Urlop to podobno równie stresujący czynnik jak sama praca. Okazuje się bowiem, że nie wszyscy potrafimy odpoczywać i zapomnieć o pracy. Ale czy rzeczywiście każdy z nas musi raz w roku spędzić tydzień na leżaku w Egipcie? Jaka właściwie jest rola odpoczynku i jak go umiejętnie wkomponować w swoje życie codzienne? Porady poszukaliśmy u psycholog i terapeutki uzależnień, Ewy Woydyłło, która podpowiada nam, że nie zawsze warto ulegać przymusowi odpoczywania.
Hipoalergiczni: Wiele osób podchodzi do odpoczynku jakby był zbędnym kaprysem, wyobrażając sobie, że oznacza on głównie leżenie do góry brzuchem. Czy to rzeczywiście tak jest?
Ewa Woydyłło: Absolutnie nie. Odpoczynek to nie leżenie do góry brzuchem! Czasami taka regeneracja przez sen, przez rozprężenie mięśni, przez położenie się jest oczywiście wskazana, na przykład po dużym wysiłku fizycznym i po ciężkiej pracy fizycznej. Natomiast w dzisiejszych czasach tej pracy fizycznej tak dużo nie ma, bo w wielu rolach zastępują nas maszyny – pranie robi pralka, a zmywanie naczyń zmywarka. Oprócz tego są windy i ruchome schody. Cała masa tego typu udogodnień sprawiła, że dzisiaj praca fizyczna większości z nas nie dotyczy, poza nielicznymi wyjątkami. W większości przypadków, szczególnie pośród osób z miasta, nie ma w ogóle tego czynnika, który by wyczerpywał nasze mięśnie do granic wytrzymałości, dlatego odpoczynek powinien zawierać w sobie relaks, ale jednak relaks czynny.
H: Czyli rację mają ci, którzy po pracy wskakują na rower albo idą na siłownię?
EW: Lekarz Stefana Batorego powtarzał: „Ruch zastąpi każde lekarstwo, żadne lekarstwo nie zastąpi ruchu”. Ruch jest środkiem regeneracyjnym. Człowiek jest stworzony do chodzenia, nawet nie do siedzenia i na pewno nie do leżenia. Takie mieliśmy początki rozwoju biogenetycznego ludzkości. Dzisiaj kiedy mamy tyle wygód, strasznie łatwo ulegamy – co tu dużo mówić – lenistwu. Dlatego mówiąc o odpoczynku, każdy mądry fizjoterapeuta, lekarz, psycholog, podkreśla wagę świeżego powietrza i ruchu. To nie musi być bieg w maratonie za każdym razem, to może być spacer, ale jednak dotlenianie mózgu i całego organizmu. Taka forma wypoczynku przede wszystkim poprawia nam samopoczucie, wydzielają się hormony szczęścia. To jest prosty mechanizm! Ten ruch może być tańcem, spacerem, jazdą na rowerze, chodzeniem z kijami… Każdy na pewno wybierze sobie coś odpowiedniego.
H: Dobrze, a co z tymi, którzy oddają się w pełni pracy i wciąż twierdzą, że się nie męczą, nie potrzebują odpoczynku? Co zrobić z takim człowiekiem?
EW: Super! Jeśli wszystko z nim w porządku, tzn. jest radosny, pogodny, ma apetyt, kocha seks, kocha dzieci, rodzinę, to niech sobie pracuje. Matka Teresa nic nie robiła, tylko pracowała i nikt nie nazywa jej patologiczną osobą. To jest kwestia indywidualna – mamy przecież coś takiego jak pasja czy misja. Dla niektórych utrzymanie domu jest taką pasją – bez przerwy coś robią w domu – to posprzątają, to ugotują obiad, to znowu jakąś serwetkę zrobią na szydełku. Jeżeli człowiek czuje się znudzony i znużony, to wtedy ma odpoczywać, a jak się czuje dobrze, to po co?
H: Czy w takim razie stawianie granic pomiędzy pracą a odpoczynkiem to jest sztuczny podział?
