Jak to jest, że kardiochirurg, doktor medycyny, który przeprowadził tysiące operacji i opracował ratującą życie technologię medyczną, po 40 latach praktyki kardiologicznej porzuca salę operacyjną? Czy to możliwe, żeby zamienić operacje na sercach pacjentów na porady żywieniowe? Skandal czy odkrycie? Co wspólnego ma z tym wszystkim gluten, a dokładniej lektyny w roślinach? Zapraszamy do wywiadu z dr n. med. Stevenem R. Gundry, autorem książki „Roślinne kłamstwo”.
Nasi starożytni przodkowie opracowali szereg metod radzenia sobie z lektynami. My, ludzie współcześni, niestety nie jesteśmy już tacy rezolutni. Radzimy sobie inaczej: gdy zjemy coś, co nam nie służy albo wręcz szkodzi, znajdujemy albo wymyślamy coś – np. lek hamujący wydzielanie kwasu żołądkowego czy ibuprofen, lek przeciwbólowy – byśmy mogli nadal jeść substancje, których przeznaczeniem jest nas niszczyć, sprawić nam ból lub przynajmniej osłabić. […] Co więcej, wraz z wprowadzeniem antybiotyków o szerokim spectrum działania i innych leków oraz szerokiej palety chemikaliów całkowicie zniszczyliśmy bakterie jelitowe, które w przeciwnym wypadku dałyby nam szansę na przetwarzanie tych lektyn i nauczenie układu opornościowego, jak z nimi postępować.
„W ciągu ostatniego półwiecza przestaliśmy korzystać z wielu sprawdzonych metod jedzenia i przygotowywania żywności, zastępując je fastfoodami, produktami przetworzonymi i wysokoprzetworzonymi, posiłkami odgrzewanymi w kuchenkach mikrofalowych i wieloma innymi. Znacząco zmienił się także skład naszej diety. Większość żywności przetworzonej zawiera mnóstwo kukurydzy, soi i pszenicy. Spożycie lektyn jest obecnie wyższe niż kiedykolwiek przedtem, ale na tym nie koniec. We wspomnianym już okresie ostatnich pięciu stuleci doszło również do dezorganizacji funkcjonowania naszego wewnętrznego systemu wymiany informacji, układu pokarmowego i mikroflory jelitowej wskutek inwazji herbicydów, biocydów, leków, nawozów, dodatków do żywności, kosmetyków i mnóstwa innych chemikaliów. To przeciążenie organizmu chemikaliami osłabiło jego zdolność radzenia sobie ze zbożami, warzywami strączkowymi i innymi roślinami zawierającymi lektyny.” – mówi dr Steven R. Gundry w swojej książce „Roślinne kłamstwo”.
Żaneta Geltz: Kim jest Wielki Ed?
Dr Steven R. Gundry.: Prowadziłem oddział kardiochirurgii w jednym z największych szpitali uniwersyteckich w Stanach Zjednoczonych i zdecydowanie wierzyłem w to, co robiłem przez ostatnie 40 lat swojej pracy. Siedemnaście lat temu zostałem przedstawiony mężczyźnie, na którego mówiono „Wielki Ed” (48 lat). Zdiagnozowano u niego nieoperacyjną chorobę serca, w której wszystkie naczynia krwionośne były tak niedrożne, że nikt nie był w stanie przeprowadzić operacji wszczepienia pomostów aortalno-wieńcowych (by-passów), ponieważ nie było na nie miejsca. Ludzie tacy jak Wielki Ed podróżują po całym kraju i usiłują znaleźć chirurga, który podjąłby się takiej operacji serca, a ja jestem jednym z tych, którzy zazwyczaj podejmują takie wyzwania. Spędził 6 miesięcy podróżując po Stanach, aby znaleźć centrum medyczne, w którym ktoś by go przyjął i zoperował, ale wszyscy mu odmówili. Pokazał mi angiogram jego serca, a kiedy zobaczyłem wyniki, to powiedziałem mu, że muszę się zgodzić z wcześniejszymi specjalistami, mimo że było to dla niego bardzo rozczarowujące.
