Otoczenie wymaga od matki, że dziecko będzie ciche i spokojne. Mąż i dziadkowie również mają oczekiwania wobec nas, matek. W jednej chwili powinnyśmy stać się ekspertkami do spraw macierzyństwa. Znać magiczny eliksir na wszystko, mieć tajemniczy przycisk na pilocie – dziecko krzyczy, wciskamy pilota i nagle nastaje cisza. A co, jeśli dziecko chce coś więcej wyrazić? Jest w trakcie przeżywania bólu lub rozczarowania i nerwowe uspokajanie dziecka nic nie da? Jak mama ma sobie poradzić z oczekiwaniami, stresem, smutkiem dziecka i własnym nieprzygotowaniem? O pomoc prosimy znanego i lubianego psychologa, Wojciecha Eichelbergera, który ma całą garść drogocennych porad!
ROZMAWIAŁA: Żaneta Geltz
Stres jest nieodłączną częścią życia, zwłaszcza życia mamy. Chcemy tworzyć idealną rzeczywistość, żeby dzieci były zdrowe, sprawne, inteligentne i szczęśliwe. Pragniemy też się rozwijać i budować swoją karierę. Chcemy mieć dobry, partnerski związek. Chcemy mieć czysty, zadbany dom. Chcemy się zdrowo odżywiać i mieć dobrą sylwetkę. Chcemy spotykać się z przyjaciółmi i być na bieżąco w wydarzeniach politycznych czy kulturalnych. Jak radzić sobie ze stresem? Jak najlepiej wspierać dzieci i kreować dom pełen miłości i szacunku? Zaczniemy od przyjrzenia się temu jak i dlaczego reagujemy w określony sposób w sytuacjach stresujących.
Żaneta Geltz: Dzisiejszy świat stawia rodzicom wiele wyzwań. Jakich zachowań powinniśmy się wystrzegać, jakie błędy popełniamy?
Wojciech Eichelberger: Często w trakcie nieporozumień i konfliktów w rodzinie zachowujemy się w schematyczny sposób. Mówimy czy robimy coś co nie tylko nie pomaga, ale wręcz utrudnia i pogarsza sytuację. Nierzadko jesteśmy z siebie niezadowoleni, robimy sobie wyrzuty, a mimo to parę dni później postępujemy podobnie. Nauczyliśmy się reagować tak w przeszłości. Być może tak reagowali nasi rodzice i bez zastanowienia działamy na zasadzie automatycznego pilota. Sytuacja – reakcja.
Wyobraźmy sobie sytuację: mama słysząc krzyki 3-letniego syna Pawła wchodzi do jego pokoju i widzi, że jego starsza siostra Kasia szarpie się z nim próbując wyrwać długopis z ręki brata. Mama mówi do córki „zostaw go w spokoju”, „przestań wyrywać mu ten długopis” – dziewczynka nie reaguje, mama za chwilę powtarza – „Kasiu, słyszysz co do ciebie mówię?” „Przestań”, dziecko nadal próbuje wyrwać długopis z ręki brata. Paweł krzyczy „Mamo!” Mama mówi podniesionym głosem – „Natychmiast przestań i idź do swojego pokoju”, Kasia nadal nie reaguje, mama podbiega, szarpie ją za rękę i siłą wyprowadza ją do drugiego pokoju. Dziewczynka płacze.
Przyglądając się, łatwo zauważyć, że mama stosuje 3 razy tę samą metodę pomimo ewidentnego braku odzewu ze strony dziecka. Skoro po pierwszym zwróceniu uwagi dziewczynka nie zareagowała, dlaczego mama powtarza bezskuteczną metodę. Mama reaguje automatycznie, nie zastanawia się, jak najskuteczniej nakłonić córkę do zaprzestania wyrywania długopisu z ręki brata.
Za automatycznymi nawykami stają różne utrwalone przekonania. Przekonania powstają i utrwalają się bądź zmieniają się w wyniku doświadczeń życiowych. W niektóre z nich wierzymy głęboko, gdyż stały na straży ważnych dla nas wartości.
ŻG: Co możemy zrobić, żeby okazać akceptację naszemu dziecku?
