Znalazł sposób nie tylko na siebie, ale również na unikatową formę sztuki, na malarstwo, które wymyka się ze wszystkich szuflad ówczesnej twórczości. Obrazy Piotra Czajkowskiego to szept życia miasta podsłuchany podczas podróży, która zaklina przeszłość w literach. Czajkowski nasłuchuje, porządkuje, zaklina je w karty jakby papieru niekończącej się księgi, która przybiera różne kolory i faktury. Pracami jego zachwycają się najwięksi artyści, a sam mówi, że nie chciałby być nikim innym niż jest teraz.
ROZMAWIAŁA: Żaneta Geltz
Czyż nie każdy z nas marzyłby o takim życiu, w którym możemy ujrzeć spełnionego siebie? Ilu z nas wątpi, że jest to jeszcze możliwe? A co jeśli nasz dar czy talent spoczywają w szufladzie od kilkunastu lat i sami nie mamy śmiałości podjąć się tego, do czego zostaliśmy powołani? Nawet najbardziej szalony pomysł na siebie da się zrealizować, a jak się okazuje, realizując siebie z bezgraniczną pasją, możemy z tego żyć, bo inni podziwiają nasze dzieła.
Zaprosiliśmy do rozmowy naszego polskiego artystę, docenianego w kraju i zagranicą, by podzielił się swoją historią i zainspirował innych Czytelników do otwarcia się na samorealizację. Zostawcie w komentarzach swoje własne historie i przemyślenia na temat: KTO ODKRYŁ MÓJ TALENT? Liczymy na Wasze odpowiedzi.
Podróż metrem rozumiana jako
lektura miasta okraszona wzruszeniem
Żaneta Geltz: O czym marzył Pan jako 12-latek? Czy któreś z marzeń spełniło się?
Piotr Czajkowski: Gdy miałem 12 lat, to nie miałem pojęcia, co będę w życiu robił. Bardziej interesował mnie dzień teraźniejszy. Byłem jednak bardzo aktywnym chłopcem szukającym różnych bodźców, co często kończyło się dla mnie nie najlepiej. Ale właśnie ta ciekawość świata rodziła w głowie ogrom myśli i pomysłów, materializując je na różne sposoby. Dziś, gdy patrzę wstecz na tamten czas, dostrzegam chłopaka szukającego swego odbicia w tamtym ,,świecie”. A mówimy o czasie, w którym życie toczyło się bez Internetu, telefonów, telewizji kolorowej (dla mnie) i wszystkich tych uciech, które są dostępne współcześnie. Zamiast tego wszystkiego, były natomiast częste spotkania z kolegami i klucz na szyi w drodze ze szkoły. Droga powrotna do domu zawsze pełna była przygód i dłuższa, niż być powinna. Jako dwunastolatek raczej szukałem szybkich odpowiedzi na mnogość pomysłów w głowie. Marzenia zostawiłem na później.
Ż.G.: Kto jest odpowiedzialny w życiu młodego człowieka za to, by ten odkrył swój wrodzony dar?
P.C.: To trudne, wielowątkowe i niejednoznaczne zagadnienie i nie ma tu raczej prostej reguły. Nastolatek dziś jest innym nastolatkiem niż ten sprzed trzydziestu paru lat. Zmieniły się okoliczności, pewne prawdy straciły na znaczeniu, a zastąpiły je inne.
Kwestia odpowiedzialności za życie młodego człowieka, za odkrywanie różnego rodzaju talentów – wydawać by się mogło, że to rola przypisana najbardziej rodzicom, szkole, środowisku, w jakim dorasta dziecko. W życiu bywa jednak różnie i często dziecko samo zaczyna przejawiać zamiłowanie do pewnych czynności czy zajęć, a wtedy to rolą rodzica jest stworzenie najbardziej dogodnej przestrzeni dla rozwijania tych zainteresowań. Wymaga to jednak dużej czujności i uważności ze strony rodzica, by dostrzec ten czas.
Ż.G.: Czy źródłem inspiracji mogą być podróże?
P.C.: Jak najbardziej, ale do tego potrzebny jest otwarty umysł, odpowiednia świadomość, głód życia i pokora. Podróże to nie tylko inne lądy i pejzaże. To historia cywilizacji zapisana w skale, kamieniu i cegle. A nade wszystko – możliwość spotykania innych ludzi, to najbardziej ,wzbogaca człowieka.
Ż.G.: Kiedy wyszło na jaw, że ma Pan wyjątkowy talent artystyczny?
