Jeśli jesteś jednym z wielu świadomych konsumentów, prawdopodobnie zwracasz uwagę na etykiety znajdujące się na butelkach, tubkach i słoiczkach z kosmetykami, które kupujesz. Certyfikaty na opakowaniach powinny być pomocne przy wyborze produktu, jednak czy jest tak rzeczywiście?
Środowisko czy Twoja skóra?
[dropcap]D[/dropcap]la wielu konsumentów określenie towarzyszące certyfikatom, takie jak „przyjazny dla środowiska” oznacza „zdrowy” i „bezpieczny”. Jest to błędne rozumowanie. „Przyjazny dla środowiska” oznacza, iż proces produkcji danego kosmetyku nie zanieczyścił środowiska naturalnego. Ponadto, kosmetyk ten ulega biodegradacji. Nie świadczy to jednak o tym, że taki produkt jest bezpieczny dla naszego organizmu, szczególnie jeśli nasz organizm jest skłonny do alergii.
Dwa certyfikaty – jak je odróżnić
Naturalne substancje zapachowe mogą być biodegradowalne. Mogą nie szkodzić rybom i innym zwierzętom wodnym po utylizacji. Mogą jednak powodować alergie. „Dlatego też, wyjaśnia Ewa Daniel z duńskiego stowarzyszenia Astma Allergi, „przyjazny dla środowiska” nie oznacza jednocześnie „bezpieczny dla zdrowia”. Ma to szczególne znaczenie dla producentów, którzy starają się uzyskać od naszego stowarzyszenia certyfikaty dla swoich produktów: Błękitny Wieniec i Nordic Swan. Pierwszy z nich oznacza, iż preparat jest bezpieczny dla alergików. Drugi świadczy o tym, że został on wyprodukowany bez ingerencji w środowisko naturalne. Tak więc otrzymanie jednego certyfikatu nie jest jednoznaczne z otrzymaniem obu certyfikatów”.
Błękitny Wieniec drogowskazem dla alergika
Najczęstsze zagrożenie wywołania alergii stanowią duże stężenia składników w kosmetykach, jak również zawarte w nich substancje zapachowe. Ewa Daniel mówi: „Zanim produkt otrzyma Błękitny Wieniec, przeprowadzamy jego całościową ocenę. Daje to konsumentom 100% gwarancji, że preparat jest bezpieczny dla ich zdrowia. Oczywiście, idealna sytuacja to taka, w której produkt jest bezpieczny zarówno dla naszego zdrowia, jak i dla środowiska. Na szczęście coraz większej liczbie producentów zależy na obu tych aspektach.”
szczerze powiedziawszy to jesteśmy tak mało świadomi tego co zdrowe,że jakikolwiek certyfikat jest dla nas wyznacznikiem tak to kupię,i wydaje się nam,że wtedy czytać nie trzeba składu bo ktoś to zatwierdził ,niestety człowiek dopiero kiedy nabawi się alergii i dostanie kopa od skóry wie,że należy czytać co innego ,że czasem są tak małe literki ,że połowy trzeba się domyślić:(,ale żyjmy świadomiej i CZYTAJMY nie tylko dzieciom:P
Trochę poczytałam juz o tych certyfikatach i wkurza mnie to naciaganie na niektore kosmetyki na jakies certyfikaty własnego projektu, albo pisanie, że coś jest hipoalergiczne a wystarczy spojrzeć na etykietę i tam pełno alergizujących substancji z PARFUM na czele. Wierzę w certyfikaty poważane, niezaleznych instytucji, czyli np. Ecocertu bo wtedy mozna miec pewnosc, ze sie nie nabieramy na marketingową papke
Jeszcze warto zwrócić uwagę na certyfikat ECOCERT, który świadczy o ekologiczności.
A dodatkowo o tym, że składniki pochodzą z kontrolowanych upraw 😉