Znajdziemy pieniądze na nową torebkę czy na paliwo do samochodu. Przeznaczymy pieniądze na leżak i na prezent ślubny, bo to wymóg chwili. A ile czasu i jakie środki przeznaczamy na zdobycie rzetelnej wiedzy na temat właściwego karmienia naszych dzieci czy selekcję zdrowych produktów, które dają początek szczęśliwemu życiu i pełnej sukcesów dorosłości? Dla matki droga torebka i sushi, a dla dziecka hamburger z colą.
. Tekst: Janusz Dąbrowski
A jak to wygląda u Was?
Powiedziałby ktoś, że tytuł brzmi prawie jak nagłówek w kronice kryminalnej. Ale nie będzie to doniesienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa. Ba! Przestępstwa, które wszakże dzieje się codziennie, na raty, niedostrzegalnie, zgodnie z normami, przepisami i (nie)najlepszymi chęciami, ale przede wszystkim intencjami pomnażania zysków producentów za wszelką cenę. Tak więc jakiż prokurator zajmie się tą sprawą, tym bardziej, że również jest współsprawcą? Będzie częściowo o nas – rodzicach, babciach, dziadkach, „dobrych wujkach” i „dobrych ciociach”, którzy trują własne dzieci i wnuki (tak, tak, nie ma tu pomyłki), a także o pozostałych – nauczycielach, lekarzach, sprzedawcach, producentach żywności, władzach i wszelkich innych podmiotach, którzy także w większym lub mniejszym stopniu do tego się przyczyniają. Będzie to artykuł o tym, jak karmimy siebie i nasze pociechy. Nie mając tak naprawdę pojęcia, wpędzamy siebie i dzieci w całą masę bardzo groźnych chorób, by w rezultacie skończyć przedwcześnie swoje życie.
Przyjrzyjmy się im najpierw liczbom:
-
Mamy w Polsce PANDEMIĘ chorób układu krążenia sercowo- naczyniowego
Choroby układu krążenia stanowią najczęstszą przyczynę zgonów w Polsce. Dlatego jest to polski „zabójca numer 1”. Stanowią przyczynę ok. 48 zgonów na 100. Są jednym z głównych powodów przedwczesnego inwalidztwa i przedwczesnej umieralności poniżej 65 roku życia. Umieralność w Polsce z powodu chorób układu krążenia jest o 70% wyższa niż w krajach Unii Europejskiej.
-
Mamy w Polsce PANDEMIĘ nowotworów
Stanowią przyczynę ok. 30 zgonów na 100. Co roku diagnozuje się ok. 160 tysięcy nowych zachorowań. Połowa chorych, czyli ok. 80–90 tysięcy, umiera w ciągu roku. Dla przykładu – w ciągu roku umierają WSZYSCY mieszkańcy Głogowa, Gniezna, Inowrocławia, Jaworzna, Kalisza, Lubina czy Nowego Sącza, oraz prawie wszyscy mieszkańcy Koszalina.
-
Mamy w Polsce PANDEMIĘ cukrzycy
Cukrzyca generuje powstawanie licznych innych stanów chorobowych: układu krążenia – dusznicy bolesnej, zawałów serca, udarów mózgu, stopy cukrzycowa (a później amputacje nóg), zapalenia żył, nerek, oczu (utrata wzroku) itd. Z jej powodu w Polsce umiera ponad 23 tysiące osób rocznie. Coraz większym problemem stają się: choroba Hashimoto, wrzodziejące zapalenie jelita grubego, bezpłodność, dna moczanowa, niewydolność nerek, zwyrodnienia stawów, choroby dziąseł, zaburzenia miesiączkowania, zaburzenia erekcji, itp. Na tę chwilę dość już tej wyliczanki, ponieważ teraz zajmiemy się jedną z podstawowych, najważniejszych przyczyn takiego stanu rzeczy. Najpierw jednak o metabolizmie, czyli przemianie materii. Nasz organizm przypomina kostki domina. Pierwszą i najważniejszą kostką w układzie jest metabolizm. Jest to całokształt reakcji chemicznych i związanych z nimi przemian materii i energii zachodzących w żywych komórkach. Stanowi podstawę wszelkich zjawisk biologicznych w organizmach. Jeśli metabolizm ulegnie zaburzeniu, to zaburzeniu ulegają także następne kostki – układ hormonalny, enzymatyczny, immunologiczny itd., w efekcie czego organizm przestaje prawidłowo funkcjonować. Tak więc należy zadbać przede wszystkim o przywrócenie do „pionu” metabolizmu – wówczas pozostałe „kostki” również „powstaną” i zaczną funkcjonować prawidłowo. Podstawową przyczyną rozregulowania metabolizmu jest przede wszystkim zakwaszenie organizmu, czyli zaburzenie równowagi kwasowo-zasadowej w organizmie w stronę kwasową. Następuje wówczas spowolnienie przemian metabolicznych, zaburzenie wielu funkcji różnorodnych układów i w rezultacie pojawiają się dolegliwości np. tycie.
