Oddanie dziecka do przedszkola czy żłobka jest często jedną z trudniejszych decyzji, którą musi podjąć młoda mama. Skupiamy się na wyborze ładnej, czystej placówki z dobrym jedzeniem i miłymi opiekunkami. Ale czy zastanawiamy się, jak przedszkole może wpłynąć na odporność malucha i czy z panoszącymi się zarazkami można walczyć?
Całkiem spora część matek chciałyby żyć w idealnym świecie. Ten idealny świat wyglądałoby pewnie dość podobnie: bez problemu można się zajmować swoimi dziećmi i poświęcać im maksimum czasu. Taka śmiała wizja nie leży wcale daleko od prawdy. Chcemy w końcu pomagać dziecku poznawać świat, kreować jego światopogląd, czuwać nad nim do czasu, aż będzie w stanie samo o siebie zadbać. Marzenia marzeniami, a życie i tak zmusza nas do podjęcia, często odkładanej na później, decyzji o oddaniu dziecka pod opiekę osób lub placówek, które pomogą nam zadbać o nasz skarb.
Zabawki pełne zarazków
Właśnie w tym momencie zaczyna się zabawa. Decyzja o tym, który żłobek lub przedszkole wybrać, jest
dla każdego rodzica nie lada wyzwaniem. Sprawdzamy opiekunów, wygląd sal, listę zajęć dydaktycznych, kuchnię, menu i wiele innych czynników, które mają nam pomóc w podjęciu najlepszej dla naszego dziecka decyzji.
Prawdziwy problem zaczyna się jednak dopiero wtedy, gdy nasze dziecko pójdzie już do wybranej placówki. Bez względu na to, jak wspaniałym miejscem jest wybrane przez nas przedszkole i żłobek, na jak wysokim poziomie personel stara się utrzymać w nim czystość, należy pamiętać o jednym – właśnie w przedszkolu i żłobku nasze dziecko spotyka się z całą masą drobnoustrojów, alergenów, związków chemicznych, z którymi nie miało szans się spotkać wcześniej. Dlaczego? W przedszkolu lub żłobku spotyka się jednocześnie wiele dzieci z różnych środowisk, domów. Każda rodzina ma swoją florę bakteryjną, na którą członkowie rodziny są odporni – tymczasem u naszego dziecka może niestety być przyczyną kataru lub gorączki. Maluchy przynoszą na ubraniach krążące w ich otoczeniu wirusy, które automatycznie rozprzestrzeniają się w budynku. Dotykają tych samych klamek, stolików. Wychodząc z toalety, jedno dziecko umyje rączki, drugie nie. Zabawki niejednokrotnie są brane do brudnych rączek, ślinione, kopane. Na nieszczęście, mało który maluch pamięta o tym, aby umyć ręce po zabawie. Panie opiekujące się naszymi pociechami też nie są w stanie co kilka chwil przypilnować wszystkich wychowanków. I tak kółko się kręci.
Bakterie, alergeny i choroba gotowa
Jesienne zmiany pogody powodują wzrost zachorowalności – to oczywisty fakt. Niestety, rzadko kiedy rodzice są w stanie wziąć zwolnienie lekarskie, aby zaopiekować się dzieckiem w domu. Nie jest tak źle, kiedy w pobliżu mieszkają dziadkowie. A co najczęściej robią rodzice, gdy nie mają możliwości skorzystania z pomocy swojej rodziny? Ponieważ nie mogą zabrać dziecka do pracy, kurują je w domu i prędko wysyłają do przedszkola. Gdy dziecko z katarem lub kaszlem wraca do placówki, to wystarczy kilka dni, by kichała już cała grupa maluchów. W tak prosty sposób mnożą się choroby. Powód? Pierwszy, to zjawisko rozprzestrzeniania bakterii i wirusów przez dotyk czy drogą kropelkową. Nasze dzieci wdychają bakterie zawieszone w powietrzu i… choroba gotowa. Drugim problemem są alergeny, które aż kłębią się w salach przedszkolnych. Roztocza, kurz, pył, zapachy, środki chemiczne używane do sprzątania, pyłki drzew i krzewów rosnące wokół budynku to istne siedliska alergenów.
Kilka pierwszych miesięcy pobytu naszych dzieci w żłobkach i przedszkolach, to tak naprawdę maraton przez zarazki, przeziębienia, gorączki, katary, biegunki czy wymioty. Organizm dziecka po zetknięciu z tak ogromną ilością drobnoustrojów przeżywa prawdziwy szok, na który de facto nie miał możliwości się uodpornić. Brzmi przerażająco? Powinno, choć nie warto się zadręczać – w końcu nie krzywdzimy dzieci, zapewniając im opiekę. Na szczęście możemy zrobić bardzo wiele, by uodpornić malucha i pomóc mu przebrnąć przez bądź co bądź bardzo trudny okres dla jego odporności.
A może sterylizator?
Zalecaną opcją, zapobiegającą rozprzestrzenianiu się bakterii, wirusów i innych drobnoustrojów pomiędzy dziećmi, jest sterylizator powietrza. Na rynku występuje wiele urządzeń, których producenci deklarują wysoką jakość działania i skuteczność w niwelowaniu zarazków. Przed zakupem takiego urządzenia należy jednak pamiętać o kilku istotnych rzeczach.
Aby sterylizator był w pełni skuteczny i bezpieczny, nie może stosować do odkażania chemii ani wydzielać ozonu, ponieważ ten związek jest szkodliwy w dużych ilościach. Niebezpieczne jest także stosowanie promieniowania UV w sterylizatorach, ponieważ przewrócenie takiego urządzenia może spowodować pęknięcie lampy i wydostanie się wysoce szkodliwej rtęci lub fluoresceiny. Najlepszym rozwiązaniem jest plazma zimna. Plazma eliminuje z powietrza wszystkie związki organiczne, czyli całkowicie oczyszcza powietrze z wszystkich bakterii, wirusów, grzybów i roztoczy. Ważne jest, aby sterylizator wyłapywał z powietrza jak najmniejsze cząsteczki – te, które wyłapują cząsteczki do gabarytu 1 mikrona, tak naprawdę niewiele dają. Dlaczego? do dróg oddechowych dostają się już te oznaczane jako PM2,5, czyli o wielkości 0,25 mikrona. Do tak niewielkich cząsteczek zaliczają się spaliny, niektóre pyły i smog. Bardzo duże bezpieczeństwo daje nam dopiero sterylizator, który wyłapuje cząsteczki o wielkości 0,003 mikrona i mniejsze.
Ostatnią, ważną sprawą jest zapach. To bardzo ważna kwestia. Dlaczego? Ponieważ zapachy to najsilniejsze alergeny. Sterylizator, który eliminuje zapach, jest naprawdę rzadkością. A jeszcze większym wyjątkiem jest urządzenie, które łączy w sobie wszystkie te cechy.
Poza tym sprawdźmy, jak w placówce dba się o higienę osobistą dzieci:
- Czy są jednorazowe ręczniki?
- Czy dzieci są uczone mycia rąk?
- Czy stoliki są odkażane?
- Czy sprzątanie odbywa się codziennie?
- Czy naczynia, z których korzystają dzieci, są wyparzane lub jednorazowe?
To pytania, które warto zadać jeszcze zanim maluch pójdzie do wybranego przez nas przedszkola.
swoją drogą przesadna czystość też nie zapobiegnie chorobom ,jest udowodnione naukowo że układ immunologiczny musi się nauczyć bakterii i wirusów aby mógł się z nimi rozprawiać w przyszłości i to jest dobre dla naszych dzieci ,oczywiście zasady higieny są ważne