EW: Nie sztuczny, ale po prostu trzeba słuchać siebie. Jeżeli Twój organizm mówi, że nie chce się czegoś robić, to posłuchaj go. Zrób przerwę, odpocznij, zmień sposoby postępowania, odśwież ten swój psychiczny i fizyczny stan. Natomiast, jeżeli ktoś jest
pełen entuzjazmu, radości, dobrze wygląda, nic mu nie dolega i kocha swoją pracę – wszystko jest w porządku byłoby bezsensem to korygować. Proszę zwrócić uwagę, że to jest bardzo indywidualna sprawa, dlatego zresztą jest tak fascynująca. Gdybyśmy wszystkim ludziom powiedzieli, że od 9 do 17 mają robić to, a od 18 do 20 tamto, świat stałby się jakąś maszyną. A ludzie nie są maszynami i indywidualnie, bardzo się między sobą różnimy.
H: A skąd wiedzieć, że w naszym życiu brakuje takiej zdrowej pasji?
EW: Są osoby, które wybrały sobie pracę, nawet lekką. Spotykamy się wtedy z sytuacją, gdy siedzi tam gdzieś za biurkiem ktoś, ale jest tak przemęczony, tak znudzony, tak strasznie go to obciąża psychicznie i fizycznie, że po paru miesiącach czy latach jest to
wrak człowieka, który ma myśli samobójcze i zaczyna uważać całe życie za bezsens. Co z tego, że ta praca jest lekka, jeżeli jest nudna, nieciekawa, gdy jest źródłem negatywnych bodźców? Właśnie w takiej sytuacji czas się ratować. Taka osoba powinna
odpoczywać często i dużo. Zapisać się na siłownię, zumbę czy aerobik, grać w brydża. Wtedy pojawi się odpowiednia przeciwwaga. Praca to jest obszar życia specyficzny, ponieważ pracy nie można sobie ustawicznie zmieniać i wybierać na nowo. Niektórzy
są w stanie osiągnąć taki poziom niezależności zawodowej, że mogą sobie pozwolić na swobodną organizację czasu. To są wolne zawody. Natomiast większość ludzi pracuje, aby zapewnić sobie byt, nie z pasji. Mimo to praca nie musi oznaczać tortury. Trzeba
tylko wsłuchać się w siebie i zadać sobie pytanie: czy ja jestem w pełni sił, czy może już mi tych sił brakuje?
H: Jak odnajdują się bliscy w takiej pasji do pracy? Przecież dużo pracując, nie mamy czasu na życie rodzinne czy towarzyskie.
EW: Jeżeli moja praca, nawet bardzo intensywna, wszystkich cieszy i nikogo nie martwi, to nie ma co wariować. Poznałam kiedyś takiego lekarza, dyrektora wielkiego szpitala, który nawet na wakacje zabiera ze sobą swój pager, ale jego rodzina to rozumie, a jego żona to wręcz podziwia. To jest człowiek, który jest w tej chwili mocno wiekowy, świetnie prosperuje, fantastycznie wygląda, doskonale się czuje. Ma taką misję – leczyć i ratować ludzi, ale znalazł sobie partnerkę życiową, założył rodzinę. Wszyscy go szanują i podziwiają, więc po co on ma to zmieniać? On bierze pager, a jak go wzywają to jeszcze żona go podwozi na lotnisko. Natomiast, gdyby to było tak, że żona szukała sobie kolesia do wspólnego plewienia ogródka czy spacerków z wózkiem, a wybrała sobie takiego pasjonata, to oczywiście, że ona będzie nieszczęśliwa. Ona mu życie zatruje i prawdopodobnie się rozejdą. Tak jak powiedziałam wcześniej – ludzie są bardzo różni. Warto wiedzieć, czy się oczekuje od przyszłego partnera, żeby razem z nami oglądał seriale na kanapie, czy raczej wolimy osobę twórczą. Chociażby pracującą z pasją w warsztacie mechanicznym, bo to przecież zaraz nie musi być Nagroda Nobla! Taki pasjonat godzinami przeżywa to, że odkrył usterkę w silniku i Panią to też interesuje. Co więcej, Pani patrzy na niego i mówi: „Boże, jak ja go kocham. Jakim on jest niesamowicie ciekawym człowiekiem.” Jeśli się Pani zgodzi z kimś w takich sprawach, to będzie Pani szczęśliwa i nie będzie mu Pani życia zatruwać narzekaniem w stylu: „Ooo jest sobota, a on znowu pracuje, a co ja mam robić?”. A Pani może malować w tym czasie. To jest indywidualne. Mnie się nie podoba jak czasami media tak
próbują nam wcisnąć jakiś jeden określony styl życia. Jedno jest pewne – jeżeli czujesz znużenie, to się zatrzymaj. To jest jak żółte światło w czasie jazdy. Jeśli pojawia się znak ostrzegawczy – codziennie boli nas głowa albo zaczynają nas boleć plecy – organizm
coś nam mówi. Wtedy trzeba zweryfikować te objawy, popytać lekarza, psychologa czy choćby koleżankę. To nie musi być jakiś nadzwyczajny fachowiec, żeby po prostu powiedzieć – „wyluzuj troszkę!”. Jeżeli nie zrobisz przerwy to prawdopodobnie coś trzaśnie. Na przykład się rozchorujesz albo wpadniesz w dół psychiczny. Ciało daje nam sygnały, których trzeba słuchać.
