Ziółka, homeopatia, bańki – to metody leczenia, które wzbudzają wiele kontrowersji i toczą prawdziwą batalię o byt. Zioła już wygrały – nauczyliśmy się, że to te same substancje, które obecne są w lekach. Do homeopatii wciąż jeszcze się przekonujemy. Udało nam się porozmawiać z autorytetem w dziedzinie medycyny holistycznej, rosyjskim lekarzem homeopatą, Piotrem Pałaginem, który na co dzień z sukcesem leczy wielu pacjentów metodami niekonwencjonalnymi. Może warto spróbować?
Hipoalergiczni: Coś mnie boli, idę do lekarza, dostaję tabletki i po kłopocie. Czy to jest efektywne leczenie? Chyba Pana styl leczenia jest trochę inny…
dr Piotr Pałagin: W wąskim rozumieniu mniej więcej tak wygląda leczenie, pozostaje tylko pytanie, które tabletki bierzemy. Ja stosuję tabletki homeopatyczne. Jeśli przychodzi do mnie chory i nie mam czasu na długie stawianie diagnozy, bo pacjenta męczy choroba, gorączka czy silny ból, wtedy właśnie zaczynam od tabletek. W szerokim rozumieniu ten sposób nie służy wyleczeniu człowieka. Przewlekłe choroby to wynik długotrwałej mieszaniny różnych przyczyn, wszystkiego, co niesie za sobą nasze życie i życie naszych przodków, sposobu odżywiania, sposobu myślenia. Zajmuję się medycyną, która zdrowie człowieka bada w kontekście psychicznym i emocjonalnym. W związku z tym, ja poza tabletkami zadaję pacjentom zadania domowe związane właśnie z rozpoznawaniem swoich emocji. Potem rozmawiamy o jego snach, relacjach, pracy – ma to charakter terapii. Tabletka natomiast
jest tylko materialnym nośnikiem leczenia. A i sam pacjent przychodząc do gabinetu często jej wręcz oczekuje.
H: Homeopatia na zachodzie jest legalnym sposobem na pozbycie się chorób. W niektórych krajach obowiązuje nawet refundacja kosztów takiego leczenia. W Polsce natomiast króluje pogląd, że homeopatia to efekt placebo. Jakiego rodzaju homeopatię Pan stosuje?
PP: Chciałbym zaznaczyć, że placebo to jest bardzo dobry sposób leczenia, ponieważ usuwa chorobę bez żadnego
efektu ubocznego. Poza homeopatią sam często stosuję placebo. Tak jak wspominałem, pacjent często przychodzi,
aby dostać tabletkę. A ja wiem, że nie chodzi o nic, co tabletką da się wyleczyć, przyczyny choroby tkwią w psychice. Tabletka placebo jest wtedy pomocna. Wracając do homeopatii. Stosuję leki homeopatyczne wykonane klasycznym sposobem, tzn. homeopatię niemieckiego doktora Hahnemanna . Jest ona przygotowana ręcznie przez zaufaną aptekę polską w Sycowie. Sprawnie produkują te leki, z miłością do ludzi i lekarzy, z pokolenia na pokolenie. To też ma znaczenie! Akurat ci producenci są prywatnie wierzący i praktykujący, dlatego tym bardziej śmiać mi się chce, gdy słyszę zarzuty, że homeopatia to metoda szatańska. Polska faktycznie jest krajem, gdzie religia wchodzi na obszary, na które nie powinna. Prawa boskie kłócą się często z prawami fizyki. Celowo mówię o prawach fizyki, bo to właśnie fizycy zbadali homeopatię – nie chemicy. Oni nie mieliby, co badać, ponieważ w lekach homeopatycznych rozcieńczenie dochodzi do 10 do -32 potęgi, a więc teoretycznie nie ma tu żadnych molekuł, ale jest tzw. postać falowa. Zgodnie z teorią, że wszystko ma postać molekularną bądź falową. Można więc wszystko zmierzyć. Poza
