Powrót do natury jest jednym z panujących od kilku lat trendów, które mocno kształtują nasze wybory w sklepach spożywczych, odzieżowych, a nawet w aptekach, w których szukamy „naturalnego” magnezu czy witaminy C. Popularnością cieszą się także kosmetyki naturalne. Swoje linie „naturals”, „herbal” czy „organic” mają niemal wszystkie marki kosmetyczne, od tych z niższej półki, po produkty dostępne tylko w wybranych drogeriach. Czy wybierając krem z soczystą cytryną na etykiecie rzeczywiście kupujemy naturę w słoiczku?
Marketing naszych przodków
Naturalna pielęgnacja skóry, jeszcze kilkadziesiąt lat temu była codziennością, a nie jedynie efektem marketingowych sztuczek. Co więcej, bazowała tylko na produktach dostępnych w danym regionie. Wystarczy wspomnieć o marokańskim olejku arganowym, oliwie z oliwek na południu Europy czy też o naparach ziołowych stosowanych przez Polki. Urody poszukiwano w naturze. Być może właśnie to przekonanie stało się podstawą sukcesu wielu marek kosmetycznych. Naturalną możemy mieć całą kosmetyczkę: szampony, kremy, mleczka, toniki, żele myjące, peelingi. Spotkać można tak abstrakcyjne przypadki jak pudry czy zmywacze do paznokci z wyciągami roślinnymi.
Ile cukru w cukrze?
Trudno wątpić w pochodzenie kosmetyków, jeśli na etykiecie pojawiają się oczywiste symbole natury. Wizerunek owoców, apetycznie kapiących olejów czy też kwitnących ziół nie jest jednak dostatecznym dowodem na zawartość naturalnych esencji w kosmetykach. To właśnie esencje i oleje są sposobem, aby wzbogacić kosmetyk w substancje naturalne. Analiza składu jednak dowodzi, że znalezienie produktu o roślinnym pochodzeniu jest nie lada wyczynem. Lista składników na etykiecie podaje substancje w kolejności malejącej pod względem stężenia w produkcie. Oznacza to, że pierwszego składnika jest najwięcej, natomiast ostatniego może być zaledwie ułamek procenta Wzięliśmy pod lupę składy produktów dostępnych na rynku polskim, aby przekonać się o ich jakości. Czy cena odgrywa rolę? Na czerwono zaznaczyliśmy substancje alergizujące, szkodliwe lub te, które są tanim i o wiele mniej skutecznym zamiennikiem naturalnych substancji nawilżających.
Krem popularnej marki,
cena ok. 20 zł
Obietnica: zawartość olejku arganowego i wyciągu z aloesu
Skład: Aqua, Glycerin, Alcohol Denat., Caprylic/Capric Triglyceride, Cetearyl Alcohol, Hydrogenated Vegetable Oil, Octyldodecanol, Glyceryl Stearate Citrate, Methylpropanediol, Dicaprylyl Ether, Glyceryl Stearate, Propylene Glycol, Argania Spinosa Kernel Oil, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Tocopherol, Sodium Carbomer, Xanthan Gum, Methylisothiazolinone, Linalool, Limonene, Citronellol, Benzyl Alcohol, Butylphenyl Methylpropional, Alpha-Isomethyl Ionone, Geraniol, Parfum.
Natłuszczające właściwości kremu wynikają głównie z zawartości gliceryny, która znajduje się na drugim miejscu w składzie. Dodatek olejków nie stanowi więc żadnego waloru dla skóry. W kosmetyku zastosowano również konserwant, który znajduje się na liście alergenów, a także substancji potencjalnie rakotwórczych. Skład zawiera alergizujące substancje zapachowe.
Krem marki z niższej półki,
cena ok. 5 zł
Obietnica: zawartość oliwy z oliwek
Skład: Petrolatum, Aqua (Water), Paraffinum Liquidum (Mineral Oil), Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Olea Europaea (Olive) Fruit Oil, Cetyl Alcohol, Ceresin, Lanolin Alcohol, BHA, Ethylparaben, Methylparaben, Parfum (Fragrance), Linalool, Citronellol, Hexyl Cinnamal, Geraniol, Benzyl Salicylate, Benzyl Alcohol, Limonene, Hydroxycitronellal, Citral, Amyl Cinnamal, Cinnamyl Alcohol, Citric Acid.
