Czy twój ginekolog nie wspominał nic o glifosacie? Ile razy słyszałaś w gabinecie ginekologa słowa „warzywa ekologiczne”? Czy martwi cię twoja tarczyca i nadal nie wiesz, gdzie udać się na badania? Czego jeszcze nie wyjaśnił ci twój ginekolog? Dr n. med. Tadeusz Oleszczuk dostrzegł zagrożenia dla płodności Polaków płynące prosto do nas z pól uprawnych, poprzez żywność, którą prawdopodobnie spożywa każdy z nas. Nowa książka jego autorstwa „Czego ginekolog ci nie powie”, to poradnik, który powinna przeczytać każda z nas oraz wszystkie pary, które starają się o dziecko.
„Ciało jest jak wielkie domino: praca jednego organu albo oddziałuje na inne, albo jest informacją, że w centrali nie dzieje się najlepiej.” – to pierwsze słowa książki „Czego ginekolog ci nie powie”, będącej rozmową dziennikarki Anny Augustyn-Protas z dr n. med. Tadeuszem Oleszczukiem, ginekologiem z Warszawy.
Żaneta Geltz: Wielu lekarzy nie znajduje dość czasu, a więc i uwagi na omawianie roli odżywiania dla zdrowia pacjenta. Dlaczego Pan postępuje inaczej?
dr n. med. Tadeusz Oleszczuk: Sam przez wiele lat nie rozumiałem, dlaczego czasem po jedzeniu bardzo bolał mnie brzuch. Zacząłem zwracać uwagę na to, co jem i jak to działa na jelita. Jako pracownik naukowy muszę wykazać się publikacjami na uczelni, więc moje wieloletnie doświadczenie zawodowe połączyłem z najnowszymi odkryciami z różnych dziedzin medycyny. Mogę powiedzieć, że rozsypane puzzle zaczęły układać się w jeden obraz. Za każdym razem przebijała w nim rola odżywiania w zachowaniu zdrowia i długiego życia.
- Mikrobiolodzy odkrywali wpływ mikroflory jelitowej, nowe szczepy bakterii i ich współdziałanie.
- Endokrynolodzy i onkolodzy donosili o powiązaniach biologii molekularnej w mechanizmach zaburzeń chorób.
- Alergolodzy opisywali skalę i rodzaje nietolerancji pokarmowych, czy powstawanie alergii.
Wszystko to, czego dowodzili, miało wspólny mianownik: codzienna dieta w około 80% oraz uwarunkowania genetyczne.
Doszedłem jednak do wniosku, że dziedziczymy nie tylko geny, ale i sposób odżywiania, głównie od matki. Zacząłem przyglądać się diecie kobiet w ciąży. Jak ich sposób odżywiania wpływa na przebieg ich ciąży i co można zrobić, aby uniknąć większości problemów. Podstawowym pytaniem stało się więc to o codzienny stolec. Okazało się, że kobiety z zaparciami często miały też anemię, wymioty, nudności lub niebezpieczne, silne skurcze, zwiększające ryzyko poronienia lub porodu przedwczesnego. Pod koniec ciąży dokuczały im hemoroidy. Medycyna akademicka na takie dolegliwości proponuje odpowiednie leki objawowe:
– skurcze -> leki rozkurczowe,
– wymioty -> leki przeciwwymiotne,
– bóle -> leki przeciwbólowe,
– hemoroidy -> leki łagodzące objawy.
Zacząłem wtedy dodatkowo proponować zwiększenie ilości warzyw, a rezygnację z cukru w diecie. Muszę tutaj przyznać, że wszędzie czyhają na nas pułapki, z czasem odkrywałem kolejne zależności. Jednak często uzyskiwaliśmy całkowitą poprawę zdrowia. Efekty były tak spektakularne, że po prostu nie mogłem ich ignorować.
Pozornie wydaje się to oczywiste, że jeśli zrezygnujemy z cukru, to ciężarna nie przytyje 30 kg w ciąży, a noworodek nie będzie ważył ponad 4500g. Jednak to nie takie oczywiste, gdyż jest wiele ślepych uliczek. Wszystko to było coraz ciekawsze i praktycznie każdy miesiąc przynosił mi kolejne pozytywne doświadczenia ze strony pacjentek. Z radością okrywałem również, iż coraz więcej w piśmiennictwie światowym pojawia się potwierdzeń słuszności moich obserwacji.