Sprzyja ono rozwojowi drożdży (grzybice!), dysfunkcyjnych bakterii, wirusów, pasożytów oraz nowotworów, które bazują na niedotlenieniu i zakwaszeniu, co np. udowodnił niemiecki noblista prof. Otto Warburg (więcej na ten temat piszę w mojej publikacji Jak skutecznie i bezpiecznie się odchudzić oraz odkwasić organizm?. Pisał o tym również dr Mirosław Mastej w swoich tekstach w serwisie online: Hipoalergiczni.pl).
Czym jest spowodowane zakwaszenie?
Przyczyn jest sporo, jednak najważniejszymi są niedostatek ruchu (czyli tlenu we krwi) powodując słaby przepływ krwi przez tkanki skutkujący niedostatkiem tlenu, czy też zaleganie metabolitów w tkankach, niejako „po kątach”, „zamiecionych pod dywan” oraz nieprawidłowy sposób odżywiania.
Brak lub niewielki ruch powoduje tragiczną sytuację u młodzieży i dzieci. Przesiadują one przed ekranem telewizora lub komputera i bardzo niechętnie biorą udział w zajęciach wychowania fizycznego. Wielu rodziców, w imię błędnie pojętej miłości do swoich dzieci, stara się zwalniać je z lekcji WF właściwie bez powodu. To nie jest błąd i zwyczajna ignorancja, do której wszakże każdy ma prawo – to jest zbrodniczy brak rozwagi. Towarzyszą temu: większa zachorowalność, mniejsza odporność psychiczna, a jednocześnie zwiększona agresywność, wady postawy, płaskostopie. Najtragiczniejsza wydaje się jednak być nadwaga i otyłość, które są z kolei źródłem wielu groźnych chorób.
Źle się odżywiamy (i tego uczymy nasze dzieci!), począwszy od nieprzestrzegania ustalonych pór posiłków, późnego zjadania kolacji, nieprawidłowego łączenia pokarmów w posiłkach itp. Wyjaśnijmy najpierw, co oznacza „pokarm”. Pokarm to pożywka dostarczająca substancji chemicznych ważnych dla zachowania zdrowia i rozwoju organizmu. Są to tzw. składniki odżywcze spełniające wiele funkcji w organizmie: dostarczają budulca do tworzenia, odbudowy lub utrzymania tkanek, pomagają regulować procesy zachodzące w ciele, dostarczają wreszcie energii. Są to także naturalne substancje tzw. nieodżywcze (NSN) w postaci polifenoli, błonnika pokarmowego, fruktooligosacharydów, aminokwasów, glikozydów, witamin, związków choliny, bakterii kwasu mlekowego, związków mineralnych, nienasyconych kwasów tłuszczowych itp.) Wpływają one korzystnie na zdrowie, rozwój, samopoczucie, działają profilaktycznie, a niekiedy leczniczo w różnych chorobach, nawet w tych najgroźniejszych, jakimi są miażdżyca i nowotwory. Okazuje się, że naszym podstawowym „pokarmem” jest CUKIER – biała trucizna, podstępny narkotyk, niespełniający żadnych kryteriów prawdziwego pokarmu. Nikt nie ściga producentów i sprzedawców cukru [sacharozy], który uzależnia 8 razy bardziej od kokainy!
Dr Mark Hyman twierdzi, że „Przemysł spożywczy generujący zyski rzędu 1 biliona dolarów jest największym handlarzem narkotyków odpowiedzialnym za dziesiątki milionów zgonów rocznie oraz stratę miliardów dolarów przez światową gospodarkę z powodu kapitału ludzkiego i naturalnego.” (Wieści z globalnej wioski, NEXUS nr 4/2015).
