To kiedy i jak powstaliśmy zawsze ciekawiło człowieka. Nauka jednak brnie dalej i zastanawia się, czy w drodze ewolucji człowiek przetrwa. Czy rozwój może być niebezpieczny? Czy kultura może szkodzić?
ARTYKUŁ Z CYKLU:
Wprowadzenie do strategii przetrwania ludzkości w ekosystemach biosfery Ziemi.
Tekst: Prof. dr inż. Jerzy Leszek Zalasiński
Człowiek jest jedynym gatunkiem na naszej planecie, który w swej psychice posiada samoświadomość, pozwalającą na przewidywanie przyszłości w oparciu o analizę przeszłych zdarzeń. Poprzez obserwowanie swej wielopokoleniowej rodziny – pradziadków, dziadków, rodziców, a także swoich dzieci, wnuków a nawet prawnuków, człowiek zdobywa wiedzę o swej ewolucji genetycznej i kulturowej. Od lat najmłodszych kształtuje swój język i artykułowaną mowę, która wprowadza go w świat kultury społecznej. Mając wieloletnie doświadczenie nauczyciela akademickiego zajmującego się fizyką, chemią i biologią życia ukierunkowaną na rolnictwo, leśnictwo, ogrodnictwo, biotechnologię, ekologię, nauki ekonomiczne i teologię, zdaję sobie sprawę z trudności, z jakimi borykają się czytelnicy, niewyspecjalizowani w interdyscyplinarnym obszarze nauki. Aby dać jednak pełną satysfakcję w zdobywaniu naukowego światopoglądu i zrozumienie swojego miejsca we Wszechświecie przedstawiam główne cele Stowarzyszenia Happy Evolution Global Association, promującego świadome i zdrowe życie, cieszące się prawdą, dobrem i pięknem, a także empatią wobec innych oraz zasadą pomocniczości z pożytkiem dla dobra wspólnego.
Podejmijmy więc razem ambitne wyzwanie budowania Cywilizacji Miłości dla dobra wszystkich ludzi na globie ziemskim. Aby przedstawiony w artykule światopogląd naukowy był inspirujący dla czytelników, będę pewne prawdy wzbogacał w refleksje filozoficzne za pomocą najbardziej odpowiednich maksym autorstwa błyskotliwych myślicieli.
Ile może sobie wyobrazić człowiek?
Okres czasu, w którym przebiegała historia życia na Ziemi jest tak długi, że siła naszej wyobraźni nie może mu sprostać.
Nasze życie powstało i przebiega we Wszechświecie, w Układzie Słonecznym, w biosferze planety Ziemi. W latach 50-tych XX wieku za pomocą radioizotopowych technik datowania określono wiek naszej planety – Ziemia ma 4,5 miliarda lat. Największą katastrofą w historii Ziemi było potężne uderzenie protoplanety rozmiarów Marsa w młodą Ziemię, co dało początek Księżycowi. Życie na naszej planecie – Ziemi istnieje od 3,5 miliarda lat. Spróbujmy uzmysłowić sobie, co oznacza 3 miliardy lat istnienia życia na Ziemi. Gdybyśmy chcieli przedstawić przebieg naturalnej historii ostatnich miliardów lat na schemacie graficznym o długości 3 metrów – to dla całej historii ludzkości nie starczyłoby już miejsca dla zaznaczenia jej na ostatnim milimetrze trzymetrowej skali życia. Dziewięć tysięcy lat zajęłoby na tej skali tylko jedną setną milimetra. Jak narysujemy przedział czasu, w ciągu którego rozwijało się życie na Ziemi, nie jest do ogarnięcia wyobraźnią ludzką.
Edward Verhülsdonk zaproponował eksperyment myślowy, który “wyostrza” naszą wyobraźnię o Wszechświecie. Gdy nakłujemy szpilką fotografię dowolnej galaktyki, powstała dziurka jest tak wielka, że światło poruszające się z prędkością 300 000 kilometrów na sekundę osiągnęłoby poruszając się po średnicy otworu przeciwległy brzeg po 700 latach. Należy sobie wyobrazić, że w wyniku przekłucia galaktyki pomniejszonej do formatu A-4 teoretycznie uległoby zniszczeniu około miliona gwiazd, czyli słońc, spośród których około 50 000 może posiadać własne układy planetarne, a z nich według wszelkiego prawdopodobieństwa, co najmniej kilkaset może być zamieszkałych przez takie czy inne formy życia.