Kiedy powiedziałem, że nic nie da się dla niego zrobić, wówczas opowiedział mi o swojej diecie, którą rozpoczął 6 miesięcy wcześniej i zrzucił dzięki niej 45 funtów (czyli ponad 20 kg). A wciąż ważył, gdy go widziałem – 262 funty, czyli prawie 120 kg. Powiedział, że w międzyczasie zaczął stosować różne suplementy ze swojego sklepu ze zdrową żywnością, sugerując, że może to miało jakiś wpływ również na jego serce. Odpowiedziałem, że to może być dla niego korzystne, że stracił na wadze, ale to nie zmieni niczego w przypadku jego serca, a to, co może osiągnąć kontynuując swoje zakupy, to bardzo drogi mocz!
Tak więc, zasugerowałem mu opieszale, że oprócz swojej wagi, stracił także dużo pieniędzy! On natomiast nalegał, aby przyjąć go do szpitala i przeprowadzić aktualne badanie – angiografię. Czyli aktualny film prezentujący kondycję jego serca. I tak zrobiliśmy. I wiesz co pojawiło się na ekranie? W ciągu tych 6 miesięcy Wielki Ed oczyścił wszystkie naczynia krwionośne!!!
Nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziałem! Jednak wtedy, tamten „Chirurg we mnie” powiedział mu: „Spójrz, nadal są jeszcze pewne zmiany w twoich naczyniach, ale teraz jest tu trochę miejsca, aby umieścić kilka by-passów.” Następnego dnia zdecydował się na operację, wstawiliśmy mu 5 by-passów. Gdybym tylko wtedy wiedział to, co teraz wiem, to byłaby to ostatnia rzecz, którą bym zrobił. Zamiast tego powiedziałbym: „Rób dalej to, co robisz, Ed, działa to na Ciebie bardzo dobrze, więc nie będziesz musiał mnie już odwiedzać.” Ponieważ jestem badaczem, poprosiłem go, aby opowiedział mi o tej „pradawnej diecie”, jak ją nazywał. Ciekawym zbiegiem okoliczności było to, że w latach 60-tych, kiedy kończyłem Uniwersytet Yale, broniłem swojej pracy magisterskiej, a jej temat dotyczył starożytnej diety i jej wpływu na ludzkie zdrowie. Ale kiedy się obroniłem i ukończyłem studia, oddałem tę pracę swoim rodzicom i o temacie diety zupełnie zapomniałem!
Ż.G.: I co mu na to powiedziałeś?
Dr S.R.G.: „O mój Boże, to brzmi jak moja praca na temat starożytnej diety!”. Po tej wizycie zadzwoniłem do moich rodziców, aby zapytać, czy nadal mają moją pracę i poprosiłem, aby pilnie wysłali ją do mnie! A dlaczego tak mnie to zainteresowało? Dlatego, że byłem wtedy znacznie tęższym facetem i naprawdę chciałem stracić na wadze. Miałem ponad 30 kg więcej niż teraz, mimo że biegałem 30 mil tygodniowo, co oznacza więcej niż 1 godz./dziennie. Sport uprawiałem codziennie, jadłem zdrowo, miałem niemal wegetariańską dietę i nie mogłem zrozumieć, co robię źle! Innym szczegółem, który mnie zainteresował, były suplementy, które stosował, ponieważ sam używałem określonych ochronnych składników, aby serca moich pacjentów były „zaopiekowane”, aby utrzymać je w dobrej formie. I część suplementów, które on przyjmował, to były w rzeczywistości składniki, które wstrzykiwałem moim pacjentom, aby ich chronić, ale nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby je jeść! Tak więc eksperymentowałem najpierw na sobie i zastosowałem określony program – brałem wybrane suplementy przez konkretny czas. I obserwowałem rezultaty.
W efekcie straciłem 23 kg w pierwszym roku programu. Ale nie rezygnowałem z niego i straciłem kolejne 9 kg, i tak już się odżywiam od 17 lat. Ludzie wokół zauważyli, że coś robię, mój personel zaczął robić to samo i wszyscy zaczęliśmy wysyłać krew do badań na Uniwersytet Kalifornijski, a tam – bardzo dobre laboratorium zaczęło przyglądać się naszym wynikom. A zaobserwowali, że cholesterol spadał, skala stanów zapalnych spadła, cukrzyca zniknęła, ustąpiło wysokie ciśnienie krwi.
Ż.G.: A jakie to były suplementy?