Na studiach medycznych nie przywiązywało się tyle uwagi do roli odżywiania. Oczywiście, mówi się o znaczeniu „zdrowej diety”, ale przykładowo tylko Uniwersytet Medyczny w Poznaniu ma wydział ziołolecznictwa. W rozmowie z dietetykami WUM mówiłem o obawach, jak zostanie przyjęte moje mówienie o znaczeniu diety. Usłyszałem odpowiedź, że to smutne. Smutne, że obawiam się o tym mówić, choć ma to zasadnicze znaczenie. Dietetyk wie najlepiej, co i jak powiązać. Tu też jest wiele tajemnic, które warto poznać.
Ż.G.: „Czemu nikt mi wcześniej o tym nie powiedział?” – jakie jeszcze żale pacjentki wylewają podczas wizyty, gdy słyszą od Pana o czymś pierwszy raz?
dr T.O.: Dziwi mnie taka historia, która często się powtarza. Przychodzi młoda kobieta, u której z wywiadu oraz badania wynika, że może mieć od wielu lat zaburzenia pracy tarczycy. Sama nigdy wcześniej nie miała przeprowadzonego badania USG tarczycy. Dziwi mnie ten brak badania, podczas gdy w wywiadzie okazuje się, że babcia zmarła na raka piersi, matka jest po usunięciu tarczycy, a dwie siostry leczą się z powodu choroby tarczycy. Dlaczego więc skoro „należy do jednej rodziny”, to nie pomyślała, że u niej może być podobnie? Tym bardziej, że ma zaburzenia hormonalne, metaboliczne oraz inne objawy sugerujące problemy z tarczycą. Słyszę wówczas „dlaczego nikt mi wcześniej nie powiedział, że mam zrobić USG tarczycy?”. To jednak jest delikatny przykład. Właściwie do napisania książki zmusiło mnie sumienie, kiedy w ostatnim roku trzy razy przytrafiła się taka oto sytuacja.
Pojawiły się młode kobiety 25-30 lat. Przytyły w ciąży ponad 25 kg i urodziły noworodka 4300-5000g. Badanie USG tarczycy wykazuje bardzo małe płaty gruczołu. Doradzam, aby po powrocie do domu zachęciły swoją mamę, aby koniecznie zbadała, czy nie ma zaburzeń tolerancji glukozy lub cukrzycy. Jeśli tego nie zrobi, to mama ma większe ryzyko zawału lub udaru. Niestety, te trzy dziewczyny pochyliły głowę i wyszeptały: „miesiąc temu mama zmarła na udar”. Pomyślałem sobie po tych trzech identycznych przypadkach, że żarty się skończyły. Muszę to przekazywać dalej.
Pacjentka w okresie menopauzy, to kolejny przypadek. Pytam o porody oraz ile przytyła w ciąży. Jeśli wartości przekraczają normy zawsze zlecam test tolerancji 75g glukozy. Czasem okazuje się, że pacjentka ma cukrzycę lub zaburzenia metabolizmu glukozy. Najgorsze jest to, że o tym nie wie, ale ponosi konsekwencje tej niewiedzy. Nieodwracalne. Czasem mogące skończyć się udarem lub zawałem. Pacjentka wtedy pyta mnie „dlaczego nikt mi tego wcześniej nie powiedział?”
Ż.G.: Jaki jest związek pomiędzy brakiem ruchu a złym poziomem prolaktyny?
dr T.O.: Prolaktyna to też hormon stresu. U pacjentek z niedoczynnością tarczycy często występuje jej skokowy nadmiar. Prolaktyna wpływa na pojawienie się zaburzeń płodności, torbiele jajników, czy piersi, obniża ciśnienie. Jest wiele objawów nadmiaru prolaktyny. Szczególnie kiedy dochodzi do nadmiernych długotrwałych jej wyrzutów. Jednym z bodźców, które do tego doprowadzają jest silny stres. Aktywność fizyczna, szczególnie na świeżym powietrzu, jest chyba najzdrowszym czynnikiem niwelującym stres do zera, a zwiększającym stężenie hormonów szczęścia. Dodatkowo, słoneczna pogoda często jest w stanie zdziałać cuda. Pewnie każdy z nas zna pary, które po wielu miesiącach prób uzyskania ciąży wracają z wakacji w ciepłych krajach, a test ciążowy pokazuje dwie kreski.