Ten eksperyment myślowy uzmysławia nam, że skala wielkości odnosząca się do galaktyki i Wszechświata nie pozwalają naszej ludzkiej wyobraźni na obiektywne ich postrzeganie.
Powyższy eksperyment powinien chronić mieszkańców globu przed szafowaniem rozpowszechnionym sloganem o możliwości podboju Wszechświata po zniszczeniu i wyeksploatowaniu naszego wspólnego ekologicznego domu – planety Ziemi.
Możliwe być mogą jedynie podróże na niektóre planety naszego Układu Słonecznego. W najbliższym otoczeniu Drogi Mlecznej mamy do czynienia z odległościami, dla których przebycia nawet światło potrzebuje wielu tysięcy lat (należy przypomnieć, że światło porusza się z prędkością 300 000 kilometrów na sekundę, a mówimy o tysiącach lat świetlnych). Współczesne radioteleskopy rejestrują obiekty odległe od naszej Ziemi 6-8 miliardów lat świetlnych. Gdy na Ziemi odbieramy impulsy od tak oddalonych obiektów, nie jesteśmy pewni czy one nadal istnieją względnie na jakim są etapie ewolucji gwiezdnej.
Przedstawione refleksje na temat miejsca populacji ludzkiej we Wszechświecie jednoznacznie wskazują, że nasze życie doczesne możemy spędzić jedynie na naszej planecie – Ziemi, gdzie panują sprzyjające warunku fizyczne, chemiczne i biologiczne, które umożliwiają nieprzerwaną ewolucję życia od ponad 3 miliardów lat. Ekspansja roślin na kuli ziemskiej i ich adaptacyjne strategie przetrwania wykazują dużą plastyczność przez to ich biomasa przewyższa całkowitą biomasę heterotroficznego świata zwierząt całkowicie uzależnionego od fotosyntetycznej produkcji roślinnej.
Ewolucja – czyli jak i kiedy powstał człowiek?
Ewolucja człowieka w biosferze Ziemi postępowała drogą biologiczną, społeczną i kulturową, co zasadniczo odróżnia nas od pozostałych gatunków świata zwierzęcego. Biolog Julian Huxley w oparciu o analizę dostępnych źródeł historycznych i paleontologicznych dowodzi, iż tempo w jakim zachodzi ewolucja człowieka jest co najmniej 10 tysięcy razy szybsze niż tempo ewolucji zwierząt przed pojawieniem się człowieka.
Można uważać, że społeczna i kulturowa strona życia człowieka jest pochodną jego biologicznych właściwości, lecz pojawiły się one jako kolejne przejawy życia w ewolucji człowieka. Zamiast przystosowań biologicznych następowało kulturowe zabezpieczenie organizmów ludzkich przed niekorzystnymi warunkami środowiskowymi. Z czasem adaptacje biologiczne nabrały drugorzędnego znaczenia i stały się wtórne w stosunku do zmian kulturowego zachowania się człowieka oraz zmian antropogenicznych zachodzących w środowisku przyrodniczym. Proces oddziaływania człowieka na przyrodnicze otoczenie zawiera się w bardzo krótkim wycinku czasowym ewolucji życia na Ziemi i postępował w następujących etapach:
Okres współżycia z przyrodą
- Okres nieznacznych przekształceń i „walki z przyrodą”
- Okres przekształceń odwracalnych XIII wiek do 1800 r.
- Okres przekształceń trudno odwracalnych (1800-1942 r.)
- Okres przekształceń niebezpiecznych dla biosfery począwszy od 1942 r. (eksplozje nuklearne)
Okres współistnienia człowieka z przyrodą obejmuje czaso-kres od pojawienia się człowieka do VII wieku n. e., zwłaszcza na terenie Europy Środkowej i Północnej, gdyż w Europie Południowej, Azji Mniejszej i Afryce Północnej przypada szczyt neolitycznego rolnictwa datowany na około 7,5 tysiąca lat temu.