Dr S.R.G.: Cóż, to zależało od osoby. Zasada była prosta, opieraliśmy się na polifenolach, czyli związkach roślinnych, głównie w ciemnych owocach i ciemnych warzywach. Odesłaliśmy ludzi do sklepów ze zdrową żywnością, aby kupowali tego typu produkty, więc zjadali dużo granatowych i zielonych warzyw i… przestali odwiedzać moją klinikę. Uczyłem pacjentów, co jeść po tym, jak zrobiłem im operację serca – do dnia, kiedy zdałem sobie sprawę, że to jest głupie – wykonywać operacje serca, skoro moglibyśmy nauczyć wszystkich pacjentów, jak powinni jeść, aby trzymać ich z daleka od operacji chirurgicznych.
Ż.G.: I co dalej w tej sytuacji?
Dr S.R.G.: Zrezygnowałem z swojej pozycji, mimo że bardzo lubiłem tę pracę, byłem naprawdę bardzo znanym chirurgiem. Założyłem własny instytut w Palm Springs. Zapraszałem ludzi, aby pozwolili mi wykonywać badania krwi co 3 miesiące, a rząd płacił za prowadzony program. Osoby te przyjmowały suplementy, a my badaliśmy ich postępy. Z biegiem lat opublikowałem wiele artykułów na temat wyników badań, które przeprowadziłem, pokazując skuteczność diety, jakie to przynosi efekty w organizmach ludzi.
I tak wydałem swoją pierwszą książkę: „Dietetyczna ewolucja wg. Doktora Gundry”, to było 10 lat temu. A książka nadal znajduje się w top 100 najlepiej sprzedających się pozycji na Amazon. Po ukazaniu się tej książki zjawiło się u mnie wielu pacjentów z chorobami autoimmunologicznymi, którzy przyjechali do instytutu po pomoc. Dysponuję solidną wiedzą na temat układu odpornościowego, z uwagi na transplantacje serca i szereg badań, ukierunkowanych na unikanie sytuacji odrzucenia narządów. Tak więc, wiedziałem czego poszukuje nasz system immunologiczny i na co reaguje. Dlatego, kiedy odnotowałem, ilu jest tych pacjentów – zdecydowanych wziąć udział w moich badaniach, powiedziałem: „OK, badajmy!”. Zaczynaliśmy od kilku, a teraz jest to połowa naszych przypadków chorobowych w instytucie. Obserwowałem bardzo wyra nowane markery aktywacji układu odpornościowego, więc zacząłem sugerować pacjentom zaprzestanie jedzenia tzw. „Siedmiu śmiertelnych czynników zakłócających” w celu próby cofnięcia chorób autoimmunologicznych (takich jak toczeń, stwardnienie rozsiane, choroba tarczycy, choroba Leśniewskiego-Crohna, itp.). Okazało się, że 90% pacjentów skutecznie wychodziło z choroby autoimmunologicznej! Leczenie ich trwało zasadniczo około 6 miesięcy.
Ż.G.: Z czego dokładnie rezygnowali?
Dr S.R.G.: Pokarmy, takie jak warzywa potraktowane Roundup-em, czy niektóre produkty spożywcze zawierające związki zwane „lektynami”. Zdefiniowanie tego typu żywności zaowocowało drugą książką „Roślinne kłamstwo”. Lektyny są stosowane przez rośliny jako „tarcza obronna” do komunikacji ze zwierzętami, aby ich nie zjadać. Rośliny mają swoje własne życie. Podlegają one tak samo ewolucyjnym prawom jak zwierzęta, chcą się rozwijać, produkować nasiona, a te nasiona chcą rosnąć i chcą mieć więcej dzieci. Rośliny nie mają możliwości ucieczki, walki ze zwierzętami, ponieważ nie mogą się ruszać, ale za to są doskonałymi chemikami, z ogromnym doświadczeniem! Mamy więc spektakularną, biochemiczną wojnę pomiędzy roślinami a ich drapieżnikami. Przedstawiłem właśnie w swojej książce, jak działa ten paradoks roślin, a to znów przyciągnęło bardzo dużo uwagi. Wyjaśniłem w niej najważniejsze rzeczy, jak to wszystko działa, czym jest nasz mikrobiom i wszystkie bakterie, w jaki sposób są połączone z tym, co jemy. Niektóre bakterie bytujące na ciemnych owocach, żywią się glutenem, naprawdę uwielbiają gluten – to tylko przykład.
