Moda, podróże i spotkania z ludźmi z całego świata mogą skutecznie wywrócić życie do góry nogami. Inaczej stało się w przypadku Kamili Szczawińskiej, która bez żalu porzuciła wybieg dla spokojnego życia rodzinnego. Teraz zaskakuje wszystkich swoją energią, optymizmem i pasją do zdrowego gotowania. Porozmawialiśmy z Kamilą o jej wizji macierzyństwa, wyborach i życiu w zgodzie z samym sobą.
Hipoalergiczni: Zwolniła Pani tempo – „życie na walizkach” zastąpiła Pani świadomym macierzyństwem, ekologią i…troską o własny wypoczynek. Czy łatwo było podjąć taką decyzję u szczytu kariery?
Kamila Szczawińska: To była bardzo świadoma decyzja. Byłam zmęczona ciągłymi podróżami i niestabilnością. Dopiero rodzina przywróciła mi równowagę i porządek w życiu.
H: Prowadzi Pani w „Pytaniu na śniadanie” cykl m.in. o macierzyństwie. Czy to oznacza, że bardziej się Pani identyfikuje z rolą matki niż z rolą modelki? Kto wspiera Panią w takich wyborach?
KS: Cykl dotyczy zarówno macierzyństwa, jak i mojej pracy. Staram się pokazać w nim, jak łączę życie rodzinne i modeling. Oczywiście bycie mamą jest dla mnie najważniejsze, a pracę staram się dopasować tak, aby mieć jak najwięcej czasu dla rodziny.
H: Jaki przekaz dla innych kobiet chciałaby Pani przemycić w swoich wywiadach, wystąpieniach?
KS: Zarówno mój program, jak i wystąpienia dotyczą mojego codziennego życia. Kocham sport i zdrowe odżywianie, a w moim programie chcę pokazać, że nawet będąc bardzo zapracowanym, warto na chwilę się zatrzymać i zrobić coś dobrego dla siebie i rodziny.
H: Zasmakowała Pani życia w różnych rejonach świata, poznając mnóstwo ludzi. Czy chciałaby Pani, aby Pani dzieci kiedyś też miały okazję spróbować takiego stylu życia?
KS: Kocham podróżować z moją rodziną i marzę o tym, aby dzieci mogły zwiedzić świat. Według mnie podróże bardzo wpływają na nasz światopogląd, uczą tolerancji, pokazują jak różni są ludzie.
H: Czego nauczyła Panią kariera modelki? Czy to pozwoliło Pani przygotować się do macierzyństwa?
KS: Praca modelki nauczyła mnie pokory i tego, że nic nie jest dane raz na zawsze. Za każdym sukcesem stoi bardzo ciężka praca i odrobina radości. Podobnie jest z wychowaniem dzieci, musimy dużo czasu poświęcić naszym dzieciom, żeby wychować ich na wartościowych ludzi. Czasem trzeba dzieciom coś powtarzać po 100 razy, ale gdy za 101 poskutkuje, odczuwamy ogromną radość.
H: Podkreśla Pani, że ważną rolę w zachowaniu formy odegrało zdrowe odżywianie. Jak uczy Pani rozsądnego i wegetariańskiego odżywiania swoje dzieci? Czy zdarzyło się Pani podać danie ze słoiczka?
KS: Dzieci od małego odżywiają się zdrowo i dla nich jest zupełnie naturalne, że u nas w domu nie ma słodyczy albo napojów gazowanych. Oczywiście zdarzyło mi się karmić dzieci słoiczkami, bo uważam, że słoiczki często są zdrowsze niż warzywa kupowane w supermarketach. Jeśli nie miałam dostępu do ekologicznych warzyw, gotowe dania były lepszym rozwiązaniem. Poza tym znacznie ułatwiały karmienie w podróży. W domu starałam się jednak zabezpieczać, gotować więcej i poporcjowane dania mrozić. Moje dzieci kochają owoce, warzywa i orzechy, a kuchnia wegetariańska jest bardzo różnorodna i każdy znajdzie tam coś dla siebie.
H: Jak zrobić jeden z Pani pysznych zielonych koktajli? Skąd czerpie Pani inspiracje kulinarne?
KS: Odkąd przeszłam na wegetarianizm, inspiracje kulinarne same przychodzą mi do głowy. Staram się nie korzystać z gotowych przepisów, tylko za każdym razem tworzyć coś nowego. Mam ogromną radość, kiedy mogę gotować dla mojej rodziny i przyjaciół. Cały czas szukam jakichś nowych połączeń smaków, uwielbiam eksperymentować. Wszystkie przygotowywane przeze mnie koktajle, są ekspresowe i jednocześnie są bombą witaminową. Staram się, aby dzieci przynajmniej raz dziennie piły taki zdrowy koktajl.
H: A jeśli chodzi o sport – jakie formy ruchu są Pani najbliższe? Widziałam zdjęcia, na których jest Pani w pozycjach, o których większość z nas może tylko pomarzyć. Jak Pani to robi?
KS: Od zawsze kocham sport, myślę, że jest to zasługa mojego taty i jego sportowych pasji, m.in windsurfingu. Mój mąż, też jest bardzo aktywny, więc mobilizujemy się nawzajem. Od wielu lat trenujemy razem różne dyscypliny sportowe i staramy się nimi zarażać nasze dzieci. Razem z dziećmi co sobotę chodzimy na łyżwy, a w niedzielę na konie. Poza tym uprawiamy sporty sezonowe: zimą snowboard i narty, a latem pływanie na skuterach wodnych. Ja sama trenuję dodatkowo bieganie i mój ukochany pole dance – to dzięki tańcowi na rurze udało mi się wrócić do formy sprzed ciąży. Poza tym pływam na wakeboardzie, tańczę i uczę się pływać na kitesurfingu. Moja przyjaciółka śmieje się, że dla mnie najlepszym prezentem są buty do biegania, wiązania albo szczotki do czyszczenia konia.
H: Na Warsaw Fashion Week świetnie sprawdziła się Pani w roli konferansjerki. Czy to może być nowy sposób na życie?
KS: Myślę, że może być to nowa ścieżka. Od kilku miesięcy, cały czas podejmuję nowe wyzwania i konferansjerka jest jednym z nich. Bardzo dobrze czuję się w roli prowadzącej różne wydarzenia, ale wiem, że jeszcze dużo muszę się nauczyć.
Kamila Szczawińska – Zielone posiłki to jej specjalność. Uwielbia gotować dla rodziny i przyjaciół. Zaskakuje nowymi kompozycjami smaków i eksperymentuje. Nie jest typową mamą, która usiedzi w domu z dwójką dzieci. Wręcz przeciwnie. Uprawia wiele sportów, zaraża dzieci miłością do koni i podróży. Wraz z mężem ciągle odkrywają uroki rodzicielstwa, o czym pisze Kamila na swoim blogu oraz prezentuje w programie „Pytanie na śniadanie”. Poznaj inspirujące przepisy na blogu: www.myfitspirations.com
co a kobieta , zazdroszczę mężowi takiej u boku , raczej się razem nie nudzą ,co prawda przeciętnej polskiej rodzinki nie stać na tyle ciekawych sportów ale jak się chce to zawsze się cos wymyśli
zazdroszczę figury i radości życia ,podziwiam optymizm i to w jaki sposób pani mówi o tym co osiągnęła widzę ciepłą wrażliwą kobietę matkę ale i świadomą swoich wyborów ,naprawde pełen szacun