Ogromna ilość dodatków chemicznych w żywności dostępnej na sklepowych półkach to znak naszych czasów. Coraz częściej okazuje się, że nie są one do końca bezpieczne, szczególnie dla najmłodszych. Badania naukowe sugerują, że środki te mogą nawet mieć wpływ na zachowanie dzieci.
Southampton, Anglia
[dropcap]N[/dropcap]aukowcy już od połowy lat 70. sugerowali wpływ chemicznych dodatków na zachowanie dzieci, szczególnie na ich pobudliwość i zdolność skupienia uwagi. Dopiero jednak na początku XXI wieku na angielskim Uniwersytecie w Southampton udało się przeprowadzić wiarygodne badania, które w dużym stopniu potwierdzają takie przypuszczenie. W ramach owych badań grupie dzieci w wieku 3 oraz 8-9 lat podawano mieszankę [pullquote align=”right”]Wyniki wyraźnie sugerowały, iż spożywanie barwników i konserwantów może niekorzystnie wpływać na zdolność skupienia uwagi.[/pullquote]barwników i benzoesanu sodu zmieszaną z sokiem owocowym. Części badanych podawano czysty sok owocowy. Wyniki wyraźnie sugerowały, iż spożywanie barwników i konserwantów może niekorzystnie wpływać na zdolność skupienia uwagi i poziom pobudliwości dzieci.
Potencjalni winowajcy
Wśród związków, które mogą mieć wpływ na aktywność psychoruchową dzieci wyróżniono barwniki: tartrazynę (E 102), żółcień chinolinową (E 104), żółcień pomarańczową (E 110), azorubinę (E 122), pąs 4R (E 124) oraz czerwień allura (E 129). Dodatkowo jednym z podejrzanych składników był także konserwant benzoesan sodu (E 211).
Problem wywoływania nadpobudliwości przez te składniki zyskał na rozgłosie głównie dlatego, że taka kombinacja substancji często występuje w napojach czy słodyczach, które bardzo chętnie i w dużych ilościach są spożywane przez dzieci.
Uwaga wielkich skupiona na barwnikach
Już pierwsze sugestie zmian w zachowaniu dzieci pod wpływem chemii w żywności budziły zaniepokojenie. Agencje zajmujące się bezpieczeństwem żywności w USA, Wielkiej Brytanii i Unii Europejskiej od pewnego czasu bardzo uważnie przyglądają się, jak producenci stosują te składniki, a także uważnie śledzą badania nad skutkami ich spożycia. To właśnie brytyjska agencja FSA [pullquote]Warto zastąpić sztucznie barwione i konserwowane napoje naturalnymi sokami.[/pullquote]zamówiła najważniejsze do tej pory badania w Southampton. Dotychczas jednak nie wydano żadnego zakazu stosowania wymienionych barwników i konserwantu.
W obawy konsumentów, a w szczególności rodziców, wsłuchują się producenci i sprzedawcy żywności (hurtownie i duże sieci handlowe). Część producentów dobrowolnie ogranicza bądź rezygnuje ze stosowania potencjalnie szkodliwych barwników. Sprzedawcy z kolei starają się nie mieć produktów z tymi składnikami na półkach.
Kolory z natury
Chociaż całkowicie jednoznacznych dowodów na szkodliwość kombinacji barwników i konserwantów nie ma, to należy zachować czujność. Ograniczenie spożycia żywności z chemicznymi dodatkami na pewno nam nie zaszkodzi. Warto zastąpić sztucznie barwione i konserwowane napoje naturalnymi sokami, a słodycze owocami i domowymi wypiekami. Nie tylko wyłączymy w ten sposób z diety dziecka potencjalnie szkodliwe składniki, lecz także dostarczymy mu niezbędnych składników odżywczych, potrzebnych do prawidłowego rozwoju.
oj konserwanty i barwniki im mniej tym lepiej dla naszych pociech ,omijam jak mogę colę chipsy i wszelkie kolorowe szeleszczące jedzenie bo ma dużo plastiku i mało jakichkolwiek wartości odżywczych ,nie wiem jak można tak chętnie karmić nimi dziecko, nie wiem
no tak gdzie się nie obejżysz sama chemia ,i jak tu żyć kiedy wszystko drogie owoce soki i przetwory a do tego wychodzi ze płącimy nie tylko za owoc ale za chemie której nie chcemy kogo trzeba puknąć w czoło,żeby doszło to do producentów i zaczeli produkować zdrowiej lepiej i najlepiej taniej heheheh….