Pewne warzywa i owoce, które podtrzymują nas przy życiu, zawierają szkodliwe substancje. Przymykamy oczy na ten paradox dosłownie od dziesięciu tysięcy lat. Gluten to oczywisty przykład substancji roślinnej będącej dla niektórych osób składnikiem problematycznym, na co wskazuje ostatni szał na żywność bezglutenową. Jak się jednak wkrótce przekonasz, gluten to tylko jedno z białek z grupy lektyn i zaledwie jeden z czynników składających się na roślinny paradox – białko to bardzo sprytnie wyprowadza nas w pole. […] Lektyny zakłócają komunikację międzykomórkową dzięki, m.in., tworzeniu szczelin w barierze jelitowej, czyli w ścianach jelit – choroba ta zwana jest zespołem nieszczelnego jelita. […] Za osłabianie i paraliżowanie roślinożerców odpowiadają też fityniany, często zwane również substancjami antyodżywczymi, które blokują absorpcję minerałów z diety; inhibitory trypsyny, które hamują działanie enzymów trawiennych, zaburzając rozwój roślinożerców.”
Ż.G.: Sama zrezygnowałam z niektórych produktów i pozbyłam się 18 kg w ciągu 4 miesięcy, a mój mąż stracił 25 kg, jako efekt uboczny naszej zmiany żywności. Ale to nie tylko kwestia rodzaju żywności, ale także miejsca pochodzenia i czy rośliny zostały poddane działaniu glifosatu, prawda?
Dr S.R.G.: W przypadku glifosatu jest to dziwna sprawa, ponieważ po jego odkryciu uznano go za substancję cudotwórczą. Można było spryskać pole Roundupem (zawierającym glifosat), po czym przetrwały ziarna soi, a wszystkie chwasty były zniszczone. To było fantastyczne. Wszyscy byliśmy przekonywani przez Monsanto, że glifosat jest całkowicie bezpieczny dla nas, ludzi, ponieważ jest przeznaczony tylko do blokowania ścieżki wytwarzania cukru, więc działał tylko na wybrane gatunki roślin. Blokując ten proces, wybrane rośliny nie mogły się rozwijać i rozmnażać. Nie wiedzieliśmy jednak, że bakterie używają tej samej ścieżki i są również dotknięte glifosatem.
Okazało się jednak, że glifosat wywiera wpływ nie tylko na rośliny i na glebę, ale także wywiera wpływ na bakterie w naszych jelitach, ponieważ zaczęliśmy go spożywać razem z warzywami traktowanymi glifosatem, takimi jak ziarna soi. Drugim aspektem, z którego nie zdawaliśmy sobie sprawy, jest fakt, że zwierzęta karmione soją poddawaną obróbce Roundup-em powodują, że mięso, które jemy, również zawiera glifosat. Zaczęliśmy więc wchłaniać glifosat wraz z mięsem, gdy spożywamy produkty odzwierzęce. Jest to dość smutna droga, podczas której nauczyliśmy się w USA, że prawie cała nasza żywność, w tym większość wina, które produkujemy, zawiera w swoim składzie glifosat. Prawie wszyscy Amerykanie mają w sobie glifosat, ponieważ wszystkie pola uprawne są pryskane na masową skalę „środkami chwastobójczymi”.
Istnieją nawet agencje, które badają i stwierdzają, że glifosat ma właściwości rakotwórcze i wszyscy o tym wiemy. Prawdopodobnie Ty też wiesz, ponieważ w Europie jest mniej więcej tak samo, rządy otrzymują duże kwoty jako dotacje od rm, takich jak Monsanto, więc proces decyzyjny nie opiera się na aspektach etycznych, ale na tym, ile firmy zapłacą.
Mogę podać ci cytat, który znalazłem, przedstawiający sytuację z czasów, kiedy nie było jeszcze oczywiste, jak „kupuje się wpływ”, który brzmi: „Trudno jest zmusić człowieka do zrozumienia czegoś, gdy jego pensja zależy od jego nie rozumienia.”*
*Upton Sinclair, ubiegał się o stanowisko Gubernatora stanu California w latach 1930s, ur. 1878, pisarz amerykański
Gdy krowy i inne zwierzęta karmione są paszami zbożowymi lub sojowymi – i w jednych, i w drugich jest mnóstwo lektyn – białka te przenikają do mleka i mięsa. Podobnie rzecz się ma w przypadku mięsa i jajek pochodzących od kur karmionych paszami pełnymi lektyn. To samo dotyczy hodowlanych owoców morza, które także karmi się soją i kukurydzą.
