Cała rzecz polega na tym, że się nas ciągle straszy. A to zawałem, a to cukrzycą, albo demencją, albo otyłością. Straszy się nas, byśmy kupili leki, suplementy, albo wydali więcej pieniędzy na urządzenia, aparaty, zabiegi, ćwiczenia czy inne produkty obiecujące poprawę zdrowia i zapobiegnięcie temu, czym nas straszą. Jedni straszą, że wegetarianizm jest niebezpieczny, bo nie ma wystarczającej ilości białek i niektórych witamin, drudzy mówią, że to wręcz jedyny zdrowy sposób odżywiania się. Jedni nazywają cukier białą śmiercią, inni upierają się, że „cukier krzepi”. Ostatnio mówi się o wprowadzeniu podatku od cukru, by go mniej jeść, a inni nalegają na spożywanie fruktozy, bo to przecież naturalny cukier owocowy i nie powoduje cukrzycy. Jak tu nie zwariować? Komu wierzyć?
Pisałam już dla Państwa opracowanie pt. „Hipoalergiczna ściema“, w którym rozprawialiśmy się z pseudo bezpiecznymi kosmetykami. Nie tylko dla dzieci! Poruszałam dla Państwa także kontrowersyjny temat mleka krowiego, promowanego przez przemysł, jako źródło wapnia, którym… jak się okazuje – do końca nie jest! Zdania naukowców są podzielone niemal we wszystkich obszarach naszego życia.
Podobnie jest z cukrem czy tłuszczem. Budzą one bardzo wiele kontrowersji. Należy posiąść szczyptę wiedzy biochemicznej, by zrozumieć, do czego, jaki i dlaczego jest nam potrzebny cukier, czy tłuszcz, by wiedzieć, który produkt w gąszczu ofert w hipermarkecie zaprosić do swojego koszyka. Odpowiedź – oczywiście – nie jest tak prosta, by opisać ją jednym zdaniem.
Rycerz na białym koniu czy zabójca?
W książce „Cukier, cichy zabójca“ autorstwa dr Richarda P. Jacoby i Raquela Baldelmara, możemy znaleźć ciekawostkę, iż nasz organizm sygnalizuje brak cukru, gdy tak naprawdę brakuje mu tłuszczu (energii). Autorzy proponują sięgnąć najpierw po smaczne awokado czy sałatkę z zielonych warzyw obficie polaną oliwą z oliwek, niż po paczkę cukierków. Niejednokrotnie poruszaliśmy na łamach magazynu „Hipoalergiczni“ temat szeroko rozumianego „cukru” – w publikacjach autorstwa dr Mirosława Masteja czy Janusza Dąbrowskiego, a także niemal w każdym artykule autorstwa Profesora Jerzego Leszka Zalasińskiego. Wynika z nich prosty wniosek. Otóż, nasz organizm potrzebuje energii, tej naturalnej, którą przekazało roślinom Słońce w postaci fotonów. Jednak dla człowieka zdecydowanie nie jest to fruktoza, mimo, że brzmi przyjaźnie (cukier owocowy), bo jak się okazuje – organizm znacznie szybciej przekształca fruktozę w tłuszcz w wątrobie i magazynuje potem w komórkach tłuszczowych (adipocytach), a gdy one mają już dość, to tłuszcz gromadzi się w samej wątrobie (tzw. niealkoholowe stłuszczenie wątroby).
Organizm człowieka preferuje szybką energię z… glukozy! Co ciekawe ten cukier prosty, organizm może przetwarzać w każdej komórce, w takich np. krwinkach czerwonych – to jedyne źródło energii! Tylko jak w hipermarkecie rozpoznać, gdzie jest glukoza, a gdzie fruktoza, a może jeszcze inne cukry? Bez wspomnianej szczypty wiedzy biochemicznej się nie da! Bo ani po kolorze, ani zapachu, ani smaku się nie zorientujemy. Jedyne wyjście, to czytać informację na opakowaniu, ale do tego musimy być uzbrojeni w wiedzę.
Kolor cukru nie ma aż takiego znaczenia, jak fakt, żeby nie był on rafinowany. Cukry ekologiczne, nie poddawane procesom rafinacji, czyli oczyszczania w wysokich temperaturach, korzystne dla naszego zdrowia, z listkiem bio lub nierafinowane, to AUTORSKA BIAŁA LISTA:
Są jeszcze takie źródła cukrów jak miody, syropy klonowe, z agawy, z ciemnego ryżu czy z sorgo, suszonego owsa, itd. Najważniejsze jest jednak to, aby był to cukier naturalny i podawany w niewielkich ilościach, wówczas nie grożą nam aż tak bardzo te wszystkie choroby, którymi nas straszą.
