Od kilkudziesięciu lat lekarze, naukowcy, władze rządowe, dietetycy i inni radzą nam co jeść lub czego nie jeść, w jakich ilościach itp. Ale bardzo rzadko pada pytanie o rodzaj tłuszczów, białek, a szczególnie cukrów. Badania prof. Kathleen Page dowodzą, że glukoza, w przeciwieństwie do fruktozy nasyca ośrodek głodu z mózgu.
Glukoza krzepi!
W roku 2013 opublikowane zostało arcyciekawe badanie zespołu Profesor Kathleen Page z zakresu neurologii, ale wpisujące się praktycznie w szeroko rozumiane nauki o człowieku i jego żywieniu. Badanie wykorzystujące nowoczesne techniki obrazowania mózgu fMRI (funkcjonalny magnetyczny rezonans jądrowy). Niestety w całej masie kilku tysięcy prac naukowych corocznie publikowanych na świecie trudno się przebić nawet z tak ważną informacją nie tylko do masowego odbiorcy, a też do swoich kolegów po fachu. Praca ta jednak jest tak wartościowa, że jak sądzę, w ciągu najbliższych lat przebije się do świadomości i wywrze wielki wpływ na nas wszystkich.
Czysta glukoza krzepi mózg
Kathleen Page podawała do spożycia jednej grupie czystą glukozę, a drugiej czystą fruktozę, po czym wykonywała badanie fMRI oraz kilka innych badań laboratoryjnych krwi. Okazało się, że tylko glukoza pobudza odpowiednie ośrodki sytości w mózgu, a fruktoza wcale. Cóż to znaczy i czy aby to wiarygodne odkrycie? Biologia i medycyna już dziesiątki lat temu odkryły, że mamy w naszym mózgu pewne struktury (zespoły komórek nerwowych i ich połączenia), które regulują i kontrolują uczucia głodu, sytości, pragnienia oraz wymuszają na nas poszukiwanie jedzenia, wody itd. Z kolei technika fMRI, dostępna szerzej od kilkunastu lat potrafi zobrazować aktywność mózgu w danym momencie i pod wpływem jakiegoś bodźca. Prof. Page jako bodziec zastosowała spożycie czystej glukozy lub czystej fruktozy. Aż dziwne, że była pierwsza i dopiero w 2012- 13 roku.
Co jeść?
Od kilkudziesięciu lat lekarze, naukowcy, eksperci rządowi i pozarządowi, dietetycy i nie tylko radzą nam co jeść lub czego nie jeść. Ile jeść, kiedy jeść, jak jeść, itd., itp. Sporów nie ma końca. Jedni mówią: jedz tłuszcze (lipidy) i unikaj węglowodanów (cukrów), inni wręcz przeciwnie: jedz jak najmniej tłuszczów bo zabijają, a jak najwięcej węglowodanów. Eksperci oczywiście popierają swoje tezy liczbami, wykresami i procentami. Mamy więc zalecenia Światowej Organizacji Zdrowia, Instytutów Żywienia i Zdrowia, ot chociażby w postaci piramidy żywieniowej. I tak na chwilę obecną zaleca się 40-55% węglowodanów, a tylko 15- 20 % tłuszczów, zaś białka 10-20%. Ale bardzo rzadko na początku padało pytanie o rodzaj tłuszczów, albo białek, albo cukrów.
Cukier to cukier…czy aby na pewno?