tym istnieje metoda leczenia za pomocą biorezonansu. Ja akurat jej nie stosuję, ale jest to uznana na świecie metoda. Dyskusje na temat homeopatii są więc bez sensu, bo na całym świecie już od dawna się ją stosuje. Niestety, niektórzy lekarze wciąż mają opinię, że jest to tzw. „pic na wodę”. Gdybym ja miał się tak wypowiadać, to też mógłbym na przykład poddawać w wątpliwość sens przepisywania antybiotyków przy każdej chorobie. Polska jest krajem, gdzie homeopatia nie jest refundowana, ponieważ jest tutaj mocne lobby antyhomeopatyczne. Nie o to chodzi, aby teraz rozpamiętywać, że Niemcy czy Anglia są do przodu, bo u nich takie metody są na porządku dziennym. Każdy kraj ma swoje obyczaje. W Polsce dużo do powiedzenia ma Kościół, który nie wiadomo dlaczego z homeopatią się nie lubi. Potem mam sytuacje, gdy wieloletnia pacjentka pod wpływem księży przychodzi mnie pytać, czy jestem od szatana…
H: Tematem numer jeden powoli staje się leczenie alergii i astmy. Lekarze z marszu przepisują sterydy, nawet małym dzieciom. Czy możemy prosić o inne metody leczenia?
PP: Moi drodzy, są wytyczne WHO, które mówią, że lekarz ma obowiązek w określonych sytuacjach podać sterydy. Niezastosowanie się do tego jest równoznaczne z błędem lekarskim. Problem polega na tym, że lekarz medycyny konwencjonalnej za bardzo nie ma wyboru: jeśli się wyłamie, zwyczajnie będzie przestępcą w świetle prawa. Natomiast w innej sytuacji jest lekarz, który może zrezygnować z pracy w tzw. służbie zdrowia i który prowadzi własny gabinet i zajmuje się homeopatią. Ja leczę alergię i astmę właśnie lekami homeopatycznymi od wielu lat. Oczywiście z różnym stopniem skuteczności. Nie będzie tak, że podam homeopatyczne leki i nagle astma cudownie ustąpi. Jeśli do mnie trafia dziecko, które od długiego czasu leczone jest sterydami, to też ich nie mogę mu zabronić. Syndrom odstawienia sterydów bowiem jest bardzo ciężki. Ze sterydów rezygnuję w przypadku pacjentów, u których one nigdy wcześniej nie były stosowane. Problem polskich pacjentów polega jednak na tym, że
mało kto uda się do homeopaty. Zwykle najpierw idzie się do lekarza pierwszego kontaktu, potem do specjalisty – pulmonologa, dopiero gdy leczenie u specjalisty nie daje efektów, pacjent trafia do mnie. Stąd mam często do czynienia z przypadkami chorych w znacznym stopniu zaawansowania choroby, ale wciąż w większości uda mi się poprawić ich stan. Są sytuacje, jak na przykład zanik tkanki płucnej, gdzie cudów nie zdziałam. Nie odwrócę już procesu zaniku tkanki. Są to skrajne przypadki.
H: Czy jest możliwe wyleczenie alergii? Zastanawiam się, czy źródło może leżeć również w psychice.