Wpływ na niebezpiecznie nadmierne wytwarzanie insuliny mają przede wszystkim węglowodany oczyszczone, przetworzone (rafinowane). To właśnie one powodują gwałtowne podwyższanie poziomu insuliny, co skutkuje równie gwałtownym obniżeniem poziom cukru we krwi poniżej dopuszczalnej fizjologicznie granicy. W rezultacie wywołują uczucie głodu bez względu na liczbę spożywanych kalorii, natychmiastową chęć jego zaspokojenia, co kończy się ciągłym podjadaniem i rzecz jasna – tyciem.
Pora w takim razie jasno określić, co to są węglowodany i jakie są ich rodzaje. Węglowodany, inaczej cukry, cukrowce, sacharydy, to organiczne związki chemiczne składające się z atomów węgla, wodoru i tlenu. Z żywieniowego punktu widzenia węglowodany dzielimy na przyswajalne przez człowieka – np. skrobię, fruktozę, glukozę, laktozę itp. oraz nieprzyswajalne, czyli błonnik zwany włóknem pokarmowym (celuloza, hemiceluloza, ligniny, pektyny, gumy, inulina itp.) spełniającym jednak w organizmie bardzo ważną rolę.
Pojęcie „cukry” lub „węglowodany” jest utożsamiane przede wszystkim z węglowodanami przyswajalnymi, którymi są cukry proste w postaci glukozy i fruktozy (obecnych w owocach, miodzie), dwucukry w postaci sacharozy (cukier buraczany lub trzcinowy), laktozy (cukier mleczny) czy maltozy (cukier słodowy w skiełkowanych ziarnach zbóż albo w piwie) oraz węglowodany złożone. W węglowodany obfitują produkty zbożowe (mąki, kasze, makarony, pieczywo, płatki śniadaniowe), ziemniaki, warzywa okopowe i korzeniowe, owoce.
Rzecz w tym, aby spożywać węglowodany nieprzetworzone lub przetworzone w niewielkim tylko stopniu, czyli w otoczeniu naturalnego błonnika. Problemem są natomiast węglowodany wysoko przetworzone, którymi bez skrupułów nasyca się wszelkie produkty, jakie wrzucamy do naszych koszyków w hipermarketach. Ponieważ są pozbawione błonnika i szeregu wartościowych składników, szybko się wchłaniają do krwi, ale nie zaspokajają głodu komórkowego, więc jemy co raz więcej. A przecież, aby każda z tych 70–100 bilionów komórek, z których składają się nasze organizmy mogła prawidłowo funkcjonować, powinna otrzymać codziennie 70–90 składników pokarmowych.
Z badań WHO (Światowej Organizacji Zdrowia) wynika, że dzieci otyłe są „niedożywione” w podobnym stopniu, jak dzieci z krajów, w którym brakuje pożywienia lub jest trudno dostępne, ponieważ jedzą byle co i jedzą to w nadmiarze, o czym mówi w swojej książce Overfed But Undernourished – Przekarmieni ale niedożywieni dr H. Curtis Wood. Nazwijmy rzecz dosadnie i w zgodzie z prawdą – karmimy nasze dzieci często zwyczajnymi śmieciami zapakowanymi w kolorowe, polakierowane papierki. Cała potężna machina propagandowa działa w tym kierunku – „Jesteś cool, kiedy razem z rówieśnikami zapychasz się chipsami i pijesz colę”. Ale „Cool and Clever” możesz być wówczas, kiedy nie dajesz się omamić, posiadasz rzetelną wiedzę i robisz to, co służy wyłącznie Twojemu zdrowiu. Tobie, a nie koncernom, które z jednej strony systematycznie nas podtruwają, aby potem nas jak najdłużej leczyć.
Z czasem te wspomniane śmieci zaczniemy nosić przed sobą w postaci „śmietnika” – bo tak często nazywamy te nasze potężne brzuszyska. Problemy zaczynają się, kiedy tłuszcz narastający w okolicach brzucha odkłada się wokół narządów wewnętrznych – żołądka, wątroby, pęcherzyka żółciowego, jelit, nerek, narządów płciowych. Nadmiar tłuszczu w jamie brzusznej blokuje przepływ krwi i limfy, utrudnia sprawne ruchy przepony wpływając na pogorszenie wentylacji płuc i i przez to zakłócając równowagę tlenową w organizmie. Prowadzi to często do trudności w oddychaniu i do bezdechu sennego, a także wpływa na utrudnienie w wykonywaniu ćwiczeń fizycznych. Tłuszcz staje się rodzajem „wysypiska śmieci”. To tam trafiają wszelkie substancje, których nie mogą zneutralizować i usunąć z organizmu ani wątroba ani nerki – dwa główne narządy odtruwające i oczyszczające organizm. „Śmieci” te to chemiczne toksyny zawarte przede wszystkim w wodzie pitnej oraz wysoko przetworzonej przemysłowej żywności z całą masą barwników, konserwantów, polepszaczy, spulchniaczy i innych „-aczy”.