O ile takie pytania postawiono i wyjaśniono tę materię dość wcześnie i dokładnie w przypadku tłuszczów (nasycone, nienasycone, trans, omega-3, omea-6, roślinne, zwierzęce, na zimno, na ciepło, smażone, nie-smażone itd.) oraz białek (aminokwasy endogenne, egzogenne, sojowe, zbożowe, z komosy, rybie, wołowe, wieprzowe, nabiałowe, jajeczne, pieczone, smażone, gotowane, gotowane na parze itd.) o tyle w przypadku węglowodanów (cukrów) takich pytań długo nie stawiano. No cóż cukier, to cukier. Prosta sprawa. Jest słodki, daje energię. Jednym słowem KRZEPI. Wraz z epidemią cukrzycy i otyłości w ostatnich 20-u latach zaczęto się jednak przyglądać węglowodanom trochę dokładniej, ale wciąż niesatysfakcjonująco. Podzielono węglowodany i mocno nagłośniono różnice między nimi pod kątem ich indeksu glikemicznego. W uproszczeniu: te węglowodany (a konkretniej taki produkt spożywczy) które szybko i mocno podnosiły stężenie glukozy we krwi mają wysoki indeks glikemiczny, czyli bardziej szkodzą, a te które wolniej i słabiej wpływają na indeks glikemiczny szkodzą mniej. Ciągle jednak nie uwzględniało się ich różnej budowy chemicznej, uważając, że wszystkie węglowodany, z punktu widzenia ich spożycia, są w zasadzie takie same. Są materiałem wysokoenergetycznym, szybko i efektywnie spalanym w naszych komórkach. Zatem ich spożycie jest jak najbardziej wskazane, bo są tylko źródłem energii. W dodatku nie ma znaczenia, czy spożyte na zimno, czy rozpuszczone we wrzątku herbaty, czy wypieczone w piecu w procesie produkcji chleba, ciastek itd. Dziwne, że w przypadku tłuszczów i białek takie pytania padały, a przy cukrach prawie wcale.
Co z tymi cukrami?
Węglowodany jak już sama nazwa podpowiada to połączenie węgla i wody. Powstają z prostych związków chemicznych: dwutlenku węgla (CO2) i wody (H2O). Dzieje się tak w zielonych częściach roślin, w procesie zwanym fotosyntezą. To wspaniałe zjawisko umożliwia życie na ziemi, gdyż pierwotna energia słoneczna z małej cząsteczki, zwanej fotonem, jest „wyłapywana” w roślinie i wiązana w łańcuchu kilku atomów węgla. O ile jednak pojedynczy atom węgla (taki jak w CO2) nie ma w sobie „uchwyconej” energii fotonu, o tyle już 2 atomy węgla spięte ze sobą mają małą porcję energii. Im więcej atomów węgla zostało spiętych w łańcuchu, tym więcej fotonów udało się złapać i zamknąć. Tym samym taki związek chemiczny ma więcej energii, którą każda żywa komórka potrafi z powrotem odzyskać w procesie ich spalania, którego rezultatem, poza energią, jest dwutlenek węgla. Rośliny potrafią zamknąć energię fotonów dzięki chlorofilowi, „zielonemu” białku z atomem magnezu w środku, jeżeli tylko mają dostęp do światła słonecznego, wody czerpanej z gleby i CO2 z powietrza. Bez światła nie ma fotosyntezy i wówczas rośliny spalają część tego, co wytworzyły wcześniej. W procesie fotosyntezy powstają węglowodany, m.in. glukoza i fruktoza.
Choć podobne, to wciąż inne
Glukoza zwana jest także cukrem gronowym (od winogron, gdzie jest jej bardzo dużo) a fruktoza cukrem owocowym. Oba nazywamy cukrami prostymi, gdyż są małą pojedynczą i stabilną cząsteczką chemiczną. W swojej budowie nie różnią się aż tak bardzo, ponieważ każdy zawiera sześć atomów węgla, a więc zamyka taką samą ilość energii. Oba też powstają najpierw jako łańcuch 6 atomów węgla, aby następnie zostać zwiniętym i spiętym w pierścień za pomocą jednego atomu tlenu. I tak spięty pierścień (proces ten nazywany jest cyklizacją glukozy lub fruktozy) jest trwały, trudny do rozerwania, ale ma też w sobie siłę do łączenia się z innymi cząsteczkami, czy to cukrów, czy też białek. W roślinie zaś, w danym momencie, możemy znaleźć głównie formy pierścieniowe glukozy i fruktozy, ale też, w zależności od gatunku rośliny i jej części, te dwa cukry proste pospinane w różne kombinacje. Jeżeli jedna cząsteczka glukozy połączy się z jedną cząsteczką fruktozy to powstaje sacharoza, czyli coś co znamy powszechnie w postaci cukru buraczanego lub trzcinowego.