Ż.G.: Wygląda na to, że jesteśmy w pułapce?
Dr S.R.G.: Tak, właśnie dlatego zrezygnowałem z operacji. Kiedy zaczynasz rozumieć, że nie da się rozwiązać problemu poprzez operację serca a wiesz, że Twoja sytuacja ekonomiczna zależy właśnie od operacji, czyli od liczby chorych, to naprawdę trudno jest kontynuować. Można więc sobie wyobrazić, że jeśli politycy sprzeciwiliby się „siłom” wypłacającym im pensje, to łatwo jest zrozumieć, dlaczego jest tak jak teraz. Czy to jest problem etyczny? Moim zdaniem tak. Pokazuje jasno, w jaki sposób działalność branży chemicznej wpływa na nasze codzienne życie.
Ż.G.: Myślę, że to nie tylko kwestia polityków, ale także konsumentów. Wolą nie wierzyć, że tak może być. Konsumenci, którzy głosują za pomocą swojego portfela, wybierają wygodniejszą ścieżkę i wolą ufać, że „ktoś się tym zaopiekuje”. Nawet jeśli widzą dowód na stole, odrzucają to, jakie mogą być konsekwencje. Nie sądzisz, że wszyscy jesteśmy odpowiedzialni?
Dr S.R.G.: To prawda. Jesteśmy bombardowani reklamami, z których wynika jaką powinniśmy wybierać żywność, wskazywane są reklamowane produkty, słyszymy, że dane jedzenie jest dla nas dobre. W Stanach mamy płatki kukurydziane o nazwie Kellogg’s Froot Loops, nie jestem pewien, czy masz jakiś odpowiednik w Polsce, ale Heart Association w Ameryce dało swoją rekomendację na opakowaniu tych płatków, ze względu na niską zawartość tłuszczu! Ale zawiera dużo cukru, konserwantów, w zasadzie dzieci jedzą miskę cukru! Trudno ludziom uwierzyć, dlaczego American Heart Association miałoby kłamać, widocznie jest to dobre dla mojego dziecka. Więc kiedy wchodzimy do sklepu, inspirowani reklamą i zapewniani przez autorytety na opakowaniu, kupujemy te produkty.
Ż.G.: Co możemy z tym zrobić?
Dr S.R.G.: Cóż, jak mówi tekst piosenki: „człowiek słyszy to, co chce usłyszeć, lekceważy resztę”, możesz wbić gwóźdź w czyjąś głowę, a to i tak będzie ignorowane, ponieważ informacja dociera do niesłyszących uszu. Jedną z rzeczy, którą zapewne również już zauważyłaś po swojej zmianie jest to, że przeciętnemu człowiekowi, zarówno zycznie, jak i ekonomicznie, bardzo trudno jest zacząć jeść tak, jak my obecnie jemy. Wygodnie jest jeść masowo produkowane produkty, jest to po prostu łatwiejsze. Kolejną rzeczą, która mnie uderzyła jest to, że w Stanach Zjednoczonych ponad 75% wszystkich cząsteczek węgla C4 , które są u ludzi, pochodzi z kukurydzy! Podczas gdy w Europie tylko 5% cząsteczek** C4 pochodzi z kukurydzy. A musimy pamiętać, że francuzi wprowadzili zakaz kukurydzy w 1900 roku, ponieważ nie jest odpowiednia do spożywania przez ludzi i powinna być stosowana tylko do hodowli świń, i prawdopodobnie mają rację. Zawsze byłem zainteresowany Francją, a kukurydza nigdy nie jest w ich menu, nie ma jej po prostu. A Amerykanie jedzą głównie kukurydzę. A jako ludzie, nie powinniśmy być zbudowani z kukurydzy!
**Około 8100 gatunków roślin wykorzystuje wiązanie węgla C4, które stanowią około 3% masy wszystkich ziemskich gatunków roślin. Naukowcy zidenty kowali już geny potrzebne do fotosyntezy C4 w ryżu i obecnie rozwijają prototypową molekułę C4 z ryżu. Zespół twierdzi, że ryż C4 może wytwarzać do 50% więcej ziarna – i może to robić przy mniejszym zużyciu wody i składników odżywczych. Bill Gates Foundation przekazał grant w wysokości około 7 mln $ na ten projekt w 2015 roku. www.gatesfoundation.org/How-We-Work/Quick-Links/Grants-Database/Grants/2015/10/OPP1129902
Ż.G.: Czy podzieliłbyś się z naszymi czytelnikami tym, co jesz? Co masz w swoim menu?
