Przez tysiące lat, od kiedy istnieje ludzkość, polegaliśmy na polowaniu i zbieraniu żywności. Od 10 000 lat człowiek udoskonala rolnictwo i hodowlę wybranych zwierząt. Od nieco ponad 200 lat jesteśmy świadkami rewolucji przemysłowej, a od 50-70 lat rewolucji komputerowej. Te dwie ostatnie radykalnie zmieniły oblicze ludzkości, gdyż już całkiem niebawem będziemy gospodarzami dla nanorobotów penetrujących nasz układ krwionośny, usiłujących uzdrowić nasz organizm. Jeszcze w tym stuleciu zaznamy także wirtualnych światów, do których będziemy mogli uciec, gdy będzie nam tutaj źle.
Robotyzacja, automatyzacja, aż w końcu sztuczne światy doprowadzają nas do dużych pytań, na przykład „Kim jestem? Po co żyję?“. Czy będziemy jeszcze potrzebni do czegoś innego niż do zarabiania pieniędzy i wydawania ich na reklamowane produkty?
Zerkając na północ, na region krajów nordyckich możemy odkryć coś ciekawego. Serwis internetowy „Science Nordic“ w artykule „Jak Wikingowie nawigowali świat?“ dzieli się spostrzeżeniami dyplomowanego antropologa Antona Englerta, który badał fakt, iż w czasach średniowiecza ludy Północy, a dokładnie Wikingowie, nie używali żadnych kompasów, urządzeń pracujących w oparciu o echo, czy radiokomunikację, nie wspominając o satelitach. A jednak to właśnie Wikingowie dopłynęli o kilka stuleci wcześniej do obecnej Ameryki Północnej, niż odkrywcy z Południa Europy, jak czytamy w muzeum „Viking Ship Museum“ w Roskilde w Danii. „Wikingowie w pełni rozumieli naturę, gdyż żyli w dziczy. Obserwacja świata nie prowadziła ich do odkryć naukowych, na podstawie których mogliby konstruować precyzyjne narzędzia. Znali kierunki świata czyli Północ, Południe, Wschód, Zachód. Ale dla nich nawigacja była bardziej oparta o horyzont, wschód i zachód Słońca, jak wysoką pozycję zajmuje ono w ciągu dnia, niż pole magnetyczne Ziemi, które wpływało na pozycję wskazówki w kompasie. […] Wikingowie potrafili spędzać całe tygodnie w oczekiwaniu na optymalne warunki pogodowe, zanim rozpostarli żagle, aby ich wyprawa w morze była krótka i tak bezpieczna, jak to tylko możliwe. Wiedzieli, w których porach roku dany kierunek rejsu jest bezpieczny, a który nie.“ – mówi Anton Englert w wywiadzie dla Science Nordic.
Co ma wspólnego żeglarstwo ze szczęściem?
Interesujące okazują się rankingi światowe, jeśli chodzi o wskaźniki szczęścia narodów. Skandynawskie kraje zajmują 5 miejsc na liście TOP 10, która obejmuje w sumie 157 krajów, w których badano: PKB, opiekę socjalną, poziom oczekiwanego zdrowia, wolność wyboru, hojność, percepcję korupcji oraz dystopii [przyp. red.: antonim utopii].
Wikingowie nie tylko nie chcieli polegać na instrumentach, by dobrze żeglować po morzach, ale bardzo świadomie cenili wolność oraz niezależność od niepotrzebnych przedmiotów. Można byłoby zaryzykować tezę, że ich nordyckie motto życiowe “Less is more” doprowadziło ich na szczyt rankingu, gdyż znani są z minimalizmu i z niestawiania sobie wygórowanych oczekiwań. Czerpią radość życia dzięki poczuciu własnej wartości i solidnych relacji z bliskimi, gdyż nie tracą czasu na kupowanie rzeczy (większych, nowszych, droższych, szybszych), by udowodnić kolegom swoją rzekomą wartość. Będąc zwolennikiem kształtowania zmysłów, cenią swoje umiejętności budowania relacji ze światem, a znani są nie tylko z niezwykłej świadomości jak wielką rolę odgrywa ekologia, ale również z pomysłowości. Jak powiedział Steve Strid i Claes Andreasson w książce Manifest Wikingów – “Zbytnie wsłuchiwanie się w to, co mówią inni, może zagłuszyć Twój głos wewnętrzny. Bardzo niewiele wielkich odkryć naszych czasów, a prawdopodobnie żadne z nich, było rezultatem jakichkolwiek formalnych badań. Właściwy palec wzniesiony w powietrze we właściwym czasie wystarczy, by zmienić rynek. Albo świat. […] Dobry pomysł i mocne wartości są połową sukcesu, reszta jest tylko geografią.”
Wikingowie bardziej rozwinęli swoje zmysły i intuicję niż technologie i przemysł. Są obecnie znani z wzorcowej etyki w biznesie, a także niezrównanej dbałości o środowisko naturalne. Czy to zwykły przypadek? Są przy tym zdrowsi, szczęśliwsi i nieposłuszni wobec reszty świata. To tutaj przyjeżdżają rządy z różnych państw, by dowiedzieć się, jak zaprojektować szczęśliwe społeczeństwo na swoim terytorium.