Rozwojowi rolnictwa na wymienionych obszarach towarzyszyło niszczenie i przekształcanie przyrody na dużą skalę. Pogorszenie się warunków klimatycznych doprowadziło do załamania się rolnictwa, a ślady prymitywnej działalności człowieka na obszarze Europy Środkowej, polegającej na uprawianiu myślistwa, trzebieży lasów, wypasie udomowionych zwierząt trawożernych i uprawie niewielkich obszarowo pól, w krótkim czasie były zacierane przez przyrodę.
Liczebność populacji ludzkich była uzależniona od możliwości wyżywienia, warunków klimatycznych, epidemii chorób, itp. Nasz gatunek – homo sapiens – powstał w procesie ewolucji gatunków przedludzkich około 100 tysięcy lat temu. Wcześniejsze populacje gatunków przedludzkich, między in. Australopithecus, Homo erectus, były przez bardzo długi okres czasu stosunkowo nieliczne i podobnie, jak we wczesnych fazach rozwoju, populacje Homo sapiens były izolowane od siebie i w niewielkim stopniu wpływały na przyrodnicze otoczenie.
Ogromny postęp na drodze ewolucji, który prawdopodobnie musiał trwać we wczesnej erze paleolitycznej nie mniej niż 50 tysięcy lat, osiągnął swoją szczytową fazę w ciągu jednego tysiąclecia. Wynika to z analizy dziejów cywilizacji człowieka. Ponadczasową uniwersalną miarą humanistycznej wartości ludzkiej cywilizacji jest jej stosunek do życia. Cywilizacja, która odrzuca bezbronnych zasługuje na miano barbarzyńskiej, choćby nawet miała wielkie osiągnięcia gospodarcze, techniczne, artystyczne i naukowe.
Systematyczny przegląd cywilizacji od pradziejów do czasów współczesnych przedstawił Henri Berr (1863–1954) wydając szczegółowe dzieło L’Evolution de l’humanité – 100 tomów (z czego 65 opublikowanych między 1920 a 1954 r.). Gdyby ostatnie 50 tysięcy lat podzielić na odcinki życia wynoszące 62 lata, to okazuje się, że mieliśmy 800 takich odcinków. Z tych 800 pełne 650 przeżyliśmy w jaskiniach. Zaledwie w ostatnich 70 takich odcinkach udało nam się nawiązać faktyczną łączność pomiędzy jednym a drugim okresem życia – co stało się możliwe dzięki wynalezieniu pisma. Od tej chwili wzbija się w górę linia obrazująca w sposób graficzny tempo gromadzenia wiedzy przez człowieka o sobie i otaczającym go świecie.
Rzecz o rozwoju, czyli człowiek wychodzi na prostą
Jak już wspomniałem we wcześniejszych moich artykułach, na łamach Magazynu Hipoalergiczni, od momentu odkrycia prasy drukarskiej przez Gutenberga w 1452 r. n. e. tempo gromadzenia wiedzy było bardzo powolne. Historycy szacują, że w Europie przed 1500 r. n. e. ukazywało się 1000 książek rocznie. Znaczy to, że do utworzenia biblioteki liczącej 100 000 tytułów trzeba było całych 100 lat. Czterysta pięćdziesiąt lat później, w roku 1950, tempo ukazywania się nowych publikacji tak gwałtownie wzrosło, że w samej Europie wydawano 120 tysięcy tytułów rocznie. To, na co trzeba było stu lat, teraz zabierało 10 miesięcy.
W roku 1960 – zaledwie 10 lat później, tempo ukazywania nowych tytułów znowu zawrotnie wzrosło, tak, że dawne 100 lat można było zamknąć w cyklu wydawniczym w czasie 7,5 miesiąca. W połowie lat sześćdziesiątych nakład nowych książek w skali światowej łącznie z Europą, osiągnął fantastyczne tempo – liczbę tysiąca tytułów dziennie. Obecnie w skali światowej nakład literatury naukowo-technicznej wzrasta w tempie 60 milionów stron rocznie. Wiadomo, że nie każda książka stanowi trwały wkład w rozwój nauki. Okazuje się jednak, że krzywa przyspieszania obrazująca proces wydawania książek odpowiada z grubsza tempu dokonywania odkryć naukowych.
