Co dzieje się z naszą odpornością, że organizmy szaleją i wypowiadają wojnę niewinnej marchewce i swojskiej brzozie, która rosła w Polsce od wielu lat? Co takiego wydarzyło się w naszym kraju (na półce sklepowej) i w naszym domu (na talerzu), że prawie nie ma już rodzin w pełni zdrowych?
TEKST: Żaneta Geltz
Wychowałam się w wielkopolskim sadzie, w którym rosło ponad 100 drzew owocowych, a po większość warzyw potrzebnych do posiłków sięgaliśmy do własnego ogródka. Owoce jadłam prosto z drzewa, nawet nie biegając do domu, by je dokładnie umyć i obejrzeć. Mając 19 lat, przeniosłam się do miasta na studia. Zmiana miejsca zamieszkania oznaczała znacznie więcej niż założenie rodziny, studia i staż. Zmieniła się moja ścieżka życia i dokonywane wybory żywieniowe.
Czereśnie prosto z drzewa?
Pseudożywność, która ok. 30 lat temu zalała nasz polski rynek, odbiła się nie tylko na nas dorosłych, ale głównie na dzieciach, które z racji młodego wieku miały mało kontaktu z prawdziwą żywnością, dziewiczymi owocami, warzywami z ogródkowych grządek czy czereśni prosto z drzewa.
Dzisiaj z ogromną uwagą dokonuje zakupów i – prowadząc magazyn dla alergików – zwracam uwagę Czytelników na to, jakimi kryteriami, dość subiektywnymi, kierują się Duńczycy, od których czerpie wiedze, jak się uchronić przed alergią. Dlaczego od nich? Bo im się udało. Ograniczyć postęp alergii, wprowadzić odpowiednie ustawy, zarządzić serwowanie żywności bio w przedszkolach i szpitalach, ograniczyć liczbę aut w mieście i traktować budki z fastfoodami jako coś dla turystów, bo miejscowi tego raczej nie ruszają.
Fanaberie czy fakty?
Mogłoby się wydawać, że jedzenie nie ma aż tak dużego znaczenia, że zastanawianie się nad wyborem mleka roślinnego w miejsce krowiego czy odrzucanie oleju słonecznikowego, znanego u nas od dziesięcioleci, na rzecz masła klarowanego, to co najmniej fanaberia. A jednak nie. Najnowsze badania przeprowadzone w Instytucie Badawczym Medycyny Profilaktycznej na Uniwersytecie Kalifornijskim w San Francisco, przytoczone w książce „Spektrum“ autorstwa doktora Dean’a Ornisha (który prowadził takich pacjentów m.in. jak Bill Clinton czy Clint Eastwood), dowiodły, że na przykład zmiany w diecie czy wsparcie psychospołeczne mogą znacząco wpłynąć na nasze zdrowie i samopoczucie, a także zmianę genów. To, co wybieram do mojego koszyka i co ląduje na moim talerzu, wpływa na moje zdrowie i mój genom. Jaka matka, takie dziecko? Daje do myślenia.
Co w spiżarni alergika być powinno?
Nie jesteś byle kim, by jeść byle co. Przytoczę teraz kilka konkretnych zdobyczy, którymi podzielili się ze mną w trakcie wywiadów duńscy, ale też polscy specjaliści omijający hipermarkety i nieznane źródła żywności. Oto subiektywny zbiór kryteriów swoistej rekrutacji produktów do spiżarni, które polecam alergikom, aby w sposób niefarmakologiczny wspierali swoje zdrowie:
- Tylko certyfikowane produkty. Zielony listek bio, znak VIVA!, EcoCert, VEGAN, itd. Wybór produktów znakowanych zwiększa szanse na to, że nie spożywasz żywności naszpikowanej 10 tys.
sztucznych składników (tyle już mamy nienaturalnych dodatków w produktach, które spożywamy). - Im krótszy termin i skład chemiczny, tym lepiej. W myśl zasady „less is more” lepiej wyjdziesz na tym, jeśli kupisz mniej sztuk danego produktu, a szybciej je spożyjesz. Składniki, które czytasz na etykiecie, powinny być dla ciebie zrozumiałe, a nie brzmiące jak szyfr chemiczny.