Ż.G.: Twierdzi Pan, że paląca kobieta niemal na 100% ma guzki na tarczycy, dlaczego tak się dzieje?
dr T.O.: Są tu co najmniej dwie drogi. Jedna to taka, że guzki w tarczycy nie poddają się żadnej regulacji centralnej z przysadki. Mogą, i czasem wyrzucają, ogromne ilości hormonów, które jak burza z piorunami przetacza się przez cały organizm. Przez korę mózgową też – powodując drażliwość, depresję, agresję, bezradność, spadki ciśnienia, itd. I nie są to przyjemne emocje. Chwila z papierosem pozwala na moment o tym zapomnieć. Te 10-15 minut daje wrażenie, że panujemy nad sobą. Niestety, łatwo wpada się w nałóg i wtedy błędne koło kręci się coraz szybciej, a związki toksyczne trują już zdrowie całego organizmu, skracając życie i zwiększając ryzyko nowotworu. Pytam pacjentki, u których badanie USG pokazuje guzy tarczycy czy palą. 100% pali. To smutne.
Ż.G.: Co to za historia dziecka bez powłok brzusznych urodzonego przez kobietę żyjącą w pobliżu upraw poddawanych intensywnym opryskom?
dr T.O.: Czytałem, iż we Francji zakazano w 2019 używania glifosatu (składnik herbicydu, szeroko stosowanego na całym świecie jako Roundap). Na świecie ukazało się już wiele prac wykazujących związek z uszkodzeniami anatomicznymi płodu, jeśli kobieta w ciąży miała kontakt z tym produktem. Są też prace na temat autyzmu i zaburzenia rozwoju mózgu w okresie płodowym. Na świecie też odnotowuje się wzrost wrodzonych wad anatomicznych, szczególnie w rejonach, gdzie opryski stosowane są na szeroką skalę.
20 lat temu, na moim dyżurze w szpitalu, urodził się noworodek bez powłok brzusznych. Pacjentka w czasie ciąży przebywała w gospodarstwie rolnym mając bezpośredni kontakt z pestycydami i herbicydami. Niestety, na opakowaniach tego typu produktów nie umieszcza się ostrzeżeń dla kobiet w ciąży o potencjalnych zagrożeniach.
Jest więc pułapką zajadanie się w ciąży warzywami, jeśli pochodzą z upraw konwencjonalnych, gdzie rolnik nie żałował pestycydów. Szczególnie w ciąży powinniśmy zwracać uwagę na to, skąd pochodzą warzywa. Ostatnio, słyszy się coraz częściej, że do suszenia kasz stosowane są toksyczne pestycydy. Nieświadomie, próbując zdrowo się odżywiać, możemy sobie zaszkodzić. Stosowanie soli drogowej w produkcji wędlin, czy złej jakości oliw sprzedawanych jako najlepszych, to tylko czubek góry lodowej. Jakimś rozwiązaniem jest na przykład duże zróżnicowanie codziennego menu, aby nie narażać się ciągle na jeden rodzaj pokarmu (który może zawierać szkodliwe związki chemiczne). Dobrze byłoby, abyśmy znali źródło pochodzenia warzyw, które wybieramy albo pochodzenie oliwy – lepiej, aby było sprawdzone, pewne.
Ż.G.: Wyciszanie stanów zapalnych lekami nie zastąpi zdrowego odżywiania, jak Pan twierdzi w książce. Więc co jeść, Panie doktorze, skoro sam Pan twierdzi, że białe mięso, sałata i marchewka wcale nie muszą być zdrowe?
dr T.O.: W obecnej sytuacji pandemii koronawirusa, lekarze zgodnie informują, że leki hamująca objawy zapalenia hamują właśnie siły obronne organizmu. Wysoka temperatura zmniejsza namnażanie wirusa. Tak właśnie broni się organizm mechanizmem wykształconym od tysiącleci. Jeśli przyjmujemy leki obniżające produkcję prostaglandyn i powodujące spadek temperatury, to na pozór czujemy się lepiej, ale wirus też ma łatwiejsze warunki i namnaża się.
