Już dostępna jest najnowsza książka dr n. med. Danuty Myłek „Od lekarza do kucharza”. Ta niezwykła kompilacja porad żywieniowych oraz prostych przepisów na zdrowe dania, uświadamia jak wiele zależy od naszych codziennych wyborów dietetycznych. W wywiadzie dla naszej redakcji Danuta Myłek wyjaśnia, dlaczego profilaktyka chorób zaczyna się na talerzu i co dzięki niej zyskamy.
Hipoalergiczni: Czy zapanowała moda na zdrowe żywienie czy zachodzi konieczność zmiany naszego stylu życia?
Danuta Myłek: Odwróciłabym kolejność tego zdania: Zachodzi konieczność zmiany naszego trybu życia i na szczęście przychodzi moda na zdrowe żywienie. Gdy porówna się poziom zachorowalności na tzw. choroby cywilizacyjne 30 lat temu i w ostatnich 15 latach – to myślę , że są to dwie różne epoki. Dzisiaj poziom życia jest lepszy, jesteśmy bogatsi, mamy więcej jedzenia, niestety tego przemysłowego, śmieciowego, kolorowego, pachnącego, które jest mniej wartościowe, zatrute.
H: Co to znaczy, że jest zatrute? Czym?
DM: Na poziomie uprawy roślin zanieczyszczone jest środkami chwastobójczymi i owadobójczymi. Do tego uprawiane jest na przemysłowo zubożonej glebie. Na poziomie hodowli zwierząt, ptactwa i jaj zatrute jest antybiotykami, sulfonamidami, hormonami wzrostu itp. W przemyśle spożywczym stosowane jest ok. 13 tysięcy różnych związków chemicznych, z których większość nie jest dla nas korzystna, chociaż daje dobry smak i wygląd. Każdy z nas ma więc do wyboru: jeść prosto, potrawy nieskomplikowane, pochodzące z upraw ekologicznych albo jeść jedzenie śmieciowe.
H: Czy jednak na zdrowe jedzenie każdy może sobie pozwolić?
DM: Może eko jedzenie jest trochę droższe i nie zawsze dostępne dla mieszkańców miast i małych miasteczek. Jednak zyskujemy zdrowie, więcej osiągamy w życiu i nie wydajemy pieniędzy na lekarzy i leki. W efekcie i tak wychodzi TANIEJ I ZDROWIEJ. To niezdrowe jedzenie – szybkie, ładnie wyglądające, ładnie pachnące, smakowite, wszędzie dostępne, tanie – powoduje, że ryzykujemy utratę zdrowia, otyłość, mniej osiągamy w życiu i krócej żyjemy, więcej pieniędzy wydajemy na lekarzy i leki, czyli wychodzi DROŻEJ I GORZEJ. Już sam fakt , że obecnie 75% ludzi w krajach tzw. cywilizowanych ma alergię jest przerażający, że nie wspomnę o śmiertelnych schorzeniach (wylewy, zawały, nowotwory, posocznice) czy o skracających życie innych schorzeniach (cukrzyca, otyłość, choroby wynikające z miażdżycy i nadciśnienia, autoagresje czy plaga schorzeń psychiatrycznych). A przecież człowiek jest tym co je, pije i wie. I jak tu w obecnej sytuacji nie walczyć o zdrowe żywienie – szczególnie w przypadku dzieci, które tym wszystkim nieszczęściom zapobiega? I jak nie cieszyć się z mody na zdrowe żywienie?
H: Dlaczego doktor nauk medycznych z prestiżowymi dyplomami i stypendysta WHO, członek naukowego American College of Allergy pisze książkę o tak trywialnym – wydawałoby się – temacie jakim jest gotowanie?