Substancje te wchodzą między sobą w niekontrolowane reakcje, w wyniku których powstają nowe toksyny. Bez neutralizacji i usunięcia tych „śmieci” z organizmu, przede wszystkim ODKWASZENIA i WYPŁUKANIA, nie ma co marzyć o skutecznym powrocie do zdrowia! Gdy są śmieci, to musi być wysypisko i na odwrót.
„Nastolatki z nadwagą bardziej narażone są na wczesny zgon w życiu dorosłym. Ludzie, którzy mieli nadwagę w wieku 14-19 lat, w życiu dorosłym są bardziej narażeni na zgon z powodu wielu chorób przewlekłych” – wynika z norweskich badań, o których informuje pismo American Journal of Epidemiology.
Naukowcy z Norweskiego Instytutu Zdrowia Publicznego przeanalizowali dane, które ich placówka zebrała w latach 1963-75 w grupie 227 tys. norweskich nastolatków (chłopców i dziewcząt) między 14 a 19 rokiem życia. Informacje dotyczyły wzrostu oraz masy ciała dzieci. Stan ich zdrowia śledzono w ciągu kolejnych 35 lat.
W okresie tym odnotowano niemal 10 tys. zgonów. „Zaobserwowaliśmy, że częstsze występowanie nadwagi i otyłości wśród nastolatków prowadzi do wzrostu liczby zgonów w wieku późniejszym w tej grupie, a tym samym w społeczeństwie” – konkluduje biorący udział w badaniach prof. Tone Bjorge.” (PAP 2008-05-28 08:00)
Cukier i inne substancje słodzące nie zawierają zwykle żadnych składników odżywczych w postaci witamin, minerałów, błonnika, antyoksydantów (np. polifenoli), a dostarczają jedynie dużo energii, czyli tzw. pustych kalorii.
A jak dokładnie działa cukier w organizmie?
Na podstawie książki prof. Stanisława K. Wiąckowskiego Rola żywności w leczeniu i profilaktyce:
- przyczynia się do powstawania niebezpiecznego śluzu i wilgoci w organizmie sprzyjając rozwojowi drożdżowcom i grzybom z rodzaju Candida albicans,
- zakwasza krew,
- niszczy witaminy (w tym z grupy B),
- pozbawia organizm minerałów (jest podstawowym wrogiem wapnia i magnezu),
- natychmiast po spożyciu osłabia system trawienny i nerwowy,
- przyczynia się do powstawania nerwic, psychoz, depresji, schizofrenii, paranoi, nadkwasoty żołądka (co za tym idzie – wrzodów przewodu pokarmowego), utraty pamięci, dekoncentracji, senności, ciągłego znużenia, apatii, próchnicy zębów,
- osłabia działanie nerek, serca, wątroby, zaburza działanie układu endokrynologicznego,
- prowadzi do rozwoju hiperglikemii i cukrzycy, a także niedorozwoju umysłowego, itp.
Z kolei wyniki badań amerykańskich naukowców opublikowane w Journal of Physiology wskazują także, że spożywanie słodkich produktów może pogorszyć procesy uczenia się i pamięci. Producenci i wielcy detaliści wiedzą, jak bardzo szkodliwie działa na nasz organizm ten biały narkotyk [sacharoza z buraków cukrowych i trzciny cukrowej – przyp. red.]. Wiedzą także, że wzrasta świadomość nas, konsumentów, którzy coraz częściej nie kupują towarów zawierających cukier. Główna badaczka projektu SUGAR SCIENCE.org, dr Laura Schmidt z Wydziału Medycyny Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Francisco oświadczyła, że chodzi o to, aby wyniki były zrozumiałe i jasne dla wszystkich. Twierdzi, że dodane cukry to te, które nie występują naturalnie w żywności. Znajdują się one w 75% wszystkich przetworzonych produktów spożywczych i mają 61 nazw, które często są trudne do rozszyfrowania na etykietach żywności. (Wieści z globalnej wioski, NEXUS, nr 4/2015). Dodajmy, że informacje na etykietach produktów spożywczych są również często albo niepełne, albo mylące. Wielu z nas nie kojarzy węglowodanów ze zwykłym cukrem. Takimi węglowodanami mogą być sacharoza, glukoza, fruktoza, laktoza, maltoza, dekstroza, maltodekstryna, syrop glukozowo-fruktozowy i inne.
