W czasach, gdy ludzie są zajęci operacjami plastycznymi,
aby mieć większe usta lub pozbyć się zmarszczek –
Ziemia masowo traci lasy, a my już teraz musimy myśleć o tym, jak przetrwać. Ale kogo to właściwie obchodzi?
Gigantyczne pożary mają miejsce w lasach amazońskich,
w ogromnych częściach Afryki, Syberii, Arktyki, Alaski i Australii, ale – co jest zaskakujące – ogromna większość ludzkości nie reaguje na te historyczne zmiany zachodzące na naszych oczach. Niektórzy jednak próbują zadać pytanie: co ja mogę zrobić? Przecież to rząd powinien coś zrobić, naukowcy powinni wysyłać „ostrzeżenia alarmowe”, ale wydaje się, że nic z tego nie dociera do naszej domowej skrzynki pocztowej. Co się naprawdę dzieje i co powinniśmy w obecnej sytuacji zrobić? Nasze pytania kierujemy do Katherine Richardson profesor oceanografii biologicznej z Instytutu GLOBE, Wydziału Zdrowia i Nauk Medycznych oraz liderki Centrum Nauki o Zrównoważonym Rozwoju na Uniwersytecie Kopenhaskim.
ROZMAWIAŁA: Żaneta Geltz
Żaneta Geltz: Podczas World Food Summit rok temu ostrzegała Pani przed globalnym problemem, określając go słowami „Nasz grunt się pali”, mając na myśli planetę. Tego lata media zwracają uwagę na plastik i zachęcają ludzi do znacznego ograniczenia użycia tworzyw sztucznych. Co dokładnie miała Pani na myśli rok temu?
Katherine Richardson: Zanieczyszczenie tworzywami sztucznymi jest oczywiście tylko jednym z wielu wyzwań stojących przed ludzkością, ale to dobrze ilustruje bardziej nadrzędny problem. Wyrzucamy plastik od lat 50-tych, cały czas wiedząc, że właściwie nie ulega on degradacji. Mamy zdjęcia Ziemi z kosmosu od załogi Apollo na początku lat 70-tych. Te zdjęcia pokazują wyraźnie, że Ziemia nie ma pępowiny.
Brak pępowiny (lub rury prowadzącej do i z Ziemi, jak kto woli) – oznacza dwie rzeczy:
1. kiedy wykorzystamy zasoby Ziemi – a mam na myśli naturalne zasoby Ziemi, a nie pieniądze, które czynią nas zamożnymi – to nie dostaniemy więcej!
2. tak naprawdę, nigdy nie da się niczego wyrzucić!
Zdjęcia, które mamy z kosmosu pokazują również, że 2/3 Ziemi pokrywa ocean. Dlaczego więc prawie pół wieku zajęło nam uświadomienie sobie, że plastik trafia do oceanu? To nie jest przecież skomplikowana nauka! Gdzie niby miał się podziać? Dziwi mnie, że fakt ten ludzi zaskakuje. Jako ludzkość, poprawiamy swoje samopoczucie, wykorzystując globalnie wspólne dobra (różnorodność gatunków, ocean, ląd i atmosferę). Czerpiemy żywe i nieożywione zasoby z globalnych źródeł, wpływamy na siedliska innych istot żywych i wyrzucamy odpady do powietrza, wody i ziemi. Zachowujemy się tak, jakby te wspólne globalne zasoby środowiska naturalnego były nieskończone, ale znowu – zdjęcia Ziemi z kosmosu dostarczają dowodów, że tak nie jest.
Zasoby Ziemi są ograniczone, a płonąca kwestia jest taka, że wkrótce na Ziemi będzie o 2-3 miliardy ludzi więcej i musimy zabezpieczyć to, że popyt na zasoby naturalne nie przekroczy podaży, jeśli ludzkość nadal będzie mogła się rozwijać.
