Choć wielu jest zwolenników leczenia chorób uczuleniowych przy pomocy ziół, to mądry alergik – przed szkodą, jaką może u niego wywołać taka kuracja – powinien wykonać kontrolny test na zioła.
Powszechnie znana jest alergia na medykamenty, produkowane przez wielkie koncerny farmaceutyczne. A co z leczniczymi ziołami, produkowanymi przez największy światowy koncern samej Natury (dalej w skrócie Koncern Natura)? Wiele osób kupując leki, dowiaduje się z załączonej ulotki, o bardzo rzadkich lub częstych, typowych oddziaływaniach oraz możliwych powikłaniach po użyciu danego specyfiku i jest to uczciwe przedstawienie sprawy. Tymczasem Koncern Natura nie załącza do swoich specyfików produkowanych w Wytwórniach Leśnych, Fabrykach Łąkowych czy innych Przedsiębiorstwach Kooperujących (np. Ulach Pszczelich), niczego na temat składu ani działań ubocznych. Żadnej ulotki lub słowa ostrzeżenia.
W głowach niektórych Czytelników powstaje fałszywe przekonanie, że Koncern Natura, to sama dobroć i

Prof. dr hab. nauk med. Krzysztof Buczyłko – alergolog i otolaryngolog, autor 300 publikacji, promotor 33 doktoratów oraz hasła: „Poznaj swoją alergię”. Były Kierownik Zakładu Alergologii Uniwersytetu Medycznego, Szef NZOZ Centrum Alergologii w Łodzi, ul. M. Kopernika 67/69,
www.alergologia.com.pl, tel. 042 633 44 02
zdrowie, a chemia z Komercyjnych Koncernów Farmaceutycznych to same zdradliwe trucizny. Przekonanie o cudownych i bezpiecznych właściwościach ziół wzmacniają informacje reklamowe, obecne w licznych doniesieniach handlowych, które całkowicie pomijają możliwe działania uboczne produktów naturalnych. A za treść podobnych ogłoszeń „Redakcja nie odpowiada”. W zasadzie, to nikt nie odpowiada.
Agresywne z natury
Co innego z lekami – wyrobami Koncernów Farmaceutycznych – są one poddawane skrupulatnym, nieustannym kontrolom na wielu poziomach produkcji i stosowania, a jednocześnie, są w większości objęte zakazem reklam. W wyniku tego, do publicznej wiadomości docierają tylko wyolbrzymione sygnały o wadliwej serii, tej skrupulatnie wykrytej i usuniętej, lub o wyjątkowych, ale natychmiast zgłoszonych i nagłośnionych przypadkach niekorzystnego wpływu jednej z wycofanych statyn, szkodliwej u 6 osób na milion leczonych. A o ziołach cisza, a nawet „cicho-sza”, jak śpiewa pan Turnau. Jedynie w niektórych, dostępnych w Internecie, fachowych poradnikach zielarskich znajdziemy długie listy substancji chemicznych zawartych np. w zielu ruty: olejek eteryczny, pochodne furanokumaryny, alkaloidy, flawonoidy, w tym rutyna. Ponadto, naturalne liście zawierają garbniki, kwasy organiczne, żywice, witaminę C oraz sole mineralne. Niektóre składniki ruty mogą uczulać. Dlatego zbiór powinien odbywać się w rękawiczkach. Ludzie leczeni wyciągami z ruty nie powinni zbyt długo przebywać na słońcu, opalać się, bowiem grozi to łatwym oparzeniem. Ruta jest przeciwwskazana osobom z czynną chorobą wrzodową i niskim ciśnieniem tętniczym krwi. W innym miejscu doczytamy, że np. flawonoidy to naturalne, aktywne biologicznie związki chemiczne, pochodne 2-fenylo-benzo-γ-pirenu. Budowa flawonoidów opiera się na 15 węglowym szkielecie 2-fenylochromanu. Flawonoidy należą do grupy polifenoli, jako klasa fenylopropanoidów. Oprócz licznych zalet, stwierdzono, iż flawonoidy w nadmiernych dawkach są silnymi inhibitorami topoizomeraz i mogą wywoływać u płodów pęknięcia DNA w genie MLL, którego mutacje są częste w ostrych białaczkach, na szczęście sporadycznych. Ciekawsze to wszystko, niż ulotka aspiryny, pigułki, którą wszyscy znają, jako syntetyczny lek a przeziębienie lub, w małej dawce, lek przeciwzawałowy. Tymczasem, aspiryna w to zwykła, fabryczna podróbka naturalnego kwasu acetylosalicylowego, znalezionego ongiś w krzewie tawuły, po łacinie Spirea, stąd zgodna z pochodzeniem roślinnym nazwa. A także ulotka z wszystkimi możliwymi ostrzeżeniami, jakich nie znajdziecie Państwo na torebce z tymże zielem.