Niektóre z nich (sorbitol, glukoza, fruktoza, laktoza itp.) występują w naturalnej żywności (owoce, warzywa), ale zawsze w powiązaniu z witaminami, minerałami, białkami, enzymami, błonnikiem itd. Problemem stają się, kiedy są rafinowane, wyekstrahowane do czystej postaci, albo syntetyzowane na drodze przemysłowych, chemicznych reakcji. To, co zostaje, zawiera czyste, rafinowane węglowodany. Naturalne cukry obecne w naturze np. w miodach, owocach, jagodach czy warzywach stały się w postaci czystej wyjątkowo kontrowersyjnymi substancjami słodzącymi. Produkowane są na skalę przemysłową w ogromnych ilościach w procesach hydrolizy enzymatycznej czy kwasowej lub uwodornienia w obecności niklu. Zazwyczaj, po spożyciu szybko podnoszą poziom glukozy we krwi, w konsekwencji zwiększony wyrzut insuliny, co często kończy się napadem niepohamowanego głodu.
Mogą powodować biegunki, wzdęcia, nadmierne gazowanie w jelitach, bolesne ich skurcze, zaburzenia trawienia, a nawet niekorzystnie wpływać na układ nerwowy powodując np. depresję. Powodują otyłość (zwłaszcza fruktoza), choroby układu sercowo-naczyniowego i niealkoholowe stłuszczenie wątroby. Pomimo tego nie istnieją żadne ograniczenia dotyczące dziennego ich spożycia i oficjalnie uważane są za substancje bezpieczne. Państwo i władze, które powinny być strażnikiem naszych praw, są de facto cichym współuczestnikiem przestępczego procederu czerpiącym z niego potężne zyski. Nie chce pozwolić np. na lecznicze zastosowane oleju z konopi argumetując to przeciwdziałaniem narkomanii, a pozwala na dystrybucję alkoholu, wyrobów tytoniowych oraz wszechobecnego, uzależniającego cukru powodującego śmiertelne choroby. Czy to jest tylko szkodliwa niewiedza, brak świadomości rządzących, czy też bezkresna hipokryzja? A może świadome działanie?
Ogromna większość konsumentów nie jest świadoma, że największym niebezpieczeństwem dla zdrowia jest przede wszystkim wszechobecny w produktach żywnościowych zdradziecki syrop glukozowo-fruktozowy. Ma bardzo niską lepkość, nie ulega krystalizacji i zapobiega krystalizacji cukru buraczanego (po zmieszaniu). Ma wygodną postać płynną i jest znacznie tańszy niż zwykły cukier (sacharoza z buraków lub trzciny). Jest także stabilny mikrobiologicznie, łatwiejszy w dozowaniu, przechowywaniu i transporcie. Wszystkie te właściwości powodują, że jest przez przemysł spożywczy znacznie chętniej wykorzystywany niż cukier. Stosuje się go do słodzenia lub dosładzania: napojów bezalkoholowych, gazowanych i niegazowanych, np. coli, herbat mrożonych, toników, napojów izotonicznych i energetyzujących, soków owocowych, napojów alkoholowych (np. likierów czy owoców w alkoholu), mlecznych napojów fermentowanych, mleka zagęszczonego, lodów, dżemów, galaretek, deserów, kompotów, wsadów owocowych do jogurtów, sałatek, konserw rybnych, a nawet ketchupów i musztardy jako zamienników miodu w pieczywie cukierniczym, a także jako środek ograniczający czerstwienie wyrobów piekarskich. Jednak na etykietach zazwyczaj widnieje informacja „bez cukru” oraz co najwyżej – „węglowodany” lub „syrop glukozowo-fruktozowy”. A z czym nam zwykle kojarzy się syrop? Czy nie z jakimś leczniczym, pozytywnym syropkiem?