Cele Zrównoważonego Rozwoju (Sustainable Development Goals) przyjęte przez państwa członkowskie ONZ w 2015 r. [sustainabledevelopment.un.org] są, moim zdaniem, niezwykle ekscytującym postępem w procesie uczenia się życia w ramach dostępnych zasobów naturalnych pochodzących z Ziemi. Porozumienie 2030, które obejmuje cele zrównoważonego rozwoju, jest zasadniczo pierwszym porozumieniem globalnym, w którym uznaje się, że zasoby Ziemi są ograniczone, a cele zrównoważonego rozwoju można postrzegać jako wizję tego, jak chcemy dzielić te zasoby między 9-10 miliardów ludzi i wszystkie inne organizmy żywe. Szkoda, że ludzie i organizacje „wybierają” sobie spośród celów małą garstkę, która ich zdaniem jest dla nich najważniejsza. Tym, co wyróżnia te cele, nie są jednak indywidualne wyzwania, które są w porozumieniu zawarte. Jeszcze przed ich zebraniem – wiedzieliśmy, że są to wyzwania i w wielu przypadkach mamy już porozumienie z ONZ w tej sprawie. To co jest wyjątkowe w SDG (Celach Zrównoważonego Rozwoju) jest także to, że wszystkie te wyzwania zostały połączone w jedną ramę. Oznacza to, że to nie na samych celach powinniśmy się skupiać, ale na interakcjach, jakie zachodzą między nimi!
Myślę,
że naprawdę nie mamy pojęcia o konsekwencjach wymierania gatunków,
które spowodowaliśmy.
Oczywiście, rozumiem tych, którzy twierdzą, że 17 celów to zbyt wiele, aby mogli wdrożyć je w swoich organizacjach. Osobom takim i firmom mówię „Dobrze, wybierz te, w których Twoim zdaniem Twoja organizacja ma najbardziej pozytywny wpływ. Po ich znalezieniu wybierz taką samą liczbę tych, w której masz negatywny wpływ i pokaż nam w jaki sposób redukujesz swój negatywny wpływ.”
Od lat mówimy o „Zielonym Wzroście” i „win-win”, ale nie ma tutaj czegoś takiego jak „win-win”. Zawsze będą gdzieś negatywne skutki. Zrównoważony rozwój polega na znalezieniu „optymalnego punktu”, w którym synergie i kompromisy są równoważone.
Dla systemu żywnościowego oznacza to zwiększanie wartości odżywczej w tym, co wytwarzamy, przy jednoczesnym zmniejszaniu wpływu na środowisko naturalne.
Ż.G.: Najnowszy raport Narodów Zjednoczonych ostrzega, że prawie milion gatunków w skali globalnej wyginie w najbliższych dziesięcioleciach, jeśli będziemy kontynuować nasz bieżący styl życia. Czy możemy zatrzymać ten proces? Co powinniśmy zrobić?
K.R.: Nie jesteśmy w stanie przerwać naszej interakcji z innymi gatunkami, ale to co możemy, to zminimalizować wpływ naszych interakcji z nimi i istnieje kilka powodów, dla których jest to ważne! Po pierwsze, wyjątkowość naszej planety polega na tym, że istnieje życie. Każda planeta przyjmuje energię cieplną od Słońca, a zatem ma geofizyczny system klimatyczny kontrolowany przez ilość otrzymanej energii cieplnej, ilość zgromadzonej energii, miejsce gdzie jest przechowywana i z czym wchodzi w interakcje.
Każda planeta ma pierwiastki i cząsteczki. Jednak na wszystkich innych planetach (według obecnego stanu wiedzy), elementy te wolno reagują. Natomiast na Ziemi życie przenosi się i przeobraża. Za każdym razem, gdy tylko było możliwe wytworzenie wystarczającej dawki energii, aby wesprzeć życie, to organizmy lub grupy organizmów tak ewoluowały, aby tego dokonać.
A więc to właśnie interakcja między biosferą (wszystkimi żywymi organizmami), a geofizycznym systemem klimatycznym, tworzy warunki życia na Ziemi. To właśnie dzięki biologii mamy tlen w naszej atmosferze, a Ziemia ma warstwę ozonową, która chroni nas przed promieniami ultrafioletowymi Słońca, pozwalając w ten sposób przetrwać organizmom wielokomórkowym, takim jak my, poza wodami oceanu. To także dzięki biologii mamy węgiel! Bo gdy ewoluowały zielone rośliny, bakterie rozkładające materiał roślinny jeszcze się nie rozwinęły, więc materiał roślinny zdołał się zgromadzić. Zgromadzone warstwy roślin zostały przykryte i skamieniały do węgla.
A więc zmiany dokonane przez ludzi w biosferze mogą ostatecznie wpłynąć na warunki panujące na Ziemi. Widzimy również, że różnorodność biologiczna gatunków zapewnia wiele „usług ekologicznych”, których bardzo by nam brakowało, gdyby zniknęły. Pomyślmy tylko, gdzie byśmy byli, choćby bez zapylania roślin przez owady!
