Życie w harmonii z samym sobą i nieprzeszkadzanie organizmowi w samodzielnej naprawie, to podstawy zdrowia i codziennego szczęścia. Łącząc filozofię wschodu z zachodnim rytmem życia, Agnieszka Cegielska mówi Hipoalergicznym o pracy i macierzyństwie w tempie japońskiej autostrady.
Hipoalergiczni: Jako magazyn dla alergików zapatrzeni jesteśmy w Skandynawię. Jednak również Japonia to synonim wysokiego poziomu edukacji i życia. Jak się Pani tam znalazła
Agnieszka Cegielska: Do Japonii wyjechałam zaraz po maturze. Spędziłam tam w sumie aż dwa lata. Z racji dużej odległości rzadko bywałam w Polsce, może dlatego skupiłam swoją uwagę na tym, jak żyją i co jedzą Japończycy.
H: Co z japońskiego życia przywiozła Pani do Polski? Czy wschodnia medycyna zdobyła Pani uznanie?
AC: Można powiedzieć, że Japonia skradła część mojego serca. Jestem absolutną zwolenniczką wschodniej medycyny, która szuka przyczyny, źródła dolegliwości, choroby – w odróżnieniu od medycyny zachodniej, która stara się leczyć skutki. Bardzo ważne dla mnie jest holistycznie podejście do zdrowia. Staram się bardzo uważnie słuchać swojego organizmu, bo wiem, że ma zdolności samoregeneracji, tylko nie wolno mu w tym przeszkadzać jedzeniem zbyt dużej ilości wysoko przetworzonego jedzenia, modyfikowanego genetycznie. Spożywanie zbyt dużej ilości leków też niestety nie jest dobre, trochę mnie przeraża ilość aptek w naszym kraju.
H: Wszyscy w Polsce pokochali sushi. Czy Pani talerz też zapełnia się sushi czy innymi azjatyckimi daniami?
AC: Ja pokochałam algi i to one królują w mojej codziennej diecie. Podobnie, jak warzywa, zioła i nasiona. Mój jadłospis jest bardzo oszczędny w składniki, sięgam w większości po to, co lokalne, sezonowe i dobre. Sushi polecam w krajach, gdzie ryby poławia się nad brzegiem morza i mamy gwarancję, że są świeże i z wiarygodnego źródła. Do nas docierają ryby mrożone, albo takie, które – choć świeże – pokonały setki kilometrów, by znaleźć się na naszym talerzu. Jeśli już ktoś lubi sushi, polecam popijać je zieloną herbatą. Tak robią Japończycy, na pewno nie popijają sushi napojem bogów, czyli winem.
H: Na ekranie emanuje Pani ciepłem i pozytywna energią. Jak ładuje Pani swoje baterie?
AC: Jestem z natury osobą pozytywną. Baterie ładuję w locie, bo nie mam innego wyjścia. Czasem jest to kolacja z przyjaciółmi, innym razem wyjście na rower z moim synkiem. Najlepszym akumulatorem i najcudowniejszym kremem przeciwzmarszczkowym jest sen, wiec jeśli uda mi się przespać całą noc, to jest to dla mnie luksusowa namiastka raju. Prawda jest taka, że bardzo dużo zależy od nas i naszego nastawienia do świata. Jeśli chcemy zobaczyć słońce, to je zobaczymy, bez względu na to, czy jest za chmurą, czy daleko – za górami, za lasami.
H: Publiczne karmienie piersią wzbudza wiele kontrowersji, co pokazała między innymi słynna akcja kobiet w warszawskim metrze. Co Pani o tym sądzi
AC: Karmienie piersią to bardzo indywidualna i prywatna sfera pomiędzy mamą, a dzieckiem. Nie powinna wzbudzać ani kontrowersji ani publicznych debat. Powinna być przyjmowana bardzo naturalnie i tolerancyjnie, jeśli kobieta chce karmić piersią w miejscu publicznym, powinna mieć jak najbardziej ku temu przyzwolenie i nie powinno to nikogo dziwić.
H: Czy bycie prezenterką telewizyjną i matką to trudne połączenie?
AC: Na pewno nie łatwe, ale nie jestem wyjątkiem, w tych czasach większość mam stara się najlepiej jak potrafi łączyć pracę zawodową z obowiązkami rodzinnymi. Każda mama pracująca, w telewizji, czy nie, bierze na siebie dwa etaty. Wymaga to bardzo dobrego zorganizowania. Staram się nie zaniedbywać moich obowiązków zarówno wobec szklanego ekranu, ani wobec mojego synka. Choć czasem bywa ciężko i miewam wyrzuty sumienia, to każdego dnia działam jak japońska autostrada i spółdzielnia pracy precyzja i na szczęście udaje mi się łączyć te dwie role.
H: W wywiadzie dla nas polska położna pracująca w Danii mówi o tym, że kobiety w Danii w trosce o dziecko zaczynają uważać, co jedzą w ciąży czy w czasie karmienia piersią, czym sprzątają dom, jaką pielęgnację stosują. Czy Pani również doświadczyła w swoim życiu takiego przełomu?
AC: Będąc w stanie błogosławionym bardzo pilnowałam tego, co jem, ale jednocześnie słuchałam swojego organizmu i zdarzały się sytuacje, że zjadałam jednorazowo kilogram jabłek, a czasami dwa kilogramy czereśni. Wychodziłam z założenia, że mój organizm tego potrzebuje. Z reguły bardzo pilnuję tego, co jem, więc dla mnie w czasie ciąży było to bardzo naturalne. Prawda jest taka, że jesteśmy tym co jemy.
Agnieszka Cegielska – dziennikarka i prezenterka telewizyjna. Studiowała dziennikarstwo i ekonomię, ukończyła państwową szkołę muzyczną. Dwukrotna laureatka plebiscytów Telekamery i Gwiazdy Dobroczynności. Od początku związana ze stacją TVN, popularność zdobyła jako prezenterka pogody. Prowadziła min. autorski program Cegiełka Zdrowia w TVN Meteo, a także Męski Typ w TVN Turbo. Pasję dziennikarską dzieli z pomaganiem innym, angażując się w działalność na rzecz dzieci i ekologii.
Żyj tak jak by jutra miało nie być, mawiał mój dziadek urodzony w czasie pierwszej wojny światowej ,jedzenie wtedy nie było zbyt wiele ,ludzie się kochali i nie rozwodzili bo nie było im dane pożyć zbyt długo, a dzisiaj? dzisiaj się obżeramy ,pijemy i nie potrafimy sie cieszyć tym ,ż posiadamy tak wiele
na pewno wiele zależy od tego jaka filozofia się kierujemy i musi ona być bliska naszemu sercu inaczej nie ma opcji się zaaklimatyzować i rozgościć w naszym życiu , wiadomo każdy z nas ją trochę modernizuje pod siebie , ale jest to jak najbardziej właściwe prostota i łatwość działania jaką wtedy mamy ,rozwija nam skrzydła….