PP: Alergia to jest nadmiar pewnych substancji immunologicznych, które zamiast chronić organizm od ingerencji obcych białek – „wrogów”, z wielu przyczyn wywołują nadmierną reakcję na substancje, które nie są groźne. Np. na pyłki brzozy, które przecież nas nie atakują jak wirus czy bakteria. Żyjemy w coraz bardziej przepełnionym sztucznością świecie, który sprzyja powstawaniu alergii. Jako choroba alergia została rozpoznana w latach 50-tych ubiegłego stulecia. Alergenów kiedyś praktycznie nie było, to były pojedyncze przypadki. Dobrym przykładem jest alergia na mleko. Media podają, że co druga osoba ma alergię na laktozę. Oczywiście jest to nieprawda, bo chodzi o inny składnik mleka – o kazeinę. Kazeina pojawiła się dopiero wtedy, kiedy mleko zaczęło być sprzedawane w formie pasteryzowanej. W tej chwili nie znajdziemy w sklepie innego mleka. To, co nam się sprzedaje to jest właściwie napój mleczny na bazie kazeiny, z dodatkiem witamin, bez których nie miałby on żadnych wartości. To właśnie takie mleko jest przyczyną alergii. Moim zdaniem uczula nawet nie 30% Polaków, a 100%. Nie ma jednak świadomości, że mleko w takiej formie jest dla nas produktem toksycznym. Oczywiście nie chcę, żeby upadł cały przemysł mleczny, ale niestety to jest zbadany fakt, że mleko w kartonie jest szkodliwe. Nawet UE miała pomysł, aby takie mleko na etykiecie nazywać „napojem mlecznym” dla odróżnienia od mleka z kilkudniowym terminem ważności. Globalnie mówiąc nie mamy więc szansy na wyleczenie alergii, możemy ją złagodzić, zmniejszyć poziom, eliminować alergeny przez dietę czy sprzątanie. Lepiej więc zapobiegać, być świadomym przyczyn, a nie liczyć na to, że uda się ją kiedyś wyleczyć. Wśród moich pacjentów są takie pozytywne przypadki wyleczeń, szczególnie u dzieci bardzo dobrze przebiega leczenie. A podłoże psychiczne? Tak alergia może powstać pod wpływem emocjonalnego wstrząsu, ponieważ system wegetatywny również powoduje wydzielanie histaminy. Więc wypracowanie terapeutyczne różnych przeżyć emocjonalnych na pewno pomaga.
H: Na konferencji o zdrowiu dowiedziałam się, że za kilka lat już co 5. osoba będzie cierpiała na raka. Podobno to nasz styl życia jest winowajcą, ale przecież tak wiele osób uprawia sport, zdrowo się odżywia, nie pije, nie pali…Coś tu nie gra.
PP: Sądzę, że rak to choroba psychiczna. Dotarło to do mnie, jeszcze gdy byłem młody. Moja matka zachorowała na nowotwór, kiedy miałem 25 lat i to zmusiło mnie wręcz do szerszego spojrzenia na tę chorobę. Rak to choroba psychiczna – nie tak jak schizofrenia czy depresja. W organizmie powstaje bardzo mocna przyczyna wewnętrzna, dążąca do samounicestwienia. To jest psychiczność raka. Z tym wiąże się na przykład metoda recall healing, którą ja się nie zajmuję, ale ona dobrze pokazuje, co mam na myśli. To samo cała germańska medycyna z dr Hamerem na czele, który badał powiązania psychiki z nowotworami. To jest dogłębnie zbadane, jest masa naukowych dowodów i to nazywa się biologika. Czasami tak jest, że człowiek tak bardzo przerażony jest diagnozą, że nie chce się leczyć, umiera jak gdyby od samej diagnozy. Dr Hamer sam siebie wyleczył z nowotworu, więc można mu zaufać i zainteresować się taką metodą. Może to teraz trochę brzmi jak reklama, ale wiem, że warto poznać mechanizmy powstawania nowotworów. Homeopatia też leczy nowotwory, jest mnóstwo lekarstw, które są naturalnymi odpowiednikami chemioterapii. Jednak o ile powiem, że homeopatią z alergii i astmy wszystkich wyleczę, to w odniesieniu do nowotworu już takiej pewności nie mam, ale wiem, że są osoby, które nie chcą poddawać się chemioterapii. Jako lekarz nie mam prawa okłamywać pacjenta, bo w zaawansowanym stadium nie ma takiej możliwości. Mam przypadki wyleczenia raka krwi. Ale to nie jest tak, że każdego wyleczę, trzeba z ostrożnością o tym mówić. Jakakolwiek statystyka raka na przyszłość jest nieetyczna, bo wywołuje strach, który podnosi ryzyko powstania nowotworu. Niektóre przyczyny z czasem maleją inne
rosną. To nie jest więc problem medyczny tylko społeczny. Można powiedzieć, że to histeria na punkcie raka.