WE: Dopóki nie pozwolimy sobie na zastanowienie się i głębszą refleksję, możemy nie zdawać sobie sprawy, że niektóre przekonania utrudniają zaakceptowanie dziecka takim jakie jest. Dzisiaj wiemy, że zmuszanie dzieci do posłuszeństwa ma wiele negatywnych konsekwencji:
» obniża poczucie własnej wartości dziecka zaszczepiając w nim wstyd i poczucie nieadekwatności
» zachęca do ignorowania własnych potrzeb i utrudnia rozwój intuicji
» hamuje krytyczne myślenie
» zwiększa tolerancję wobec zachowań z użyciem siły i kontroli, dziecko, którego rodzice zmuszają do podporządkowania krzykiem i siłą, może nie umieć się bronić przed tego typu zachowaniami ze strony rówieśników czy przyszłych partnerów życiowych
» zachęca do kształtowania postaw pasywnych i unikania odpowiedzialności.
Niestety wciąż wielu z nas wierzy w mity utrwalane od lat:
Mit 1 – dziecko powinno zawsze słuchać rodziców
Mit 2 – dziecko powinno szanować rodziców
Mit 3 – Rodzice wiedzą lepiej, czego potrzebuje dziecko
Mit 4 – dzieciństwo to czas szczęśliwy i beztroski
Mit 5 – dziecko rodzi się z określonymi cechami charakteru
ŻG: Jak możemy pomóc dziecku wyrażać swoje emocje, uspokoić się?
WE: Odpowiem przykładem, proszę wyobrazić sobie taką sytuację: Beata wchodzi do domu po pracy i zastaje 10-letniego syna wyzywającego i ubliżającego 2-letniej siostrze za to, że zniszczyła mu pracę domową. Słysząc ostre i dosadne słowa wychodzące z ust chłopca mama nie wytrzymuje i krzyczy na cały dom: „Maciek oszalałeś, przestań na nią krzyczeć! Masz się w tej chwili uspokoić” . – „Ty zawsze tylko jej bronisz” – krzyczy Maciek i biegnie z płaczem do siebie do pokoju.
Jeśli popatrzymy z boku zobaczymy, że słowa mamy brzmią paradoksalnie, gdyż zarzuca Maćkowi, że krzyczy i obraża siostrę, a sama robi to samo. Patrząc od strony Beaty rozumiemy, że oburza ją okrucieństwo słów Maćka i przeraża to, jak bardzo mogą zranić jej córkę. Na pewno jest to sytuacja, która wymaga ingerencji ze strony rodzica, ale odpowiedź Beaty – pomimo pozoru skuteczności, gdyż Maciek przestał ubliżać siostrze – ma w efekcie wiele negatywnych konsekwencji. Często rodzice myślą, że to jedyna możliwa reakcja w takiej sytuacji. Nawet stwierdzenie, że „mama nie wytrzymała” wydaje się ją usprawiedliwiać. Jest więcej podobnych zwrotów, np. „wyprowadził mnie z równowagi” albo „przekroczyło to granice mojej cierpliwości”. Sugerują one, że gwałtowna emocjonalna reakcja rodzica jest nie do uniknięcia i nie zależy od niego.
Opierając się na przykładzie Beaty można powiedzieć, że reakcja mamy będzie rzeczywiście nie do uniknięcia, dopóki ona sama nie uświadomi sobie, co się z nią – a nie z dzieckiem – dzieje w danym momencie. Jeśli mamy jednak tendencje do reagowania pod wpływem emocji, to ważne jest, aby mama najpierw nauczyła się uspokajać samą siebie.
ŻG: Dlaczego wbrew pozorom wyciszenie jest takie trudne?
WE: W dzieciństwie nauczyliśmy się tłumić i ignorować uczucia zwłaszcza negatywne. W odpowiedzi na smutek, złość czy strach – słyszeliśmy od najbliższych: „Taka ładna dziewczynka i się złości” „Przestań płakać, nic się nie stało” „Taki duży chłopiec i się boi” „Mamie jest bardzo smutno jak się tak złościsz” „Nie ma powodu do dramatu” „Nie przejmuj się, za tydzień nie będziesz o tym pamiętać”. Intencją rodziców było uspokojenie nas, ale konsekwencje były zupełnie inne. W wyniku tych komentarzy, które z czasem stały się częścią naszego wewnętrznego dialogu, nauczyliśmy się traktować niektóre uczucia jako coś złego i niewłaściwego.
ŻG: Czyli potrzebna jest zmiana myślenia i nawyków. Tylko wtedy możemy poczuć wewnętrzną harmonię i uczyć prawidłowych reakcji i wyciszenia naszych dzieci. Od czego więc najlepiej zacząć?