Dr S.R.G.: W marcu mamy właściwie zimę, nawet w południowej Kalifornii, a to, co zwykle robię zimą, to zabrzmi bardzo dziwnie, ale w moim szaleństwie jest metoda: w ciągu tygodnia nie jem śniadań, nie jem lunchu i konsumuję całą swoją dzienną porcję energii między godziną 18 a 20. Tak więc przez 6 miesięcy w roku, w dni powszednie przez minimum 20 godzin, poszczę, nie jedząc niczego. W weekend mam dwa posiłki, ale nadal nie jadam śniadań. Tak więc, moja typowa kolacja oraz mojej żony, to bardzo duża mieszanka sałatek składająca się z zieleniny, z dwoma kawałkami awokado, sercami karczochów, oliwkami, dosłownie filiżanką oliwy z oliwek i różnymi sosami winegret, z dodatkiem ziół. Zmieniamy zieloną bazę, często wybieramy rukolę, sałatę rzymską, staramy się używać dużej ilości zielonej cykorii jako bazy, ponieważ ma cenny związek zwany inuliną (włókno węglowodanowe znane jako oligosacharyd), który jest chętnie spożywany przez nasze bakterie jelitowe i to wspiera nasz układ odpornościowy. Jemy dużo żywności zawierającej inulinę. Jemy bataty, ignamy (jadalne korzenie bulwiaste), orzechy. Uwielbiam orzechy, codziennie jem pół filiżanki, orzechy włoskie, pistacje, orzechy makadamia, orzechy laskowe są również doskonałe, prawdopodobnie częściej spożywane w Europie niż w Stanach Zjednoczonych.
Ż.G.: A co z migdałami?
Dr S.R.G.: Migdały? To akurat jest ciekawe. Skórki migdałów zawierają lektyny i nie jest to łatwe dla naszego trawienia, faktycznie mamy też pacjentów reagujących na skórki migdałów. Lektyny zawarte w wierzchniej warstwie migdałów hamują produkcję enzymów i utrudniają ich trawienie. Nasze babcie rzeczywiście wiedziały, co robią, pozostawiając migdały do namoczenia w wodzie przez noc, aby jeść migdały bez skórki, to samo dotyczy pomidorów i czerwonej papryki. Nie znajdziesz włoskiego słoika z czerwoną papryką ze skórką. Powinniśmy uważnie słuchać naszych babć, co mówią, ponieważ one mają rację!
Ciekawe jest to, że zwierzęta uczyły się tego, co jeść, a czego nie, podążając za rodzicami i to samo tyczy się ludzi. W naszej historii gatunku było naturalne, że dzieci były ze swoimi rodzicami i słuchały instrukcji takich jak „Zjedz to” lub „Nie jedz tego!”, i cała wiedza wynikająca z metody prób i błędów – została w całości utracona. Obecnie mamy gigantyczne korporacje, które mówią nam, co jeść, a co nie jest dobre do jedzenia. Jest to również jeden z ważnych powodów, dla których jesteśmy chorzy, a nasza choroba jest bardzo korzystna dla rozwoju biznesu i dla centrów medycznych. Zauważam rosnącą liczbę pacjentów z cukrzycą, którzy otrzymują poradnictwo diabetologiczne od dietetyków, którym powiedziano, aby wybierać ziarno o niskiej zawartości tłuszczu (czyli czysty cukier!) I kiedy mówię im „Przestańcie to robić”, mówią: „Chwileczkę, mój doradca diabetologiczny w centrum edukacji powiedział mi, żebym tak jadł!”. Oczywiście, dopóki jest wielu pacjentów z cukrzycą, centra diabetologiczne mają pracę! Ale jeśli nauczą chorych, jak nie jeść, aby przestać chorować na cukrzycę, stracą pracę, bo nie ma na nich zapotrzebowania! Dokładnie tak się dzieje w moim przypadku. To naprawdę niemądre, ale sam pozbawiam się pacjentów!