Krem naprawdę nie bazuje na oliwie z oliwek, która jest na 5. miejscu w składzie, a na wazelinie i parafinie. Krem zawiera parabeny podejrzewane o negatywny wpływ na układ hormonalny oraz długą listę uczulających substancji zapachowych.
Krem łagodzący popularnej
marki, cena ok. 13 zł
Obietnica: zawartość wyciągu z jaśminu o działaniu łagodzącym
Skład: Aqua / Water, Hydrogenated Polyisobutene, Cyclopentasiloxane, Glycerin, Propylene Glycol, Aluminum Starch Octenylsuccinate, Glyceryl Stearate, Cetyl Alcohol, Dimethicone, Butyrospermum Parkii Butter / Shea Butter, PEG-40 Stearate, Paraffinum Liquidum / Mineral Oil, Vitis Vinifera Extract / Grape Fruit Water, Jasminum Officinale Extract / Jasmine Flower Extract, Pyrus Malus Water / Apple Fruit Water, C13-14 Isoparaffin, Cera Microcristallina / Microcrystalline Wax, Paraffin, Sorbitan Tristearate, Laureth-7, Polyacrylamide, Tocopherol, Methylparaben, Chlorhexidine Digluconate, Linalool, Hydroxyisohexyl 3-Cyclohexene Carboxaldehyde, Butylphenyl Methylpropional, Benzyl Salicylate, Parfum / Fragrance
Krem, który jest przeznaczony do skóry wrażliwej nie tylko zawiera uczulające substancje zapachowe, ale również sole aluminium, które wzbudzają wiele kontrowersji i są obecne głównie w antyperspirantach. Krem zawiera również Dimethicone, który jest silikonem, tworzącym warstwę na powierzchni skóry. Zawartość tego składnika całkowicie dyskwalifikuje krem, ponieważ warstwa silikony nie pozwoli na przeniknięcie jakichkolwiek substancji odżywczych do skóry.
Powyższe zestawienie pokazuje, że najczęstszą praktyką producentów kosmetyków jest dodawanie tanich składników – gliceryny, wazeliny czy parafiny – w dużych ilościach. Natomiast składniki naturalne stanowią jedynie dodatek, konieczny by móc wspomnieć o nim na etykiecie i w reklamie. Zastosowanie szkodliwych konserwantów sprawia, że krem, który miał uchodzić za przyjazny i naturalny, staje się zagrożeniem dla zdrowia. Naturalny produkt nie powinien zawierać substancji zapachowych, które nie spełniają użytecznej funkcji, a przy tym są częstym źródłem alergii.
Dowód na naturę
Kosmetyk oceniany jest na podstawie ilości naturalnych substancji. Certyfikaty nie są łatwe do uzyskania i wymagają poddania się długiemu procesowi weryfikacji. Nie są również przyznawane dożywotnio. Producent jest regularnie sprawdzany i może stracić przyznany certyfikat, jeśli nie spełni wyśrubowanych wymagań. Producenci coraz częściej idą na skróty. Na opakowaniach i w materiałach reklamowych przedstawiają wizerunek certyfikatów, które…sami sobie przyznają. Prawo w żaden sposób nie ogranicza takiej działalności. Nie ma obostrzeń, które zabraniałyby nazywania kosmetyku naturalnym czy ziołowym, mimo że natury w nim jak na lekarstwo.
Dopóki nie zostaną wprowadzone regulacje prawne chroniące praw konsumentów kosmetyków, producenci będą w dalszym ciągu wypuszczać na rynek kosmetyki naturalne, ze składem niewiele różniącym się od innych, „zwykłych” kosmetyków.
Na rynku funkcjonuje szereg instytucji, które certyfikują nie tylko produkty, ale także pojedyncze składniki. Sprawdzają ich pochodzenie, sposób uprawy i jakość.
czytając te listy składników za głowę się można złapać i zastanawiam się dlaczego nie są po polsku? te dziwnie brzmiące nazwy szczerze to teraz strach kupić cokolwiek bo przecież skąd brać listy zaufanych marek?? Kiedy idę do rossmana czy innej drogerii to półek mam od groma ale gdzie są dobre kosmetyki??
Ciekawą marką jest np Orientana:
https://ekodrogeria.pl/ona/orientana-maslo-do-ciala-twarzy-i-wlosow-jasmin-indyjski-100g?from=listing&campaign-id=21
Albo Chlebowe:
https://chlebowe.pl/sklep-c-1.html