Natura jest bardzo mądra i często istnieje kilka gatunków, które wydają się robić to samo. Dlatego mamy tendencję do myślenia, że zanik kilku gatunków nie ma „znaczenia”. Różnorodność biosfery umożliwia jej „wytrwałość”, czyli zdolność do wytrzymania zmian (na przykład klimatycznych). Myślę, że tak naprawdę nie mamy pojęcia o konsekwencjach wymierania gatunków, które spowodowaliśmy. Wreszcie jest jeszcze etyczny argument, dlaczego musimy minimalizować nasz wpływ na inne gatunki. Czy mamy etyczne„prawo”do powodowania tego, że inne gatunki przestają istnieć? Myślę, że nie.
Co „powinniśmy zrobić”? Odpowiedź leży w mojej wypowiedzi powyżej. Musimy zrównoważyć dobrobyt ludzi oraz poszczególne nasze działania – jaki mają wpływ na środowisko.
Ż.G.: Są osoby, które twierdzą, że proces globalnego ocieplenia zdarza się od czasu do czasu na Ziemi, i że działalność człowieka nie ma z tym nic wspólnego. Czy to może być prawda?
K.R.: Nie sądzę, aby to stwierdzenie mogło być prawdziwe. Nie znam ani jednego naukowca, który by tak twierdził! Oczywiście, że klimat Ziemi zmieniał się w czasie! Było zarówno cieplej, jak i zimniej niż teraz. Jednak ludzkość rozwinęła się w ciągu ostatnich 12 000 lat (okres, który nazywamy holocenem), w tym okresie klimat był niezwykle stabilny.
Wiemy na pewno, że ludzkość w obecnych warunkach klimatycznych może się rozwijać. Nie wiemy, czy tak będzie w innych warunkach klimatycznych. Rzeczywiście, nasz gatunek istnieje od 200-250 000 lat, a dopiero w ciągu ostatnich 12 000 lat rozwinęły się współczesne cywilizacje. Ponadto wiemy, że istniało wiele innych gatunków humanoidalnych, które jednak wymarły przed holocenem. Poważne zmiany klimatu to coś, o co absolutnie powinniśmy się martwić! Jeśli chodzi o ludzi, którzy twierdzą, że nie wywieramy wpływu na klimat, to mogę powiedzieć, że to są bzdury!
Wiemy na pewno, że stężenie gazów cieplarnianych w atmosferze jest głównym czynnikiem wpływającym na ilość ciepła zatrzymującego się w pobliżu powierzchni planety. A więc wpływając na stężenie gazów cieplarnianych w atmosferze, zmieniamy ilość ciepła zmagazynowanego w pobliżu powierzchni Ziemi, a ludzie zdecydowanie zmienili stężenie CO2 (jednego z najważniejszych gazów cieplarnianych) z około 280 ppm (parts per milion – części na milion) do ponad 400 ppm – od czasu rewolucji przemysłowej.
Ż.G.: Co dzieje się z naszą glebą, że tracimy różnorodność biologiczną i wartości mineralne, a jakość naszej żywności pogarsza się? Jak konsumenci mogą to zmienić?
K.R.: Nasz system żywnościowy jest zdecydowanie zniszczony. Na system produkcji żywności oczywiście składa się nieco więcej niż samo rolnictwo i produkcja. Elementem składowym jest też to, co zdecydujemy się zjeść, ile żywności jest stracone, a ile zmarnowane, itp. Jednak, jeśli spojrzymy na samą produkcję, tj. rolnictwo, to jesteśmy w stanie stwierdzić, że ludzkość wykorzystuje prawie 40% powierzchni wolnej od lodu na świecie do produkcji żywności, a większość z nich – odnosi się do produkcji zwierzęcej (wykorzystujemy obszar odpowiadający Ameryce Północnej i Południowej łącznie – do hodowli zwierząt i do żywności dla zwierząt hodowlanych).
Pętla zaciska się na naszej szyi przez niewłaściwe rolnictwo
System żywności przyczynia się do około 1/3 emisji gazów cieplarnianych i zużywa ~70% słodkiej wody użytej na Ziemi.