![]() forma łańcuchowa glukozy |
![]() |
(na czerwono zaznaczona jest różnica w budowie w stosunku do glukozy, na niebiesko węgiel i tlen w którym oba cukry są spinane w pierścień, co uwidacznia dlaczego w formie pierścieniowej te cukry już mocno się różnię, a co ma duże znaczenie dla organizmu po ich spożyciu doustnym)
glukoza i fruktoza szybko i większości w roślinie przechodzą z formy łańcuchowej w formę pierścieniową (cyklizacja). Atom tlenu spina łańcuch węglowy, ale w cząsteczce fruktozy poza pierścień wystają 2 „końcówki” węglowe, podczas gdy w glukozie tylko 1. Zapewne z tego powodu oba te cukry tak odmiennie są przetwarzane i wykorzystywane w naszym organizmie.
sacharoza (cukier buraczany, cukier trzcinowy): jedna glukoza spięta z jedną fruktozą, czyli dwucukier. Takim czymś słodzimy zazwyczaj herbatę. A nasz organizm rozcina w jelitach to połączenie i wchłania „solo” glukozę i „solo” fruktozę. A co się dzieje dalej? Czytaj w tekście.
fragment (w uproszczeniu) łańcucha skrobi. Cząsteczki glukozy (ich forma pierścieniowa) łączą się ze sobą w łańcuch, jak koraliki. W rzeczywistości ten łańcuch co jakiś czas się rozgałęzia, wygina, ponownie łączy, tak iż skrobia tworzy coś w rodzaju siatki, gąbki, o różnej wielkości. Ale zawsze jest zbudowana z glukozy. Nie ma w tym łańcuchu fruktozy, ani żadnego innego cukru prostego. Dlatego skrobia jest sama w sobie doskonałym źródłem glukozy. Nasz organizm rozcina w jelitach łańcuchy skrobiowe i wchłania pojedyncze cząsteczki glukozy do krwi. Z punktu widzenia dostarczenia energii skrobia jest idealna. Ale niestety nie jest słodka, a jak ktoś lubi słodkość? W takim celu konieczna jest czysta glukoza. Szczegóły w tekście. W naszym organizmie mamy glikogen, który zwany jest czasami skrobią zwierzęcą, gdyż ma bardzo podobna budowę. Składa się również wyłącznie z glukozy, ale różni się rozgałęzieniami łańcuchów.
To, czego używamy najczęściej do słodzenia herbaty lub ciast, to sacharoza, czyli połączenie glukozy i fruktozy w proporcji 50 na 50. Pierwotnie cukry proste powstają w zielonych liściach, ale wszystkie rośliny potrafią magazynować glukozę, fruktozę lub ich połączenia. I robią to w swoich owocach (miąższu), korzeniach, bulwach, nasionach, zielonych częściach (np. mięsistych liściach). Wiele roślin potrafi także bardzo efektywnie spakować cukier prosty w duże, rozgałęzione łańcuchy, tak, iż te zapasy są naprawdę imponujących rozmiarów. Najczęściej tworzą łańcuchy z samej glukozy w postaci skrobi. BEZ FRUKOTOZY.
Rośliny źródłem naszego pożywienia
Zwierzęta, w przeciwieństwie do roślin, nie mają zdolności do fotosyntezy. A więc jedynym pierwotnym źródłem energii są dla nich rośliny. Pewne zwierzęta zjadają rośliny i dzięki ich skrobi, sacharozie, glukozie, fruktozie mogą żyć. Spalają te związki lub przerabiają je na białka i na tłuszcze. Zwierzęta mięsożerne zaś zjadają inne zwierzęta i w taki oto sposób łańcuch pokarmowy się wydłuża, rozgałęzia, a czasami nawet zapętlą w postaci kanibalizmu. Ale pra– pra– źródłem energii jest foton słoneczny zamknięty w glukozie lub fruktozie. Człowiek w swej naturze jest i mięso-, i roślinożercą. Przez tysiące lat jadł, co zebrał i upolował, a potem także to, co wyrosło mu na uprawianej glebie i co wyhodował w zagrodzie. Nie dodawał sztucznych chemicznych składników, nie miał też zazwyczaj nadmiaru żywności, a więc jadł i pił tyle ile miał i tak jak mu dyktowały wspaniałe mechanizmy regulacji głodu, sytości i pragnienia. Oczywiście nie wiedząc nic o istnieniu ośrodków głodu i sytości w podwzgórzu, regulacji hormonalnej leptyną, adiponektyną, peptydem YY , cholecystokininą, insuliną, glukagonem, amyliną, wazopresyną itp., o których my dzisiaj wiemy. Decydowały jego instynktowne potrzeby jedzenia i picia. Nie miał też pojęcia jak funkcjonują jego kubki smakowe, czy receptory węchowe, ale po prostu jadł to co mu smakowało na języku, co pachniało dobrze, co wyglądało ciekawie oraz po prostu zaspokajało jego fizjologiczne potrzeby. Jego zmysły smaku i węchu nie były oszukiwane sztucznymi wzmacniaczami smaku, a szkodliwe czy gorzkie substancje nie były maskowane nadmiarem cukrów czy słodzików. Natura sama to regulowała przez wieki.
