„Zaczęło się od szmacianych toreb na zakupy. Potem zrezygnowaliśmy z plastikowych butelek. Dziś inspirujemy firmy i ludzi, aby dbali o środowisko – z Virginie Little rozmawia Małgorzata Piasek.
Małgorzata Piasek: Jak zaczęłaś świadomą drogę redukcji? Była to spontaniczna decyzja?
Virginie Little: Wraz z moim mężem od zawsze byliśmy osobami „świadomymi ekologicznie”. Nigdy nie lubiliśmy niczego marnować, choćby jedzenia, itd. Ale nie było to efektem „zafiksowania się” na eko, a raczej naturalny, oczywisty odruch. Patrząc jednak – podobnie jak wszyscy inni – na przerażające doniesienia mediów o tym, jak ludzkość niszczy środowisko, wpływa na klimat – zdaliśmy sobie sprawę z tego, jakie zagrożenie stanowi człowiek przez swój brak pokory do natury i świata. Jest to tragiczne i śmieszne zarazem. Nie, nie zrobiliśmy nagle żadnego wielkiego kroku czy zmiany, po obejrzeniu jakiegoś filmu dokumentalnego. Nie byliśmy też świadkami żadnej katastrofy naturalnej, to nie był jednorazowy impuls. Obserwując otoczenie i to, co się dzieje, doszliśmy do następującego wniosku: „Jednym z największych problemów i wyzwań dla naszej planety są odpady, które sami generujemy.” Zaczęliśmy wprowadzać zmiany od małych kroków, zastanawiając się, w jaki sposób to my możemy zmniejszyć ilość produkowanych odpadów, a co za tym idzie – chronić środowisko. Warto zaczynać od prostych nawyków, pozornie mało ważnych, które jednak zmieniają rzeczywistość na lepsze, takich jak kupowanie toreb wielokrotnego użytku do robienia zakupów, zamiast zabierania plastikowych toreb ze sklepów. W kolejnym kroku kupiliśmy urządzenie do wytwarzania wody gazowanej oraz kompostownik. Zawsze fascynowało mnie redukowanie i niezagracanie rzeczami. Zaczynamy od jednej małej rzeczy, którą robimy, a ona jest jak pierwszy etap gry. Na drugi dzień korci cię, co dalej. Najtrudniej jest postawić ten pierwszy krok. Potem gra już się toczy. Jest to właściwie podróż, która raz rozpoczęta – prowadzi cię do lepszego życia.
M.P.: Dziś wszystko można kupić – sklepy przepełnione są produktami: lepszymi i gorszymi. Czego jednak w nich nie znajdziemy? Jakich wartości?
V.L.: Szczęścia. Szczęście nie jest dostępne na sklepowych półkach. Podoba mi się pewne mądre stwierdzenie: „ważne jest odróżnianie szczęścia od przyjemności”. Można kupić coś, co sprawia nam przyjemność, bo na tym polega konsumpcja. Kupujemy rzeczy, które dają nam przyjemność i często zdarza nam się zastępować bezcenne chwile szczęścia chwilami przyjemności. Ale szczęście jest o wiele głębsze niż przyjemność płynąca z zakupu czegoś. Mimo że kupujemy coś, o czym marzyliśmy od lat, to zawsze będzie to tylko płytka emocja – produkt zastępczy, wyciszający na moment naszą głęboką potrzebę szczęścia i spełnienia w życiu.
To, czego nie możemy kupić w sklepach, to w rzeczywistości wszystko to, co jest ważne a nie ma ceny. Nie możemy kupić czasu – czasu z naszymi bliskimi, czasu dla siebie. Ciągle za czymś gonimy: praca, obowiązki, tłumacząc się, że jeszcze kiedyś zdążymy. Nie możemy kupić miłości i wszystkich pozytywnych emocji, którymi dzielimy się z naszymi bliskimi, przyjaciółmi lub ludźmi, których nie znamy, ale z którymi dzielimy się czymś w pewnym momencie naszego życia (wolontariat, działalność na rzecz potrzebujących, itd.). Nie jesteśmy też w stanie kupić pewnych cech osobowości, które kształtują nas samych, nasz charakter, światopogląd, wrażliwość na świat i innych ludzi – pewności siebie, empatii, wdzięczności. Lista tych wartości i cech może być naprawdę długa.
