Obecnie Polacy najczęściej robią zakupy kosmetyczne w drogeriach, mimo wzrostu popularności sklepów internetowych. Wybór jest ogromny, a także zakres cen jest bardzo szeroki. W zależności od stanu naszego portfela, wieku i rodzaju skóry do koszyka wkładamy to, co uważamy za najbardziej odpowiednie. Producenci próbują nas zachęcić takimi słowami jak naturalne, bio, hipoalergiczne, dla skóry wrażliwej, dla alergików, tradycyjne, specjalistyczne.
Czy w takim razie możemy ufać etykietom? Oczywiście, że nie. Jedynym sposobem na to, aby być świadomym konsumentem jest uważne czytanie składów INCI.
Nie ma żadnych regulacji prawnych, które ograniczałyby producentów w stosowaniu wyżej wymienionych epitetów. Słówko hipoalergiczny można równie dobrze zastąpić słowem magiczny i wyjdzie na to samo. Szkodliwe substancje i alergeny znajdziemy dosłownie wszędzie – w szamponach, paście do zębów, produktach czy też mydłach. I właśnie na tym ostatnim się skupimy. Osoby z chorobami skórnymi, takimi jak AZS, egzema, łuszczyca czy trądzik zazwyczaj wybierają produkty dedykowane do ich typu cery. Prawda jest taka, że nie możemy ufać jedynie zapewnieniom producenta, który często robi nas w balona.
Poniżej przedstawiamy skład mydła rzekomo „do delikatnej i wrażliwe skóry, 0% alergenów i parabenów”.
Jak widzimy jest to twarde mydło sodowe. Mimo, że producent deklaruje brak substancji uczulających, to w składzie już na 4 miejscu widnieje Parfum, czyli substancja zapachowa. W jej skład może wchodzić aż kilkaset różnych składników, w tym alergenów. Do tego syntetyczny konserwant Tetrasodium EDTA, który może podrażniać wrażliwą skórę oraz Paraffinum Liquidum, czyli olej mineralny powstały z ropy naftowej. To substancja szeroko stosowana we wszelkich kremach i balsamach, daje złudne uczucie nawilżenia, a tak naprawdę zatyka ujścia mieszków włosowych doprowadzając do różnych stanów zapalnych.
W drogeriach znajdziemy też specjalne linie kosmetyków dla cery trądzikowej.
Jednym z produktów jest mydło antybakteryjne w płynie z dodatkiem siarki.
Co znajdziemy tym razem?
Na drugim miejscu w składzie Sodium Laureth Sulfate (SLES) – substancja powierzchniowo-czynna, odtłuszczająca, narusza naturalną barierę ochronną skóry prowadząc do jej przesuszenia i co za tym idzie – podrażnień. Do tego Propylene Glycol, pochodna ropy naftowej, nie należy jej stosować na chorobowo zmienioną skórę. Ten składnik ułatwia dostanie się w głąb skóry substancjom aktywnym, ale też konserwantom. Są też PEG-i – bardzo kontrowersyjne, ponieważ do ich produkcji używany jest rakotwórczy tlenek etylenu. Stąd prawdopodobieństwo, że substancja będzie nim zanieczyszczona. Istnieje również ryzyko skażenia kancerogennymi dioksynami. PEG-i sprawiają, że nasza bariera lipidowa nie jest już tak szczelna, przez co więcej substancji przenika w głąb skóry. W tym produkcie znajdziemy też Triclosan – popularny środek antybakteryjny. Badania na zlecenie FDA wykazały, że ta substancja wpływa na układ hormonalny i wywołuje alergie.
2-Bromo-2-Nitropropane-1,3-Diol – konserwant, może uwalniać formaldehyd i wywoływać alergie skórne oraz podrażnienia. Formaldehyd jest substancją o potwierdzonym działaniu kancerogennym.
Czy jest to produkt przyjazny cerze trądzikowej? Wydaje nam się, że może jedynie zaostrzyć objawy choroby.
Wraz z modą na produkty ekologiczne i naturalne do łask wróciło tak zwane szare mydło. Ale co tak naprawdę ta nazwa oznacza?