- Więcej roślin, mniej zwierząt. Nasz organizm wcale nie potrzebuje aż takiej dużej ilości białek zwierzęcych, jaką spożywamy, jedząc codziennie produkty mięsne. Zakwaszamy organizm, stwarzając warunki przyjazne zapaleniom, zabiałczamy się, sprzyjając tym samym powstawaniu nowotworów.
„NIE” dla silnych alergenów i toksyn:
- Zdecydowane „NIE” dla przemysłowej pszenicy, która jest dla człowieka toksyna, dla przemysłowego mleka krowiego UHT, białego, rafinowanego cukru oraz wszelkich syropów fruktozowych i kukurydzianych, które powodują nie tylko otyłość, ale silne depresje, zagrzybienie organizmu i szereg skutków ubocznych (jak wczesna utrata jakości wzroku).
- Słodzone płatki śniadaniowe, masła „orzechowe” z olejem palmowym. To główne składniki śniadań amerykańskich dzieci, ofiar niewiedzy i braku świadomości rodziców. Jaką krzywdę wyrządzają swoim największym skarbom? Wszyscy wiemy. Popisowy odsetek otyłości i cukrzycy typu 2.
- Aromaty, barwniki, słodziki, konserwanty, spulchniacze, emulgatory, wzmacniacze smaku, zagęstniki, stabilizatory. Czy brzmienie nazw tych substancji nie mówi już samo za siebie? Są one silnymi toksynami i potencjalnymi źródłami stanów zapalnych (np. benzoesan sodu w przyprawach kuchennych), także alergii.
- Orzeszki ziemne, laktoza, gluten, soja, gorczyca, anyż, sezam, seler, jaja, owoce morza, owoce cytrusowe, truskawki. To klasyczne, silne alergeny pokarmowe, które warto zbadać, jeśli podejrzewamy u siebie reakcje alergiczną bądź mamy podstawę do obawy o wstrzas anafilaktyczny. Ale nie rezygnuj, jeśli nie musisz.
- Napoje gazowane. Lepiej zamienić napoje kolorowe i smakowe na wode bardzo dobrej klasy, lub na syropy owocowe bez dodatku cukru.
- Margaryny, olej słonecznikowy, rzepakowy, wszelkie tłuszcze rafinowane. Odrzucić, gdyż w wysokich temperaturach powstają rakotwórcze akrylamidy, a same w sobie nie niosą ze sobą wartości odżywczych i powodują otyłość.
Wybór zapasów do naszej spiżarni sprawia, że albo budujemy, albo rujnujemy nasze zdrowie. To tak, jakbyśmy inwestowali grosik do grosika w naszej skarbonce lub cały czas szastali banknotami, nie myśląc o tym, co będzie za rok czy dwa. Gdy odpowiednio zarządzimy naszymi zakupami, spiżarnia alergika nie będzie przypominała apteczki. Wręcz przeciwnie – będzie nas trzymała z dala od aptek i przychodni. Żywienie jest naszym lekarstwem i to, czy będzie nam dodawać energii oraz sił witalnych, w dużej mierze zależy od zawartości koszyka, czyli naszego wyboru.
Zainteresowała się sprzyjającymi zdrowiu rozwiązaniami podczas wielu podróży do Danii, Szwecji i Finlandii. Koncepcja, którą stworzyła o nazwie DOM ALERGIKA – odpowiada na wiele wyzwań, które stoją nie tylko przed młodymi inwestorami, planującymi nowy dom lub mieszkanie, ale także rodzicami, urządzającymi pokoik dla dziecka. Miłośniczka Skandynawii, kreatywnej kuchni i podróży. Badaczka zjawiska alergii. Jej oczkiem w głowie są Czytelnicy jej specjalistycznego magazynu „Hipoalergiczni”, w którym prezentuje sposoby na radzenie sobie z alergią. Wprowadza w świat minimalizmu oraz w nawyk zdrowego stylu życia. Z wykształcenia lingwistka, specjalista ds. komunikacji, redagując czasopismo – lubi łączyć świat nauki z codziennym życiem.
zdrowienie przez jedzenie ,dosyć logicznie to brzmi ,więc w sumie do dzieła już jakiś czas temu zacząłem taka akcję ,czytaj zanim kupisz i kup zdrowsze ,mniej a lepsze niż byle co:P