XIX wiek…
Aż przyszedł wiek dziewiętnasty: wiek chemii i mechanizacji. Udało się wycisnąć, zagęścić i skrystalizować sacharozę z buraka (biały cukier rafinowany) i podać go masowo na stół. Udało się w młynach oczyścić mąkę, która przez 10 tysięcy lat była zawsze pełnoziarnista. I tak pojawiły się wysokooczyszczone białe mąki, a z nimi kajzerki, tosty, ciasto francuskie, bielutkie makarony itd. itp. Wszystko to z mocno oczyszczoną sacharozą, skrobią, fruktozą, glukozą. Nikomu jednak do głowy nie przyszło, żeby dokładnie sprawdzić czy istnieją różnice, w tym co się dzieje w organizmie człowieka po spożyciu tak zmienionych węglowodanów, tak oczyszczonych i spożywanych w dużych ilościach, w dodatku bez towarzyszących im przez stulecia pozostałych składników pełnoziarnistej mąki (witaminy, minerały), czy całego miąższu owocu lub bulwy warzywa. Oczywiście już dawno zaobserwowano, że można na przykład podgrzać cukier i uzyskać karmel. Nie zadano sobie jednak pytania czy karmel (w sumie przepalony cukier: mieszanka fruktozy, glukozy i sacharozy) poza zmianą barwy na brązową i zapachu, może ma jakieś nieznane właściwości na nasze zdrowie (na szczęście nie ma).
Postęp rodzi postęp
Brnięto dalej w tym niby postępie aż w połowie XX. wieku opanowano procesy oczyszczania fruktozy, wykorzystano też wysoko wydajną kukurydzę jako źródło tanich cukrów prostych i ich mieszanki, czyli syropu fruktozowo- glukozowego. Ciągle traktowano, od strony spożywczej, te cukry jako jedno i to samo – masę energetyczną. Uważano zatem do niedawna, że nie ma znaczenia jaki cukier (węglowodan) się spożywa. Każdy daje to samo, energię zamkniętą między atomami węgla oraz przyjemną słodycz na języku, albo dodatkowy miły zapach np. karmelu. Zakładano, że każdy z nas potrafi spalić każdy cukier i odzyskać słoneczną energię fotonu dla siebie, a tak nie jest.