Warto więc sięgać po to, co powoduje namnażanie się pożytecznych bakterii, wzmacnia odporność. Jest to wszystkim nam znany: czosnek, chrzan, maliny, cebula. Przyprawy takie jak: imbir, kurkuma, cynamon, goździki, itd.
Ż.G.: Jakie – my kobiety – popełniamy najczęstsze grzechy?
dr T.O.: Zamieniacie cukierki na owoce! Obserwuję to szczególnie u ciężarnych, gdy jest ryzyko zaburzenia tolerancji glukozy. Zabraniam jedzenia cukru w ciąży, słodzenia, syropów, ciasteczek, ciast, lodów. Ciężarna pojawia się na kolejnej wizycie i pomimo stosowania się do eliminowania cukru, zwiększa masę ciała o 4 kg w ciągu jednego miesiąca! Pytam: co się stało? Okazuje się, że codziennie zajadała się miską mandarynek, albo talerzem truskawek lub kilogramem winogron czy jabłek. Codziennie! Pomysłowość jest bardzo duża.
Łatwo zapominamy, że dostępność owoców przez tysiąclecia była sezonowa, że dawniej występujące odmiany nie były tak słodkie.
Ż.G.: 12 zasad zdrowych kobiet?
dr T.O.: Poświęciłem temu tematowi wiele stron w książce, ale w skrócie mogę ująć to tak:
- Warzywa rządzą – powinny stanowić nawet 60–70% wszystkich zjadanych produktów. Karmią nas, ale też nasze dobre bakterie jelitowe. Jedzmy szczególnie dużo warzyw korzeniowych. Przez to, że rosną w ziemi, chłoną zawarte w niej bakterie, ale też minerały, takie jak np. arcyważny dla naszej odporności selen.Ale uwaga, warzywa, które trafią na nasz stół, powinny być:
- ekologiczne
- sezonowe
- lokalne
- nieprzetworzone
- dokładnie umyte
- Cukier, który nas uzależnia! Redukować do minimum.
- Nie rzucać się na zamienniku cukru, na przykład na słodziki.
- Owoce zjadać w małych ilościach i tylko w sezonie!
- Zapominamy również o napojach słodzonych, które podsycają zjawisko drożdżycy w organizmie.
- Ograniczyć mięso, które jest zanieczyszczone antybiotykami, hormonami, pestycydami i innymi środkami chemicznymi.
- Ryby? Owszem, ale nie te hodowane przemysłowo!
- Regularnie spożywać kasze, warzywa, orzechy, oleje, kiełki, zioła, przyprawy, mąki, owoce. Dbać o różnorodność!
- Wodę traktować jako najlepszy napój!
- Odrzucić całkowicie przekąski ze sklepu, najczęściej z syropem fruktozowo-glukozowym, mającym ogromny wpływ na rozwój otyłości i cukrzycy.
- Znaleźć dobrą, sprawdzoną oliwę i pić w dużych ilościach!
- Jeść jak najmniej chleba, zwłaszcza białego. Po dawnych odmianach zbóż, znanych naszym dziadkom, ślad niemal zaginął, a obecne zawierają tak dużo glutenu, że chleb z nich wypiekany nic nam nie daje, tylko nas zamula. Ostatnio okazuje się, że masowo stosowany w uprawach zbóż glifosat, daje podobne objawy co celiakia czy nietolerancja glutenu, więc jeśli lubimy pieczywo, to jedzmy niewielkie ilości lub takie, które wypiekane jest z mąk bez chemii rolnej.