WE: Najpierw uświadom sobie, że myśli możesz zmienić. Często identyfikujemy się z treścią własnych myśli i fałszywie zakładamy, że myśli reprezentują to, kim jesteśmy. Większość naszych myśli ma nawykowy, automatyczny charakter. Jeśli myślisz o sobie „ jestem panikarą”, to tym bardziej w chwili niepokoju będziesz kompulsywnie rozwijać myśli wywołujące panikę. Kiedy emocje stają się bardzo intensywne, to racjonalne rozumowanie nie pomaga. Zamiast bezskutecznie uspokajać myśli przy pomocy racjonalnych przesłanek, lepiej zrobić ćwiczenie oddechowo-relaksacyjne. Jakże często krzyczymy o naszych uczuciach, zamiast o nich mówić:
„Nie pogodzę się z tym”
„Nie chce mi się żyć”
„Doprowadzasz mnie do szaleństwa”
„Dostanę przez Ciebie zawału”
„Mam Cię dość, nienawidzę Cię”
To słowa, które można usłyszeć w wielu domach zarówno od rodziców jak i od dzieci.
Te same uczucia możemy wyrazić spokojnie:
„Jest mi smutno, czuję się zraniona i zniechęcona”
„Niepokoję się o Ciebie”
„Jestem zła na Ciebie”.
Uczucia wykrzyczane nie tylko ranią innych, ale też nas samych przerażają. Powiedzenie spokojnie i wprost o tym, co czujemy daje siłę i wiarę w to, że sobie poradzimy. Większość z nas, bez względu na wykształcenie, ma jednak ubogi język uczuć zarówno negatywnych jak i pozytywnych. Warto wzbogacać swoje słownictwo w tym zakresie. Rozwijając język uczuć poznasz lepiej siebie. Zauważasz, że w określonych sytuacjach reagujesz specyficznymi uczuciami. Pomoże Ci to zrozumieć lepiej samą siebie. Rozwinięty język emocji wzbogaca też nasze relacje zwłaszcza w rodzinie. Pozwala jaśniej i precyzyjniej wyrażać uczucia i dzielić się sobą z bliskimi. Rozwija empatię i ułatwia zrozumienie innych.
ŻG: Naszym dzieciom też dzisiaj nie jest łatwo: natłok obowiązków edukacyjnych, zajęcia dodatkowe, tempo życia, presja otoczenia – wreszcie często problemy w środowisku, brak akceptacji kolegów. Jak pomóc dziecku się uspokoić?
WE: Żyjemy w czasach w których dzieci są przeciążone, przestymulowane i zestresowane. Dorośli upominają dzieci słowami „Uspokój się”, „Opanuj się”, ale sami nie pokazują im jak wyciszyć umysł, jak poradzić sobie z emocjami spokojnie i konstruktywnie. Nie pokazują, bo najczęściej sami nie wiedzą jak się uspokoić. Uczenie dzieci różnych technik uspokajania umysłu powinno być podstawowym i nieodłącznym elementem procesu wychowywania.
Dzieci, które wiedzą jak się uspokajać, kiedy są zdenerwowane, mają silniejsze i szybsze drogi neuronalne związane z radzeniem sobie ze stresem. Innymi słowy, mają większą odporność na sytuacje stresowe. Uczenie dzieci zrozumienia myśli i uczuć wyposaża je w wewnętrzny kompas, który pomaga podejmować mądre decyzje w gorących momentach i docenić siłę pochodzącą z powstrzymywania się od gwałtownych reakcji. Chcemy przecież, aby dziecko wyrosło na dojrzałego emocjonalnie dorosłego. A więc takiego, który potrafi okazywać miłość i serdeczność, wchodzić w bliskie i zdrowe emocjonalnie relacje, wyrażać empatię i współczucie, a jednocześnie nie załamuje się w trudnych momentach i umie utrzymać poziom integracji wewnętrznej. Podstawą edukacji emocjonalnej dziecka jest uczenie rozpoznawania i wyrażania uczuć. Możemy to robić w wielu sytuacjach w ciągu dnia, począwszy od pierwszych miesięcy życia. Zauważając w mimice czy gestach dziecka jakieś emocje możemy spróbować je rozpoznać i nazwać głośno. W ten sposób oswajamy dziecko z językiem i światem emocji. Kiedy uczucia dziecka stają się intensywne możemy pomóc mu się uspokoić zachęcając do wyrażenia tego co czuje.
ŻG: Jak to robić w praktyce?