Uświadamiając to sobie, dochodzimy do wniosku, że konsumpcja jest całkowicie bezsensowna (śmiech), ponieważ nie możemy kupić najważniejszych elementów prawdziwego, szczerego i spełnionego życia. Nie mówię, że mamy nagle zrezygnować z zakupów, żyć ascetycznie. Ale możemy jednak bardziej być niż mieć. Zadać sobie podczas zmiany „z mieć na być” takie pytania, jak: „czy w tym roku naprawdę potrzebuję nowego telefonu – znowu!?”, „czy naprawdę potrzebuję dwudziestej pary butów?”.
M.P.: Co się stało, że straciliśmy kontakt z naturą? Jak możemy znaleźć się w posiadaniu mniejszej ilości rzeczy?
V.L.: Długo myślałam o tym, jak bardzo straciliśmy kontakt z własnym ja i naturą – zapomnieliśmy, skąd się pewne rzeczy biorą. Po pierwsze, myślę tutaj o jedzeniu. Łączę to właściwie z okropnym zjawiskiem marnotrawienia żywności. Jakim cudem dziś marnujemy średnio na świecie około 30% żywności, którą produkujemy! Jak to się stało, że większość ludzi myśli, że to jest całkowicie normalne, a przynajmniej nie kwestionuje tak dużego marnotrawstwa żywności? Kiedy myślisz, jak ciężko pracują rolnicy, aby wyprodukować żywność, ile potrzeba wody, zasobów na wyprodukowanie jednego kilograma wołowiny, a nawet warzyw? Ile energii i surowców wykorzystuje się do transportu i dystrybucji naszego jedzenia do sklepów… Produkt trafia do konsumenta, a następnie… na śmietnik. To jest nie tylko smutne, ale też szalone.
Myślę, że powodem jest to, że dzisiejszy konsument, w krajach rozwiniętych, jest w większości wyłączony z procesu produkcji żywności. Mało wiemy, jak rosną owoce i warzywa, jaka jest właściwa pora owocowania jagód, brzoskwiń lub pomidorów. Skąd mamy to wiedzieć, skoro możemy dziś kupić różne produkty w supermarkecie przez cały rok? Dla mieszkańców miast surowe produkty spożywcze są kluczowym ogniwem łączącym nas z naturą. Gdy jesteśmy odłączeni od rytmu sezonu, trudno jest zachować tę nutę natury. I na odwrót: kiedy ponownie nawiązujemy kontakt z otoczeniem, naturą, to znów nawiązujemy kontakt z samym sobą i z resztą ludzi. Szanując środowisko automatycznie wyznajemy pewny system wartości – to naczynia połączone.
Codziennie spotykam nowych ludzi – pracuję przy różnych projektach, słucham różnych osób w czasie konferencji, itd. Zauważyłam, że osoby, które pracują w obszarze zrównoważonego rozwoju – mają podobne podejście do życia, zbliżony system wartości. Takie osobowości się wzajemnie przyciągają. Osoby, które troszczą się o środowisko, są bardziej nastawione na relacje oparte na zasadzie win-win, a mniej na konflikty – troszczą się o innych, są uczciwymi partnerami biznesowymi. To pokazuje, jak wszystko jest połączone – zaczynając od nas, ludzkości, połączonej z otoczeniem! Wszystko jest połączone siecią powiązań, wzajemnych zależności.
M.P.: Gdzie znaleźć odpowiedni przycisk w sobie? Jak przełączyć się z nadmiaru do minimalizmu?