H: Nawet w zdrowych rodzinach rodzą się niepełnosprawne dzieci. Dlaczego tak
się dzieje?
PP: Jestem pediatrą i pracuję z dziećmi niepełnosprawnymi. Ale również obserwuję rodziców w trakcie leczenia, bo dziecko nieświadomie przejmuje na siebie problemy i konflikty rodziców. Można powiedzieć, że takie obciążenia przejmujemy nawet czasem od dalszych przodków – kłamstwa w rodzinie, tajemnice. Badanie historii rodu czasami uświadamia rodzicom głęboki problem. Dziecko ze swoją chorobą wtedy jest największym nauczycielem. Dzieci z zespołem Downa czy z autyzmem to są dzieci z inną wrażliwością i wymagają od rodziców wysiłku, aby je zrozumieć. Bardzo świadomi ludzie mają często dzieci z pewnymi odchyleniami psychicznymi, emocjonalnymi. To nie jest przypadek, gdyby takie dziecko narodziło się w rodzinie niepełnej, nieświadomej, to byłaby tragedia! U rodziców, którzy od momentu ciąży są gotowi oddać wiele dla dziecka, wszystko się udaje. Czasami słyszę, jak ktoś mówi, że takie dziecko to krzyż. Ale przepraszam bardzo, ja często jestem świadkiem jak zdrowy rodzic zdrowemu dziecku mówi, jakie to jest niedobre, nieznośne… Ja mam 6 dzieci, jak to mówię od razu słyszę, że musi być nam ciężko, a żona moja to już w ogóle musi być biedna. Jeśli traktujemy od początku dziecko jako obciążenie, to wyobraźmy sobie niepełnosprawne, które dopiero wymaga naszego czasu i troski. Także dziecko powinno być chciane, bo jeśli jest przypadkiem, jest nieprzemyślane, nieoczekiwane, to często nie rozwija się tak jak powinno.
H: Czy jest szansa na wyleczenie „nieuleczalnego” autyzmu?
PP: Autyzm jest traktowany jak dziecięca forma schizofrenii. Mam na to lekarstwo, ale nie na autyzm tylko na czynniki, których efektem jest autyzm. Zawsze proszę o przyjście obojga rodziców, bo to jest ważne. Trzeba zobaczyć, o co chodzi w ich relacjach, o co chodzi matce, jakie ma to odniesienie do dziecka. Robimy szereg akcji, rożnymi metodami, sposobami. Metoda behawioralna czy recall healing również ma duże powodzenie w doprowadzaniu takich dzieci do dobrego stanu. Nawet jeśli to by miało być 1 dziecko na 10, to uważam, że warto próbować. Żadna metoda nie daje gwarancji, ale jest szansa. Pytają mnie niekiedy: czy Pan nie zaszkodzi?. Pojawia się wątpliwość, która ma wpływ na efekt. Ja wtedy nie namawiam, bo to nie ma sensu. To musi być świadomy wybór.
H: Kto zainspirował Pana do podjęcia tak trudnej wciąż ścieżki medycznej? Jak ocenia Pan przyszłość medycyny w Polsce?