DM: Każdy lekarz składał przysięgę Hipokratesa, która nas zobowiązuje do wykorzystania wszystkich możliwości uwolnienia chorego od choroby, ale także wszystkich możliwości, aby jej zapobiec. Już w starożytności Lukrecjusz mówił: „…co dla jednych pokarmem, dla drugich trucizną…”. A w starożytnych Chinach lekarz otrzymywał swoje wynagrodzenie dopóty, dopóki utrzymywał podopiecznych w zdrowiu. Gdy tracili zdrowie – nie otrzymywał wynagrodzenia, bo nie pomógł uniknąć choroby. Chińczycy już kilka tysięcy lat temu wiedzieli, że człowiek jest tym, co je i pije. Ten wstęp jest po to, aby powiedzieć, że ja traktuję swój zawód bardzo poważnie. Na studiach i w trakcie nauki zawodu specjalisty dermatologa i alergologa uczyłam się i nadal uczę się, jak leczyć chorego. Ale wiedzę o profilaktyce chorób i wiedzę o jedzeniu zdobywałam poza tym nurtem, którego na studiach medycznych nie było i nie ma. Nie ma też miejsca na pogłębioną wiedzę o negatywnych skutkach jedzenia i picia. Sama byłam ofiarą swojej i cudzej niewiedzy przez kawał mojego życia. Dopiero wyjazd z kraju na dłuższy czas w świat i kontakt z inną wiedzą, z innym podejściem do chorego i zdrowego zmienił moje życie, życie moich bliskich i znajomych, a potem moich pacjentów. Gdybym nie zaczęła zgłębiać wiedzy o wpływie jedzenia na zdrowie i w ogóle życie nie tylko w sferze zdrowia czy choroby i gdybym nie zmieniła kompletnie swojego stylu życia – dzisiaj nie byłoby mnie na świecie albo byłabym cierpiącą i zgorzkniałą staruszką. A tak, jestem zdrowa, energiczna i chce mi się wiele– uczyć się, tańczyć, podróżować, szyć, być ogrodnikiem, pisać artykuły i książki, jeździć na rowerze, pływać, czytać książki i gazety, bawić się. A cóż warta byłaby moja spora wiedza medyczna, gdybym nie posiadła i nie wprowadziła do codziennej praktyki starań o zmianę nawyków żywieniowych moich pacjentów?
H: Napisała Pani już kilka książek, m.in. „ALERGIE”. Czy kolejna pozycja książkowa jest też przeznaczona dla alergików?
DM: Taki był zamiar – książka kucharska dla alergików. Ale w trakcie jej pisania doszłam do wniosku, że to trochę sztuczne. Zwłaszcza, że alergie są wynikiem dysfunkcji układu immunologicznego wraz z jego nadrzędnym narządem – grasicą. Ten układ i grasica nie leżą gdzieś na jakiejś wydzielonej półce. Odwrotnie – od grasicy i limfocytów grasicozależnych zależą choroby z autoagresji, nowotwory, infekcje, a pośrednio niektóre schorzenia narządów wewnętrznego wydzielania poprzez działanie na podwzgórze i przysadkę. Jaki pożytek miałby otyły alergik, usuwając alergen ze swojego życia lub odczulając się przeciwko jego zgubnemu wpływowi, gdyby nadal miał nadciśnienie, był gruby i bolałyby go stawy czy głowa. A dlaczego zdrowy nie miałby wiedzieć, co robić, aby uniknąć losu swojego ojca czy matki zmarłych na raka, zawał czy wylew albo gasnących w mrokach chorób demencyjnych. To moje życie jako lekarza praktyka kochającego swój zawód i traktującego poważnie swoją misję życiową ułożyło taki scenariusz.
H: Dlaczego książka jest mianowana medyczno-kucharską?
DM: Co z tego, że podałabym „goły” przepis na ciastko z mąki jaglanej, gdybym jednocześnie nie wyjaśniła, dlaczego nie z pszenicy. Albo dlaczego nie herbata w czasie jedzenia lub do ok. 2 godzin po jedzeniu. Albo na czym smażyć i dlaczego. Albo jak wreszcie na stałe schudnąć i jak żyć, aby ponownie nie przytyć, co pić, kiedy i dlaczego itd. Tak więc nie tylko przepisy, ale także spojrzenie na składniki jedzenia jako na leki lub trucizny (nie tylko alergeny).