GDZIE SĄ PUŁAPKI?
Dziś skupimy się na płatkach śniadaniowych. Osobiście lubię napoje migdałowe, owsiane, konopne (zamiast mleka krowiego UHT z kartonu) oraz płatki, granole i musli – jadam przynajmniej dwa razy w tygodniu, bo po prostu mam na nie apetyt. Dzieci uwielbiają miseczki z płatkami, bo bardziej kojarzą im się z deserem niż ze zdrową sałatką. My, rodzice też lubimy tę formę śniadania, bo „kuchnia szybko wydaje“ taki posiłek. Jak jednak sprawić, by to, co chcemy szybko i sprawnie zjeść, było jeszcze zdrowe, a nie toksyczne?
Wybrałam się po odpowiedź do kilku super– i hipermarketów, gdzie zrobiłam inspekcję etykiet. Ku mojemu zaskoczeniu, w dziale zdrowego śniadania, zobaczyłam nie tylko płatki, ale okazałą ekspozycję substancji słodzących o wdzięcznej nazwie „FRUKTOZA“. Ale o tym później.
A co znajdziemy na etykietach?
WYNIKI NASZEJ INSPEKCJI!
Etykiety z frontu przekonują nas przede wszystkim do bezglutenowych i pełnoziarnistych zbóż, do zdrowego śniadania, do dnia pełnego energii i przyjemności z bliskimi. Kto uważa, że reklama nie działa, ten jest w błędzie! Z reguły nie patrzymy na etykietę z tyłu, bo trzeba się pomęczyć i zauważyć, że skład naszych płatków jest bardzo długi i skomplikowany. Zresztą, nie ma się, co dziwić, skoro literki są tak małe, że nie wiadomo, czy czytać skład za pomocą lupy? I kto by ją nosił do hipermarketu. Nasza redakcja, na szczęście, taką lupkę posiada.
Prezentujemy Państwu znaleziska z półek, nie podając celowo nazw marek, bo każdy z Czytelników

Drodzy Czytelnicy, przesyłajcie do nas na adres redakcyjny etykiety płatków, jeśli macie wątpliwości dotyczące składników.
powinien sam, na własną rękę wyćwiczyć w sobie funkcję inspektora. Dzisiaj skupiam uwagę na słowie „cukier”. O innych dodatkach (tłuszcze, emulgatory, regulatory, sole itp.) w następnych moich felietonach.
Znalazłam wiele produktów, których nie polecam (są bez nazwy – na poprzedniej stronie), a także dwie ciekawostki, jedna pozytywna (produkty na kolejnej stronie), druga wysoce zaskakująca, żeby nie powiedzieć ultra myląca. Na zdjęciach etykiet czerwoną pętlą zaznaczam cukier w płatkach, których lepiej nie wkładać do koszyka. Pętlą czarną zaznaczyłam przedziwny produkt, który na froncie opakowania komunikuje, czego to nie zawiera: jajek, konserwantów, barwników, laktozy i innych składników, natomiast zawiera cukier i sól, a sądząc po procencie kukurydzy (95,2%), to soli i cukru musi być tam całkiem sporo, porównując do innych płatków kukurydzianych, które stanowią 99,8%.
Pozytywną opcją dla takich poszukiwaczy, jak ja, którzy szukają produktu – w miarę możliwości technologicznych i surowcowych – naturalnego, wygodnie zapakowanego, dającego potraktować się jak płatki śniadaniowe, okazały się płatki bez cukru oraz płatki z cukrem trzcinowym – uwaga: zawiera tylko te cukry, które są na naszej BIAŁEJ LIŚCIE. Nieporównywalnie lepsze do konkurencyjnych płatków są również zawarte w nich owoce liofilizowane oraz naturalne aromaty. Podobnie, godne uwagi są informacje o soli: albo nie ma jej wcale, albo jeśli jest, to sól morska. Cukry, które mają zdrowe walory, znajdą Państwo na następnej stronie, zaznaczone na etykietach pętlą w kolorze zielonym. Brawo dla naszego rodzimego producenta, który nie ugina się pod naporem światowych potentatów i dba o zdrowie nie tylko frontową etykietą, ale również zastosowanymi składnikami.
Jeszcze słowo o fruktozie i syropach
Nasza nieświadomość zagrożenia i trywializowanie problemu jest godna krytyki. Rzucam więc szczyptę
informacji prosto od niezależnych ekspertów, aby każda czujna matka, rodzic, konsument – mógł raz na zawsze skreślić fruktozę ze swojej białej listy, którą nosi w głowie.