PP: Kochana mamusia marzyła, żeby jej synek został lekarzem. Woziła mnie więc po wujkach i autorytetach, które miały mnie do tego przekonać. Byłem bardzo dobrym studentem, ale czułem, że coś tu jest nie tak w tej medycynie. Jak dostałem dyplom i ubrałem biały fartuch to każdy dzień mojej pracy rodził w mojej głowie dużo pytań, na które nie mogłem odpowiedzieć. Siedziałem w bibliotece po nocach, uczestniczyłem w dyskusjach naukowych, kółkach, pisałem rozprawy naukowe, ale i tak każdy dzień mojej pracy mnie frustrował jako człowieka, który robi coś nie w zgodzie z własnym sumieniem. Powiedziałem sobie: raczej będę taksówkarzem w Montrealu niż lekarzem w takim stylu! Rzuciłem biały fartuch precz i postanowiłem, że nie będę truł ludzi lekami. Aż zobaczyłem na słupie ogłoszenie: homeopatia. Wcześniej dostałem książkę o homeopatii i tam były porady w rodzaju: ten kto lubi smażone ziemniaki musi dostać takie i takie lekarstwo. Gdy to czytałem, tak się uśmiałem, że takie głupoty wypisują. Wtedy kompletnie tego nie rozumiałem, byłem na 2 roku studiów i uznawałem tylko w medycynę akademicką. No i zobaczyłem to ogłoszenie na słupie – to był kurs. Postanowiłem wysłać na ten kurs żonę, Lenę. Prowadzony był przez bardzo ważną
panią profesor z Kijowa. Żona wróciła zachwycona, więc następnym razem też się wybrałem i…zakochałem się w homeopatii od pierwszego spojrzenia Pani profesor na mnie. W Polsce homeopatią zajmują się różne osoby, ale nie lekarze, a to dziwne bo to jest dziedzina medyczna. Okazało się, że homeopatia jest połączona ze wszystkim, co uwielbiam, a ja teraz nazywam sam siebie lekarzem medycyny holistycznej. Jasne, że chciałbym, aby to medycyna holistyczna się rozwijała w Polsce, ale niestety na razie jest słabiutko. Takie osoby jak ja nazywane są dziwakami i szarlatanami w Polsce. Gdziekolwiek: w Niemczech, Francji, Rosji, Szwajcarii, wszędzie jest to normalnie odbierana medycyna, tylko w Polsce na razie nie. Także pozostaje mi mieć nadzieję, że to się zmieni dla dobra nas wszystkich.
Piotr Pałagin – lekarz homeopata, członek Stowarzyszenia Homeopatów Wielkiej Brytanii, psychoterapeuta, astrolog, seksuolog. W 1988 roku ukończył II Moskiewski Instytut Medycyny, a w 1991 roku Radziecko–Amerykańską Akademię Psychoterapii. Odbył także kursy homeopatii pod kierunkiem profesor Popowej (Kijów, 1990), a w 2005 roku kursy w Stowarzyszeniu Homeopatów Wielkiej Brytanii. Autor książek, m.in.: „Mity astrologów i psychoterapeutów”, „Dlaczego ludzie chorują?”, „Gdzie mieszka seks?” oraz „Być mężczyzną? Zabronione!” Więcej pod adresem http://www.iww.pl/
Ciekawe , zdecydowanie jestem niedowiarkiem ,ale może jest pan w stanie mnie przekonać , gdzie znaleźć lekarza medycyny holistycznej który pomoże swoja wiedzą i dopasuje leczenie do mnie jako całości? Przekonam się ,na własnym organizmie…
kiedy zapytałem mojego lekarza o tę metodę leczenia jaka jest homeopatia to mnie wyśmiał ,powiedział ,że on ma leczyć ludzi a nie bawić się w słuchanie bajek ,a jak się chce leczyć przez internet to moja sprawa ale wtedy do niewidzenia się ,i przepisał mi tabletki…
Super artykuł , kiedy idę do lekarza oczekuję od niego spojrzenia na mnie jako na całość ale niestety leczone są zaledwie kawałki mojego ciała , fakt , że ja sama nie umiem się w nie wsłuchać i pojąć czego mu trzeba , jak zaradzić moim kłopotom ze zdrowiem ale wiem ,że ma pan racje psychika w leczeniu czegokolwiek ma ogromne znaczenie , homeopatii nigdy nie próbowałam ale po takim wpisie jestem na tak, tez mam 6 dzieci pozdrawiam serdecznie