P.C.: Mam w pamięci kilka lekko zamglonych już kadrów, gdy miałem pięć czy sześć lat, gdy dziadek kupił mi teczkę rysunkową taką z uchem! Kiedyś takie teczki były bardzo popularne. Prawdę mówiąc, chyba niezbyt wiele innych akcesoriów było wtedy dostępnych do rysowania. W ręku miałem automatyczny gruby ołówek, tzw. Kubuś… To są najwcześniejsze obrazy zachowane w mojej pamięci. To wtedy powstały pierwsze świadome rysunkowe zapiski. Trudno mi jest znaleźć w pamięci tę datę, którą można by uznać za moment uświadomienia sobie zdarzenia i związanego z tym odkrycia talentu w malarstwie. Była to raczej kwestia ogromnej frajdy i entuzjazmu z rysowania, jaką miałem począwszy od wczesnych lat szkoły podstawowej.
Ż.G.: Jaka jest Pana wiadomość, którą usiłuje Pan wysłać w świat?
P.C.: Właściwie, to czuję się nierozerwalną częścią Wszechświata. Tak naprawdę, to wszyscy jesteśmy z Nim połączeni. Myślę, że ważne jest znalezienie harmonii w życiu na wszystkich polach. Człowiek się wtedy spełnia. Z owym wysyłaniem wiadomości, to myślę, że jest tak: możemy kierować intencje do Sił Wyższych, mające różny charakter i podłoże. Wtedy rodzi się oczekiwanie. Ale możemy też każdego dnia uprawiać czujność w formułowaniu naszych emocji, uczuć, pragnień. Wszystko to tworzy pole, jakie człowiek tworzy wokół siebie, a więc i wysyła, emituje. A więc jest to ważne, by skład tego pola i przekazu był jak najbardziej właściwy w swej zawartości, bo to tworzy naszą rzeczywistość. Każdy stopień świadomości budzi w człowieku kolejne olśnienia.
We wszystkim, co robię, co tworzę i co myślę, staram się odczuwać wdzięczność. – Piotr Czajkowski
Ż.G.: Co stanowi dla Pana źródło szczęścia?
P.C.: Gdy przestaniemy stawiać sobie warunki każdego dnia do lepszego życia, a swą koncentrację i uwagę skupimy na dzisiejszym dniu i owej teraźniejszości, dostrzeżemy szczęście. Ono jest zawsze tam, gdzie jest człowiek w chwili, w której trwa, w której może poczuć, że żyje. Eckhart Tolle mówił, że prawdziwe życie człowieka zawiera się właśnie w obecności, w tym co jest ,,dzisiaj”, tu i teraz.
Wiele razy definiowałem w swoim życiu pojęcie szczęścia, zadawałem sobie wiele pytań. Czas płynął, przynosząc co rusz nowe odpowiedzi. Dziś bardziej cieszą mnie chwile, które zatrzymuję dla siebie i dostrzegam ich znaczenie. Tam przegląda się cały sens naszego istnienia.
Ż.G.: Czy ta radość w życiu bywa zaraźliwa? Czy można nią obdarzyć innych?
P.C.: Ktoś powiedział: ,,Żeby zapalać innych, trzeba samemu płonąć”. Mam tu na myśli swoja rolę dydaktyka z ponad 20-letnim stażem pracy na Akademii Sztuk Pięknych im. Władysława Strzemińskiego w Łodzi. Poza nauczaniem pewnych fundamentalnych akademickich prawd należy mieć na uwadze dbałość o komplementarny rozwój młodego człowieka. Uwrażliwiać i uczulać na szereg różnych przyległych ważnych aspektów. A więc oczywiście, należy zapalać ludzi, inspirować, pokazywać możliwości.
Myślę, że dobrej klasy nauczyciel akademicki jest w stanie wywołać te emocje i utrwalać je w drugim człowieku. Paradoksalnie, to jest tak samo ważne, a może i ważniejsze w całym procesie kształcenia niż rozstrzyganie jedynie kwestii zawartych w semestralnych ćwiczeniach.
Ż.G.: Czy samorealizacja w życiu stanowi motywację do dbałości o zdrowie?
P.C.: Samorealizację rozumiem jako szeroko rozumiany aspekt rozwoju osobistego, stawiania sobie celów i podążanie za nimi, pracę na wielu polach. Motywacja do zdrowia powinna być bezwarunkowa i zagospodarowana przez nas jak najwcześniej. W moim przypadku musiało upłynąć wiele czasu, bym zrozumiał, że najcenniejsza i najbardziej wartościową drogą rozwoju jest ta, która utrzymuje balans i równowagę – właśnie między różnymi sferami życia. Odnosząc sukces w jednej materii, a płacąc sowitą cenę w innej, ważnej dziedzinie naszego życia, możemy zapłacić wysoką cenę.