Ż.G.: Jak herbicyd może wpłynąć na zaburzenia płodności i pojawienie się endometriozy?
dr T.O.: Jak wyjaśniam w książce „Czego ginekolog ci nie powie”, niestety nawet 60% herbicydów oraz wiele insektycydów, funigicydów i środków na gryzonie ma wpływ na nasze układy endokrynny i rozrodczy. Coraz więcej badań wykazuje, że glifosat, kwas 2,4-dichlorofenoksyoctowy i atrazyna – wylewane na uprawy hektolitrami, i to rok w rok – mają właściwości naśladujące estrogen [Mike Adams, Ukryte toksyny, Wydawnictwo Esprit, Kraków 2017]. To oznacza, że te wytworzone w laboratoriach chemikalia zakłócają prawidłowe działanie systemu hormonalnego. Nierzadko wiążą też metale ciężkie, które potem z pożywieniem lądują w naszych jelitach, zwiększając ryzyko chorób. Kontakt z pestycydami może wpływać na płodność kobiet, na zaburzenia rozwojowe dzieci, przedwczesne dojrzewanie płciowe, ale też wywoływać endometriozę, raka piersi i inne nowotwory, nie tylko u kobiet. U mężczyzn wspomniane substancje chemiczne nierzadko wpływają na powiększenie się piersi i osłabienie nasienia. Od niedawna za ryzykowny uważa się też kontakt z chlorpyrifosem. Światowa Organizacja Zdrowia uznała ten składnik za umiarkowanie niebezpieczny dla ludzi. Nadmierny kontakt z nim łączy się z problemami neurologicznymi, zaburzeniami rozwojowymi i chorobami autoimmunologicznymi. Narażenie na kontakt z chlorpyrifosem w czasie ciąży może zaszkodzić rozwojowi umysłowemu dzieci. A mózg dziecka w pierwszych miesiącach ciąży jest niezwykle wrażliwy na obecność wszelkich toksycznych pestycydów.
Ż.G.: Jaki jest związek między mięśniakami a tarczycą?
dr T.O.: Łączy je środowisko przewodu pokarmowego, a dokładnie mikroflora jelit. To, co otrzymaliśmy w genach, bakterie oraz sposób odżywiania. Z moich obserwacji wynika, że 80% kobiet, które operowałem z powodu mięśniaków, leczyło się i/lub miały zmiany w USG tarczycy. Ze wstępnych wyników moich badań mięśniaków do pracy naukowej mogę powiedzieć, że istnieje związek z alergiami pokarmowymi. Ogniska mięśniaków mogą tworzyć się poprzez pobudzenie komórek mastocytów przez alergeny pojawiające się w przewodzie pokarmowym. Mastocyty wydzielają związki pro- i przeciwnowotworowe. Mięśniaki macicy, to najczęściej pojawiający się łagodny nowotwór u kobiet.
Natomiast, stan zapalny tarczycy powstaje poprzez produkcję przeciwciał przeciwtarczycowych (anty- TPO, anty-TG) w śluzówce przewodu pokarmowego przy udziale mikroflory jelitowej. Rodzaj spożywanego pokarmu wpływa więc na rodzaj mikroflory jelitowej i kształtowanie systemu odpornościowego, warunkując produkcję odpowiednich przeciwciał.
Ż.G.: A co nam robi niedobór jodu?
dr T.O.: Tarczyca jest największym gruczołem wewnątrzwydzielniczym. Produkuje tyroksynę, która oddziałuje na każdą komórkę organizmu. Nawet na komórki układu odpornościowego. Do produkcji tyroksyny potrzebny jest jod. Zapotrzebowanie na jod wzrasta szczególnie w ciąży. Ma on wpływ na rozwój płodu. Prawidłowa praca tarczycy ciężarnej jest kluczowa w życiu nowo narodzonego dziecka. [str 99]
Ż.G.: Ponad milion par w Polsce nie może zajść w ciążę, czy ta książka da im nadzieję?
dr T.O.: W ciągu ostatnich dziesięcioleci obserwuje się bardzo duży spadek jakości nasienia. Warunki w jakich obecnie żyjemy, są dużo gorsze i niezdrowe dla codziennej produkcji plemników. Ponad połowa przypadków niepłodności jest po stronie mężczyzn. Nie da się uciec od wpływu odżywiania na zdrowie. Plemniki są bardzo wrażliwe, nawet na zanieczyszczenie środowiska! Do tego dochodzi epidemia otyłości, uszkadzająca drobne naczynia krwionośne. Ilość i jakość plemników jest więc coraz słabsza.