Aby dowiedzieć się więcej, zadajemy kilka pytań założycielowi Instytutu Badań Szczęścia w Kopenhadze, który – nomen omen – nazywa się Meik Wiking.
ŻG: Jak powstał Instytut Badania Szczęścia w Kopenhadze?
MW: Pracowałem dla innego projektu badawczego przez 7 lat, gdzie dowodziłem zespołem zajmującym się zrównoważonym rozwojem. Po latach zaobserwowałem, że szczęście odgrywa bardzo ważną rolę i jak różne rządy dosłownie “pracują nad szczęściem“. Sam bardzo się tym tematem interesowałem, więc zadawałem sobie wiele pytań, obserwując zależności pomiędzy poczuciem szczęścia a zrównoważonym rozwojem. Warunki do spełnienia były podobne w obu obszarach, a mianowicie: redukcja konsumpcji, skupianie się raczej na doświadczaniu niż na rzeczach materialnych.
Pomyślałem, że warto byłoby – skoro Danii tak dobrze idzie jako nacji w generowaniu szczęścia – aby ktoś zbierał całą tę wiedzę i rozwijał platformę wymiany informacji z innymi podmiotami zainteresowanymi skuteczną polityką budowania szczęścia, opartą na dowodach naukowych.
ŻG: A w jaki sposób aktywować szczęście? Czy są jakieś inicjatywy angażujące mieszkańców?
MW: Jest wiele takich inicjatyw, zarówno w Danii, jak i w innych regionach. U nas jest dość dużo organizacji skupiających osoby po 60 roku życia, których zadaniem jest redukcja samotności o co najmniej 50% do roku 2020. Powstaje też wiele pomysłów, które bazują na małych społecznościach, a przenoszone są do miast. Jeśli coś działa na wsi, to staramy się to przeszczepić do Kopenhagi, jak na przykład „Kuchnia Ludzi“, które znaczą tyle, co gotowanie z sąsiadami, często też z nieznajomymi, którzy dołączają. Mamy ponad 100 000 społeczności w postaci klubów i stowarzyszeń, które rozwijają duńskie życie towarzyskie. Mimo to, nadal mamy bardzo dużo osób samotnych, więc jest to dla nas wyzwaniem, aby tego zjawiska nie było w naszym społeczeństwie.
ŻG: Czy inne kraje również pracują aktywnie nad wskaźnikami szczęścia?
MW: Oczywiście, klasycznym przykładem jest Bhutan. Zamiast skupiać się na PKD, stworzyli 40 lat temu wskaźnik Gross National Happiness, czyli Szczęście Krajowe Brutto. Prowadzą badania w całym kraju, który leży pomiędzy Indiami a Chinami (liczy około 700 000 mieszkańców). A więc w zależności, co zaplanuje Państwo, naród albo będzie szczęśliwy albo nie. Zamiast realizować cele, które przyniosą więcej pracy czy wzrostu gospodarczego, zastanawiają się co przysporzy mieszkańcom więcej szczęścia. Ich rząd bardzo intensywnie nad tym pracuje. Podobnie zresztą jest w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, gdzie funkcjonuje Ministerstwo Szczęścia a do 2021 roku ma być zrealizowany plan VISION2021, o którym można poczytać na www.Vision2021.ae
Na koniec polecam wyciąg z mojej ulubionej pozycji książkowej, aby bardziej zatwardziali i sceptyczni Czytelnicy przeanalizowali, czy mają podobne podejście do życia.
Skandynawia jest w stanie zainspirować pozostałe kraje, jak żyć zdrowiej i szczęśliwiej, pomimo galopującego rozwoju nowych technologii i widma osobistych, wirtualnych rzeczywistości. Od nas zależy, w którą stronę będzie zmierzał świat. Zapraszam do zgłębienia inicjatywy HappyEvolution.org i dzielenia się własnymi pomysłami na podniesienie jakości życia.
Owocem setek wywiadów z ekspertami i gośćmi z kraju i z zagranicy, przeprowadzonych na łamach Magazynu Hipoalergiczni jest Happy Evolution. Jest to projekt nonprofit, który skupia bezcenną wiedzę zebraną na przestrzeni kilku lat – w formie wygodnej książeczki. „Happy Evolution – 10 kroków do zdrowia, szczęścia i równowagi“ to przewodnik autorstwa Żanety Geltz, który na 50 stronach przedstawia najprostszą receptę na życie w zdrowiu, słuchanie własnego ciała, które komunikuje nam, co jest z nami nie tak. Projekt nie tylko zyskał uznanie wielu ekspertów, ale jest wspierany wizerunkowo przez uznane osoby takie jak: Beata Sadowska, Agnieszka Cegielska, Bartłomiej Topa i Kamila Szczawińska. Bezpłatną edycję przewodnika można pobrać ze strony www.happyevolution.org, a dla zainteresowanych stowarzyszenie zapewnia również możliwość członkostwa i włączenia się do promocji zdrowego stylu życia i powiększania społeczności świadomych osób.
kim jestem? jestem człowiekiem który swoim życiem może zmienić na lepsze różne inne życia ,ma na nie wpływ ma opcje nauczyć inne istnienia aby próbowały być dobre lepsze i aby wspólnie budować lepsze życie innych osób ,a co do wirtualnych odskoczni kurcze ,jak najdalej lepiej iść do lasu aby się oderwać od rzeczywistości