V.L.: Kiedy już odczujesz potrzebę zmniejszania swojego wpływu na otoczenie, to właściwie możesz wprowadzić to jako rutynę. Robisz to codziennie poprzez doprowadzenie swojego domu do ładu, poprzez kupowanie mniejszej liczby przedmiotów, koncentrację na doświadczaniu, na wartości czerpanej z doświadczeń z ludźmi, to jest jak naturalna podróż. Oczywiście, nie twierdzę, że to proste! Żyjmy w świecie konsumpcjonizmu. Nasze otoczenie może uznać nas za „dziwaków”. Jednak warto znaleźć w sobie zapasy odwagi i dokonać tej zmiany, bo opłaci się to w postaci pełniejszego życia. Czujemy się szczęśliwsi, bo wiemy, że nasze życie jest lepsze, a na dodatek zaoszczędzimy dużo pieniędzy!
M.P.: Jaki jest Twój przepis na zdrowy minimalizm dla „początkującego”, który jeszcze nie wie, czy jest to tylko chwilowa moda czy sposób na życie, które warto obrać?
V.L.: Ludzie już zaczynają żyć ekologicznie, np. ograniczają wyrzucanie żywności z różnych powodów. Niektórzy widzą w tym sposób na oszczędności, inni koncentrują się na zdrowszym życiu, czy na środowisku, jeszcze inni mają duchowe pobudki, więc trudno jest podać jeden przepis, który będzie działał dla wszystkich. Z pewnością najważniejszy jest pierwszy krok, który stawiamy w tej podróży. Krok po kroku będziesz mniej zainteresowany rzeczami materialnymi i bardziej otwarty na ludzi.
Gdybym jednak miała podać 5 kroków do szczęśliwego minimalizmu, byłyby to:
1. Zacznij od usunięcia z domu tych rzeczy, które nie działają – napraw je lub zutylizuj.
2. Cały czas przeprowadzaj oczyszczanie domu, nadając przedmiotom – których nie używasz, bo już nie potrzebujesz – drugie życie. Możesz przekazać na cele charytatywne, jako prezenty dla przyjaciół, na sprzedaż poprzez media społecznościowe i wyspecjalizowane witryny internetowe. To nie zajmuje dużo czasu i nie musisz nawet wychodzić z domu. Często jest to świetna zabawa – na przykład wyprzedaż garażowa, daje ogromną satysfakcję, tak jak pomaganie potrzebującym. Tak naprawdę ubieramy około 30% ubrań, które mamy. Z tego właśnie miejsca możemy zacząć proces oczyszczania swojej przestrzeni. Ważne jest spojrzenie na swoją szafę i odkładanie na bok tego, co możesz wydać. Ja użyłam racjonalnego kryterium: jeśli nie noszę czegoś w ciągu ostatnich 3 miesięcy, oznacza to, że tak naprawdę nie potrzebuję tego ubrania. Nie wspominając o “szmatkach”, które są zbyt duże, ponieważ straciłam na wadze – ubrania, które są zbyt małe, ponieważ byłam zbyt optymistyczna w chwili zakupu i myślałam, że kiedyś jednak założę. Takie ubrania warto oddać potrzebującym.
3. Kiedy analizujesz swoje „nowe” codzienne życie, nie zaczynaj od czegoś dużego. Pomyśl o jednej małej rzeczy, której możesz się pozbyć lub nie musisz jej już regularnie kupować. Byłam całkowicie uzależniona od dużej latte. Zabierałam jedną dużą na wynos – codziennie. Kiedy przeliczysz koszt miesięczny, że jedna kosztuje od 12 do 18 zł, to szybko zorientujesz się, że jest to wydatek i dość powierzchowny nawyk. Nie zarzekam się, że już nigdy nie kupuję latte, ale jest to o wiele bardziej racjonalne, raz na jakiś czas, wtedy, gdy jestem w kawiarni.
4. Zastanów się nad wartościami, które czerpiesz z bardziej minimalistycznego stylu życia: wartości międzyludzkich, doświadczania, przywiązywanie mniejszej wagi do rzeczy materialnych. Da Ci to poczucie swobody i uwolni Twój umysł o zbędnych trosk i spraw, którymi, tak naprawdę, nie musisz “zaśmiecać” sobie głowy.