Natomiast zaburzenia pracy przewodu pokarmowego, rodzinne występowanie problemów z tarczycą czy problemy z nadwagą, mogą utrudniać pojawianie się regularnej owulacji u pań. Dodatkowo, coraz więcej kobiet decyduje się na pierwszą ciążę po 30. roku życia, kiedy fizjologicznie spada ilość cykli owulacyjnych. Czasem szokiem do 35-latki, która jeszcze nie myśli o ciąży, jest informacja, że za 15 lat będzie już przechodzić menopauzę.
Dlatego zwrócenie uwagi (poprzez USG i badania krwi) oraz wyrównanie zaburzeń pracy tarczycy, czy poziomów prolaktyny, może zwiększać szansę na uzyskanie ciąży. Zmiana nawyków (dieta/używki/nałogi) również w przypadku partnera może być zauważona w poprawie parametrów nasienia.
A oto rozmowa na temat książki w dniu premiery: link>
Ż.G.: W książce znajdują się także przepisy, na przykład na kiszone kalafiory, skąd taki element?
dr T.O.: Kiszonki są niezwykle cennym wsparciem korzystnych dla nas bakterii mikroflory jelitowej, decydujących o odporności i zdrowiu. Kiszonki to już częściowo przygotowane dobre podłoże do wzmacniania zdrowia. Dlatego bardzo dużo osób lubi buraczki, kiszone ogórki, czy oliwki. Podświadomie ich jelita dziękują im za to błogie pożywienie, które gasi stany zapalne jelit.
Ż.G.: Czy wstydliwe pytania do ginekologa (jako ostatnia część książki), to był pomysł z życia wzięty czy raczej Pana chęć wyjścia naprzeciw potrzebom kobiet?
dr T.O.: Anna Augustyn-Protas od wielu lat zajmuje się zdrowiem kobiet. Jako znakomita dziennikarka potrafiła sformułować obiekty ciekawości kobiecej, które wymagają wyjaśnienia ze strony ginekologa. Czyli pytania, które zwykle cisną się w głowach młodych pacjentek, jednak obawiają się one zadać je bezpośrednio u ginekologa. Problemy te często urastają do strachów i lęków, a z perspektywy specjalisty – są oczywiste i proste. Ot choćby, jak położyć się na fotelu ginekologicznym, aby badanie nie było przykre i bolesne. Niby prosta sprawa, a jednak potrafi budzić wiele obaw.
Obserwuję potrzebę edukacji pacjentek, bo jeśli pacjentka rozumie co i dlaczego dzieje się z jej ciałem, objawami poszczególnych zaburzeń, to wówczas łatwiej uzyskać trwały efekt leczniczy. Nawroty zapalenia zdarzają się wówczas rzadziej, a odzyskanie kontroli nad swoim organizmem pozwala długo cieszyć się zdrowiem.
Dr n. med. Tadeusz Oleszczuk – specjalista ginekolog-położnik od ponad 30 lat zajmuje się zdrowiem kobiet na różnych etapach ich życia. Przeszedł wszystkie szczeble aktywności zawodowej, od asystenta szpitala wojewódzkiego po ordynatora oddziału ginekologiczno-położniczego. Doświadczenie zawodowe rozwija pracując naukowo jako adiunkt Wydziału Nauk o Zdrowiu. Uważa, że zdrowie człowieka należy rozpatrywać jako całość współdziałania mechanizmów hormonalnych, neurologicznych i metabolicznych. Jednak podstawą całego zdrowia człowieka okazuje się być sposób odżywiania, aktywność fizyczna i wpływ środowiska zewnętrznego oraz stres. Dopiero holistyczne spojrzenie na zdrowie pozwala znaleźć przyczynę dolegliwości. Więcej informacji można znaleźć tutaj: www.tadeuszoleszczuk.pl, www.fb.com/drtadeusz.
Link do książki:
„CZEGO GINEKOLOG CI NIE POWIE”
wyd. Pascal
dieta ,dieta trudne słowo po którym człowiek się spodziewa że będzie niesmacznie i nudno a może tak po prostu prawidłowy sposób odżywiania? to jakoś tak bardziej motywująco brzmi ,chociaż ciężko dostać produkty ekologiczne nawet u rolników a co dopiero w mieście…fakt że chemia rolnicza tak szkodzi jest znany od dawna więc może czas na zmiany panowie rolnicy? ciekawy artykuł odnośnie chorób tarczycy i naszego zdrowia