Ż.G.: Czy praktykuje Pan rytuał wdzięczności na co dzień?
P.C.: Może nie jest to forma rytuału, ale tak jak wcześniej wspomniałem, wdzięczność to fundament życia. Wdzięczność – zapisana w czymś szerszym i głębszym niż słowo ,,dziękuję” – wyzwala z egoizmu. Moim zdaniem jest to otwartość na dobro, na drugiego człowieka. To działanie z poziomu serca.
Ż.G.: Czy malarstwo może być sposobem na apelowanie o ochronę klimatu przed grabieżczą działalnością koncernów? Czy da się inspirować ludzi do zmiany stylu życia poprzez obrazy?
P.C.: Każda forma kreacji może wspierać różne idee, ruchy społeczne i być manifestem do walki o coś. Dla służby w imię czegoś. Dla mnie tym polem są zajęcia ze studentami i budowanie najlepszej z możliwych relacji. Wypracowanie tej relacji daje możliwość docierania do człowieka na wielu polach – również tych, o które Pani pyta, oczywiście.
Ż.G.: Jak wyobraża Pan sobie sztukę za 20 lat?
P.C.: Z dzisiejszej perspektywy horyzont przyszłości za dwadzieścia lat jest dla mnie zbyt odległy. Koncentruję się na teraźniejszości, pamiętając, że Życie jest pewnego rodzaju tajemnicą.
O KOLEKCJI ,,METRO”
Semiologia musi uporać się z tą codziennością, którą cechuje konfliktowość multikultury, co wymaga wejścia w permanentny okres przejściowy. METRO Piotra Czajkowskiego jest implozją tych cywilizacyjnych przemian, w których Paryż odegrał intuicyjną rolę w zapadaniu się sensu powierzchni. Jego obrazy – niczym zacierające się inskrypcje schyłkowej cywilizacji – sygnalizują, że Paryż nie tylko już dojrzał w kulturowym i materialnym bogactwie, lecz jest dziś jak spękany, częściowo fermentujący, a nawet częściowo przegniły już owoc, który puszcza soki i tym bardziej nęci innych, by go zerwać i skonsumować. Oczekiwać należy zatem – sygnalizuje Czajkowski – nowych przystanków Metra, skoro pojawia się konieczność budowania i zdobywania nowych Bastylii.” – KAZIMIERZ PIOTROWSKI, MATÈRIE SIGNALÉTIQUE
Cykl METRO to oryginalna kolekcja obrazów i rysunków Piotra Czajkowskiego, nad którą autor pracuje od 2012 roku. Zaintrygowany podziemnym światem Paryża tworzy spójne i konsekwentne układy kompozycyjne, literując poszczególne frazy autentycznych nazw paryskiego metra, z których układa nieskończone ciągi znaczeniowe. Artystę wyróżnia niespotykana materia malarska nadająca jego pracom niepowtarzalny, indywidualny charakter.
Jest to rodzaj metafory podróży metrem rozumianej jako lektura miasta, w której słowa-imiona kolejnych stacji są jak tytuły rozdziałów, które przywołując zakrytą sklepieniem rzeczywistość, uzupełniają jej pamięć wzruszeniami lektur.” – Piotr Czajkowski
Premierowa odsłona cyklu „Metro” odbyła się w Alliance Française w Łodzi w 2013 roku. Artysta swoje prace pokazywał kolejno na licznych prestiżowych wystawach w kraju i za granicą. W Paryżu w Grand Palais podczas wystawy ART CAPITAL w 2017 roku oraz na Corrousel Du Louvre w 2016 roku. Obrazy i rysunki z cyklu „METRO” znajdują się w prywatnych kolekcjach w Polsce, Francji, Niemczech, Belgii, Holandii, Szwajcarii, Wielkiej Brytanii, Japonii i USA.
Piotr Czajkowski urodzony w 1973 roku jest absolwentem Akademii Sztuk Pięknych im. Władysława Strzemińskiego w Łodzi, gdzie od 1999 roku pracuje w charakterze wykładowcy. METRO to jego osobisty notatnik. Prace z cyklu METRO znajdują się w kolekcjach prywatnych w Polsce, Francji, Niemczech, Belgii, Holandii, Szwajcarii i Rosji.
Tel. +48 601 720 830
email: pc@piotrczajkowski.com
www.piotrczajkowski.com
Zadziwiające jest to ,że każdy ma swoje wizje ,nie każdy ma odwagę wyjąć teczki z szuflady i pójść z tym gdzieś ,zostawić ślad nawet jeśli w naszych marzeniach jesteśmy KIMŚ przez duże k to w rzeczywistości wiele zależy od pewności siebie którą wynieśliśmy z domu