5. Nie próbuj nawracać, nie narzucaj wszystkim swojego trybu życia. Przyjmij to, że nie wszyscy są gotowi podjąć tę samą podróż co Ty. Im więcej będziesz próbować nawracać ludzi, tym bardziej będą się opierać. Nie martw się. Ludzie są różni. Niektórzy podejmą natychmiastowe działania. Niektórzy potrzebują trochę czasu. Jednak istnieje prawdziwy i niesamowicie potężny efekt motyla. Nasze działania inspirują. Dobra energia, którą wytworzymy wokół siebie, sama przepłynie dalej i będzie motywacją dla wielu osób.
M.P.: Czy ekologiczny styl życia sprawia, że czujesz się bardziej szczęśliwa?
V.L.: Tak, jak najbardziej! Ja i mój mąż mamy wiele obowiązków, jak wszyscy pracujący rodzice. Chodzenie po galeriach handlowych nie jest dla nas jednak żadną szczególną atrakcją. Wolimy spędzać czas z naszymi dziećmi: przebywamy ze sobą, rozmawiamy, razem rozwijamy swoje pasje, nawzajem siebie inspirujemy. Dzięki temu znamy lepiej swoje emocje, poznajemy się bliżej. Rozmawiamy o naszych przemyśleniach o środowisku, konsumpcji, empatii wobec ludzi w potrzebie, wszystko to sprawia, że cały czas rozwijamy swoje wartości i cementujemy swoje relacje.
Virginie Little
Francuska dziennikarka, mieszka w Warszawie od 2001, mężatka, matka dwójki dzieci. Po 17 latach pracy w komunikacji postanowiła stworzyć firmę doradzającą w zakresie zrównoważonego rozwoju i CSR. Jako rodzina, już od jakiegoś czasu, produkowała mało odpadów, chciała jednak zainspirować więcej osób do zmiany nawyków związanych z codziennym życiem prywatnym i zawodowym oraz do zmiany w podejściu do natury i środowiska. Tak narodziła się agencja Little Green nity. I mimo że działa zaledwie półtora roku, osiągnęła już całkiem sporo. Rozpoczęła od organizowania konferencji pod szyldem „Dom bez odpadów, przepis na oszczędności” ze specjalnym wystąpieniem Bei Johnson w grudniu 2016 r. Dzięki tej konferencji bestseller Bei „Zero Waste Home” został przetłumaczony na język polski i w tym samym roku został wydany. Na skutek tych działań powstały w Polsce także dwie inne książki o życiu w stylu Zero Waste. To pokazuje, że ruch „zero odpadów” rozwija się tutaj bardzo dynamicznie. Prowadzi również warsztaty: gotowanie bez odpadów, warsztaty edukacyjne dla dzieci. A od ubiegłego roku z Fundacją Alter Eko organizuje Targi Zero Waste w Polsce, co okazało się wielkim sukcesem. Podstawową, codzienną działalnością agencji jest pomaganie firmom w zmianie ich wpływu na środowisko poprzez modyfikację nawyków w ich przedsiębiorstwach – dostosowanych odpowiednio do pro lu działalności. Tworzy specjalne programy dla różnych sektorów, takich jak handel detaliczny, HORECA, biura i zielone wydarzenia. Rodzina jest dla niej inspiracją i wsparciem. Wraz z mężem w 2017 r. stworzyła Fundację One Planet, aby promować edukację na temat środowiska, skierowaną do młodszych odbiorców. Warsztaty i program półkolonii Kids For One Planet, cieszą się powodzeniem wśród dzieci w wieku od 5 do 10 lat, a praca z tym nadchodzącym pokoleniem przynosi jej dużo radości. www.little-greenfinity.com
podoba mi się ten artykuł ,on nic nie promuje nie każe kupować wręcz zniechęca do tego aby być konsumpcjonistycznie nastawionym do życia ,żyjmy dla ludzi i kochajmy siebie i dzielmy sie tym co mamy