„Istnieje jeszcze jeden powód, dla którego ludzie błędnie uważają, że ich problem związany z jedzeniem chleba i innego pieczywa, wynika z wrażliwości na gluten. Po 1950 roku producenci przemysłowi w Stanach Zjednoczonych zastąpili drożdże innym środkiem spulchniającym – transglutaminazą, która działa także jako substancja wiążąca. Gdy zjem chleb upieczony w Stanach Zjednoczonych, czuję się rozdęty, ale gdy jestem w Europie i zjem biały chleb upieczony na drożdżach, w przeważającej mierze jest to chleb biały, nie pełnoziarnisty. Zawiera on gluten rozłożony przez drożdże, ale nie WGA. Czy byłbyś zaskoczony, gdybym ci powiedział, że chleb na zakwasie – powstałym w procesie fermentacji zboża wskutek aktywności bakterii i drożdży – nieustannie uważany jest za jeden z najbezpieczniejszych i najmniej szkodliwych chlebów w kontekście nagłych skoków poziomu cukru we krwi? Bakterie i drożdże “zjadają” bowiem lektyny i sporą część cukrów! I tu jest pies pogrzebany: do większości pieczonych produktów “bezglutenowych” dodaje się transglutaminazę, by były one bardziej pulchne i atrakcyjne […] – została ona dopuszczona do stosowania przez Agencję Żywności i Leków, dlatego nie ma obowiązku umieszczania jej na liście składników.” „Jeżeli data przydatności do spożycia przemysłowo wyprodukowanego pieczywa nie będzie identyczna jak data produkcji, to wyrób ten na pewno zawiera BHT*** albo podobny zabójczy konserwant. Istnieje wiele powodów, by go unikać – m.in. fakt, że jest to silny modulator procesów wewnątrzwydzielniczych, działający podobnie do estrogenu. To również ostatnia rzecz, którą powinny jeść nasze dzieci, ponieważ estrogen sprzyja odkładaniu się tłuszczu oraz przyspiesza dojrzewanie dziewczynek i powoduje wykształcenie się piersi u chłopców. Jeżeli potrzebujesz dalszych zachęt do unikania tego konserwantu, to wiedz, że BHT – wśród wielu innych przemysłowych zastosowań – wchodzi w skład płynów do balsamowania zwłok.” „Większość osób zmagających się z różnorodnymi problemami zdrowotnymi uważa, że pewne pokarmy czy suplementy mają działanie przeciwzapalne, czyli łagodzą stan zapalny. Ja jednak szukałem przyczyny stanu zapalnego, której usunięcie, jeśli Hipokrates miał rację (a miał), całkowicie by go zlikwidowało.” – dr Steven R. Gundry stara się wyjaśnić w swojej książce, iż nasz organizm jest w stanie sam się wyleczyć bez konieczności stosowania środków przeciwzapalnych. Odkrył u pacjentów z bielactwem – znaną chorobą pochodzenia immunologicznego – iż to w melanocytach był stan zapalny, skoro układ odpornościowy atakował je identycznie jak lektyny. Usunięcie lektyn z diety, całkowicie eliminowało problem bielactwa w ciągu kilku miesięcy
***BHT – butylowany hydroxytoluen – groźny dla zdrowia konserwant dodawany do produkcji żywności przetworzonej i płatków śniadaniowych, zapobiegający utlenianiu olejów wielonienasyconych zawartych w pełnych ziarnach.
Ż.G.: Jaka jest zatem wiadomość , którą przekazujesz swoim czytelnikom w swojej książce?
Dr S.R.G.: Książkę rozpoczynam słowami: „w większość rzeczy, o których przeczytasz w tej książce, nie uwierzysz!”. Przynajmniej ja bym nie uwierzył – gdybym ją czytał 17 lat temu, tylko wyrzuciłbym ją do kosza! Mój potencjalny czytelnik to praktycznie: każdy. Pacjenci, którzy odwiedzają mój instytut cierpią na przykład na:
» alergie, astmę
» bóle głowy, bóle stawów
» wyprysk, trądzik, łuszczycę
» depresję, demencję
» choroby sercowo-naczyniowe
» choroby autoimmunologiczne
» rak
» dziesiątki innych chorób
W ubiegłym roku moja książka stała się jedną z najpopularniejszych książek w Stanach Zjednoczonych. Byłem na liście bestsellerów New York Times przez 14 tygodni, wciąż jestem na liście 50 najlepszych książek na Amazon przez ostatnie 10 miesięcy. Widać, że zainteresowała ona ludzi – być może – dlatego, że wszyscy wiedzą, że coś jest nie tak. Przeczuwamy, wiemy, że nie jest to normalne, że wszyscy jesteśmy tak chorzy i tak zmęczeni.
