Z licznych badań epidemiologicznych wynika, że nawet 30-40 % ludzi w każdym z krajów tzw. cywilizacji zachodniej jest na coś uczulonych. Wiadomo też, że w przeszłości raczej tak nie było. Alergie zdarzają się dzisiaj u małych dzieci, u młodzieży i dorosłych. U kobiet i mężczyzn, mieszkańców wsi i miast. U biednych i bogatych.
Zwłaszcza na naturalne składniki przyrody (pyłki roślin, pokarmy), z którymi człowiek przecież miał kontakt przez stulecia. Owszem, można zrozumieć szkodliwość różnych chemicznych substancji zsyntetyzowanych, wymyślonych i używanych przez człowieka w ostatnich kilku dziesięcioleciach, ale nie da się im przypisać powodowania alergii aż u 30-40% populacji. Zachodzi więc pytanie, czy nie powinniśmy na nowo podejść do medycyny i przeanalizować wszystko od podstaw, od początku, sięgając także do dorobku historycznego, sprzed setek a nawet tysięcy lat?
Nie sposób w tym miejscu „przerobić” całą historię medycyny, ale rysując tło dla dzieła naszej bohaterki – Doktor Hildegardy – wspomnijmy tylko dla porządku kilka kluczowych postaci. Hipokrates, starożytny grecki lekarz (460 p.n.e.-370 p.n.e.), pozostawił po sobie dzieło zwane Corpus Hippocrateum, 70 ksiąg (niektóre napisane przez jego uczniów lub nawet jak się uważa znacznie późniejsze i napisane przez innych autorów). Jego dzieło stało się kanonem dla lekarzy rzymskich, z których najbardziej znanym był Galen (130 n.e.-200 n.e.). Nauki Galena przetrwały także w piśmie, i razem z hipokratesowymi stanowiły podstawę szkół medycznych, praktyk lekarskich, czy też szpitalnictwa przez kilkaset lat.
Dr Hildegarda (1098-1179) oczywiście posiłkowała się tą wiedzą. Próbowała jednak zadawać pytania i szukać odpowiedzi, co dość istotnie zmodyfikowało podejście hipokratejskie. Uważa się, że dr Hildegarda wyprowadziła medycynę z szamanizmu i medycyny ludowej na drogę ku medycynie nowożytnej. Dzięki niej w następnych stuleciach pojawili się śmiałkowie, którzy pokroili ciało ludzkie i „rozpracowali” naszą anatomię i fizjologię. Uporządkowanie wiedzy medycznej, oparcie jej na faktach, obserwacjach i właściwie wyciąganych wnioskach, powtarzalność efektów terapeutycznych – właśnie dzięki wiedzy, a nie przypadkowi, czy jedynie wierze w cudowne moce jakichś sił nadprzyrodzonych, to coś, co po niej odziedziczyła medycyna na stałe.
Jednakże Hildegarda nie odcięła medycyny od duchowości jak to uczynił nasz wiek XX. Wręcz przeciwnie. Cała jej medycyna jest przepełniona wiarą we wpływ psychiki, umysłu, emocji czy duchowości (duszy) na zdrowie i chorobę. Zatem nie tylko szkiełko i oko, ale coś jeszcze według dr Hildegardy jest ważne w medycynie.
O ile do końca lat 2000. we współczesnej medycynie było miejsce tylko na szkiełko i oko, na chemię, geny, receptory itp., ku zaskoczeniu lekarzy i naukowców w ostatnich latach ze świata fizyki kwantowej (absolutny TOP współczesnej nauki) docierają sygnały, że choroby i zdrowie, tak jak i nasza cielesność nie dadzą się całkowicie wyjaśnić chemią atomową, jaką znamy. Przy zejściu w rozumowaniu na poziom mniejszy niż atomy mamy do czynienia z kwantami, energią, prawami odkrytymi m.in. przez Einsteina lub Plancka i na tym poziomie fizycy kwantowi (ale też tzw. lekarze kwantowi) zaczynają stawiać dalsze kroki w medycynie. Medycyna kwantowa dzisiaj wydaje się jeszcze raczkującą dziedziną, ale już istnieją urządzenia skutecznie badające zjawiska kwantowe oraz metody poznawcze wykraczające poza klasyczną farmację, czyli chemię, a wchodzące na poziom kwantów… no właśnie na poziom dr Hildegardy. Czyżby dr Hildegarda zostawiła dla nas lekarzy i śmiertelników nie tylko swoje 3 medyczne dzieła? Czy w jej tekstach teologicznych i mistycznych, a może dziełach muzycznych, niezwykle uduchowionych, wpływających na stan umysłu, wprawiających w trans, gdy się ich słucha (kto słyszał, ten wie, o czym piszę) są pozostawione dla lekarzy dalsze wskazówki jak leczyć chorych? Nie mnie o tym sądzić, bo jeszcze „przerabiam” Hildegardę w ujęciu nie tylko lekarskim, jako Doktora Medycyny, ale też Doktora Kościoła i Świętej Mistyczki. Jako kompozytorkę „hitowej” muzyki? Ech, Panie i Panowie zdziwilibyśmy się mocno, co Hildegarda osiągnęłaby w naszych czasach. Kim by była? Ikoną kobiet, noblistką, gwiazdą muzyki pop, drugim Einsteinem albo i lepiej?
Poniżej przedstawiam najciekawsze i najpraktyczniejsze „odkrycia” z dzieła Dr Hildegardy, do jakich dotarłem w dostępnej mi literaturze. Trzeba czytelnikowi pamiętać, że tylko Causae et Curae (najważniejsze jej dzieło medyczne) oraz Physica (praca opisująca leki) są pierwotnymi źródłami wiedzy. Obie pozycje są przetłumaczone na język polski i można do nich sięgnąć. Jest też trzecia księga opisująca leki pochodzące od lub produkowane z udziałem zwierząt (np. jady, pochodne miodu, propolis). Dzisiaj wydają się mniej praktyczne w stosowaniu, ale zapewne i tam czytelnik znajdzie wiele ciekawych i wartościowych rzeczy.
Dr n. med. Mirosław Mastej – lekarz z zawodu i powołania. Prowadzi „Centrum Zdrowia dr Mastej” w Jaśle. Przyjmuje także w Centrum Medycznym Biovirtus w Warszawie. Orędownik zdrowego żywienia. Jego obszary zainteresowania to m.in.: wpływ diety i środowiska na funkcjonowanie organizmu człowieka, immunologia i alergologia, a także wiele innych pokrewnych dziedzin medycyny. www.mastej.pl www.przychodnia-biovirtus.pl
panie doktorze natchnął mnie pan , fajnie że chciało się panu wziąć za tak stare dzieła ,mam wrażenie że w leczeniu dzisiaj brak nam podejścia holistycznego , traktowania człowieka jako całości ,nie można wyleczyć samej np. wątroby bez sprawdzenia dlaczego ona nie daje rady prawda? ja przynajmniej tak to widzę czasem warto porozmawiać z pacjentem o tym co je jak żyje i z czego wynika jego stan zdrowia …..