Otóż dawniej szare mydło było miękkie i maziste z sprawą soli potasowych. Było cenione za swoje wszechstronne właściwości, w tym lecznicze. Z biegiem czasu wchodziły coraz nowsze technologie oraz tańsze surowce, które zastąpiły tradycyjne receptury. Teraz w drogeriach możemy kupić mydła jedynie sodowe, które dalej są nazywane szarymi, chociaż nimi nie są. Poniżej widzicie skład „tradycyjnego, szarego, polskiego mydła”:
Cocamide DEA – substancja konsystencjo-twórcza, pianotwórcza, emulgator. Dozwolona do stosowania w ograniczonym stężeniu. Uznana za substancję potencjalnie kancerogenną, wywołującą reakcje alergiczne, drażniącą.
Znowu widzimy Tetrasodium EDTA i PEG-i, które naszym zdaniem nie powinny znaleźć się w żadnych nowoczesnych kosmetykach, zwłaszcza dla wrażliwców.
Methylisothiazolinone, Methylchloroisothiazolinone – konserwanty o maksymalnym dozwolonym stężeniu 0,01%.
Zakazane w Japonii i Kanadzie. Wywołują reakcje alergiczne.
To tylko kilka produktów, których skład wzięłyśmy pod uwagę. Można sobie tylko wyobrazić, ile takich perełek znajdziemy w drogerii. Wniosek? Trzeba zawsze uważnie czytać skład, niezależnie od obietnic producenta i recenzji internetowych.
Ceny mydeł dostępnych w drogeriach nie przekraczają 10zł, stąd gdy widzimy cenę mydła faktycznie naturalnego, która przekracza często 20 zł dziwimy się, dlaczego jest znacznie droższe.
Chodzi o jakość surowców, ale też o koszty produkcji. Takie mydełka są często ręcznie robione w lokalnych manufakturach, a nie w fabrykach wielkich koncernów. Minus jest taki, że znalezienie takich produktów w drogeriach graniczy z cudem.
Na szczęście z pomocą przychodzi Internet. Ministerstwo Dobrego Mydła to polska marka, która w swojej ofercie ma fantastyczne (naszym zdaniem) mydło ryżowe. Jest niezwykle delikatne dla skóry. To jego Skład: Aqua, Sodium Palmate*, Sodium Cocoate**, Sodium Olivate, Sodium Rice Branate, Sodium Shea Butterate**, Sodium Castorate, Sodium Sweet Almondate.
Bazą są zmydlone, nierafinowane oleje, masło kakaowe, masło Shea. Takie mydło nie zawiera substancji zapachowych ani barwników. Każda kostka jest ręcznie robiona. Warto w nie zainwestować, a nasza skóra na pewno nam się odwdzięczy.
Kolejną alternatywą jest mydło w płynie od Derma Eco Baby. Można je użyć jako płyn do kąpieli, szampon i żel pod prysznic. Uniwersalny kosmetyk, dzięki któremu nie trzeba się zastanawiać do czego służy. Ma jedną ważną funkcję – skutecznie myje bez podrażnień!
Skład: Aqua, Aloe Barbadensis Leaf Extract, Sodium Coco-Sulfate, Coco-Glucoside, Glycerin, Sodium Chloride, Citric Acid, Sodium Benzoate.
Składniki wchodzące w skład żelu pochodzą z certyfikowanych upraw ekologicznych. Nie zawiera alergenów ani drażniących substancji. Wysoko w składzie znajdziemy sok z liści aloesu, który jest jedną z lepszych substancji antybakteryjnych, a także łagodzących podrażnienia. Idealny kosmetyk dla bobasa i wszystkich wrażliwców!
Czytanie składów naprawdę się opłaca! Może nas to uchronić przed wieloma chorobami skóry, podrażnieniami, a także alergiami. Bądźmy świadomi, co wkładamy no naszych koszyków i dbajmy o naszą skórę! Przecież to największy organ ludzkiego ciała!
Niestety z tym różnie bywa, dlatego najlepiej przed zakupem danego kosmetyku – najlepiej sprawdzić i zapoznać się ze składem. Najlepiej wybierać takie produkty, które nie zawierają barwników, parabenów i SLS-ów.
Dziewczyny odwalacie kawał dobrej roboty. Mam nadzieje że dzięki temu nasza świadomość będzie rosła a nasze wybory kosmetyczne bardziej świadome!
Pozdrawiam serdecznie