Organizmy żyjące w symbiozie z człowiekiem chronią go przed wieloma schorzeniami. Dowiedziono nawet, że te żyjące na skórze i błonie śluzowej człowieka chronią przed chorobami zapalnymi.
[dropcap]F[/dropcap]ińscy naukowcy z Wydziału Nauk Biologicznych Uniwersytetu w Helsinkach zajęli się badaniem związku między zmniejszonym kontaktem człowieka z naturą oraz poziomem bioróżnorodności a wrażliwością na alergeny.
Badania
Naukowcy pod przewodnictwem Ilkka Hanski przeprowadzili testy na losowej próbie 118 nastolatków żyjących w kilkuset kilometrowym obszarze wschodniej Finlandii. Udało im się ustalić, iż badani żyjący na farmach lub w pobliżu lasów mieli bardziej zróżnicowaną florę bakteryjną na skórze i niższą wrażliwość na alergeny niż osoby żyjące w obszarach mniej zróżnicowanych pod względem biologicznym, takich jak obszary miejskie czy okolice zbiorników wodnych.
[pullquote]Badani żyjący w pobliżu lasów mieli niższą wrażliwość na alergeny.[/pullquote]W dalszym rzędzie ustalono, że osoby wrażliwe na alergeny miały niższą różnorodność jednego rodzaju bakterii (gammaproteobacteria) na skórze, w przeciwieństwie do osób zdrowych. To właśnie obecność jednego gatunku z rodzaju gammaproteobacteria – Acinetobacter została powiązana z wydzielaniem markera przeciwzapalnego IL-10 do krwi osób zdrowych. Na tej podstawie naukowcy wysnuli wniosek, iż obecność rodzaju gammaproteobacteria we florze bakteryjnej skóry zwiększa tolerancję systemu odpornościowego.
Im więcej natury, tym mniej chorób
W trakcie badań odkryto także, iż w otoczeniu osób zdrowych znajdowało się o 25% więcej przedstawicieli konkretnej grupy roślin – rzadko występujących w Finlandii rodzimych kwiatów. Kwestią otwartą pozostaje, czy takie właściwości mają jedynie rośliny rodzime dla obszaru Finlandii, czy też ogólna zasada może mieć zastosowanie dla dowolnego regionu świata, jednak autorzy badań twierdzą, że z łatwością mogą być one powtórzone przez inne grupy badawcze na ich [pullquote align=”right”]Bakterie żyjące w ciele człowieka wpływają na rozwój innych chorób takich jak cukrzyca typu I, astma czy nawet depresja.[/pullquote]własnych populacjach, dzięki czemu można by się przekonać do jakiego stopnia rezultaty mają charakter uniwersalny. Ilkka Hanski mówi: „Uważamy, że kontakt ludzi, szczególnie dzieci, ze środowiskiem naturalnym i bioróżnorodnością może być naprawdę ważny dla rozwoju układu odpornościowego”. Naukowiec uważa także, że bakterie żyjące w ciele człowieka wpływają na rozwój innych chorób takich jak cukrzyca typu I, astma czy nawet depresja.
Nie każdy może być rolnikiem
Badania te dowodzą, że należy poważnie zastanowić się nad dalszym rozwojem cywilizacyjnym i tym, jak powinien być on prowadzony. Całkowite oderwanie od natury i wznoszenie betonowych dżungli zdaje się mieć znacznie bardziej niekorzystne skutki dla naszego zdrowia niż nam się do tej pory wydawało. Ponieważ rezygnacja z procesu urbanizacji nie wchodzi w grę, należy bardzo mocno zwracać uwagę na dostęp ludności miejskiej do zieleni, tak żeby nie była ona odcięta od dobroczynnego wpływu środowiska naturalnego.
szczerze powiem ja lubię rytm dużego miasta,to że wszędzie jest blisko wszystko pod ręką lubię smak wielkomiejskich aglomeracji…..po prostu należało by zyć świadomiej bardziej w zgodzie z naturą w zgodzie ze sobą ze swoim zegarem bioekologicznym
jednym słowem wyprowadzamy się do lasu hahaha ja to nawet chętnie bym przyjełą małą działeczkę gdzieś blisko wody i mieszkałą tam w dniach wolnych od pracy z rodzinką….żeby się dotlenić uwolnić od tłoku i zgiełku miasta….ech powietrze