Często uczulają zioła przyprawowe
W starych i nowych książkach zielarskich, w czasopismach lekarskich, a nawet w popularnych blogach internetowych bez trudu można znaleźć informacje o alergii na zioła, takie jak rumianek, pokrzywa, ruta, mniszek lekarski czy nawłoć. Te dwie ostatnie rośliny mogą być szczególnie niebezpieczne u osób uczulonych na lateks. Przypominam o tym wszystkim, ale zwłaszcza moim pacjentom alergicznym i ich rodzinom. Sięgając po naturalne sposoby, nie należy ulegać powszechnym przekonaniom o
bezpieczeństwie natury, gdy skądinąd wiemy, że dusi nas pyłek kwiatów, szkodzi surowy seler, itp. Badania wykonywane od kilku lat w NZOZ Centrum Alergologii w Łodzi wykazały, że co trzeci spośród pacjentów odczulanych na pyłki, miał alergię na jakieś zioło! W dodatku, nie tylko lecznicze, ale i te przyprawowe. Dzisiaj chciałbym opowiedzieć o naprawdę mało znanej, choć niekiedy groźnej, alergii na przyprawy ziołowe. Jako alergolog– praktyk, nie będę się posługiwał cytatami z mądrych ksiąg, lecz własnym doświadczeniem. Wielu z moich pacjentów cierpi na tzw. zespół pyłkowo-pokarmowy lub pyłkowo-przyprawowy. Typowe jest unikanie świeżego jabłka, kiwi lub orzechów przez osoby nadwrażliwe na pyłek drzew, albo szkodliwość surowej marchewki czy cebuli u uczulonych na pyłek traw. Jednak najbardziej niebezpieczne są połączenia bylica (takie ziółko) –seler, czy bylica–rumianek.
A jak jest z innymi ziołami, na przykład stosowanymi, jako modne przyprawy? Alergia na zioła przyprawowe jest sporadycznym tematem badań naukowych czy informacji prasowych. W czasie ostatnich Dni Alergiii targów Ecorganica w Nadarzynie, miałem okazję rozmowy z wieloma pasjonatami i pasjonatkami ziołowych szamponów, mydeł, leków, przypraw, itp. Na stoisku NZOZ Centrum Alergologii urządziliśmy stanowisko do badania alergii na świeże, pachnące zioła, spotykane w polskiej kuchni. Ponad 46% zbadanych ochotników ujawniło wyraźną alergię na jedno lub kilka ziół. „Jak to?” – dziwili się niektórzy – „Przecież to zioła, samo zdrowie?”… Ale po chwili dodawali: „To teraz rozumiem, dlaczego po herbatce miętowej bolał mnie zawsze brzuch”. W naszych badaniach najczęściej uczulała bazylia, a zaraz potem mięta. Nie oznacza to wcale, żeby tych wspaniałych darów Bożych unikać. Ale gdy po dobrze przyprawionym daniu czujemy nieprzyjemne wzdęcia, bóle, biegunkę lub zaparcie, świąd skory, zatkanie nosa, obrzęk wargi czy języka, albo duszność- to warto odwiedzić alergologa i sprawdzić swoje ziołowe możliwości. Albo niemożliwości, zwane często uczuleniem czy inną nietolerancją pokarmową.
Słówko o popijaniu leków
Na wielu opakowaniach leków widnieje ostrzeżenie, żeby popijać je wodą, a nie sokiem z grapefruita. A dlaczego? Otóż, owoce cytrusowe są bogatym źródłem flawonoidów, przy czym głównie zawierają flawanony (hesperydynę, naryngeninę i eryodiktyol), flawony (apigeninę, luteolinę) i flawonole (kemferol, kwercetynę, mirycetynę). Zaobserwowano również obecność katechin. I nic dziwnego, że zajęta tą cytrusową chemią wątroba, gorzej trawi czyste syntetyczne, choć wzorowane na roślinnych, leki.
woow ale dawka chemii ,bomba ,faktycznie nie przyszło mi do głowy ,że mogę mieć alergię na zioła ,a uwielbiam używać alergie na miętę znam i na babkę lancetowata mam w domu takie ewenementy na syropy musimy uważać ,ciekawe czy znajdziemy cos jeszcze, na pewno sprawdzę 😛