Spalamy głównie glukozę
U człowieka tylko glukoza jest naturalnym cukrem prostym. Krwinki czerwone (erytrocyty) oraz niektóre komórki nerwowe w mózgu są w stanie żyć spalając wyłącznie glukozę. Bez glukozy źle funkcjonują albo giną (a my na przykład tracimy przytomność, gdy poziom glukozy we krwi spadnie poniżej 40 mg/dl). Komórki te nie potrafią spalić fruktozy, ani tłuszczów (kwasów tłuszczowych), ani aminokwasów z białek. Dlatego też organizm wytworzył w sobie precyzyjny mechanizm regulacji stężenia glukozy we krwi i tkankach, aby jej nie zabrakło, ale też aby jej nie było w nadmiarze. Jeżeli dostarczamy odpowiednią ilość czystej glukozy w pożywieniu to świetnie. Jeżeli jednak zjemy jej za mało, lub w danym momencie zużyjemy zapasy glukozy, to nasza wątroba (i w mniejszym stopniu nerki) potrafią zsyntetyzować w ciągu kilku minut odpowiednią ilość cząsteczek glukozy. Jesteśmy tak stworzeni, że gdybyśmy w ogóle nie jedli glukozy, fruktozy, ani żadnego węglowodanu to potrafimy stworzyć „od nowa” tyle glukozy ile organizm potrzebuje. Oczywiście muszą być dostępne do tego składniki, z których najpierwszym jest alanina: prosty w budowie, trzywęglowy aminokwas (dwie alaniny dadzą zatem jedną sześciowęglową glukozę). Jeżeli alaniny brakuje wątroba wykorzysta to co ma „pod ręką”. Mogą to być np. inne aminokwasy (stąd przy dłuższym głodzeniu obserwujemy utratę białek kolagenu i mięśni). Chociaż przy głodówce w pierwszej kolejności zachodzi proces przestawienia komórek całego ciała na spalanie tłuszczów, a na potrzeby glukoneogenezy kwasy tłuszczowe i glicerol zamieniane są w alaninę i dalej na glukozę. Białka spalane są dopiero gdy tłuszczów zabraknie, albo gdy jest jakieś zaburzenie w uruchamianiu ich zasobów z tkanki tłuszczowej.
Fruktoza – glikuje i uszkadza
Kiedy zjemy fruktozę, ale we krwi i tkankach jest wystarczająca ilość glukozy PRAWIE CAŁA FRUKTOZA jest zamieniana na tłuszcz. Jeżeli spożyjemy za dużo fruktozy wątroba znacząco zwiększa swoją pracę. Co gorsza fruktoza w postaci wolnej, krąży we krwi, przedostaje się do tkanek i uszkadza białka. Istnieje w przyrodzie zjawisko zwane glikacją białek. To reakcja chemiczna, która zachodzi spontanicznie, bez udziału enzymów i nie wymaga energii. Cząsteczka cukru prostego łączy się z wybranymi aminokwasami w białku i zmienia właściwości tegoż białka. W większości przypadków taka glikacja białka cukrem uszkadza jego funkcje i właściwości. W zrozumieniu różnic między cukrami trzeba mocno podkreślić fakt, że fruktoza siedem razy mocniej glikuje, czyli uszkadza żywe, funkcjonalne białka aniżeli glukoza. Z tego powodu organizm obciążony spożytą fruktozą stara się ją jak najszybciej przerobić na nieszkodliwe, ale z drugiej strony bogate w energię kwasy tłuszczowe. I tak się dzieje u każdego, kto spożywa fruktozę.
Glukoza – cukier idealny
Glukoza zaś, jeżeli spożywana z umiarem, właściwie do masy ciała, wieku i wysiłku, jest cukrem wręcz idealnym. Wątroba nie podejmuje tak dużego wysiłku, jak po spożyciu fruktozy. Pojedyncze cząsteczki spożytej glukozy zostają wchłonięte z jelita do krwi, płyną z nią i jeżeli dotrą do wątroby są w niej łączone w łańcuchy zwane glikogenem. Jeżeli zaś cząsteczki wolnej glukozy dotrą do mięśni to sam mięsień potrafi te pojedyncze cząsteczki glukozy spakować w takie same łańcuchy glikogenu i zmagazynować na własne potrzeby. Krwinki czerwone wchłaniają czystą glukozę do swego wnętrza, podobnie jak komórki nerwowe i praktycznie wszystkie inne komórek naszego ciała. Odpowiada za to insulina i magnez, które przesuwają glukozę z krwi do wnętrza każdej komórki. Dzięki temu u zdrowego człowieka, ze zdrową wątrobą, trzustką oraz odpowiednią ilością magnezu stężenie glukozy we krwi zmniejsza się do optymalnego poziomu po około 2-3 godzinach i to nawet jeżeli zjemy dużo glukozy. Oczywiście jeżeli będziemy jeść dużo za dużo glukozy miesiącami i latami to ona sama także pokaże swe złe oblicze. Wątroba potrafi chwilowy nadmiar glukozy zamienić w pierwszej kolejności na glikogen, ale w drugiej na tłuszcz. Dzieje się tak, gdy zapas glikogenu jest duży, zaś wysiłek (wymuszający spalanie glikogenu) niewielki. W przeliczeniu na potrzebną energię glikogenu magazynujemy tak na około 2-3 dni, cała większa nadwyżka energii magazynowana jest w postaci tłuszczu, który zajmuje po prostu mniejszą objętość niż gdyby magazynem miały by być cukry. Dla dociekliwych powiem, że 1 gram tłuszczu zamyka w sobie 9 kcal, a 1 gram glukozy (lub fruktozy, lub sacharozy, lub glikogenu) ma tylko 4 kcal. Przyroda jest jednak mądra i wspaniała. Po co marnować miejsce na glukozę (glikogen) skoro tłuszcz zajmie ponad dwukrotnie mniejszą objętość.
