Jak najbardziej zgadzam się z autorką artykułu ubolewając jednocześnie nad brakiem wiedzy i chęci do stosowania alternatywnego leczenia u większości lekarzy w Polsce. Niestety, ale przepisywanie sterydów nawet małym dzieciom z atopowym zapaleniem skóry jest na porządku dziennym. Niewiele również mówi się o wzmacnianiu ich odporności . Dlatego też mam nadzieję, że rodzice borykający się z alergiami u siebie i swoich dzieci natrafią na ten krótki artykuł, który zachęci ich do szerszego zgłębienia tematu homeopatii.
Nie mówi się o wzmacnianiu odporności, ponieważ wynika to z natury chorób alergicznych. Leczenie alergii polega w istocie na osłabieniu odpowiedzi odpornościowej. Reakcje alergiczne pojawiają się dlatego, że nasza odporność reaguje na to co nie trzeba i reaguje o wiele zbyt silnie. Dalsze jej wzmacnianie może przynieść opłakane skutki.
Natomiast homeopatia jest mocno dyskusyjna, głównie z powodu zasad na jakich się opiera. Proszę sobie wyobrazić, że w preparatach homeopatycznych może w ogóle nie być żadnej substancji aktywnej. Tak wielkie jest jej rozcieńczenie, że w danej dawce leku możemy nie uświadczyć ani jednej molekuły składnika, który ma odpowiadać za działanie leku. W ten sposób kupujemy najczęściej bardzo drogie tabletki… cukru.
Moje doświadczenia z homeo są akurat takie, że na pewno poleciłbym przynajmniej spróbować tych metod. Nie mogę się zgodzić, że homeo to leczenie cukrem i efekt placebo. Niektórzy pacjenci mogą być w stanie, który wyklucza ich zaangażowanie w efekt leczenia.
na pewno nie szkodzi,więc ja jej daję szansę 🙂
Ten cukier w dzieciństwie wyprowadził mnie z paskudnego zapalenia ucha, nie medycyna tradycyjna. Ten cukier będzie zażywał też mój synek, bo przy szeregu alergii medycyna konwencjonalna nie może zrobić zbyt wiele, a wiele osób daje świadectwo, że homeopatia działa.
U nas również w domu dominuje homeopatia i widzimy oczywiste efekty!