Oddziaływanie syropu glukozowo-fruktozowego na zdrowie ludzkie jest przedmiotem licznych badań naukowych. Dotąd ustalono, że spożywanie dużych ilości produktów zawierających ten syrop (a spożywamy go w bardzo dużych ilościach!):
- powoduje szybkie tycie i chroniczną otyłość (fruktoza spożywana nawet w niewielkich ilościach nastawia organizm na produkcję tkanki tłuszczowej, gromadzącej się zwłaszcza wokół narządów wewnętrznych); żaden inny składnik diety nie sprzyja otyłości tak, jak fruktoza (prof. Grażyna Cichosz, Wydz. Nauki o Żywieniu, Uniwersytetu. Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie, prof. David Lustig, USA),
- zwiększa ryzyko wystąpienia cukrzycy typu 2, potęguje apetyt, prowadzi do reaktywnej hipoglikemii (gwałtownych zmian poziomu insuliny oraz glukozy we krwi),
- podwyższa poziom lipoprotein niskiej gęstości (typu „małe gęste LDL”, czyli najgorszej z najgorszych odmiany LDL i trójglicerydów,) i trójglicerydów,
- powoduje spadek wrażliwości organizmu na leptynę (hormonu zmniejszającego apetyt),
- hamuje wytwarzanie ATP (kwasu adenozynotrójfosforowego – „paliwa” z mitochondriów komórkowych – centrów energetycznych komórek),
- przyczynia się do zwiększenia możliwości wystąpienia zespołu jelita drażliwego,
- może powodować zaćmę cukrzycową.
Najnowsze badania naukowców amerykańskich z 2013 r. wykazały, że to syrop glukozowo-fruktozowy odpowiada za epidemię otyłości w USA i związanych z tym kilkudziesięciu chorób. Jest on jeszcze bardziej szkodliwy niż sacharoza, czyli zwykły biały cukier. Szczególnie niebezpieczny jest jego wpływ na leptynę – hormon sytości. W miarę jedzenia, a więc zaspokajania głodu, leptyna wysyła sygnał do mózgu o zaspokojeniu łaknienia. Pod wpływem syropu glukozowo-fruktozowego, trzustka jest zmuszona do zwiększonego wytwarzania insuliny, a ta blokuje działanie leptyny.
W rezultacie – jedząc – wcale nie stajemy się mniej głodni – lecz przeciwnie, mamy ochotę na dalsze porcje.
Może powiesz teraz: „No tak, być może to wszystko prawda, ale ja i moje dzieci nie jemy wcale tak dużo cukru! Och, co najwyżej w ciągu dnia jakiś soczek, jakiś batonik – to wszystko!” Wobec tego dokładnie policzmy, ile cukru zjadamy codziennie. Najprościej będzie liczyć łyżeczkami do herbaty. Tak więc jedna łyżeczka cukru to ok. 5 gramów, zaś kostka cukru – to 6 gramów. Przyjrzymy się teraz wspólnie zawartości cukru w typowych produktach. „Odrobiłem” za Ciebie, Czytelniku, lekcję i pewnego dnia zamieniłem się w inspektora na terenie pewnego warszawskiego hipermarketu. Barbara Reed Stitt, amerykańska kuratorka nieletnich, autorka książki Food and Behaviour a Natural Connection (Jedzenie i zachowanie – naturalny związek) na bazie własnych doświadczeń z wychowankami uważa, że niedożywienie centralnego układu nerwowego w nieunikniony sposób prowadzi do poważnych problemów fizycznych i psychicznych, wobec których medycyna akademicka jest bezradna. Sukcesy wychowawcze kuratorki, których bazą stała się zmiana diety jej podopiecznych – zastąpienie cukru, przetworów z białej mąki, wszelkich słodyczy surowymi warzywami i owocami, ziarnami, chudym mięsem i rybami – sprawiły, że tematem zainteresowały się poważne amerykańskie media takie jak: „The Wall Street Journal”, telewizja CBS News oraz komisja Senatu USA.
Istotne jest też to, co dajemy „do jedzenia” dziecku jeszcze nienarodzonemu. Jednak szczególnie ważne jest odpowiednie przygotowanie organizmów obojga rodziców, tj. przyszłej matki i przyszłego ojca do aktu poczęcia. Bardzo ważne jest także to, co jedzą przyszli rodzice, nie tylko dotyczy to kobiet ciężarnych, ale obojga rodzicoów, tj. przyszłej matki i przyszłego ojca przed aktem poczęcia. Zdrowie i inteligencja dziecka, czyli płodu rozwijającego się od pierwszego dnia tuż po poczęciu,w ogromnej mierze zależy od kondycji zdrowotnej obojga rodziców. Nieodzowna jest więc wcześniejsza (już na etapie planowania ciąży!), systematyczna kilkumiesięczna detoksykacja i odkwaszenie organizmów w połączeniu z odżywieniem ich na poziomie komórkowym.