Dobitnym przykładem jest historia odkrywania pierwiastków chemicznych, która określa stopień poznania materii Ziemi, a więc związków nieorganicznych i organicznych. Przed wynalezieniem prasy drukarskiej przez Gutenberga znano zaledwie jedenaście pierwiastków chemicznych. Pierwiastek dwunasty [pisałem o tym w szczegółach w numerze listopadowym 2015, omawiając zagrożenia chemiczne] – antymon – został odkryty mniej więcej w tym czasie, kiedy Gutenberg pracował nad wynalezieniem druku. Minęło 200 lat zanim został wynaleziony trzynasty pierwiastek – arsen. Gdyby odkrycia dalszych pierwiastków dokonywały się w tym samym tempie, od czasów Gutenberga do chwili obecnej dodalibyśmy zaledwie dwa lub trzy elementy do tablicy pierwiastków chemicznych. Tymczasem do chwili pisania tej pracy odkryto 100 nowych pierwiastków, co wskazuje, że od roku 1900 wyodrębnia się pierwiastki nie jeden na dwieście lat, ale jeden na trzy lata. W całej dotychczasowej działalności populacji ludzkiej w ekosystemach biosfery Ziemi chemiczny przemysł spowodował najwięcej nieodwracalnych szkód, zagrażających całej bioróżnorodności zarówno w środowisku wodnym, jak i lądowym.
Szacuje się, że przemysł chemiczny dokonał syntezy 31 milionów związków chemicznych, a liczba nowych zwiększa się o 4000 dziennie (wg CAS REGISTRY i “Chemical Abstracts”).
Wiele z tych związków charakteryzuje się dużą odpornością na biodegradację i ogromną toksycznością dla roślin i zwierząt. Do ich syntezy wykorzystano energię pochodzącą ze spalania nieodnawialnych surowców energetycznych, bezcennych dla strategii dalszego życia ludzkiej populacji na Ziemi, będącej naszym jedynym ekologicznym domem. Przez nieodnawialne źródła energii należy rozumieć: węgiel brunatny, węgiel kamienny, ropę naftową, gaz ziemny.
Gdy rozwój bywa szkodliwy i niebezpieczny…
Węgiel, ropa naftowa i gaz ziemny powstawały przez miliony lat przed pojawieniem się człowieka w biosferze Ziemi, w warunkach równowagi biogeochemicznej. Antropopresja naruszyła tę równowagę i zapoczątkowała niebezpieczne zmiany klimatyczne na kuli ziemskiej. Efekt cieplarniany, niszczenie ozonosfery, stepowienie i pustynnienie dawniej urodzajnych gleb, na których dokonywała się fotosyntetyczna produkcja tlenu atmosferycznego i żywności, lekarstw i surowca drzewnego, to tylko jedne z najważniejszych skutków nieodpowiedzialnego gospodarowania zasobami Ziemi przez gwałtownie ewoluującego człowieka na drodze społecznej i cywilizacyjnej. Naruszenie równowagi biocenotycznej między producentami, konsumentami i reducentami może doprowadzić do katastrofalnych skutków ekologicznych nawet w warunkach światowego pokoju. [przyp. red. pod pojęciem „producenta” rozumiemy rośliny zielone, zdolne do fotosyntezy – produkujące biomasę stanowiącą pokarm dla ludzi i zwierząt, przez „konsumenta” rozumiemy organizmy zwierzęce, niezdolne do fotosyntezy, odżywiające się biomasą roślinną bądź innymi roślinożernymi i mięsożernymi zwierzętami, przez „reducenta” rozumiemy organizmy, które odżywiają się martwymi szczątkami materii organicznej pochodzenia roślinnego i zwierzęcego, przywracające obieg biopierwiastków w przyrodzie].
Dokąd zmierzamy?