Fruktoza – źródło tłuszczu, glukoza – dobra dla mózgu
Prof. Page stwierdziła, że w badaniu fMRI wykonanym u każdej osoby, która spożyła czystą fruktozę ośrodki mózgowe odpowiedzialne z uczucie głodu były ciągle pobudzone, a ośrodki sytości ciągle niezaspokojone. Równocześnie stężenie glukozy u tych osób było niskie, co potwierdza tylko to co opisałem powyżej. Fruktoza od razu zamieniania jest głównie na tłuszcze i prawie wcale na glukozę. Co ciekawe, u badanych osób fruktoza nie powodowała wzrostu stężenia insuliny, tak jak się spodziewano w oparciu o dostępną dotychczasową wiedzę podręcznikową. Kathleen Page dowiodła, że w przeciwieństwie do fruktozy, glukoza nasyca. Ośrodek głodu przestaje być aktywny, a ośrodek sytości daje znak, że organizm jest po prostu najedzony. Stężenie glukozy najpierw rosło, potem powoli spadało do normalnego poziomu przez około dwie godziny. Tak długo też mózgowe ośrodki głodu i sytości były odpowiednio w fMRI zmienione. Proporcjonalnie do wzrostu i spadku stężenia glukozy zaobserwowano także wzrost i spadek stężenia insuliny we krwi. Co z jednej strony dowodzi, tego co już wiedziano wcześniej o regulacji gospodarki glukozą, ale w zestawieniu z tym, co odnotowano po podaniu samej fruktozy dowodzi bardzo jednoznacznie, że FRUKTOZA nie jest tym samym dla naszego organizmu czym jest GLUKOZA.
Wyniki badania w praktyce
Pozornie badanie Prof. Page to małe odkrycie, ale możemy spojrzeć na to w inny sposób… W codziennym życiu nie spożywamy czystej glukozy lub czystej fruktozy. Jemy jakąś tam ich mieszaninę, czy to w owocach, warzywach, czy też innych produktach. Spożywając mieszaninę cukrów, glukoza nasyca nas na około 2-3 godziny, a fruktoza wcale. Fruktoza, o ile nie zamieniona szybko na kwasy tłuszczowe, krąży po całym organizmie robiąc szkody w postaci glikacji. Być może kwasy tłuszczowe z fruktozy kiedyś organizmowi się przydadzą jako źródło zapasowej energii, ale jeżeli ciągle się będzie się ją dostarczać w pożywieniu, to tkanka tłuszczowa nigdy się nie spali, a wręcz powiększy się. Przez tysiące lat nie jedliśmy tak dużej ilości fruktozy ani innych węglowodanów, aż do dziewiętnastowiecznego „przedwczoraj” i dwudziestowiecznego „wczoraj”. Zaledwie przez ostatnie 150 przesunęliśmy dramatycznie szkodliwie proporcje spożycia glukozy na rzecz fruktozy i przetworzonych węglowodanów. W tym co jemy i pijemy jest zdecydowanie za dużo fruktozy w stosunku do glukozy. Jemy fruktozę i nie czujemy sytości, bo glukozy w spożytym soku z kartonu, ciastku, cukierku, coli jest mniej niż kiedyś lub w naturalnym pożywieniu. A powód jest prosty.