Szczególnie istotne jest zastosowanie suplementacji naturalnymi witaminami, zwłaszcza kwasem foliowym, czyli witaminą B9, w połączeniu z witaminą B6 i wieloskładnikowymi, ściśle dobranymi i łatwo przyswajalnymi związkami mineralnymi.
Konserwowana sztucznie, puszkowana lub paczkowana żywność (dead food – zdechłe żarcie, junk food – śmieciowe żarcie), sztucznie barwione napoje, zawierające środki chemiczne, typowe słodkie napoje i inne jedzenie nasycone przez niektórych producentów bez umiaru cukrem przyczynia się do powstawania skłonności do irytacji, wzrostu negatywnych emocji i niekontrolowanych myśli, depresji, myśli samobójczych, bezsenności, gwałtów i agresji.Należy systematycznie dożywiać dzieci naturalnymi produktami, oczyszczać ich organizmy z toksyn, odkwaszać, dożywiać komórki i wzmacniać system odpornościowy. Obecnie nie ma już praktycznie innego sposobu zapewnienia dzieciom prawidłowego rozwoju i zapewnienia im zdrowia, jak tylko stosowanie żywności specjalizowanej, pochodzenia organicznego, certyfikowanej. Chyba, że się ma własne gospodarstwo rolne i wpływ na to co i jak uprawiamy i hodujemy.
Zatem jak ratować siebie i dzieci?
To jak poradzić sobie z problemem, który już mamy, tj. otyłością i związanymi z nią chorobami? Jak poradzić sobie z łaknieniem cukru? Po prostu należy wyregulować metabolizm, zregenerować organizm i zmienić nawyki żywieniowe.
Co należy zrobić, czyli ogólne zasady kuracji:
- odkwasić organizm,
- oczyścić i zregenerować naczynia krwionośne,
- odtruć, nawodnić i oczyścić organizm,
- ustabilizować poziom insuliny i cukru,
- zrewitalizować prawidłową florę bakteryjną jelit,
- odżywić komórki organizmu (zaopatrzenie ich w 70÷90 niezbędnych składników dziennie).
Równolegle z taką kuracją należy stosować odpowiednie zrównoważone, niskowęglowodanowe, a więc niskoglikemiczne odżywianie utrzymujące niski poziom glukozy i insuliny we krwi oraz wykonać przynajmniej minimalną dawkę ruchu. Ta sprawdzona już metoda powoduje spadek masy ciała bez efektu jo-jo, a daje także cały szereg dodatkowych korzyści: odbudowę masy mięśniowej, polepszenie jędrności skóry, ustabilizowanie poziomu cholesterolu i ciśnienia krwi, uregulowanie pracy układu trawiennego.
W dłuższej perspektywie zapewne zmniejszy ryzyko rozwoju chorób nowotworowych, polepszy działanie stawów, poprawi wygląd skóry, włosów, paznokci. Jak tego dokonać? To już temat do indywidualnego potraktowania, ponieważ każda sytuacja jest indywidualna, jak indywidualny jest każdy organizm.
Po więcej wiedzy odsyłam zainteresowanych Czytelników do moich książek – „Naturalne składniki w suplementach diety”, „Witaminy i minerały”, „Lecznicza moc roślin – bioflawonoidy i inne polifenole”, „Jak skutecznie i bezpiecznie się odchudzić oraz odkwasić organizm?”
Jestem autorem 12 książek i kilkuset publikacji.
Prowadzę wykłady, również dla lekarzy, współpracuję z różnymi periodykami (np. „Hipoalergiczni”).
Janusz Dąbrowski
– propagator zdrowego stylu życia, autor prezentacji multimedialnych
z dziedziny ochrony zdrowia, szkoleniowiec i wykładowca, autor cyklu książek „Barwy Zdrowia”. Od kilku lat aktywnie wdraża opracowany przez lekarzy Kompleksowy Program Odkwaszania, Oczyszczania, Odżywiania i Odchudzania Organizmu.
Autor książki „Biomagnetyzm” oraz „Magnetostymulacja i magnetorelaksacja – źródło witalności organizmu” .