Miliardy hektarów wcześniejszych gruntów rolnych stały się obecnie bezużyteczne dla rolnictwa i szacuje się, że co roku dochodzi około 12 milionów dodatkowych hektarów…
Takie niszczenie gruntów rolnych jest wyraźnie sprzeczne z ideą równości pokoleniowej proponowanej w Raporcie Brundtlanda (Harlem Brundtland, Report „Our common future”, Oslo, 20 March 1987). Zakłada on, że obecne pokolenia nie mogą wykorzystywać zasobów Ziemi w taki sposób, aby zmniejszać szanse na życie przyszłych pokoleń. Jeśli koszty środowiskowe były niewystarczające, to obecny system żywnościowy nie spełnia zadań, które według nas powinien spełniać. Co piąty człowiek cierpi z powodu złego żywienia – je albo za mało, albo za dużo, albo spożywa niewłaściwe produkty. Oczywiście, to musi się zmienić! Właściwie, to nie jedna rzecz musi się zmienić, ale wiele rzeczy!
Produkcja żywności to znacznie więcej niż respekt dla przyrody, której część stanowi. To również uwalnianie nawozów do przyrody, przedostawanie się pestycydów i leków do otwartego środowiska – które należy ograniczyć, a najlepiej wyeliminować! Istnieją różne sposoby na osiągnięcie tego.
Technologia może w dużym stopniu pomóc w tym, że produkcję zwierząt i roślin można było prowadzić w szczelnych systemach. Gospodarka rolno-leśna oraz agroekologia obejmują między innymi zasady rolnictwa ekologicznego, zgodnie z którymi rolnicy starają się naśladować naturalny sposób zwiększania produkcji i ograniczać uwalnianie odpadów do środowiska, zapewniając obiecujące strategie wyżywienia 9–10 miliardów ludzi. Oczywiście, konsumenci mają tu do odegrania ogromną rolę w przekształcaniu praktyk rolników poprzez generowany popyt.
System żywności przyczynia się do około 1/3 emisji gazów cieplarnianych i zużywa ~70% słodkiej wody użytej na Ziemi. Miliardy hektarów wcześniejszych gruntów rolnych stały się obecnie bezużyteczne dla rolnictwa i szacuje się, że co roku dochodzi około 12 milionów dodatkowych hektarów…
Ż.G.: Ostatnie badania brytyjskich naukowców pokazują, że 2/3 światowej wody jest zanieczyszczona antybiotykami, na podstawie testów przeprowadzonych na 92 rzekach. Zagrożenie przytoczone w opracowaniu koncentruje się na super bakteriach zmutowanych na skutek dotychczas stosowanych antybiotyków przez ludzi i w hodowli zwierząt. Co to znaczy dla przeciętnej osoby?
[„Antibiotics found in some of the world’s rivers exceed 'safe’ levels, global study finds”, May 27, 2019, University of York www.sciencedaily.com/releases/2019/05/190527094120.htm]
K.R.: Uwalnianie antybiotyków do środowiska to kolejna forma uwalniania odpadów (podobnie jak plastik!). Stanowi jednak prawdopodobnie znacznie większe zagrożenie dla ludzkości niż odpady z tworzyw sztucznych. Bakterie ewoluują bardzo szybko, ponieważ nie polegają wyłącznie na rozmnażaniu płciowym. Mogą wymieniać materiał genetyczny i w ten sposób mogą bardzo szybko rozwinąć odporność na antybiotyki. Dlatego uwalnianie antybiotyków do środowiska może prowadzić do bakterii, które nie reagują już na leczenie antybiotykami. Jeśli bakterie te zainfekują któregoś z nas, oznacza to, że antybiotyki stosowane zazwyczaj w leczeniu infekcji – przestaną działać. Zagrożenie dla zdrowia wywołane przez odporne bakterie jest ogromne i przez większość ludzi niedoceniane. Wierzę, że możemy wpłynąć na obecną sytuację poprzez nasz popyt i naciskanie, aby nasi politycy zapewniali ramy dla właściwych działań, które szanują stan środowiska. Wszyscy musimy zdawać sobie sprawę z tego, że istnieją ograniczenia w korzystaniu z globalnych zasobów Ziemi.
Granice wzrostu
Naukowcy w raporcie pod tytułem „Granice wzrostu” ostrzegali: „Jeśli obecne trendy wzrostu światowej populacji, industrializacji, zanieczyszczenia, produkcji żywności i zużycia zasobów zostaną utrzymane, to w ciągu najbliższych stu lat dotrzemy do granic wzrostu możliwych na tej planecie. Najbardziej prawdopodobnym skutkiem będzie gwałtowna i niedająca się kontrolować zapaść zarówno populacji, jak i produkcji przemysłowej”.