WE: Możesz uczyć dziecko, że emocje – jak chmury – przychodzą przez głowę i ciało i szybko odchodzą. Towarzyszą im różne obrazki – to nasze wyobrażenia. Np. Kiedy w głowie masz taki obrazek: w szkole podczas akademii, dyrektor wzywa mnie na scenę i wręcza wyróżnienie za najlepsze wyniki w nauce, to czujesz się dumna i szczęśliwa. W sytuacji, gdy dziecko bardzo coś przeżywa i pomimo wyrażenia swoich uczuć nadal jest smutne lub boi się czegoś możesz zaproponować, żeby zmieniło swój obrazek w głowie na taki, z którym poczuje się dobrze.
Drugim sposobem wyciszenia jest uczenie dziecka słuchania w skupieniu. Będziesz potrzebować do tego gongu lub innego instrumentu. Wyjaśnij dziecku, że będziesz uderzać w gong a on ma wsłuchać się w jego dźwięk i zauważyć kiedy zniknie i wtedy ma podnieść rękę. Poproś dziecko o zamknięcie oczu, uderz w gong i czekaj na podniesienie ręki.
Trzeci sposób na wyciszanie polega na nauczeniu dziecka uważnego oddychania, czyli skupieniu się na wdechu i wydechu. Poproś dziecko, aby z każdym wdechem powtarzało w myśli „wdech” a z wydechem „wydech”. Możesz zaczynać to ćwiczenie od pół minuty i stopniowo wydłużać do 1-2 minut.
Wszystkie te sposoby można stosować na „wyspie wyciszenia”. Przeznacz jedno wyjątkowe miejsce w domu na „wyspę wyciszenia”. Może to być nawet konkretne miejsce w pokoju dziecka. Powinno być wystarczająco duże, aby dziecko mogło się położyć. Udekoruj to miejsce relaksującymi symbolami, ulubionymi zwierzątkami, pięknymi zdjęciami natury, świeczkami, dzwonkami wietrznymi, itd. Możesz wybrać ulubione afirmację czy cytaty i powiesić je na ścianie. Oto przykłady:
„Oddycham spokojnie i powoli”
„Jestem spokojna”
„Moje serce wypełnione jest miłością i wdzięcznością”
„Jest mi ciepło i przyjemnie”
„Jestem otoczona/y miłością”
„Jestem wspaniała/y i wyjątkowa/y„
To miejsce powinno być kojącą przystanią – cichą, spokojną i wyjątkową, schronieniem dla ciała i duszy. Tworzymy je po to, by dziecko samodzielnie znalazło wyciszenie i uspokojenie. Staraj się nie używać tego miejsca do innych celów, np. reprymendy. Kiedy dziecko jest zestresowane, zmęczone czy znudzone zachęcaj je do posiedzenia na wyspie lub położenia się w niej. Usiądź przy nim i poruszaj delikatnie wietrznym dzwonkiem. Przeczytaj cicho, spokojnie i powoli afirmacje powieszone na ścianie. Możesz czytać je kilkakrotnie. Poproś dziecko, aby wyobraziło sobie małą, piękną wyspę, na której leży na piasku patrząc w niebo. Czuje pod palcami ciepły piasek, słyszy szum wody, jest ciepło i przyjemnie. Na koniec zachęć dziecko, aby wzięło kilka spokojnych oddechów i poleżało dłużej, jeśli chce. Innym razem, zamiast obrazka z wyspą, zastosuj uważne słuchanie albo oddychanie.
Wojciech Eichelberger
Trener, coach, psychoterapeuta. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego. Twórca idei i programu Instytutu Psychoimmunologii, w którym pełni funkcję dyrektora programowego. Od lat odgrywa kluczową rolę w polskiej psychologii. M.in.: współtworzył Oddział Terapii i Rozwoju Osobowości – OTIRO oraz Laboratorium Psychoedukacji. Jest autorem wielu bestsellerowych książek z pogranicza psychologii, antropologii i duchowości. Od wielu lat obecny w mediach: w radiu, telewizji, w renomowanych czasopismach i dziennikach. Odwołuje się do terapii integralnej, która oprócz psychiki bierze pod uwagę ciało, energię i duchowość. Za działalność konspiracyjną w latach stanu wojennego odznaczony Krzyżem Oficerskim Polonia Restituta.
fajne ćwiczenie nie ma co ,w ogóle to fakt z jakiego domu wyjdziesz takim się stajesz miałam problem z przemocą ponieważ byłam bita jako dziecko , na szczęście miałam cel zmienić się dla moich dzieci , ale nie wszystko poszło jak by mogło ,cały czas się uczę…trudno zmienić siebie , swoje życie skoro wokół wszyscy robią tak samo….