Przemysł spożywczy warunkuje rynek
Od lat 70-tych XX wieku tania fruktoza wypiera droższą glukozę, a także poczciwą buraczaną sacharozę. Dodatkowo okazało się, że fruktoza jest o około 30% słodsza na języku aniżeli glukoza, a ponieważ lubimy słodkie (ewolucyjnie słodkie oznaczało w naturze nadające się do zjedzenia) to im więcej fruktozy, tym naszym zmysłom wydaje się, że jemy coś lepszego. Tylko, że mózg nie daje się oszukać, czego dowodzi badanie Prof. Page. Mimo to my dalej spożywamy żywność zawierającą coraz więcej fruktozy i coraz mniej glukozy, bo taką mamy cywilizację i przemysł spożywczy. Mam nadzieję, że nie wytoczą mi procesu o zniesławienie, ale to są dość znane fakty. Coca-Cola i Pepsi-Cola w latach 70-ch, a w ślad za nimi cały szereg innych producentów, wprowadziły do słodzenia swoich napojów (a potem słodyczy i innych wyrobów stałych) fruktozę, zamiast sacharozy lub glukozy. Z powodów czysto ekonomicznych. Co gorsza, oba te napoje zawierają w swoim składzie gorzkie składniki, które muszą być zamaskowane słodkim „czymś”. Nawet kilkanaście łyżeczek „cukru” jest potrzebnych na 1 litr tych napojów, aby uczynić je słodkimi. Przed erą taniej, czystej fruktozy i kukurydzianego syropu fruktozowo-glukozowego był to cukier buraczany lub trzcinowy, czyli sacharoza. Ekonomia ma jednak swoje prawa. Nie wiem ile litrów tych napojów sprzedają co roku na świecie, ale pewnie miliardy, a może setki miliardów. Jeżeli zaoszczędzą 5 centów, a nawet tylko 1 cent na 1 litrze napoju, zamieniając jego słodzenie na tańszą fruktozę to da olbrzymie zyski. Nie posądzam jednak producentów o takie świadome działania, gdyż po prostu 50 lat temu nikt nie wiedział, ani nie przypuszczał, że tak kolosalne i brzemienne w skutkach dla naszego zdrowia są różnice między fruktozą i glukozą. Chociaż podobnymi chemicznie, ale jakże innymi dla naszego metabolizmu i zdrowia. Teraz ta wiedza już jest dostępna, chociaż mało rozpowszechniona. Czas zatem na poważną refleksję i zmiany. Czas na przesunięcie spożycia na rzecz glukozy i ograniczenie fruktozy. Czas na zawołanie GLUKOZA KRZEPI, FRUKTOZA NIE.
Dla zainteresowanych LINK do artykułu Prof. K. Page. Page KA, Chan O, Arora J, Belfort-DeAguiar R, Dzuira J, Roehmholdt B, Cline GW, Naik S, Sinha R, Constable RT, Sherwin RS. Effects of Fructose vs Glucose on Regional Cerebral Blood Flow in Brain Regions Involved with Appetite and Reward Pathways. JAMA. 2013 Jan 2;309(1):63-70. doi: 10.1001/jama.2012.116975. PMID: 23280226 [PubMed] [PDF]
Dr n. med. Mirosław Mastej – lekarz z zawodu i powołania. Prowadzi „Centrum Zdrowia dr Mastej” w Jaśle. Orędownik zdrowego żywienia. Jego obszary zainteresowania to m.in.: wpływ diety i środowiska na funkcjonowanie organizmu człowieka, immunologia i alergologia, medycyna naturalna, biochemia, a także wiele innych pokrewnych dziedzin medycyny. www.mastej.pl
Czytam i nie mogę zrozumieć – przecież te same, wymienione w małej tabelce produkty , zawierają wysoką dawkę glukozy i także wysoką fruktozy. Te cukry są nierozłączne. Suszone figi, miód – mają prawie tyle samo jednego cukru, co i drugiego… No to jak jeść , by unikać fruktozy?????
Naprawdę niejasne…
witam , jestem cukrzykiem i takie informacje są dla mnie na wagę złota , dobry artykuł ,i podsumowanie a więc od dziś ograniczamy cukier fruktozowy a spożywamy minimum glukozy dla dobrej pracy mózgu ,dobrze się czyta takie badania i warto poszerzać wiedze przed zakupem kolejnej butelki coca-coli , fanty lub pepsi:P