H: Jak dobrać odpowiedni odpoczynek, żeby nam służył?
EW: Trzeba znać siebie. Ja wiem, że wyjazd na działkę to dla mnie męczarnia, a inni lubią sobie zrobić bułkę z masłem, usiąść na leżaku i książkę czytać. Odpoczywają. Ja za to odpoczywam jak idę na Nowy Świat czy na Starówkę. Lubię spotkać się z ludźmi, gdy ktoś mi coś opowie, ktoś mnie rozśmieszy. Wracam potem naładowana energią. Tylko, żeby to wiedzieć, trzeba spróbować różnych
rzeczy. Czasem nam się marzy wędrówka górska, ale potem to dźwiganie plecaka i spanie w schronisku w kilkuosobowej sali, nie pomaga nam w odpoczynku. Przekonaliśmy się jednak, że to nie dla nas i następnym razem wybierzemy coś innego. Cała sztuka życia polega na tym, że zna się siebie i dba się o samego siebie. Dbanie znowu nie oznacza dla każdego tego samego. Na przykład wiele kobiet uwielbia wizyty w spa i masaże, a na przykład ja osobiście – Ewa Woydyłło – nie cierpię masażu! Tyle czasu ze sobą samym przebywamy od urodzenia do śmierci, to chyba jest dobra okazja, żeby lepiej siebie poznać. I nie naśladować innych, tylko siebie. Siebie słuchać, rozumieć, rozpoznawać swoje emocje.
H: Czy wydawanie pieniędzy to też jest forma relaksu?
EW: Sama Pani słyszy to pytanie. Czasami wydanie pieniędzy zapewnia taki sposób spędzenia czasu, na który bez nich nie moglibyśmy sobie pozwolić. Jak ktoś lubi podróżować, to musi mieć pieniądze. Jak ktoś lubi spa, to trudno sobie samej robić
kąpiel w mieszance alg. Trzeba za to zapłacić. Oczywiście, że niektóre przyjemności są bardzo kosztowne. Nie samo wydawanie pieniędzy, tylko zorganizowanie sobie pewnej przyjemności z ich użyciem jest formą wypoczynku. Bo mnie to ekscytuje, daje mi
radość. Tu trzeba wziąć poprawkę i przyznać, że niektóre rzeczy są kosztowne i trudno je zastąpić jakimś substytutem.
Ewa Woydyłło – ukończyła psychologię na Antioch University w Los Angeles, na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim uzyskała tytuł doktora psychologii. Zajmuje się terapią uzależnień, a także współpracuje z Fundacją ABCXXI „Cała Polska Czyta Dzieciom”. Jest Autorką wielu książek z zakresu psychologii i uzależnień. Napisała m.in.: „Buty szczęścia”, „Rak duszy”, „W zgodzie ze sobą” czy „Wyzdrowieć z uzależnienia”. Za swoją pracę Ewa Woydyłło otrzymała odznaczenia: Medal św. Jerzego, Złotą Odznakę „Za zasługi w pracy penitencjarnej” nadaną przez Ministra Sprawiedliwości oraz Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski nadany przez Prezydenta RP. Prywatnie miłośniczka tenisa filharmonii, zwolenniczka aktywnego trybu życia oraz zdrowej kuchni bezmięsnej.
uwielbiam się ,,smażyć z żarze słońca leżąc na kocu i delektując się zapachem wody ,powietrza i tego co w około, mogła bym tak mieć urlop co 2 miesiące ach ,oczywiście staram się nie przeginać i nie robię z siebie mulatki ,ale kolor ciała lekko brązowy robi swoje
prawda święte słowa ,leżenie dla mnie na słońcu czy gdzieś na kocu było by ogromna katorga ale już spacer po łące w poszukiwaniu nowych ziół super sprawa , więc dlaczego nie ,wypad z dziećmi na plac zabaw czy na basen może wykańczają fizycznie ale jednocześnie ładują moje baterie