H: Czy jesteśmy w stanie zjeść smaczne potrawy nie używając pszenicy, cukru i mleka? Co nam pozostanie?
DM: Na rynku mamy tak naprawdę około 150-160 produktów pokarmowych – więc jeśli nie zjemy np. 10 czy 20, to ta reszta nie zniknie. Z kilkudziesięcioletniej, drobiazgowej analizy codziennego żywienia moich pacjentów (a są to ludzie nie zdrowi, tylko chorzy na ogół przewlekle) mam powody twierdzić, że ich menu składa się maksymalnie z 40-60 składników ciągle spożywanych, na ogół bez warzyw lub z małą ich ilością, bez nasion oleistych, bez kasz, strączków, z małą ilością ryb, z olbrzymią ilością jedzenia śmieciowego (czytaj zatrutego i bezwartościowego), chleba przemysłowego, wędlin, wieprzowiny, bułek, cukru, mleka. A już zgroza wieje z informacji o tym, co małe dzieci dostają do picia. Nieodmiennie mam wrażenie, że dzieci składają się z soków lub napojów smakowych (mnóstwo cukru, sztucznych barwników, sztucznych smaków – bardzo szkodliwych dla młodego, rozwijającego się organizmu), a nie z wody, która stanowi prawie 80% ich masy ciała. Mózg składa się w 90% z wody! Z satysfakcją obserwuję, że styl żywienia zmienia się na lepsze, wolno, ale systematycznie. Może, dlatego że mamy coraz więcej wiedzy, a wiedza spowodowała modę na zdrowe żywienia, uprawy ekologiczne i sklepy ze zdrową żywnością.
H: Gdzie książka jest dostępna i jaka jest cena?
DM: Książka jest dostępna drogą internetową. Jest także dostępna w moim Centrum Alergii „PROGRES” i w mojej Przychodni Alergologicznej „ALERGIA”. Pojawiła się już w wielu księgarniach Łodzi, Białegostoku, Rybnika, Częstochowy. Mam nadzieję, że odezwą się kolejne księgarnie z innych miast Polski. Jest już sprzedawana w sklepiku „EKOżarełko” w Stalowej Woli. Liczę, że kolejne sklepy ekologiczne będą ją miały w swojej sprzedaży. Wszak promuję w sposób absolutnie niezamierzony większość produktów sprzedawanych przez te sklepiki. Książka kosztuje 34 zł 80 gr.
Dr n. med. Danuta Myłek jest znanym specjalistą w zakresie alergologii i dermatologii. Pracuje w Stalowej Woli. Jest pionierem w alergologii na Podkarpaciu, którą organizuje i doskonali od 30 lat. Przez 10 lat pełniła funkcję Konsultanta d/s Alergologii Województwa Podkarpackiego, jest dyrektorem Przychodni Alergologicznej „ALERGIA” w Stalowej Woli z filią w Tarnobrzegu i właścicielem Centrum Alergii „PROGRES” w Stalowej Woli. Ponad 30 lat temu zaczęła popularyzować podstawową wiedzę o profilaktyce alergii na terenie miasta, początkowo wśród lekarzy i położnych, a potem wśród społeczeństwa miasta, okolic, województwa i kraju. Jest jedynym polskim członkiem naukowym prestiżowej alergologicznej organizacji naukowej: American College of Asthma, Allergy and Clinical Immunology oraz członkiem European Academy of Allergy and Clinical Immunology, Polskiego Towarzystwa Alergologicznego, Polskiego Towarzystwa Dermatologicznego, Polskiego Towarzystwa Lekarskiego– Sekcji Medycyny Psychosomatycznej. W 2005 r. została kobietą Roku Podkarpacia w dziedzinie „Medycyna i Nauka”.