Wszelkie przejawy rozwoju cywilizacji są wynikiem ewolucji biologicznej gatunku homo sapiens i jego intelektu. Jak wiemy ewolucja nigdy nie wraca do form wcześniejszych ani nie ulega zatrzymaniu. Dalszy rozwój intelektu człowieka będzie dynamizował rozwój cywilizacji opartej na technice, biotechnologii, matematyce, informatyce i biologii stosowanej (medycyna, weterynaria, zootechnika, itp.). Dalsze rabunkowe gospodarowanie zasobami Ziemi za pomocą sił rynkowych (niewidzialnej ręki) nigdy nie przywróci lekkomyślnie roztrwonionych, nieodnawialnych surowców energetycznych i zdegradowanych do pustyni wcześniej urodzajnych gleb. Cywilizacje giną zawsze wraz z utratą zasobów wody słodkiej zdatnej do picia i utratą urodzajności gleb rolniczych.
Postęp kulturowy wywołuje zmniejszenie śmiertelności w populacjach ludzkich
Kultura umożliwiła przetrwanie pokoleń ludzkich, gdzie zawiodły biologiczne mechanizmy adaptacyjne biorące udział w optymalizacji warunków życia i ewolucyjnego rozwoju człowieka. Taki punkt widzenia reprezentuje medycyna, która walczy o utrzymanie przy życiu każdej istoty ludzkiej w sprzeczności z biologicznym prawem walki o byt! Należy tu podkreślić, że człowiek mimo gwałtownego rozwoju kultury nie przestał być gatunkiem biologicznym, mimo iż jego oddziaływanie na przyrodnicze otoczenie może wywołać nieprzewidywalne, szkodliwe zmiany.
Współczesny człowiek, wyposażony w interdyscyplinarny system wiedzy naukowej, powinien w większym stopniu brać pod uwagę zarówno społeczne, jak i biologiczne skutki przekształceń w przyrodniczym środowisku, a nie tylko bilansować je w sferze ekonomiczno-finansowej.
Należy tutaj podkreślić, że 80% ludzi cierpi z powodu zanieczyszczeń środowiska, ludzkich odchodów, odpadów przemysłowych, śmieci, zanieczyszczeń chemicznych wody, gleby, żywności – bez profitów wynikających z uprzemysłowienia.
Należy pamiętać, że ewolucja to nie tylko powstawanie nowych gatunków w nierównomiernym tempie, ale również ich wymieranie [czyli zagłada gatunków]. Ewolucja dotyczy zarówno pojedynczych genów, jak również wielkich jednostek systematycznych. Można to unaocznić rozpatrując człowieka jako gatunek biologiczny w jego stanowisku systematycznym.
Współczesny ewolucjonizm neodarwinizm wykorzystuje wiedzę z różnych dziedzin biologii. Ponieważ
podstawowe zmiany ewolucyjne zachodzą na poziomie populacji (zmiany w genach w skali całej populacji). Tę gałąź genetyki nazywa się genetyką populacji. Kultura czule reaguje na zmiany biologicznego układu organizm-środowisko. Kultura będąc narzędziem w rękach ludzi wydaje owoce zarówno pożyteczne, jak i również służy występkom i przemocy. Stąd właśnie wynika konieczność zbiorowej kontroli kierunków rozwoju kultury.
Marzenie człowieka o poszukiwaniu planety przyjaznej dla życia naszego gatunku jest płonne, biorąc pod uwagę naszą długość życia i liczbę lat świetlnych potrzebnych do eksploracji galaktyki, choćby tej, w której obecnie żyjemy.
Prof. dr inż. Jerzy Leszek Zalasiński – fizjolog i biochemik roślin, ekolog. Od wielu lat jest ekspertem ONZ, FAO/WHO i Rady Europy. Wykłady wygłaszane przez profesora na wielu uniwersytetach krajowych i zagranicznych zostały uhonorowane licznymi odznaczeniami i listami gratulacyjnymi od Rektorów. Autor wielu rozwiązań w zakresie biotechnologii ważnych dla postępu biologicznego w rolnictwie, ogrodnictwie, leśnictwie i pszczelarstwie. Kontakt do autora w redakcji: redakcja@hipoalergiczni.pl
Zamiast marzyć o nowej planecie ,skupmy się na tej na której przyszło nam żyć ,stosy śmieci i bezmyślne martnotrastwo zamieńmy na optymalne zero waste ,produkujmy to co nam trzeba bądźmy ekologiczni i wykorzystujmy to co już mamy z pożytkiem dla wszystkich