Jedną z niewielu wczesnych prac, które interpretują łagodzenie zmian klimatu w kategoriach dobra wspólnego, jest szeroko zakrojony artykuł z 1980 roku autorstwa Chena, Wintera i Bergmana. [„Carbon dioxide from fossil fuels: Adapting to uncertainty” by Kan Chen, Richard C. Winter, Michael K. Bergman, Copyright © 1980 Published by Elsevier Ltd. www.sciencedirect.com/science/article/pii/0301421580901081 ]
Piszą oni: „Wysoki stopień niepewności, potencjał globalnych konsekwencji, prawdopodobieństwo „zwycięzców” i „przegranych”, niezdolność każdego kraju do „rozwiązania” tego problemu, potrzeba nowych poziomów współpracy międzynarodowej nie tylko w celu identyfikacji problemów, ale także rozwiązań, złożoność problemu i poczucie bezradności w unikaniu potencjalnych konsekwencji rosnących poziomów CO2 w atmosferze, plasują go pośród tragedii wynikających z wspólnych problemów, które wydają się pojawiać z rosnącą częstotliwością.
Takie problemy wymagają zapewnienia możliwości uczenia się nowych sposobów ich rozwiązywania przez społeczeństwo globalne.
Musimy opracować i zapewnić sposoby niezbędne do rozwiązania tego rodzaju problemów, a można do nich podejść w 4 krokach:
1. Odszkodowanie – zapłata za wyrządzone szkody;
2. Polepszanie – zastępowanie lub wymiana tego, co jest uszkodzone;
3. Zapobieganie – nie dopuszczanie do wystąpienia szkody;
4. Systemowe działanie – zmiana trybu i procesu rozwiązywania problemów lub redefinicja problemu w kategorycznie odmienny sposób. Opracowanie to jednak nie było publikowane przez media, poza kilkoma przypadkami.
Według raportu Oxfam
„Przemysł paliw kopalnych ma wiele do stracenia ze strony ambitnych przepisów dotyczących klimatu – więc nic dziwnego, że sektor wydaje co roku miliony dolarów na lobbing, aby starać się wpływać na rząd i opóźnić jego działania – kupując więcej lat, aby móc dalej zanieczyszczać planetę i dbać o swoje zyski.
Przemysł paliw kopalnych deklaruje, że wydaje:
» 44 miliony euro rocznie na lobbing w UE w Brukseli – około 120 tysięcy euro dziennie
» w Stanach Zjednoczonych w 2013 r. przemysł naftowy, gazowy i węglowy wydały ponad 430 000 USD dziennie czyli 24 000 USD na godzinę na lobbing Ponieważ są to własne raporty składane w Waszyngtonie i w Brukseli, to są one oczywiście tylko wierzchołkiem góry lodowej.”
Raport OXFAM International„Extreme Carbon Inequality”, December 2015
www-cdn.oxfam.org/s3fs-public/file_attachments/mb-extreme-carbon-inequality-021215-en.pdf
Katherine Richardson
Profesor oceanografii biologicznej w Instytucie GLOBE na Wydziale Zdrowia i Nauk Medycznych oraz kierownik Centrum Nauki o zrównoważonym rozwoju na Uniwersytecie w Kopenhadze. Była przewodniczącą duńskiej Komisji ds. Polityki Zmian Klimatu, która opracowała plan eliminacji paliw kopalnych z duńskich sektorów energii i transportu, na których opiera się obecna krajowa strategia energetyczna. Jest członkiem duńskiej Rady ds. Zmian Klimatu, a także panelu naukowego Organizacji Narodów Zjednoczonych, który opracowuje Globalny Raport Zrównoważonego Rozwoju 2019.
Jej badania prowadzone są w Centrum Makroekologii, Ewolucji i Klimatu i koncentrują się na procesach biogeochemicznych w oceanie powierzchniowym i ich wpływie na zmiany klimatu. W szczególności jej praca dotyczy interakcji między zmianami klimatu i różnorodności biologicznej w oceanie, aby wpłynąć na globalny obieg węgla. Jest także głównym badaczem w opracowywaniu programu Planetary Boundaries mającym na celu zidentyfikowanie bezpiecznej przestrzeni operacyjnej dla ludzkości w związku z zaburzeniem globalnego środowiska.
Oryginalny artykuł pojawił się w wydaniu Magazynu Hipoalergiczni nr 20 w listopadzie 2019 r.
www.multishop24.pl/magazyn-hipoalergiczni-listopad-2019.html