Kiedy dorastałem, choroby takie jak demencja, choroby Alzheimera, w zasadzie nie istniały. W szpitalach dziecięcych nie było oddziałów onkologicznych, a teraz mamy duże skrzydła w szpitalach z dziećmi chorymi na raka! Powstaje duże pytanie “DLACZEGO?”! W USA jest Dom Opieki nad pacjentami z chorobą Alzheimera na każdej przecznicy, a każdy pełny pacjentów! Wszystko to nastąpiło w ciągu ostatnich 50 lat! Wszyscy widzimy, że coś jest nie w porządku, ale nikt nie może tego dotknąć, nawet jednym palcem.
Zmiana nigdy nie następuje z góry na dół. Zmiana należy do osób, które podejmują decyzje na temat żywności, którą kupują na co dzień. Zmiana może zacząć się od ludzi takich jak Ty, którzy kwestionują rzeczy i mogą rozpocząć trend od dołu, a potem piąć się w górę.
Ż.G.: Pozwól, że pokażę Ci naszą formułę «10 kroków szczęśliwej ewolucji”, którą to dzielimy się podczas eventów, na które jesteśmy zapraszani i prezentujemy ją publiczne. Wykonałam rysunki przedstawiające odkwaszanie organizmu, odżywianie się produktami organicznymi, rezygnację z telewizji na rzecz aktywności ruchowej, karmienie piersią jako pro laktykę alergii, minimalizm w zakupach, uważność i etykę wobec siebie i otoczenia. Co byś na to powiedział?
Dr S.R.G.: Tak, to jest to, właściwie to jest całkiem słodkie. Myślę, że uchwyciłaś sedno sprawy!
Ż.G.: Bardzo Ci dziękuję za ten fascynujący wywiad i mam nadzieję, że spotkamy się w Europie, abyś mógł przedstawić swój punkt widzenia szerszej publiczności. Czy byłbyś zainteresowany tym?
Dr S.R.G.: Jasne, czemu nie? Naprawdę kocham Europę, mam kilku przodków w Polsce i Niemczech, a moja żona mówi płynnie po francusku, więc przyjedziemy tu z przyjemnością!
Steven R. Gundry
Niezależna agencja oceniająca lekarzy Castle Connolly od 21 lat z rzędu zalicza dra Stevena R. Gundry na liście najlepszych lekarzy w Ameryce. Przez 15 lat był oceniany jako jeden z najlepszych lekarzy przez czasopismo „Palm Springs Life”, a przez 6 lat należał do najwyżej ocenianych lekarzy na listach „Los Angeles Magazine”. Obecnie jest założycielem i szefem International Heart & Lung Institute oraz Centrum Medycyny Odnawialnej w Palm Springs i Santa Barbara w Kalifornii. Wcześniej pracował w medycynie przez ponad 40 lat. Ukończył studia podyplomowe na Uniwersytecie Yale, M.D. z Medical College of Georgia. Następnie praktykował swoją rezydenturę chirurgiczną na Uniwersytecie w Michigan. W 1985 roku został zaproszony przez University of Medicine Loma Linda na stanowisko profesora chirurgii i pediatrii, a ostatecznie objął stanowisko prezesa i dyrektora Oddziału Kardiochirurgii. W ciągu kolejnych 16 lat z dumą mogli stwierdzić, że on i jego kolega Leonard Bailey – we dwójkę wykonali więcej przeszczepów serca u dzieci niż ktokolwiek inny na świecie. Operował w ponad 30 krajach – w tym również w misjach charytatywnych w Chinach, Indiach i Zimbabwe.
Dr Gundry opracował program, aby pomóc swoim pacjentom schudnąć i zregenerować się po długotrwałych zaburzeniach zdrowotnych.
„Roślinne kłamstwo” oferuje pełną listę żywności z wysoką zawartością lektyn, proste substytucje, plan detoksykacji organizmu krok po kroku i pyszne przepisy kulinarne bez lektyn.
ciekawe podejście do sprawy ,nie mogłem oczu oderwać od tekstu lekarz , który przestał kroić ludzi żeby im pokazać jak wyzdrowieć , kurcze więcej takich chcę spotkać poznać ,czytać z zapartym tchem