Tylko niewielkie ilości, wyłącznie pochodzące z naturalnych (nie dosładzanych, z j. angielskiego tzw. ADDED-SUGAR) owoców, dają nam korzyści. W takich naturalnych produktach cukry proste (fruktoza, czy glukoza) są przemieszane z naturalnym błonnikiem czy innymi włóknami owocu i dużo wolniej wchłaniają się w jelicie. Umiarkowana porcja fruktozy spożyta z naturalnym miąższem owocu lub jego suszem w płatkach, zażywana w trakcie lub między posiłkami to zupełnie coś innego niż rafinowana fruktoza, czy oczyszczony syrop fruktozowy dający tylko słodycz i puste kalorie. Jak jednak twierdzi dr Mirosław Mastej, spożycie zbyt wielkiej ilości słodkich (dzięki fruktozie), naturalnych owoców w ciągu jednego dnia może być dużą przesadą i zdrowsza będzie nawet farmaceutyczna niewielka dawka glukozy, niż naturalna, podana w nadmiarze – fruktoza
Dlaczego tak się dzieje? Otóż dlatego, że duża ilość fruktozy powoduje wspomnianą otyłość i zaburzenia gospodarki tłuszczami oraz nadmierną produkcję kwasu moczowego, co prowadzi do choroby zwanej dną moczanową (podagrą).
Wniosek? Unikaj produktów z zawartością fruktozy i syropów fruktozowych oraz fruktozowo- glukozowych, które najczęściej pozyskiwane są z kukurydzy w bardzo chemiczny sposób. Owoce tak, ale mało słodkie. Im mniejsze, gorzkawe i bardziej kolorowe, tym lepsze. Zatem borówki, żurawiny, jeżyny, porzeczki, agresty, aronia, poziomki górą, jako liofilizowany dodatek do musli. Preferuj też raczej warzywa nad owocami. Nie wiem, jakby smakowały płatki z dodatkiem warzyw, ale może ktoś wymyśli takie musli?
Dlaczego temat umiejętnie przygotowanego śniadania jest tak ważny?
W 2012 r., dr Robert H. Lustig w swojej książce „Słodka Pułapka”, mówiąc o tym, że cukrzyca typu 2 jest chorobą dietozależną, a cukrzyca typu 1, uznawana jest za chorobę autoimmunologiczną – przytacza słowa „Newsweeka” o tym, że już w 2001 r. 6 milionów amerykańskich dzieci miało poważny problem z nadwagą.
W ciągu kolejnych 10 lat Ameryce udało się ten problem… jedynie potroić… ! Co ciekawe, mimo iż media telewizyjne i drukowane nie oszczędzają czytelników i trąbią o tym codziennie, my nie tylko tyjemy, ale tracimy zdrowie i witalność.

Żaneta Geltz, z wykształcenia lingwista,
ekspert ds. komunikacji,
badaczka zjawiska alergii
i jurorka w licznych
plebiscytach wyróżniających
godne uwagi produkty
i rozwiązania.
Jej motto to: „Doinformowany konsument ma przewagę.”
Kontakt: redakcja@hipoalergiczni.pl
Jeśli mamy szczęście należeć do osób cieszących się jeszcze nie najgorszym zdrowiem, starajmy się wybierać te płatki czy musli, które – owszem, nam smakują – ale kierować się kilkoma ważnymi kryteriami:
Gdzie kupuję płatki śniadaniowe? Z pewnością nie w hipermarkecie (chociaż tam zrobiłam przegląd), gdzie kilometrowe półki są opanowane przez koncerny o światowym zasięgu i miliardowych budżetach reklamowych, mających sprawić, iż niezdrowe, mocno słodzone płatki będą zajmować stałe miejsce w Twojej szafce śniadaniowej, a „bezglutenowy” trend skusi Cię do wyboru płatków kukurydzianych, komunikowanych ostatnio jako „bezglutenowe”, które przecież ze swej biologicznej natury rzeczy nie zawierają glutenu. Polecam sklepy ekologiczne, które starają się zagęścić sito i nie wprowadzać produktów szkodliwych, oferowanych w masowej sprzedaży.
tez kiedyś się pokusiłam o takie zestawienie produktów nadających się do spożycia i w sumie najbardziej martwi mnie nasza konsumencka niska świadomość tego co jemy ,jesteśmy zbyt ufni albo wydaje nam się że dobre są również mega tanie produkty jak ,,parówki,, z biedry